Antyinflacyjny magazyn wartości: co do niego włożyć? Wygląda na to, że wysoka inflacja zostanie z nami na dłużej. Trudno będzie pokonać ją, trzymając pieniądze w banku lub w obligacjach (chyba że tych z oprocentowaniem uzależnionym od inflacji). Portfel inwestycyjny na czas wysokiej inflacji powinien zawierać solidny komponent realnych aktywów. Do wyboru są klasyczne inwestycje alternatywne, jak również złoto i srebro w kilku postaciach: w sztabkach, monetach inwestycyjnych i monetach kolekcjonerskich
Gigantyczny wzrost wartości wyemitowanego na świecie pieniądza (mówimy w skali świata o równowartości 9–10 bilionów dolarów, z tego przynajmniej 8 bilionów dolarów mają „na sumieniu” amerykański i europejski bank centralny) będzie bardzo trudno „ściągnąć z rynku”, a niektórzy mówią, że jest to wręcz niemożliwe, bo pieniądz ten znalazł się już w rękach konsumentów na całym globie. Nie ma też szans na znalezienie pokrycia dla tych pieniędzy w towarach i usługach, bo łańcuchy dostaw są przerwane, a wojna w Ukrainie i napięcia między USA i Chinami coraz bardziej zaburzają współpracę międzynarodową.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Zaczyna się z jednej strony bój o surowce, z drugiej strony – bój o żywność. Niepewna jest też sytuacja na rynku ropy naftowej, bo na wzrost jej produkcji nalega Europa i USA, ale państwa arabskie oraz Rosja grają na utrzymanie wysokich cen ropy. Jeśli ceny paliwa utrzymają się na wysokim poziomie, to będą napędzały inflację, bo znajdują się w cenach wszystkiego, co kupujemy w sklepach każdego dnia.
Co ochroni oszczędności przed inflacją?
Jak się na to przygotować, jeśli mamy oszczędności? Są dwa główne sposoby. Pierwszy to wytypować aktywa antyinflacyjne i przekierować tam swoje pieniądze. Jakie konkretnie inwestycje mogą być antyinflacyjne? Na przykład obligacje o zmiennym oprocentowaniu, uzależnionym od inflacji. Albo akcje spółek dywidendowych, które są relatywnie niepodatne na zmiany koniunktury w gospodarce, dostarczają rzeczy, których ludzie potrzebują w każdych czasach (np. sieci dyskontów, restauracje typu McDonalds, producenci leków, firmy zajmujące się naprawianiem używanych rzeczy).
Najsilniejsze marki nie mają problemu z przerzucaniem na konsumentów inflacji i wpisywaniem jej w ceny swoich towarów i usług. To oznacza, że ich przychody, zyski oraz wypłacane dywidendy, a co za tym idzie – również wartość rynkowa – są wyrażone w liczbach już uwzględniających inflację. Dlatego mówi się, że pieniądze ulokowane w akcjach „nudnych”, stabilnych spółek dywidendowych – choć ich wartość będzie się wahała – w ostatecznym rozliczeniu ochronią przed inflacją.
Platforma do inwestowania eToro stworzyła „koszyk recesyjny” dla amerykańskich akcji, a następnie sprawdziła, jak zachował się w przeszłości w stosunku do głównych indeksów (m.in. w podczas globalnego krachu finansowego i epidemii Covid-19).
Okazało się, że koszyk ten osiągnął 21% zysku podczas globalnego kryzysu finansowego w 2008 r. i zerową stopę zwrotu podczas krótkotrwałej recesji w trakcie epidemii Covid. W tych samych okolicznościach indeks S&P 500 tracił od 5% do 20%. Z kolei w perspektywie 15 lat (a więc dwa kryzysy i wieloletnia hossa między nimi) „koszyk recesyjny” zwiększył swoją wartość aż ośmiokrotnie, zaś indeks S&P 500 – tylko niespełna trzykrotnie. Nasdaq, czyli indeks spółek technologicznych, ponad czterokrotnie.
„Koszyk recesyjny” składa się z akcji sieci dyskontów (np. Walmart, DollarTree, Ross Stores), marek dedykowanych majsterkowiczom (w tym Home Depot, Love’s Companies) i firm zajmujących się naprawą samochodów (w tym Autozone). A do tego m.in. McDonalds, Hasbro (producent zabawek), firmy farmaceutyczne. Wiele spółek, które trafiło do koszyka „recesyjnego”, skorzystało w poprzednich recesjach z tego, że konsumenci kupowali tańsze produkty, oszczędzali pieniądze, wykonując więcej napraw domowych i samochodowych, stawiali na pierwszym miejscu „tanie” luksusy i utrzymywali kluczowe wydatki na opiekę zdrowotną.
Antyinflacyjny magazyn wartości. Czego nie można dodrukować?
Drugim sposobem lokowania pieniędzy w inflacyjnych czasach są trwałe aktywa, dobra kolekcjonerskie i wszystko, co jest cenne, pożądane, czego jest ograniczona ilość i czego nie da się „dodrukować”. Takimi dobrami są oczywiście nieruchomości, a przede wszystkim ziemia (w przypadku nieruchomości antyinflacyjność uwidacznia się głównie w bardzo długich okresach, w perspektywie kilku lat, ze względu na podatność tej branży na koniunkturę gospodarczą – mieszkania mogą realnie tracić na wartości).
W kategorii inwestycji antyinflacyjnych mieszczą się też różne cenne rzeczy, które są rzadkie: np. alkohole inwestycyjne czy luksusowe zegarki. Podobnie luksusowe samochody czy dzieła sztuki. Ale tutaj jest kilka problemów. Po pierwsze kwestia mody (jeśli coś przestanie być modne, to nie utrzyma realnej wartości ulokowanego w tym pieniądza). Po drugie kwestia płynności (nie wszystkie inwestycje alternatywne są handlowane na jakimś rynku, a mniejsza płynność czasem odbija się na mniej przewidywalnej cenie). A po trzecie koszty przechowywania i zabezpieczania inwestycji w realne przedmioty.
Czytaj więcej o tym: Coraz więcej ludzi, chcąc walczyć z inflacją, ucieka w… alkohol. Ale nie chodzi o to, że piją. Czy inwestowanie w whisky i wino jest antyinflacyjne?
Relatywnie „wygodną” inwestycją w rzadkie przedmioty są monety kolekcjonerskie. Ma ona to do siebie, że zawsze będzie unikatowa. Mennice na całym świecie dbają o unikalność swoich produktów. Do tego grona w Polsce zalicza się Mennica Gdańska, która jest Partnerem naszego cyklu edukacyjnego „Pasja do inwestowania”.
Specjalnie bite w mennicach z wizerunkiem słynnych miejsc, ludzi, upamiętniające ważne wydarzenia – wartościowe monety kolekcjonerskie są wykonane ze złota, srebra, meteorytu lub platyny. Wartość monety nie wynika wyłącznie z wartości kruszcu, na którym została wybita, ale z jej rzadkości i unikatowości.
Jeśli danej monety jest na rynku mało (bo została wybita w limitowanej edycji), a została uznana przez kolekcjonerów za cenny nabytek, jej wartość będzie rosła. Czasem o „inwestycyjnej” wartości monety kolekcjonerskiej stanowi to, że nie tylko jest unikalna, ale i piękna – jej zaprojektowanie, stworzenie i wybicie okazało się z punktu widzenia nabywców pracą tak cenną, że jej wartość z czasem idzie w górę (na zdjęciu: moneta z wizerunkiem Roberta Lewandowskiego; za wykorzystanie jego wizerunku na wyłączność mennice są gotowe sporo zapłacić).
Co decyduje o tym, czy dana moneta kolekcjonerska staje się hitem inwestycyjnym? Zwykle już na starcie kosztuje ona znacznie więcej niż wartość kruszcu, który w niej został zawarty, m.in. z powodu dodatkowych cech takich jak limitowany nakład, specjalne dodatki do monet, oryginalne opakowanie czy wreszcie koszt praw autorskich.
Czy o tym, że dana moneta stanie się inwestycyjną perełką, decyduje przypadek, zbieg okoliczności, moda? Ludzie z branży przekonują, że tu nie ma przypadku i z dość dużym prawdopodobieństwem da się przewidzieć atrakcyjność inwestycyjną poszczególnych monet (lub jej brak). Trudno przewidzieć skalę wzrostu ceny rynkowej, ale fakt, że będzie ona rosła, jest, zdaniem ludzi z branży, dość łatwy do przewidzenia.
„Nie można mówić o przypadku albo nieoczekiwanym uznaniu jakiejś monety za cenną przez kolekcjonerów. Nad wyborem tematu, projektu i szczegółów emisji każdej monety pracują specjaliści, których efektem pracy ma być stworzenie monety, która będzie atrakcyjna inwestycyjnie. Znaczenie ma tu przede wszystkim temat: czy jest ważny dla ludzi, czy wzbudza emocje, czy się z tym identyfikujemy. Nasze monety podejmują ważne, popularne tematy, które nieprędko przestaną takimi być, np. Wiedźmin, Robert Lewandowski, Stanisław Lem, Harry Potter, Sherlock Holmes itp.”
– mówi Łukasz Rosanowski, szef i założyciel Mennicy Gdańskiej.
„Nakłady monet są niewielkie – to nie jest 100 000 sztuk, raczej 100-3000 szt. Ważna też jest historia dotycząca danych monet, otoczka, która się z nimi wiąże. „Moda” czy bieżące wydarzenia mają niewielki i krótkotrwały wpływ na inwestycyjną wartość monety. Jeśli temat emisji jest dobrze dobrany, moneta piękna, a otoczka atrakcyjna – nie ma mowy o przypadku czy modzie”
– dodaje Rosanowski. Wśród monet wybijanych przez Mennicę Gdańską niezły „magazyn wartości” stanowi np. moneta „Ostatnie Życzenie” z serii Wiedźmin (dwuuncjowa moneta ze srebra, która czterokrotnie zyskała na wartości w ciągu dwóch lat). W dniu emisji w 2019 r. sprzedawana była za 1399 zł, dziś jej wartość określa się na ok. 10 000 zł (po takich cenach jest handlowana na giełdach numizmatycznych).
Patrząc na wyceny, warto też zwrócić uwagę na płynność. Nie jest sztuką „wygenerować” na rynku wtórnym jedną transakcję o bardzo wysokiej cenie, ważne, aby nasz obiekt „inwestycyjny” był handlowany po coraz wyższych cenach w kolejnych transakcjach (lub nawet w dziesiątkach lub setkach transakcji).
Zresztą nie tylko monety się kolekcjonuje w celach inwestycyjnych, lecz również banknoty. Niektóre z nich w ciągu dekady zwiększają wartość rynkową nawet kilkunastokrotnie. W przypadku banknotów również, podobnie jak w przypadku monet, znaczenie ma rzadkość, wzornictwo, piękno przedmiotu oraz moda wykreowana na jego posiadanie. Oczywiście, moda nie musi trwać wiecznie. Dlatego warto zawsze obserwować wartość rynkową posiadanych przez siebie cennych przedmiotów i ewentualnie skorzystać z okazji do sprzedaży.
Czytaj więcej o tym: Inflacja niszczy wartość naszych pieniędzy. Ale nie wszystkich. Czy banknot kolekcjonerski może być dobrą inwestycją?
Monetami inwestycyjnymi interesuje się w Polsce niemałe grono osób, szacowane na ok. 100 000 osób. W kolejnych odcinkach naszego cyklu opowiemy nieco więcej o tym, na czym polega kolekcjonowanie monet i jak może ochronić przed inflacją.
Czytaj więcej o tym: Śmierć królowej Elżbiety II może zmienić losy Wielkiej Brytanii. Czy może być też… okazją inwestycyjną? Kolekcjonerzy liczą, że suweren ich nie zawiedzie
———-
ZAPROSZENIE
Zapraszamy do zapoznania się z ofertą Mennicy Gdańskiej – Partnera cyklu edukacyjnego „Pasja do inwestowania”. Ostatnim hitem Mennicy Gdańskiej okazały się monety (wykonane ze srebra najwyższej próby 999) z emisji „Talent” z serii „Robert Lewandowski. Droga do marzeń” – w wydaniu 2 uncji srebra oraz 1 kg. W dniu premiery (marzec 2022 r.) moneta Talent dwuuncjowa kosztowała 1799 zł, dziś jej wartość rynkowa oscyluje wokół 2500 zł (mimo że wartość srebra w niej zawartego to 200 zł). Na początku października do serii dołączą również monety złote (1 uncja oraz 1/10 uncji).
W ofercie Mennicy Gdańskiej możemy znaleźć również serię „Imperial Art” opowiadającą o sztuce, architekturze oraz osiągnięciach największych cywilizacji i imperiów, do której w tym roku dołączyła moneta „Persja”. Dla zainteresowanych banknotami o bardzo tradycyjnym charakterze dedykowana jest seria „Władcy Polski” i pierwszy banknot z tej serii „Mieszko I”. Do młodszych odbiorców skierowany jest cykl prezentujący nurt stylistyczny science fiction w kulturze, do którego należy bon „Cyberpunk” oraz planowany „Steampunk”. Jesienią firma zapowiada premierę monet z wizerunkami Kajka i Kokosza, Stanisława Lema czy Sherlocka Holmesa.
———-
Czyste złoto: magazyn wartości?
Oddzielnym tematem „antyinflacyjnym” jest czyste złoto. Powszechnie uważane jest za inwestycję, która w przeszłości – ale też tylko w długich okresach – dobrze chroniła przed inflacją. Ale zdarzały się długie, nawet 20-letnie okresy, w których ta zasada się nie sprawdzała. Jednak złota nie da się wydobywać w nieskończoność (jego zasoby są ograniczone), a koszty wydobycia stale rosną. To, zdaniem wielu, czyni złoto dobrym „magazynem wartości”.
Złoto również możemy kupować w formie monet. Istnieje pięć głównych monet tzw. bulionowych, które są globalnie uznawane za inwestycyjne. To Australijski Kangur, Amerykański Orzeł, Krugerrand (RPA), Liść Klonowy (Kanada), Wiedeński Filharmonik (Austria).
Wszystkie te monety w swoim standardowym wydaniu zawierają 31,1 g czystego złota, a więc uncję trojańską. Dlaczego uncję? Dlatego że uncja trojańska jest głównym wagowym punktem odniesienia w branży metali szlachetnych i w odniesieniu do tej właśnie wagi podaje się giełdową cenę złota. Tak więc jeśli giełda podaje cenę 1400 dolarów za uncję, oznacza to, że surowiec zawarty w monecie jest warty właśnie 1400 dolarów. To, po ile się kupuje i po ile sprzedaje te monety, to już inna historia. W interesie kupującego jest, by zapłacić jak najmniej, zaś w interesie sprzedającego – jak najwięcej.
Czytaj więcej o tym: Coś ci mówi, że czas „uciekać w złoto”, ale… to nie takie proste? Które złote monety warto kupić z myślą o długoterminowych profitach?
Trzy monety są wykonane z czystego złota, co oznacza, że zawierają 1 uncję trojańską tego metalu i tyle samo też ważą. Są to Australian Kangaroo, Maple Leaf oraz Wiener Philharmoniker. Dwie pozostałe, tj. Krugerrand oraz American Eagle, zawierają domieszki. W przypadku Krugerranda jest to miedź, w przypadku „Orła” jest to głównie srebro i nieco miedzi. W praktyce żadna moneta nie jest idealnie „czysta”. Ułamek procenta „nieczystości” wynika z „niedoskonałości” procesów rafinacyjnych. Nie wpływa to jednak na cenę.
Złote monety można traktować jako inwestycję, ale moje podejście jest inne – zakładam, że po prostu mają one w dłuższej perspektywie utrzymać realną wartość alokowanego w nich majątku. Dlatego nie sprawdzam codziennie giełdowych notowań ani nie biegam do punktów skupujących złoto za każdym razem, gdy uncja zdrożeje o 200 dolarów.
Powyżej 20-letnie podsumowanie kursu złota w dolarach. Jak widzicie obecnie jest o 300 dolarów tańsze, niż wynosiła rekordowa cena w historii, ale wciąż nieco brakuje do cen rzędu 1200–1400 dolarów za uncję, którą można by uznać za okazję inwestycyjną. Taką, o której pisałem w 2018 r., namawiając Was do wykupienia „ubezpieczenia od kryzysu”.
Ponieważ polski złoty jest coraz słabszy, cena uncji czystego złota wyrażona w złotych jest dziś w Polsce rekordowa, pomimo że globalny rynek złota jest daleko od szczytów. To dowód na to, że złoto chroni nie tyle przed inflacją, co przed dewaluacją (czyli spadkiem wartości) lokalnej waluty. Tej, w której wyrażone są nasze oszczędności oraz wynagrodzenia.
Oczywiście bieżące zmiany wartości złota mają wpływ na samopoczucie posiadacza sztabek lub monet, ale to nie o to chodzi. W mojej filozofii złoto jest inwestycją, której sens utrzymywania – pozytywnie lub negatywnie – zweryfikowany zostanie dopiero za 20–30 lat (choć zyski w zależności od sytuacji gospodarczej można osiągnąć już po kilku latach). Gdy będę potrzebował dodatkowej emerytury, okaże się, czy złoto utrzymało lub zwiększyło wartość moich oszczędności.
Ze złotem jest tak, że moda na ten kruszec przychodzi wraz z zawirowaniami w gospodarce. Można je nabyć w formie funduszy ETF – to rozwiązanie wybierają najczęściej osoby inwestujące na giełdach, ale także w formie fizycznej, czyli sztabki złota czy złotych monet. W złoto inwestują zarówno osoby prywatne, jak i firmy, banki, a nawet poszczególne kraje. Partner naszego cyklu Mennica Gdańska oferuje je od ręki, w trybie 24/7.
————————
Artykuł powstał w ramach cyklu edukacyjnego „Pasja do inwestowania”, którego Partnerem jest Mennica Gdańska, oferująca m.in. monety bulionowe i kolekcjonerskie
zdjęcie tytułowe: Mennica Gdańska