„Rozumiem Waszą gorycz, gniew i szok. Przepraszam, że nie byliśmy już w stanie powstrzymać utraty zaufania” – powiedział prezes Credit Suisse Axel Lehmann na ostatnim w 167-letniej historii zgromadzeniu akcjonariuszy banku. Jaką rolę w jego upadku odegrały social media? Kryzysy zaufania dziś roznoszą się błyskawicznie właśnie przez sieci społecznościowe. To szczególnie niebezpieczne dla banków, bo dla nich zaufanie jest „powietrzem”. Czy są przygotowane na takie zagrożenie? Ostatnie wydarzenia wokół Credit Suisse pokazują, że nie
We wtorek, na stadionie hokejowym w Zurychu zebrali się akcjonariusze Credit Suisse, by przypieczętować zgodę na przejęcie banku przez konkurenta – UBS. A do wściekłych inwestorów przemówił Axel Lehmann, prezes Credit Suisse, który przez ostatni rok – odkąd został szefem banku – walczył o wyprowadzenie go z korkociągu. Poległ, dwie odsłony runu deponentów na bank, spowodowane falą negatywnych komentarzy w social mediach, były nie do powstrzymania.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
„To smutny dzień dla nas. Rozumiem gorycz, gniew i szok wszystkich tych, którzy są rozczarowani, przytłoczeni i dotknięci rozwojem wydarzeń. Przepraszam, że nie byliśmy już w stanie powstrzymać utraty zaufania, które nagromadziło się przez lata, i za rozczarowanie was”
– powiedział. Tego samego dnia wiceprezes Szwajcarskiego Banku Narodowego Martin Schlegel – zapewne po to, by „ukoić ból” akcjonariuszy Credit Suisse – powiedział w wywiadzie dla telewizji SRF, że Credit Suisse stoi w obliczu nieuchronnej upadłości, jeśli nie zostanie sprzedany UBS. „Jest bardzo, bardzo prawdopodobne, że kryzys finansowy w Szwajcarii i na całym świecie miałby miejsce”.
Credit Suisse to był (jest?) jeden z 30 banków na świecie uznanych za „zbyt duże, by upaść” ze względu na swoje znaczenie dla systemu bankowego. Słynął z pomnażania i ochrony bogactwa najzamożniejszych ludzi na świecie. Jego fundamenty zostały zniszczone przez błędy w zarządzaniu i serię skandali (m.in. udział w praniu brudnych pieniędzy). Jednak przysłowiowym gwoździem do trumny banku mogła być nieopanowana w porę jesienna burza w mediach społecznościowych, którą wywołały plotki o upadku banku.
Spowodowały one gigantyczny odpływ depozytów i postawiły bank na krawędzi utraty płynności. Wtedy się uratował, ale w ostatnich tygodniach nadeszła kolejna fala, której już nie wytrzymał. Gdyby nie wyczerpująca i kosztowna walka o przeżycie, którą bank prowadził jesienią 2022 r., być może teraz miałby więcej „amunicji” i nie musiałby go ratować przed niekontrolowanym bankructwem konkurent – bank UBS.
Credit Suisse: „social media pomogły nas zabić”. Naprawdę?
W październiku 2022 r. Credit Suisse nie potrafił w porę opanować szalejących plotek o upadłości. W wyniku niepokojów wokół całej grupy kapitałowej w IV kwartale 2022 r. bank utracił 84 mld franków (ponad 90 mld dolarów) depozytów, ponieważ klienci przenieśli swoje pieniądze do innych instytucji finansowych, obawiając się o los swojego banku.
Co ciekawe, współczynniki wypłacalności Credit Suisse były przez cały czas pod kontrolą. Tyle że nie ma większego znaczenia, ile bank ma kapitału, zawsze będzie go za mało, gdy klienci zażądają swoich pieniędzy i trzeba wycofywać się bez względu na straty z poczynionych inwestycji, by odzyskać płynność. Rezerwy kapitałowe banków mogą okazać się zbyt słabą tarczą wobec kryzysu zaufania, który w XXI w. uderza z siłą tsunami. Łatwo go można dziś wywołać, wykorzystując siłę mediów społecznościowych. I szalenie trudno spowolnić rozprzestrzenianie.
Tę przyczynę – jako jedno ze źródeł końca historii Credit Suisse – wskazał także szef banku Alex Lehmann podczas konferencji prasowej, kiedy zostało ogłoszone przejęcie banku przez krajowego rywala UBS, w odpowiedzi na pytanie dziennikarza: „Kto jest odpowiedzialny za tę katastrofę?”. Lehmann odpowiedział m.in.: „jesienią mieliśmy burzę w mediach społecznościowych, która miała ogromne reperkusje i przyczyniła się do tej sytuacji„.
Wiadomo, że z punktu widzenia zarządu upadającego banku zrzucenie winy na innych – w tym przypadku na cały świat, bo czymże innym są dziś media społecznościowe – jest bardzo pożądaną strategią odwracającą uwagę od błędów w zarządzaniu i niewystarczającej zdolności przewidywania, co się może stać w przyszłości z popytem na pieniądz, którym bank handluje. I oczywiście to nie social media sprawiły, że Credit Suisse popadł w straty.
Definicja katastrofy jest znana od lat i się sprawdza – dochodzi do niej w wyniku splotu wydarzeń, w których istotną rolę odgrywa człowiek poprzez niedopełnienie spoczywających na nim obowiązków lub celowe działania. Tak było w przypadku Credit Suisse. Seria skandali związanych z niewłaściwymi decyzjami i przestępczymi działaniami pracowników (na które przymykali oczy szefowie powodowani m.in. chęcią zysku) była główną przyczyną.
Wyciek dokumentów, przeciek informacji, głupi wpis pracownika… Tak to się zaczyna – social media biorą wszystko
Ale burza w mediach społecznościowych, której przyczyną było ujawnienie wewnętrznego pisma dyrektora generalnego Ulricha Koernera skierowanego do pracowników, przyniosła skutki znacznie większe niż którykolwiek ze skandali w Credit Suisse. Na pismo powoływały się największe agencje informacyjne, takie jak Bloomberg i Reuters. List, w którym Koerner zachwalał poziom kapitału i płynność banku, odniósł skutek odwrotny od zamierzonego.
Koerner wskazał w nim, że firma znajduje się w krytycznym momencie w historii i za miesiąc ogłosi nowy plan strategiczny, nad którym wciąż pracuje. Uspokajał pracowników, aby nie mylili niskich cen akcji banku z „silną bazą kapitałową i płynnością”. Przyznał, że istnieje wiele niepewności i spekulacji zarówno w banku, jak i poza nim, dlatego obiecał, że będzie wysyłał regularne informacje do pracowników aż do ogłoszenia nowej strategii. Koerner poprosił pracowników, aby pozostali zdyscyplinowani i „blisko klientów”.
Nie znamy szczegółów komunikacji wewnętrznej banku, ale być może ten list był jedyną zauważalną formą kontaktu kierownictwa z pracownikami. Na to wskazuje sam autor, czyli szef banku, pisząc o tym, że chce ukrócić spekulacje wewnątrz banku. Wydaje się, że seria skandali oraz ich odzwierciedlenie w wartości giełdowej banku przyczyniły się do powstania chaosu i niepewności wśród pracowników, które nie zostały odpowiednio wcześniej wyjaśnione w komunikacji z pracownikami, inwestorami i klientami banku.
Ujawnienie pisma na miesiąc przed ogłoszeniem strategii związało ręce władzom banku, który nabrał wody w usta i kazał czekać z dalszymi informacjami do ogłoszenia strategii. Znalazłem wiele publikacji, w których dziennikarze relacjonowali, że na pytania o informacje zawarte w piśmie bank twardo odmawiał komentarza.
I tak doszło do tego, że sprawy w swoje ręce wzięli internauci. Social media nie czekają. Setki tysięcy postów o możliwej upadłości renomowanego banku, choć niemających wówczas wyraźnych podstaw, przełożyły się na spektakularne efekty – 84 mld franków wypłynęło z Credit Suisse do końca 2022 r., czyli w ciągu niespełna trzech miesięcy.
Kryzys zaufania rozsiewany przez social media: dla banków śmiertelny
Czy można postawić tezę, że instytucje finansowe mają więcej niż jakakolwiek inna branża powodów do obaw, że mogą zostać zniszczone za pomocą mediów społecznościowych? Przez przypadek lub intencjonalnie, bo przecież posty o możliwej upadłości dowolnego banku mogą rozsyłać nie tylko autentycznie zaniepokojeni klienci, ale też boty nasłane przez konkurencję biznesową. Albo fejk-konta z farm trolli. Ktoś może mieć interes, by osłabić nie tylko bank, ale całą gospodarkę kraju, z którym ma na pieńku.
Kryzys zaufania ma szczególnie dramatyczne skutki w branży finansowej, w której odbywa się handel nie fizycznymi dobrami, lecz pieniądzem. Handel – dodajmy – elektroniczny, co oznacza, że wycofanie pieniędzy z banku nie wymaga podróży do innego miasta (jak kiedyś), lecz naciśnięcia jednego przycisku w komputerze. Kryzys zaufania do producenta klocków czy np. do firmy, która nie wycofała się z Rosji po jej napaści na Ukrainę, rozpędza się tygodniami.
Banki są z jednej strony wyjątkowo narażone na skutki wybuchu paniki klientów (autentycznego lub wywołanego sztucznie), a z drugiej strony może to mieć przełożenie na całe państwo. W przypadku Szwajcarii 50% PKB kraju pochodzi z działalności bankowej i finansowej. Ale nawet w krajach, gdzie ten udział jest mniejszy, zniszczenie kluczowego banku i efekt tsunami może odbić się negatywnie na całej gospodarce i doprowadzić do zachwiania stabilności finansowej.
Jak się bronić przed nowym zagrożeniem? Banki w takiej sytuacji w dużej mierze są zdane same na siebie i ze szkodliwym przekazem w social mediach muszą sobie radzić na własną rękę. Nie istnieją żadne regulacje nadzorcze, które identyfikowałyby ten problem. Jest on widziany jako kwestia reputacji, którą banki zarządzają same. Tzw. run na bank, który przyczynił się też do upadku banków amerykańskich, jest jak „Blitzkrieg”, właśnie dzięki sile mediów społecznościowych.
Dostępne w przestrzeni publicznej informacje wskazują, że aktywność Credit Suisse w odpowiedzi na tę sytuację była „zaledwie” konwencjonalna – odpowiednie służby próbowały kontaktować się z klientami instytucjonalnymi i starały się przejąć narrację za pośrednictwem mediów tradycyjnych. Jak dziś wiemy – z marnym skutkiem. Przez cały październik i listopad zamożne osoby wycofywały aktywa z banku.
Bankierze, zrozum social media, zanim one „przyjdą po ciebie”
Oznacza to, że branża finansowa powinna uwzględniać ryzyko powstania kryzysu w mediach społecznościowych jako bardzo wysokie, a jednocześnie jako generujące szczególnie wysokie ryzyko wpływu na płynność i wypłacalność, czyli główne filary funkcjonowania banków, obok kapitalizacji i zdolności do prawidłowego prowadzenia biznesu (czyli utrzymywania dostępu klientów do banku i realizowania zleconych transakcji).
Przypadek Credit Suisse pokazuje, że możemy mówić o pewnej bezradności dużych instytucji finansowych, jeśli chodzi o umiejętność zarządzania takimi sytuacjami. W czasach mediów tradycyjnych wystarczyło zaprosić najważniejszych dziennikarzy na spotkanie, odpowiedzieć na pytania, pokazać dokumenty, wystąpić w radiu i telewizji, a przekaz był pod względną kontrolą (choć wiadomo, że dziennikarze i tak napiszą to, co wynika z ich wiedzy, a nie tylko to, co chciałby widzieć bank).
Obecnie pełna kontrola jest niemożliwa, a na taką choćby tylko częściową trzeba sobie zapracować jeszcze na długo przed ewentualnym kryzysem (zasłużonym lub nie – to bez znaczenia). A społeczności internetowej w żadnym razie nie lekceważyć tylko dlatego, że jest pozornie anonimowa i prawdopodobnie słabo zorientowana w wydarzeniach.
Szef Credit Suisse jednym z wywiadów telewizyjnych po „runie” klientów na bank przyznał, że kiedy rozpęta się burza w mediach społecznościowych, to większość odbiorców staje się prawie całkiem niepodatna na racjonalne argumenty. Aby ten problem zneutralizować, trzeba wykorzystać wszystkie wypracowane wcześniej „aktywa” komunikacyjne.
Z perspektywy korporacji – w każdej branży, nie tylko finansowej (ale tam szczególnie, z opisanych wyżej powodów) – kierownictwo wyższego szczebla musi rozumieć mechanizm działania i wpływu social mediów oraz platform internetowych na prowadzenie biznesu. Muszą je także rozumieć pracownicy aktywni prywatnie i służbowo w mediach społecznościowych. Często kryzysy wywołują sami pracownicy, nierozważnie wypowiadający się na forach czy własnych profilach.
Co bank może zrobić, żeby social media nie stały się problemem?
Firmy, a zwłaszcza instytucje zaufania publicznego, jakimi są (albo którymi chciałyby być) banki, powinny mieć zbudowane procedury i gotowe do „odpalenia” narzędzia pozwalające na radzenie sobie z trudnymi sytuacjami w przestrzeni internetowej. Dość powszechne jest przekonanie, że komunikacja w mediach społecznościowych jest prosta i prym wiodą w niej często młode, niedoświadczone osoby lub zarządzanie tym kanałem przekazuje się do firm zewnętrznych.
Tymczasem to, że ktoś skutecznie sprzedaje produkty w internecie i realizuje akcje marketingowe w social mediach, nie wystarczy. Social media to potężna broń i poza wykorzystaniem marketingowym warto traktować je jako cenne źródło informacji o tlących lub pojawiających się kryzysach. I umieć błyskawicznie tłumić lub reagować na nie, gdy już wybuchną.
Po pierwsze – system monitorowania i analizy treści w social mediach oraz zdolność do szybkiego reagowania. Najlepiej przygotowane instytucje finansowe mają własny system monitorowania sieci w czasie rzeczywistym, nie tylko pod względem liczby wpisów, postów, ale także samych treści. Mają też zespół, który będzie w stanie zareagować od razu na pojawiające się w sieci informacje, zwłaszcza te stanowiące zagrożenie.
Istotna jest umiejętność analizowania dyskusji (kto dyskutuje, jaką dysponuje wiedzą, czy jest możliwe, że ma nieczyste intencje lub działa na czyjeś zlecenie), wiedza na temat działalności własnej firmy (żeby nie napisać czegoś, co okaże się nieprawdziwe i podważy całą komunikację) i wyczucie komunikacyjne (żeby komunikacja nie była odczytywana jako trolling, obrażanie, próby zastraszania, lekceważenie albo agresja).
Po drugie – budowanie zaangażowanej społeczności wokół siebie. Dobry plan na sytuację kryzysową nie oznacza, że kiedy ona wystąpi, to jedynym zadaniem jest przekazywanie racjonalnych argumentów i zmniejszanie zainteresowania społeczności internetowej plotkami i teoriami spiskowymi. Trzeba też wykorzystać to, co zostało zbudowane wcześniej – zaufanie i sympatię przynajmniej części odbiorców.
Wykorzystanie kanałów społecznościowych wyłącznie do sprzedaży raczej nie wystarczy na gorsze czasy. Komunikacja angażująca internautów np. w działania charytatywne, ekologiczne czy po prostu ważne dla społeczeństwa, pozwala zbudować społeczność, która będzie ambasadorem danej instytucji w trudnych sytuacjach. Nawet jeśli nie pomoże w komunikacji antykryzysowej, to nie będzie aktywnie przyłączała się do plotek, paniki i teorii spiskowych.
Po trzecie – zdolność „wykorzystania” zaufania i wiedzy liderów opinii. Odrębną kwestią jest „posiadanie” w swoim otoczeniu liderów opinii – ekspertów, analityków, naukowców, ale także wiarygodnych w oczach dużych grup ludzi influencerów czy finfluencerów. Z tymi grupami warto tworzyć interesujące dla odbiorców wartościowe treści, analizy i dostarczać im rzetelne dane i komentarze, włączać się w dyskusję, słuchać ich opinii – zanim do jakiegokolwiek kryzysu dojdzie. Taka komunikacja daje możliwość zgromadzenia zapasów w „magazynie zaufania”, które mogą przydać się w sytuacjach kryzysowych.
Kiedy już wydarzy się katastrofa – zawiniona lub nie – to ani sztab ludzi z banku, którzy spróbują rzucić się do najważniejszych dyskusji w sieci, ani pozytywnie nastawiona, zgromadzona wokół instytucji społeczność, nie opanują fali tsunami.
Ograniczyć jej zasięg (to w wielu przypadkach może decydować o „życiu” lub „śmierci”, czyli o odpływie 10%, a nie 20% depozytów) lub ją wygasić mogą liderzy opinii, którzy są autorytetami w danej dziedzinie, ale też mają swoich odbiorców, którzy im ufają – czy to w mediach tradycyjnych, gdzie często komentują wydarzenia gospodarcze, czy w social mediach, gdzie komunikują się ze swoją siecią fanów i followersów.
Tak samo jak fejk-newsy, plotki i teorie spiskowe rozchodzą się lotem błyskawicy, tak rzetelne, dobrze udokumentowane, obiektywne treści też mają charakter wirusowy. Gdy rośnie zainteresowanie kryzysem i konkretną marką w social mediach (bo coś złego się wokół niej dzieje), to algorytmy największych platform społecznościowych promują nie tylko to, co podnosi ciśnienie, ale też treści profesjonalne, rzetelne, często podawane dalej przez wielu odbiorców.
Nie wytłumaczysz pracownikowi? Pracownik nie wytłumaczy klientowi
Doradca, czyli ambasador banku. W październiku Credit Suisse odkupił swoje obligacje w obliczu burzy w mediach społecznościowych, wysyłając sygnał, że nie ma problemów z płynnością. Profesjonalni inwestorzy zrozumieli przesłanie, ale już w przypadku klientów indywidualnych tak nie było. I tutaj kluczową rolę mogą odegrać doradcy i ich bezpośrednia komunikacja z klientami indywidualnymi.
To oni – pracownicy banku – muszą być pierwsi u klienta, zanim dotrze do niego plotka. Lub tuż po tym, gdy ona dotrze. I przede wszystkim muszą mieć wiedzę, co się dzieje. Pracownicy muszą być wiarygodni i skuteczni nie tylko w sprzedaży, ale także wtedy, gdy trzeba wykorzystać atut zaufania w oczach klientów, czyli w sytuacjach zawirowań. Wtedy sztuczna inteligencja, algorytmy i chatboty nie wystarczą.
Kłopot w tym, że banki bardziej widzą pracowników jako „końcówki sprzedażowe”. Jednak aby byli oni ambasadorami instytucji finansowej, muszą być na bieżąco nie tylko z ofertą produktową, ale także posiadać wiedzę o sytuacji banku, ważnych przedsięwzięciach, rozwiązaniach. „Jakie bankructwo? Tydzień temu zarząd odpowiadał na nasze pytania i pokazywał liczby” – to lepszy komunikat pracownika do klienta niż: „nie wiem, proszę zadzwonić na infolinię”.
Klienci? Co mogą klienci? Może wtedy, gdy już wszyscy dostaniemy po kieszeni z powodu zbytniego zaufania do niezweryfikowanych wiadomości w sieci, nauczymy się szukać miejsc, w których informacje są prawdziwe, a autorzy po pierwsze nieanonimowi, dający się zweryfikować, a po drugie przekazujący informacje udokumentowane i rzetelnie uzasadnione. Niestety nie wszystko, co przedstawiają anonimowe social media, jest prawdą i warto o tym pamiętać, zanim pod wpływem informacji z Facebooka podejmiemy jakieś decyzje dotyczące naszych pieniędzy.
Autor jest absolwentem Wydziału Ekonomii Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu na specjalizacji „Publicystyka ekonomiczna i public relations”
————
ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY:
>>> Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o Finansach” i korzystaj ze specjalnych porad Macieja Samcika na kryzysowe czasy – zapisz się na weekendowy newsletter Maćka Samcika i bądźmy w kontakcie! W każdą sobotę lub niedzielę dostaniesz e-mailem najnowsze porady dla Twojego portfela.
>>> Zapisz się też na nasz „powszedni”, poranny newsletter „Subiektywnie o świ(e)cie” – przy porannej kawie przeczytasz wszystkie najważniejsze wieści dla Twojego portfela, starannie wyselekcjonowane i luksusowo podane przez Macieja Danielewicza i ekipę „Subiektywnie o Finansach”.
————
POSŁUCHAJ NASZYCH PODCASTÓW:
Ekipa „Subiektywnie o Finansach” co środę publikuje nowy odcinek podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia” (w skrócie: FST). Rozmawiamy o tym co nas zbulwersowało albo zaintrygowało w minionym tygodniu i zapowiadamy przyszłe sensacje wokół naszych portfeli. Do tej pory ukazało się 150 odcinków podcastu, zaprosiliśmy też kilkudziesięciu gości.
Poza cotygodniowym podcastem możesz też posłuchać tekstów z „Subiektywnie o Finansach” czytanych przez ich autorów. Ten cykl podcastowy nazywa się „Subiektywnie o Finansach do słuchania” (w skrócie: SDS). Wszystkie podcasty znajdziesz pod tym linkiem, a także na wszystkich popularnych platformach podcastowych w tym Spotify, Google Podcast, Apple Podcast, Overcast, Amazon Music, Castbox, Stitcher)
————
ZNAJDŹ NAS W MEDIACH SPOŁECZNOŚCIOWYCH
Jesteśmy także w mediach społecznościowych, będzie nam bardzo miło, jeśli zaczniesz nas subskrybować i śledzić: na Facebooku (tu profil „Subiektywnie o Finansach”), na YouTube (tutaj kanał „Subiektywnie o Finansach”) oraz na Instagramie (tu profil „Subiektywnie o Finansach”).
————
ZOBACZ OKAZJOMAT SAMCIKOWY:
Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać na bankach:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking najlepszych kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek? I co trzeba zrobić w zamian?
————
MACIEJ SAMCIK POLECA PORZĄDNE OFERTY:
>>> Prosto i tanio inwestuj w porządnych funduszach inwestycyjnych TFI UNIQA. W ramach programu „Tanie oszczędzanie” można kupić fundusze inwestujące na całym świecie bez opłat dystrybucyjnych. Opłata za zarządzanie wynosi – dla niektórych funduszy w ramach „Taniego oszczędzania” – 0,5% w skali roku. Żeby założyć konto „Tanie oszczędzanie” i zacząć inwestować pieniądze przez internet – kliknij w ten link i wpisz kod SAMCIK2023. W TFI UNIQA konto IKZE ma Maciek Samcik.
>>> Waluty obce kupuj po dobrych kursach na Cinkciarz.pl. „Subiektywnie o Finansach” poleca fintech Cinkciarz.pl, oferujący m.in. usługę portfela walutowego. Na Cinkciarz.pl kupisz dolary i euro – i kilkadziesiąt innych walut – po bardzo dobrych kursach, w ofercie są też karty walutowe. Dostępna jest fizyczna i wirtualna wielowalutowa karta płatnicza z możliwością legalnego udostępnienia jej na określony czas innej osobie. Zarejestruj się tutaj i przetestuj portfel walutowy Cinkciarz.pl, łatwiej już nie będzie.
>>> Po kredyt na uszczelnienie okien i ocieplenie domu idź do BNP Paribas. To najbardziej „zielony” bank w Polsce, który wspólnie z „Subiektywnie o Finansach” edukuje Polaków już od kilku lat. Bank umożliwia skorzystanie nie tylko z kredytu, ale też z różnych narzędzi w ramach programu finansowania efektywności energetycznej – PolREFF. Klienci mogą skorzystać np. z kalkulatora oszczędności energii, mają też do dyspozycji Wirtualnego Doradcę Technologicznego i mogą sprawdzić, jakie produkty będą dla nich najbardziej opłacalne i spełnią wymogi energooszczędności. Szczegóły kredytu „Czyste Powietrze” – tutaj.
>>> Kredyt firmowy i konto dla przedsiębiorcy wypróbuj w Alior Banku. Jeśli jesteś przedsiębiorcą i masz obecnie zwiększone potrzeby płynnościowe, to przemyśl ofertę Alior Banku oferującego m.in kredyt firmowy na cele obrotowe, bez prowizji. Decyzja kredytowa jest w 20 minut – trzeba tylko dostarczyć PIT za minimum 10 miesięcy działalności. Szczegóły tutaj. Zapraszam też do przetestowania konta firmowego w Alior Banku. Prowadzenie konta, przelewy w Polsce i Europie (SEPA), wypłaty z bankomatów w oddziałach banku, karta firmowa, aplikacja księgowa, internetowy kantor powiązany z kontem. Do tego 10% zwrotu za zakupy na stacjach paliw. Szczegóły tutaj.
>>> Punkty zbieraj w programie PAYBACK. Jednym z największych w Polsce programów lojalnościowych jest PAYBACK. Z jego pomocą możesz zbierać punkty w 1500 stacjonarnych sklepach popularnych sieci handlowych i ponad 250 sklepach online – łącznie obejmujących dużą część Twojego domowego budżetu. Zbieranie punktów i ich wymienianie na zniżki na zakupach to szansa na „oszukanie” inflacji. Jeśli jeszcze nie jesteś w programie PAYBACK – zarejestruj się tutaj.
————
ZOBACZ AKCJE EDUKACYJNE „SUBIEKTYWNIE O FINANSACH”
>>> Gotówka czy karta na zakupach? Co potrafią nowoczesne bankomaty? Jak wpłacać pieniądze i transferować je na drugi koniec Polski za pomocą bankomatu? Jak w bankomacie wspomóc swoją ulubioną organizację charytatywną? W jaki sposób w bankomacie odebrać nagrodę z konkursie? Jak w bankomacie wymienić walutę? Jak bezpiecznie korzystać z bankomatu? Jak wypłacać pieniądze na… odcisk palca? O tym wszystkim piszemy na “Subiektywnie o Finansach” w ramach akcji edukacyjnej #Cashlovers, której Partnerem jest sieć Euronet. Zapraszam na stronę tej akcji!
>>> W ramach akcji edukacyjnych “O wygodnym płaceniu, czyli niezbędnik nowoczesnego konsumenta” oraz “Więcej niż płatności” blog “Subiektywnie o Finansach” opowiada o tym, jak zmienia się rynek płatności, jakie mamy nowe możliwości płacenia w sklepie i w realu (np. BNPL, płatności zegarkiem czy urządzeniami ubieralnymi), jak płacić bezpiecznie (np. o tokenizacji, chargebacku i nowych systemach płatności) i jak organizacje płatnicze chronią nas przed fraudami.
Zapraszam na podstronę akcji “O wygodnym płaceniu, czyli niezbędnik…”
Zapraszam na podstronę akcji “Więcej niż płatności”
————
POSŁUCHAJ FINANSOWYCH RAD MAĆKA SAMCIKA NA ŻYWO!
Jeśli chcesz, aby Maciek Samcik albo któryś z jego kolegów przeszkolił pracowników Twojej firmy z finansów osobistych – zarządzania domowym budżetem, wychodzenia z problemów finansowych, oszczędzania i inwestowania, zagadnień związanych z kredytami hipotecznymi – pisz na kontakt@subiektywnieofinansach.pl.
————
ZRÓBMY RAZEM AKCJĘ EDUKACYJNĄ!
Jeśli masz uczciwy, tani, rozwiązujący ważne problemy lub zaspokajający istotne potrzeby produkt albo usługę i chcesz wspólnie z nami edukować Polaków – napisz na kontakt@subiektywnieofinansach.pl. I zobacz na stronie o nas/współpraca co możemy Ci zaoferować. Nie obiecujemy, że się dogadamy (jesteśmy wybredni), ale przynajmniej poznasz nasz sposób myślenia o edukowaniu Polaków. Warto spróbować, „Subiektywnie o Finansach” to miejsce o porządnej reputacji w polskim internecie.
————
ZOBACZ NASZE WIDEOFELIETONY:
Zasubskrybuj kanał „Subiektywnie o Finansach” na Youtubie – w każdym miesiącu nagrywamy co najmniej dwa gorące wideokomentarze albo wideoporadniki, a także zapisy webinarów poświęconych inwestowaniu.
————
POTRZEBUJESZ POMOCY W FINANSACH? NAPISZ!
„Subiektywnie o Finansach” to multiblog istniejący od 2009 r. Wyrośliśmy na pomaganiu naszym Czytelnikom w problemach z instytucjami finansowymi, w wychodzeniu z pętli zadłużenia, w inwestowaniu i oszczędzaniu pieniędzmi. Jeśli masz problem z bankiem, firmą ubezpieczeniową, pośrednikiem finansowym, firmą inwestycyjną, pośrednikiem w płatnościach internetowych albo w wymianie walut – napisz do nas, postaramy się pomóc.
Oto nasz zespół do rozwiązywania Twoich problemów:
>>> Maciek Samcik – Ojciec Redaktor, wszystkie problemy świata (maciej.samcik@subiektywnieofinansach.pl)
>>> Maciek Bednarek – produkty bankowe (lokaty, konta oszczędnościowe, karty bankowe), płatności, wymiana walut
>>> Maciek Jaszczuk – fundusze inwestycyjne, biura maklerskie inwestowanie w ETF-y i akcje
>>> Maciek Danielewicz – budżet państwa, stopy procentowe, problemy przychodzące ze świata
Wszystkie Maćki to fajne chłopaki, ale są z nami również:
>>> Michał Wachowski (Śląsk) – zakupy internetowe, aplikacje finansowe, smart shopping, e-commerce
>>> Monika Madej (Pomorze) – pieniądze i ekologia, domowy budżet, finanse rodzinne i oszczędzanie na przyszłość dzieci
>>> Robert Sierant (Wielkopolska) – kredyty hipoteczne i gotówkowe, ubezpieczenia, zdolność kredytowa
Współpracują też z nami inni dziennikarze i analitycy, do których zwracamy się z Waszymi problemami. Jeśli więc czujesz, że sam(a) nie dasz rady poradzić sobie z problemem – napisz na: kontakt@subiektywnieofinansach.pl.
Zdjęcie tytułowe: Maciej Bednarek/YouTube