Rynek e-commerce w Polsce rośnie i będzie rosnąć, ale coraz trudniej zarabiać na sprzedaży w internecie. Allegro pokazało kiepskie wyniki finansowe, a platformy handlowe podnoszą opłaty pobierane od sklepów internetowych. W jakiej kondycji e-commerce przetrwa inflację? A może będzie musiał się przeobrazić w q-commerce?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Czy inflacja może zagrozić rynkowi e-commerce? Odpowiedzi dostarcza Allegro, które ogłosiło wyniki finansowe za trzeci kwartał 2022 r. Rzuca się w oczy gigantyczna strata: prawie 2,1 mld zł po dziewięciu miesiącach tego roku. W dużej mierze jest to efekt jednorazowego obniżenia wartości inwestycji w Grupę Mall (jedną z największych platform e-commerce w Europie Środkowo-Wschodniej), którą Allegro kupiło pod koniec 2021 r.
Jednak nawet bez tych odpisów, zysk netto Allegro po trzech kwartałach ledwo przekroczyłby 200 mln zł. Dla porównania rok temu grupa miała 900 mln zł zysku po trzech kwartałach.
Jak zareagowali na to inwestorzy? Bez szoku. Po części wynika to pewnie z tego, że Allegro i tak jest już nisko wyceniane. W 2020 r. wartość rynkowa grupy była w okolicach rekordowych 100 mld zł. W ciągu dwóch lat Allegro straciło jakieś dwie trzecie tej wartości. Kurczenie się rynkowej wartości firmy odczują też jej akcjonariusze – dywidendy z zysków firmy na razie nie będzie.
Czy inflacja powstrzyma zakupy internetowe?
Są też dobre wiadomości. Ciągle rośnie, już wcześniej ogromna, liczba aktywnych użytkowników (czyli takich, którzy dokonali co najmniej jednego zakupu). W trzecim kwartale 2022 r. było to 13,8 mln osób (o 400 000 osób więcej niż w drugim kwartale). Wychodzi na to, że – z grubsza – już co trzeci Polak zaopatruje się na Allegro.
Allegro chwali się też, że GMV (łączna wartość sprzedanych produktów) wyniosła po trzech kwartałach prawie 35 mld zł i była o 16,7% wyższa niż rok temu. Nie dodaje jednak, że oznacza to tyle, że ten wskaźnik był w zasadzie w całości napędzany przez inflację. Po prostu kupujemy mniej więcej tyle samo, ale – skoro wszystko jest droższe niż rok temu – to przeznaczamy na to wyższe kwoty.
Inflacja powoduje, że nasze pieniądze mają coraz mniejszą wartość nabywczą, mamy więc mniej pieniędzy do zagospodarowania. Na czymś trzeba oszczędzać. Możemy kupować rzeczy gorszej jakości (np. żywność z gorszym składem) lub po prostu kupować mniej zbędnych rzeczy (zapłacimy za ogrzewanie, kupimy jedzenie, ale decyzję o nowych spodniach odłożymy na później). Prawda jest taka, że przez internet zwykle kupujemy rzeczy mniej potrzebne, a więc takie, z których najłatwiej zrezygnować.
Sprzedawcy, którzy skoncentrowali się na kategoriach, które nie są „niezbędne do przetrwania”, patrzą pesymistycznie na nadchodzące miesiące. Szczególnie że musieli zaangażować większe zasoby (krótko mówiąc – mają wyższe koszty), a w zamian spotkają się z – prawdopodobnie – niższą sprzedażą.
Wyniki Allegro pokazują, że e-commerce jest coraz droższy
Wszechobecna inflacja powoduje, że sprzedaż internetowa staje się coraz mniej opłacalna dla firm, które ją prowadzą. Koszty operacyjne Allegro w trzech kwartałach wzrosły z 2,2 mld zł w 2021 r. do 3,1 mld zł w 2022 r. Najwięcej „pożerają” koszty dostaw netto (1,2 mld zł, wzrost o 46,3%) oraz koszty pracownicze (0,6 mld zł, wzrost o 41,7%).
Z jednej strony, Allegro cieszy się z rosnącej liczby klientów i użytkowników programu Smart. Z drugiej strony, wpływa to na wzrost kosztów, bo do takich przesyłek dopłaca zarówno Allegro, jak i sprzedawcy.
Platformy handlowe muszą ciąć koszty. I Allegro nie jest jedynym przykładem. W październiku konkurencyjna platforma Shopee ogłosiła zwolnienia części załogi. Koszty też są częściowo przerzucane na sprzedawców. Shopee podniosło też prowizje i opłaty od sprzedaży, które teraz są zbliżone do tych oferowanych przez Allegro. Pojawiła się np. opłata transakcyjna w wysokości 1% od wartości sprzedaży. Skończył się etap zdobywania polskiego rynku za pomocą niskich prowizji dla sprzedających i agresywnej reklamy dla kupujących (kto nie zna reklamy z „pi pi pi”?).
Allegro też zapowiedziało podwyższenie opłat. W pierwszym kwartale w górę poszła prowizja od sprzedawców, w listopadzie weszły w życie nowe zasady programu Smart. Wzrosła cena rocznej subskrypcji (z 49 zł na 59,9 zł). Wzrosły też minimalne kwoty zamówień (z 40 do 45 zł dla przesyłek zwykłych i z 40 do 65 zł dla przesyłek kurierskich). W regulaminie pojawiła się też klauzula waloryzacyjna, która pozwoli na podniesienie tych stawek w przypadku wysokiej inflacji.
Jednocześnie Allegro, trochę „po cichu”, zmieniło zasady przedłużania tej subskrypcji (dwóch miesięcy przed końcem do 15 dni przed końcem), aby jak najmniej osób przedłużyło ją na dotychczasowych warunkach. Nieładne zagranie, ale… Wyniki Allegro pokazują też, że średnia prowizja wzrosła w ciągu roku o 0,76 p. p. (z 10,29% do 11,05%). Pytanie brzmi: czy bez podwyżki prowizji udałoby się osiągnąć zysk po trzech kwartałach (nie licząc odpisu na grupę Mall)?
E-commerce przegra, ale z… q-commerce?
Oczywiście nie będzie tak, że nagle przestaniemy kupować w internecie. Po prostu zapowiada się, że o klienta będzie trzeba powalczyć. Z raportu „Perspektywy rozwoju rynku e-commerce w Polsce 2018-2027”, opracowanego przez Strategy& Polska, wynika, że wartość rynku e-commerce w Polsce podwoi się do 2027 r.
W 2021 r. rynek handlu internetowego w Polsce był warty 92 mld zł i stanowił 12,9% ogółu sprzedaży detalicznej. W 2027 roku ma to być odpowiednio 187 mld zł i 17%. Liczba konsumentów internetowych ma się zwiększyć z 17,1 mln osób do 20,6 mln osób w 2027 roku.
Autorzy raportu zauważają, że prawdopodobny jest spadek konsumpcji indywidualnej spowodowany inflacją i pogorszeniem się naszej sytuacji materialnej, ale będzie on rekompensowany. Częściowo wzrostem cen (wszystko jest droższe, więc więcej wydajemy), częściowo napływem uchodźców z Ukrainy (dodatkowy popyt), ale głównie przechodzeniem pomiędzy kanałami sprzedaży.
Po prostu mamy coraz więcej młodych ludzi, którzy w internecie kupują nie tylko rzeczy mniej potrzebne, ale generalnie wszystko (od ubrań i elektroniki do leków i żywności). Dla takich ludzi najważniejsza jest szybkość i niezawodność. A tą może zapewnić tzw. q-commerce. Co to jest q-commerce? To handel internetowy, który kładzie nacisk na wygodę użytkowników. Quick commerce (szybki handel) może się okazać powodem, dla którego robimy zakupy w niektórych sklepach internetowych, a w innych nie.
Jak to działa? Robimy zakupy z dostawą tego samego dnia, a nawet w ciągu godziny. Z dostawą do automatu paczkowego, których jest dużo i które są wszędzie dostępne. Chcemy skorzystać ze zwrotu/wymiany? Jest on darmowy, szybki i wygodny (po prostu umieszczamy paczkę w dowolnym paczkomacie bez drukowania etykiety i wypełniania formularzy). Sprzedawca nas oszukał? Mamy gwarancję zwrotu środków w ciągu kilku dni. I tak dalej.
Coś Wam to przypomina? Zgadza się – Allegro rozwija się w tym kierunku bardzo intensywnie. Firma postawiła na szybką (stale skracają czas realizacji) i darmową (w abonamencie) dostawę, rozwija swoją sieć automatów paczkowych (ponad 2100 już istniejących i drugie tyle zakontraktowanych. Wprowadza też wiele usług dodatkowych (ochrona kupującego, gwarancja sprzętu elektronicznego, Allegro Pay). Czy to znaczy, że Allegro może spać spokojnie? Otóż nie, bo konkurencja też się rozwija.
W internecie wygrają najsilniejsi
Zapowiada się wiec dalszy wzrost udziału modelu platformowego w sprzedaży internetowej (autorzy powyższego raportu szacują go obecnie na 45% i 55-60% w 2027 r.). Nowi gracze (Shopee, Amazon, AliExpress i inni) będą chcieli ugryźć dla siebie jak największy kawałek tego tortu. To zwiastuje pojedynek pomiędzy wiodącymi platformami zakupowym.
Obecnie najwięksi gracze na rynku to Allegro, Shopee, AliExpress i Amazon. Allegro jest liderem, ale Amazon jeszcze nie zaprezentował całego potencjału. Z kolei Shopee pokazało, że – przy agresywnej reklamie – można szybko włączyć się do walki z największymi. Bardzo prawdopodobne, że o swojej platformie handlowej już myśli InPost. Jest usługa Smile, która pozwala sklepom internetowym zaoferować darmową dostawę dla klientów. Niebawem ma ruszyć Wszystko.pl (tworzone przez Comarch), które też chce zacząć od zerowej prowizji. A to zapewne nie koniec listy chętnych.
Strategy& Polska szacuje, że do 2027 r. w Polsce pojawi się 102 000 nowych sprzedawców internetowych. Jest o kogo (a w zasadzie o czyją prowizję) zawalczyć. A taka walka pomiędzy grubymi rybami może być korzystna dla klientów (poprawa oferty, niższe ceny), ale mniej korzystne dla sprzedawców, na których platformy handlowe przerzucą część kosztów (wyższe prowizji, dopłaty do transportu itp.).
Już teraz taki Allegro Smart jest bardzo chwalony przez klientów (darmowe dostawy bez limitu), ale niezbyt lubiany przez sprzedawców (dopłaty do transportu, darmowe zwroty). Szczególnie że klient może np. zamówić towarów za 100 zł, zostawić sobie jeden produkt warty 2 zł, a resztę odesłać. Za darmo.
Niezbyt to korzystne dla sprzedającego, którego czekają przecież podwyżki dla pracowników, wzrost cen energii i spadek popytu. Delikatna poprawa warunków usługi, która w praktyce zadziała za kilka miesięcy, im tego nie zrekompensuje. Mniejsi sprzedawcy mogą mieć kłopoty i to ich spowolnienie dotknie najbardziej.
Sytuacja na rynku e-commerce nie jest wesoła. Platformy handlowe muszą ciąć koszty i podnosić prowizje od sprzedaży. Ciąć koszty muszą też sprzedawcy, ale nie każdemu się to uda. W rezultacie mniejsi gracze mogą po prostu wycofać się z biznesu. Zapowiada się, że klienci będą mieli w nadchodzących miesiącach mniej pieniędzy na zakupy, ale w dłuższej perspektywie e-commerce (a w zasadzie q-commerce) nadal będzie wypierał handel tradycyjny. I to właściciele naziemnych sklepów powinni się bardziej martwić nadchodzącym spowolnieniem gospodarczym.
E-commerce przestał być samograjem. Już nie wystarczy otworzyć sklep internetowy, aby zacząć zarabiać. Teraz klient będzie musiał otrzymać wartość dodaną. Takie usługi dodatkowe są bardzo kosztowne, często trzeba do nich dopłacać, ale w rezultacie mogą oznaczać nowych klientów.
Zdjęcie główne: screen z komunikatu prasowego Allegro