Kto jak kto, ale Biedronka, czyli największa w Polsce sieć handlowa, powinna dobrze wyczuwać nastroje konsumentów. I – widać – uznała, że hasłem przewodnim najnowszej akcji promocyjnej powinno być oszczędzanie. Dlatego Gang Bystrzaków namawia do oszczędności. Sprawdziłem, komu się naprawdę opłaci nowa akcja promocyjna sieci Biedronka
Nie da się ukryć, że zaczynają się ciężkie czasy. Sprzedaż detaliczna hamuje – szczególnie w tych segmentach, które nie są nam konieczne do życia – jak meble, motoryzacja czy sprzęt elektroniczny. Inflacja powoduje, że realnie nasze wynagrodzenia się zmniejszają (chociaż nominalnie płace nadal rosną), a dochód do dyspozycji – kurczy się.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
W takich warunkach sklepy będą musiały powalczyć o klienta, który zwyczajnie nie będzie miał za co robić takich zakupów jak kiedyś. Ale mentalnie pogodzenie się z koniecznością zaciskania pasa jest trudne. Jak więc przyciągnąć konsumenta? Biedronka widocznie uznała, że takim magnesem może być obietnica nagród za oszczędzanie.
Gang Bystrzaków, czyli Biedronka idzie z duchem czasów
Na czym polega nowa akcja Biedronki? Wcześniejsze – słynne akcje Słodziaki, Świeżaki czy Fajniaki – polegały na zbieraniu naklejek i wymienianiu ich na pluszowe maskotki. Im większe zakupy – tym więcej naklejek. W kolejnych edycjach zaczęły dochodzić bonusy za posiadanie karty Biedronki, za zakupy owoców i warzyw, za kupowanie promocyjnych produktów itp.
Teraz mechanizm teoretycznie się odwrócił. Punkty mają być przyznawane za oszczędność. Gdy zobaczyłem to hasło, pomyślałem, że może w takim razie pójdę z pustym wózkiem do kasy i poproszę od razu o 30 naklejek…
Ale nie ma tak łatwo. Bo oszczędzać trzeba na konkretnych produktach. Tych, które w danym tygodniu znajdują się w gazetce sieci. Jak zdobyć naklejkę? Trzeba za jednym podejściem „zaoszczędzić” co najmniej 6 zł. I, co chyba oczywiste, mieć kartę Biedronki.
Spojrzałem więc w gazetkę, żeby sprawdzić, co akurat poleca mi sklep. Na przykład parówki drobiowe Kraina Wędlin (700 g) kosztują w promocji (w wybranych sklepach) 7,99 zł. Cena regularna to 9,99 zł, a więc, kupując je, „oszczędzam” 2 zł. Wystarczy więc kupić trzy paczki i wesoło pomaszerować do domu niosąc pod pachą dwa kilogramy parówek i jedną naklejkę.
Do maskotki z serii Gang Bystrzaków brakuje mi jednak jeszcze 49 naklejek, więc szukam dalej. Do parówek przydałby się jakiś keczup, musztarda albo chrzan. Niestety akurat teraz w punktowanej promocji nic takiego nie ma. Najbliżej jest warzywna zupka dla niemowląt (3,25 zł za słoiczek, czyli 74 gr „oszczędności”), więc chyba podziękuję. No nic, dodam w takim razie słoik ogórków konserwowych za 5,99 zł (taniej o 1,43 zł).
Z pieczywa jest w ofercie tylko paczka bułeczek śniadaniowych za 5,99 zł (aż 2,76 zł oszczędności!). Dorzucę jeszcze opakowanie kawy mielonej Jacobs za 13,89 zł i zaliczę sobie 3,10 zł na poczet naklejki. W ten sposób udało mi się zapewnić sobie śniadanie na cały tydzień, wydając 49,84 zł i „oszczędzając” 13,29 zł – a więc dostanę dwie naklejki.
Są oczywiście takie produkty, którymi można „nabić” sobie sporo naklejek przy relatywnie niewielkich nakładach. Na przykład Mleko modyfikowane Bebiko kosztuje 21,99 zł za opakowanie i daje 6,95 zł oszczędności. Kapsułki do zmywarki można kupić za 17,99 zł, czyli o 10 zł mniej niż w cenie regularnej.
Kto zyska na Bystrzakach: klienci czy Biedronka?
Akcja pod hasłem Gang Bystrzaków rodzi we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony kontrolowanie własnych wydatków jest czymś, do czego gorąco namawiamy. Niektórzy rozpisują sobie w tabelkach każdy paragon, ale większości osób wystarczy raz na miesiąc przejrzeć wyciąg z konta i podliczyć, ile poszło na rachunki, ile na codzienne zakupy, ile na wyjścia na miasto, a ile na przyjemności.
Aplikacja Biedronki dla osób, które robią tam regularne zakupy, może być pomocna, bo rejestruje wszystkie paragony – dokładnie więc można sprawdzić, ile i na co się wydało. Można też porównać, jakie są ceny towarów przed i po zakończeniu promocji.
Druga strona medalu jest jednak ciemniejsza. Nie chce mi się wierzyć, że akcja Biedronki jest tak zaprojektowana, żeby rzeczywiście ulżyć konsumentom w ich zakupach. Z punktu widzenia sklepu chodzi raczej o to, żeby namówić klientów do kupowania konkretnych produktów. Czy produkty objęte promocjami są rzeczywiście najtańszym wyborem?
Wyobraźmy sobie sytuację, w której stajemy przed półką i widzimy szampon oznaczony logo akcji w cenie 9,79 zł (4,20 zł „oszczędności”). A obok inny szampon za 9,50 zł, ale bez promocji. Na który się zdecydujemy? Jeśli chodziłoby tylko o jak najtańsze zakupy, to wzięlibyśmy ten drugi. Ale może skusimy się na ten „oszczędny”, bo będzie nam szkoda „stracić” szansy na naklejkę. A nasze pociechy tak bardzo czekają na tego pluszaka…
Kolejna sprawa to przypadkowy – z mojego punktu widzenia – dobór promocyjnych produktów. Wątpię, żeby ktoś rzeczywiście układał swój jadłospis zgodnie z gazetką sklepu. Mój koszyk zakupowy jakoś bardzo się nie zmienia – nie zacznę jeść paczkowanych pierogów z kapustą i grzybami, żeby „zaoszczędzić” 1,60 zł.
Wydaje mi się, że nagroda w postaci naklejki, a ostatecznie maskotki nie ma na celu zachęcenia do oszczędzania, ale właśnie do większych wydatków. Do przekonania klienta, żeby jednak wziął dodatkowy produkt (bo mu brakuje „oszczędności”) albo do kupowania rzeczy, na które inaczej by się nie zdecydował.
Biedronka… nie wierzy w Gang Bystrzaków?
Nie jest to wielkie zaskoczenie – po to przecież firmy mają marketing, żeby zwiększać sprzedaż. Ale po to klienci mają rozsądek, żeby się na takie chwyty nie dać złapać.
Chyba sama Biedronka nie bardzo wierzy w powodzenie tej akcji. Bo o ile w poprzednich edycjach do zebrania było nawet po kilkanaście różnych wzorów Świeżaków, Fajniaków i innych -aków, tak teraz Bystrzaki są tylko trzy. Jak widać, Biedronka także postanowiła, że czas na oszczędności.
Źródło zdjęć: Maciej Jaszczuk