Coraz droższe parkowanie w centrach i rozważane przez włodarzy miast strefy czystego transportu to zwiastuny nadchodzącej rewolucji. I jeden z najbardziej kontrowersyjnych postulatów C40 Cities. Czy wkrótce posiadanie samochodu w mieście stanie się nieopłacalne?
C40 Cities to stowarzyszenie skupiające włodarzy miast, które mają ambicje stać się jednymi z najbardziej ekologicznych na świecie. Raport przygotowany przez tę organizację, do której należy m.in. Warszawa, przewiduje, że aby zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych o połowę do 2030 r., należy wprowadzić w naszym życiu liczne ograniczenia. Nie oznacza to oczywiście, że ktoś chce nas do czegoś zmusić. Na razie. To tylko rekomendacje: co powinno się zdarzyć, żeby uratować świat.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Postulatów jest sporo. Np. jest taki, żeby mieszkańcy kupowali nie więcej niż osiem nowych ubrań rocznie, a najlepiej nie więcej niż trzy. Albo żeby używali jednego samochodu co najmniej przez 12 lat. Albo żeby latali samolotem nie częściej niż raz na dwa-trzy lata. Albo żeby ograniczyli spożycie mięsa do 17 kg rocznie na osobę (dziś jest to 70 kg). Ale tak naprawdę najważniejsze są dwa postulaty: mniej jeść i pozbyć się samochodów.
Ten ostatni punkt z raportu C40 Cities wzbudził trochę protestów. Brak samochodu nadal dla wielu osób jest rzeczą niewyobrażalną, nawet jeśli na co dzień nie muszą go używać. W najbliższych latach czekają nas jednak zmiany, które mogą sprawić, że nawet najwięksi miłośnicy aut przesiądą się do autobusu lub na rower – i to niezależnie od działań takich organizacji jak C40 Cities.
Nie tylko C40 Cities, czyli miasta bez samochodów?
Niezależnie od tego, jak podchodzimy do koncepcji opracowanej przez C40 Cities (a niektórzy pukają się w czoło na myśl o tym, że ktoś miałby to przekuć w obowiązujące prawa), to nie ma się co śmiać, bo akurat jak chodzi o transport, to i tak ta strategia zostanie zrealizowana.
Miasta zachęcają do takiego właśnie podejścia – ograniczania do minimum jazdy samochodem po mieście – na własną rękę. Wprowadzają nowe rozwiązania dla niezmotoryzowanych, podwyższają opłaty za parkowanie, wprowadzają ograniczenia w ruchu aut. Możecie wierzyć lub nie, ale kolejnych kilkanaście lat przyniesie potężne zmiany w stylu życia mieszkańców miast.
Strefy czystego transportu. Od końca 2021 r. w naszym kraju można wprowadzać Strefy Czystego Transportu, czyli obszary, po których mogą poruszać się pojazdy spełniające określone normy dotyczące emisji spalin. Polskie miasta należą do najbardziej zanieczyszczonych na świecie, a strefy czystego transportu mają pomóc w redukcji zanieczyszczenia.
Na razie nie powstała w Polsce jeszcze żadna SCT, ale to ma się wkrótce zmienić. Pierwszy taki obszar ma powstać w lipcu 2024 r. w Krakowie, ma nim być objęte całe miasto. Początkowo ze strefy będą usunięte samochody z normą emisji EURO1, czyli takie wyprodukowane przed 1992 r., a w przypadku diesli przed 1996 r. Dwa lata później normy mają stać się bardziej rygorystyczne. Do Krakowa planują wkrótce dołączyć Wrocław oraz Warszawa.
Możemy się spodziewać, że to dopiero początek regulacji tego typu i prawdopodobnie za Warszawą, Wrocławiem i Krakowem ruszą inne miasta, szczególnie te najbardziej zanieczyszczone. Prędzej czy później stare samochody (czyli te najtańsze) prawdopodobnie znikną z rynku, skoro nie będzie można się nimi poruszać po znacznej części kraju.
Koniec z autami spalinowymi. Od 2035 r. ma nastąpić zakaz sprzedaży samochodów spalinowych. Nadal będziemy mogli jeździć samochodami spalinowymi, które będziemy wtedy posiadać. Będą one się powoli starzeć, więc prawdopodobnie za kilka lat nie wjedziemy nimi np. do strefy czystego transportu. Niewątpliwie czeka nas zwrot w stronę elektryków albo samochodów z napędem hybrydowym (a może i takich na wodór?).
Niestety na razie samochody elektryczne są znacznie droższe niż spalinowe. Być może różnica w cenie będzie się stopniowo zmniejszała, nie ma jednak co liczyć na to, że samochody elektryczne będą tanie. Wygląda na to, że za kilka, kilkanaście lat na nowy samochód będziemy musieli wydać dużo więcej, a nie każdego będzie na to stać.
Zniechęcanie mieszkańców do jazdy samochodem. Strefy czystego transportu to nie jedyny sposób na pozbycie się aut z centrum. Innym rozwiązaniem jest zmniejszanie liczby miejsc parkingowych i w ich miejsce tworzenie np. skwerów. Bardzo zniechęcające do parkowania są też coraz wyższe opłaty parkingowe. Godzina parkingu w wielu miastach kosztuje już ok. 5 zł.
Jeśli do centrum wybieramy się na kilka godzin, to faktycznie bardziej opłaci się podjechanie autobusem lub rowerem. W centrach jest coraz więcej wąskich ulic, sygnalizacji świetlnej, ograniczeń prędkości do np. 30 km/h. Pojawiają się propozycje rozwiązań, dzięki którym komunikacja miejska będzie dostępna na zasadzie „karta płatnicza Twoim biletem”. Wsiadasz, wysiadasz, a opłaty są naliczane za czas spędzony w autobusie lub tramwaju.
Nowe udogodnienia dla niezmotoryzowanych osób. Zamiast samochodu możemy wybrać m.in. autobus, tramwaj, kolej miejską czy metro (niestety tylko w stolicy). Już od kilku lat standardem w dużych miastach są samochody na minuty, które możemy wypożyczyć, przejechać wybrany odcinek i zostawić praktycznie w dowolnym miejscu. W dobrą pogodę możemy korzystać z rowerów czy hulajnóg, które działają na podobnych zasadach.
Polskie miasta stają się też coraz bardziej przyjazne dla rowerzystów. W Warszawie jest łącznie ponad 700 km dróg rowerowych i co roku powstają nowe. Wrocław również pracuje nad zwiększeniem ruchu rowerowego. W dokumencie Plan Działań Rowerowych do 2030 r. miasto określiło strategię, która zakłada m.in. budowę ok. 100 km nowych dróg rowerowych oraz modernizację 25 km istniejących tras.
Zachęty do przesiadki na rower faktycznie działają. Włodarze Warszawy od 2014 r. prowadzą pomiar ruchu rowerowego. Z ostatniego badania wynika, że w 2022 r. było o 31% więcej rowerzystów niż przed pandemią w porannym szczycie i o 20% więcej w szczycie popołudniowym. Ewidentnie zmieniają się nasze przyzwyczajenia i w drodze do pracy coraz częściej wybieramy rower.
Zmiana przyzwyczajeń. Przesiadka wielu osób na rowery wynika nie tylko z coraz lepszej infrastruktury, ale też ze zmiany mentalności. Coraz więcej osób nie chce przyczyniać się do zanieczyszczenia środowiska i wybiera ten nieemisyjny środek transportu. Wiele osób stawia na rower z powodów zdrowotnych. Jeśli cały dzień w pracy siedzisz za biurkiem, to rower jest jedynym sposobem na trochę ruchu. To też często jedyny sposób na uniknięcie korków w mieście. Strategia C40 Cities dla rowerzystów jest niespecjalnie kontrowersyjna.
Ile niektórzy zaoszczędzą, nie mając samochodu?
Ograniczenia dla ruchu samochodowego dla sporej części mieszkańców nie są komfortowe. Jeśli ktoś przez kilkanaście lat dojeżdżał samochodem do pracy, to przestawienie się nagle na rower jest nie lada wyzwaniem. Motywująca może być jednak kwestia finansowa, bo utrzymanie samochodu to ogromne koszty. Dokładny koszt zależy od samego samochodu, ale też częstotliwości jego użytkowania. Możemy jednak przyjąć, że przeciętne koszty mogą się kształtować następująco:
>>> paliwo: 600 zł miesięcznie (dwa tankowania po ok. 300 zł), czyli 7200 zł rocznie,
>>> ubezpieczenie OC i autocasco: ok. 2000 zł rocznie,
>>> naprawy, badanie techniczne, serwis: 1500 zł rocznie,
>>> myjnia, płyn do spryskiwaczy, wymiana opon: 700 zł rocznie,
>>> parkingi: 100 zł miesięcznie (5 zł za godzinę, dwie godziny dwa razy w tygodniu): 1200 zł rocznie.
W skali roku koszty związane z samochodem to ok. 11 000 zł, a przecież samochód najpierw trzeba kupić, a to już wydatek rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Jeśli chcemy komfortowo parkować pod swoim blokiem, to przeważnie zmuszeni jesteśmy wykupić miejsce parkingowe, które może kosztować nawet 20 000 – 30 000 zł, a więc tyle co używany samochód.
To koszty, jakie płacimy dziś. Kolejne regulacje mające zmusić nas do rezygnacji z samochodu mogą jednak te koszty znacząco podnieść. Być może za kilka lat godzina parkingu będzie kosztowała nie 5, tylko 10 zł? Być może pójdziemy drogą innych zachodnich miast i za wjazd do centrum trzeba będzie płacić? W Londynie ta opłata wynosi ok. 15 funtów.
Być może samochody spalinowe będą obciążone dodatkowym podatkiem? A więc nieposiadanie samochodu będzie bardziej opłacalne. Osoby nieposiadające sporo oszczędzają, ale przecież jakoś muszą dojeżdżać do pracy i nie tylko. Miesięczny bilet na komunikację miejską w wielu miastach to ok. 100-200 zł. Czasem trzeba wyskoczyć poza miasto, żeby odwiedzić rodzinę i znajomych. Jeśli nie ma samochodu, to najczęstszą alternatywą będzie pociąg lub autobus. Czasem trzeba szybko gdzie dotrzeć, a autobus nie przyjedzie. Wtedy niezbędna okazuje się taksówka.
Pociągi też nie dojeżdżają wszędzie, a więc raz na jakiś czas może zajść potrzeba wynajęcia samochodu na weekend. Ile to wszystko może kosztować?
>>> komunikacja miejska: 200 zł miesięcznie
>>> taksówki i samochody na minuty: 200 zł miesięcznie
>>> podróże pociągiem: 150 zł miesięcznie
>>> wynajem samochodu kilka razy w roku: 1500 zł
W skali roku wydamy więc ok. 8000 zł, a więc o ok. 3500 zł mniej, do tego znika nam sam koszt samochodu, czyli kilkadziesiąt tysięcy na start. To jednak koszty dla jednej osoby. W przypadku rodzin ten koszt rośnie kilkukrotnie. Brak samochodu to też mniejszy komfort.
Chcąc zachęcić mieszkańców do nieposiadania auta, należałoby też wprowadzić kilka usprawnień. Problemem w wielu miastach wciąż są spóźniające się i przeładowane autobusy. Poleganie tylko na komunikacji może więc być mało komfortowe i stresujące.
Życie bez samochodu: luksus, na jaki mogą sobie pozwolić nieliczni
Jeśli mieszkasz w dużym mieście, to prawdopodobnie mógłbyś sobie pozwolić na całkowitą rezygnację z samochodu. Szczególnie jeśli nie masz dzieci. Większy problem mają mieszkańcy terenów podmiejskich oraz małych miasteczek. Jak podaje Klub Jagielloński, 13,8 mln osób mieszka na terenach gmin, w których nie ma zorganizowanej przez samorząd komunikacji zbiorowej.
Z raportu „Wykluczenie komunikacyjne w województwie mazowieckim” wynika, że w samym województwie mazowieckim 65% gmin nie ma dostępu do połączeń kolejowych. 75% połączeń transportu zbiorowego nie działa w weekendy, a aż 46% wygasa w trakcie wakacji. To wszystko sprawia, że życie bez samochodu w mniejszych miasteczkach staje się praktycznie niemożliwe.
Brak samochodu to brak możliwości pojechania na większe zakupy, do lekarza czy do pracy. Jeśli faktycznie chcemy dążyć do zmniejszenia liczby samochodów w naszym kraju, to usprawnienia powinny dotyczyć nie tylko dużych miast, ale również terenów podmiejskich i mniejszych miejscowości.
Wiele linii autobusowych jest likwidowanych, bo jeździ nimi niewiele osób. Jednak powodem niskiego zainteresowania są często niedostosowane rozkłady jazdy oraz spóźniające się autobusy. Mieszkańcy nie mogą wybrać autobusu, bo spóźniliby się do pracy, a więc kupują samochody. A skoro większość ma już samochody, to nie opłaca się tworzyć nowych linii. To błędne koło, które może być przerwane tylko poprzez stworzenie odpowiedniej strategii uwzględniającej konsultacje społeczne.
Komunikacja zbiorowa może być dobrą alternatywą do samochodu, ale musi spełniać kilka warunków. Wybór autobusu czy pociągu powinien przede wszystkim opłacać się finansowo. Transport zbiorowy też musi być niezawodny i komfortowy. Póki komunikacja zbiorowa będzie oznaczać czekanie na spóźniony autobus, a potem jazdę na stojąco w zatłoczonym pojeździe, to ludzie nie zrezygnują z własnej woli z samochodów.
W wielu krajach zachodniej Europy nieposiadanie samochodu nikogo nie dziwi. Z transportu publicznego i rowerów korzysta każdy niezależnie od statusu materialnego. Jest to możliwe dzięki sprawnie działającym połączeniom. W Polsce również bycie niezmotoryzowanym jest coraz łatwiejsze, ale jeszcze trochę musi się zmienić, żebyśmy chętniej rezygnowali z samochodów.
———————————–
ZOBACZ OKAZJOMAT SAMCIKOWY: Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać na bankach:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking najlepszych kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek? I co trzeba zrobić w zamian?
———————————–
źródło: Jezael Melgoza/Unsplash