Zakaz handlu w niedzielę? Dokąd iść na spacer w niedzielę, żeby (nie) kupować i (nie) zwariować? Sześć pomysłów dla zakupoholika na odwyku
Weszła w życie ustawa o ograniczeniu (na razie) i zakazie (w kolejnych latach) handlu w niedzielę. Co prawda takie zakazy obowiązują głównie w krajach bogatych, w których ludzie w niedziele nie muszą pracować, bo i bez tego mają w życiu za dobrze (oraz w krajach, w których w ogóle pracuje się głównie dla przyjemności), ale my też już jesteśmy bogaci i nie musimy aż tak szybko biegać.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Od początku marca 2018 r. zakaz handlu obowiązuje w dwie środkowe niedziele każdego miesiąca. A zatem w pierwszą i ostatnią niedzielę będzie można – tak jak dotychczas – pójść na spacer do centrum handlowego (pogapić się na witryny), zjeść obiad w centrum handlowym, pobawić się z dziećmi (lub zostawić je w „przechowalni” i bawić się samemu) w centrum handlowym… aha, byłbym zapomniał – jeszcze zakupy zrobić w centrum handlowym.
Komu opłaci się zakaz handlu w niedzielę? Łatwiej będzie oszczędzać!
Zakaz pomoże zarówno praktykującym Katolikom, jak i tym niepraktykującym. A może nawet pomoże niekatolikom? Nie będzie się ich zmuszać (dotyczy pracowników) lub kusić (dotyczy wodzonych na pokuszenie konsumentów), by zamiast poświęcać się rozwojowi duchowemu spędzali czas w galeriach handlowych lub supermarketach. I to jest jego niewątpliwy wymiar duchowy całego przedsięwzięcia.
Jest i wymiar finansowy. Uważam, że przynajmniej część naszych zakupów niedzielnych nie przeniesie się na inne dni tygodnia, ponieważ w niedzielę robimy zakupy m.in. z nudów. Jak człowiek bezmyślnie robi już szóstą rundkę po centrum handlowym, to w końcu kupi sobie kieckę albo telefon. Bo ile można oglądać?
A po kolejnych sześciu rundach się głodnieje i się idzie na hot-doga. A potem na lody. Jak tego wszystkiego nie będzie to – i piszę teraz śmiertelnie poważnie – wydatki naszych budżetów domowych zmniejszą się o kilka procent.
Co robić w niedzielę po sumie? Gdzie iść na spacer? Pięć pomysłów
Dostaję od Was mnóstwo listów (żartuję, jeszcze żadnego nie dostałem, ale mógłbym) z pytaniami: „jak żyć w niedzielę, gdy zabiorą zabawki?”. Tadeusz z Torunia, zapytuje czy w niedziele bez handlu będzie więcej mszy świętych, żeby mógł zabić czas. A Jan Vincent z Bydgoszcza wyznaje: „Obawiam się, że nie wytrzymam. W każdą niedzielę jeździłem do centrum handlowego. Moje życie będzie takie puste”.
Zapewne znajdzie się kilku psychologów, którzy specjalizują się w leczeniu zakupoholizmu i podpis prezydenta jest dla nich jak wygrana w Lotto. Ale większość z nas do psychologa się nie kwalifikuję i do nich kieruję pięć rad co zrobić w niedzielę, gdy się jest na zakupowym odwyku.
Po pierwsze: Idź na spacer. Może znajdziesz dystrybutor.
Co zrobić w niedzielę po sumie, gdy nie ma co ze sobą zrobić, bo shopping mall zamknięty? Idź na spacer. Zmęczysz się, dotlenisz i życie bez centrum handlowego nie będzie już takie smutne i bez sensu. A nóż, przy odrobinie szczęścia, na drodze twojego spaceru, niczym oaza pośród pustyni, znajdzie się stacja Orlenu?
Zarząd tej firmy wystąpił już o pozwolenie na hurtowy handel wszystkim, co nie jest paliwem. Jeśli więc na spacer zabierzesz odpowiednio duży plecach, to Orlen poratuje w potrzebie. W końcu to spółka Skarbu Państwa. Tego samego, który zakazuje handlu w niedzielę.
Po drugie: Idź na spacer. Może znajdziesz „żarciomat”
Dla tych, którzy w okolicy kościoła nie mają żadnej stacji Orlenu nadzieje na przeżycie są niewielkie, ale zawsze może napatoczyć się po drodze wybawienie, czyli paczkomat. Ale nie taki zwykły paczkomat, tylko taki z żarciem. Sklepy – m.in. „Piotr i Paweł” – całkiem przypadkiem ostatnio zaczęły do nich wkładać Wasze zakupy. Zawsze można więc spontanicznie znaleźć w takim paczkomacie swoje zakupy. Nawet w niedzielę, bo takiego czegoś w niedzielę nie zamykają. Shopping mall to to nie jest, ale zawsze coś.
Czytaj też: Nowy pomysł handlowców. Kup towar online i odbierz w „ulicznej lodówce”. Nawet w niedzielę
Niewykluczone, że podczas niedzielnego spaceru natrafisz na coś dziwnego: automat z żarciem, wyposażony w sztuczną inteligencję. Zbliżanie się do takiego czegoś niesie za sobą pewne ryzyko (automat może okazać się bardziej inteligentny, niż klient), ale jak się jest na głodzie w niedzielę po sumie…
Więcej o tym: Automaty z czipsami i orzeszkami mają już sztuczną inteligencję. Co to oznacza? Aż strach do nich podejść
Po trzecie: Idź na spacer. Nocą. I szukaj światłości
Będąc na głodzie nie znajdziesz sobie miejsca w domu ani w dzień, ani w nocy. Nie będziesz mógł spać, będziesz miał przyspieszony oddech, napady agresji. Dla uspokojenia możesz włączyć wieczorne „Wiadomości” w TVP, albo… pójść na nocny spacer.
Niektóre sieci handlowe (np. Biedronka) już postanowiły, że aby nie zostawiać swoich kochanych klientów na głodzie… tfu, chciałem powiedzieć „na lodzie”, będą otwarte w nocy przed niedzielą albo w nocy po niedzieli. Handlowcy wiedzą, że wielu bez zakupów cierpi na bezsenność.
Po czwarte: Idź na spacer. I śpiewaj: „szklana pogoda”
Może i sklepy będą w niedzielę zamknięte, ale przecież nikt nie zabroni lizać sukierka przez papierek. W jednym ze sklepów Carrefour ustawili przy półkach z żarciem takie wielkie ekrany multimedialne, na których wyświetlają to samo żarcie, które jest obok w wersji „live”. Można je zamówić z dostawą do domu.
Pytałem Carrefoura po jaką cholerę każe ludziom kupować na ekranie skoro obok mogą kupować na żywo. Nie odpowiedzieli. Ale może się odważą zrobić tak, żeby żarcie na półkach było show-roomem, a kupowanie było na ekranie? Z dostawą do domu?
Czytaj też: Sklep spożywczy jak multimedialne centrum rozrywki. I zdalnych zakupów. I restauracja do tego
Po piąte: Idź na spacer na dworzec
Tak się pięknie składa, że ie ma jeszcze ustawy, która w niedziele zamyka dworce. A przecież w niedzielę nie powinno się podróżować, niedziela jest po to, by siedzieć na tyłku i obowiązkowo wypoczywać. To niedopatrzenie parlamentarzystów wykorzystać mogą sklepy, które są na tyle blisko torów, że uzyskają status sklepów… dworcowych.
Zamiast do centrum handlowego na shopping można udać się więc na peron. Zawsze coś. Kto ma blisko akwen rzeczny lub morski może też spróbować wsiąść na prom do wolności (handlowej), jak zaleca AszDziennik.
Czytaj też: Zara i Top Secret pozwolą popatrzeć w niedzielę
Niedługo nie będzie trzeba zakazywać pracy w niedzielę. Bo już nie będzie potrzebna
W zasadzie rozumiem zakaz handlu w niedzielę (podobnie jak 56% Polaków). Serce mi się kraje, gdy widzę panie, które zamiast w niedzielę bawić się z dziećmi od rana do nocy tkwią przy kasach. Ale nie wierzę, by to się dało załatwić jakąkolwiek ustawą. To pracownicy muszą umieć wspólnie wywalczyć sobie więcej prawa do odpoczynku. Pracodawcy muszą przestać myśleć tylko o tym jak zarobić najwięcej kasy. A konsumenci znaleźć sobie inne zajęcie na niedzielę, niż kupowanie z nudów.
A tak w ogóle to za kilka lat problem się sam rozwiąże. Kilka dni temu amerykański gigant Amazon otworzył w swojej siedzibie pierwszy „sklep autonomiczny” Amazon Go. Jest całkowicie samoobsługowy. Przy wejściu uruchamiasz smartfonową aplikację, identyfikujesz się, a potem po prostu chodzisz między półkami i wkładasz towar do specjalnego koszyka.
Wszystko jest oczipowane, więc wiadomo co i za ile kupiłeś. Wychodząc ze sklepu znów uruchamiasz aplikację, zatwierdzasz płatność i wychodzisz. Pieniądze same wychodzą z konta.
Zamiast pisać ustawy trzeba poprosić Amazona, żeby nam też otworzył takie sklepy. I wtedy będzie nirvana. Nie będzie trzeba zakazywać pracy ani w niedzielę, ani w żaden inny dzień. Bo i tak tej pracy nikt nie będzie potrzebował.
Czytaj też: Amazon Key, czyli kurier dostarczy ci jedzenie nawet jeśli nie ma cię w domu