Tańsze paliwo nie pozwoliło zatrzymać inflacji. Ze wstępnych danych GUS wynika, że inflacja w sierpniu wyniosła 16,1% wobec 15,6% w lipcu. Ale może nie każdy z Was zobaczy w portfelu wyższe tempo wzrostu cen? Moja prywatna inflacja na szczęście przestała rosnąć. Obawiam się, że tylko na chwilę
Tradycyjnie w połowie miesiąca biorę kartkę i długopis i idę na obchód okolicznych sklepów. Porównuję ceny kilkudziesięciu produktów spożywczych i paliwa. Na tej podstawie obliczam moją prywatną inflację, rzecz jasna w skali miesiąca (odczyt rocznej inflacji będę mógł podać dopiero w styczniu przyszłego roku).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Zdaję sobie sprawę z tego, że na tak małej próbce nie jestem w stanie przewidzieć, jaki wskaźnik ogłosi GUS, który wysyła w teren armię pracowników i porównuje ceny setek produktów i usług. Do tej pory udawało mi się przynajmniej przewidzieć trend, a więc czy należy spodziewać się wzrostu, stabilizacji czy spadku cen, a nawet kilka razy mój odczyt był zbieżny z tym, co podał GUS.
Każdy ma bowiem swoją prywatną inflację, przez co – do pewnego stopnia – może oszukać średnią podawaną przez GUS. Wystarczy choćby zmienić nawyki zakupowe. Jeśli ktoś kupuje towary ze średniej czy wyższej półki cenowej i przesiądzie się na tańsze zamienniki, jego inflacja zwolni. Gorzej, jeśli i tak polujemy na najtańsze produkty i z żadnych nie możemy zrezygnować, co niestety dotyczy coraz większej liczby Polaków.
Inflacja w sierpniu niższa przez ceny paliwa?
Jak już wspomniałem, monitoring cen przeprowadzam w połowie miesiąca, dzięki czemu z wyprzedzeniem mogę ogłosić światu inflacyjny trend. W sierpniu wyjątkowo nie napisałem o mojej sierpniowej inflacji (ale monitoring przeprowadziłem), w zamian przywiozłem dla Was „paragony grozy” znad morza (naprawdę straszą). Ale gdybym je podał, to miałbym dobrą wiadomość, a mianowicie, że w sierpniu możemy liczyć na spadek inflacji, głównie za sprawą cen paliw, które wyraźnie spadły.
W sierpniu tankowanie 50-litrowego baku benzyny kosztowało mnie 336 zł, w lipcu 376 zł, a więc w ciągu miesiąca było tańsze o 10,6%. Ceny paliwa mają ogromne znaczenie na ogólną inflację, bo paliwo zasila nie tylko samochody osobowe, ale też środki transportu i samochody dostawcze, a więc pośrednio jego cena wpływa np. na ceny żywności.
Jeśli chodzi o ceny żywności, moja prywatna inflacja w sierpniu wyniosła +1,1%. Za koszyk zakupowy w lipcu zapłaciłbym 265 zł (to, że sprawdzam ceny produktów w danym sklepie, nie oznacza, że faktycznie je kupuję), w sierpniu o 3 zł więcej. Ceny większości monitorowanych produktów się nie zmieniły, ale kilka mocno podrożało. To m.in. ziemniaki (wzrost o 67%) czy jabłka (+14%).
Droższe były też bułki (+10,5%), choć akurat one minimalnie „ważą” w koszyku. Podrożały też coca-cola (+8%), papier toaletowy (+14,3%) i czekolada (+22,3%) oraz nabiał: mleko o 9,1% i ser typu feta o 6,7%. Ale rekordzistą wzrostu był – jak łatwo się domyślić – cukier. Właściwie mogłem spisać tylko cenę przy ogołoconych półkach. Cena cukru w moim sklepie wzrosła aż o prawie 72%. Być może wspomniany wzrost ceny coca-coli też jest efektem „paniki cukrowej”.
W sierpniu potaniały natomiast niektóre warzywa i owoce (pomidory, ogórki, cytryny). Cały koszyk zakupowy, a więc produkty spożywcze i paliwo, było tańsze w skali miesiąca aż o 5,8%, na co wpływ miał oczywiście spadek ceny paliwa.
Przeczytaj też: W chudych czasach częściej będziemy chodzili na zakupy z gotówką. Czy banknoty mogą pomóc w oszczędzaniu i zarządzaniu domowym budżetem?
Inflacja „pokonała” prognozy ekonomistów
Tym razem moje obserwacje rozjechały się z tym, co podał właśnie GUS. Inflacja w sierpniu – według wstępnych danych – wyniosła 16,1% w skali roku, a więc o tyle średnio urosły ceny w porównaniu z sierpniem ubiegłego roku. W porównaniu z lipcem 2022 r. ceny były wyższe o 0,8%.
Żywność i napoje bezalkoholowe zdrożały w ciągu roku o 17,4%, a w skali miesiąca o 1,6%. Przypomnę, że moja miesięczna inflacja żywnościowa wyniosła 1,1%, a więc przynajmniej dobrze oddała trend. Według GUS, paliwa do prywatnych środków transportu poszły w górę o 23,3% – to porównanie z cenami z sierpnia ubiegłego roku. W skali miesiąca obniżyły się o 8,3% (u mnie spadek o 10,6%). We wstępnych danych GUS podaje jeszcze nośniki energii, których nie monitoruję. W ciągu roku zdrożały o aż 40,3%, a w porównaniu z lipcem o 3,7%.
Ekonomiści też pomylili się w prognozach inflacyjnych. Większość z nich wróżyła przynajmniej stabilizację cen w sierpniu, a nawet jej lekki spadek. Po cichu zaczęły rozpalać się nadzieje, że inflacyjny szczyt mamy za sobą i że być może czeka nas wkrótce spadek stóp procentowych, który ulżyłby m.in. kredytobiorcom. Przykładowo ekonomiści mBanku jeszcze dziś rano pisali:
„Po korekcie cen żywności do +1% m/m oraz przy nieco wyższej inflacji bazowej (9,6% zamiast 9,5%) lądujemy na inflacji 15,6% (bez zmian względem lipca).”
Po godzinie 10.00, a więc po publikacji GUS, napisali na Twitterze już mniej optymistyczny komentarz:
„Teraz bardziej jesteśmy skłonni szukać szczytu cen żywności w 2023 r. Do końca roku inflacja nie zejdzie poniżej 16%. Pisaliśmy o 20% w pierwszym kwartale 2023 r. i tam jedziemy (energia).”
Oby ich nowe prognozy – jak w przypadku sierpniowej inflacji – się nie sprawdziły.
Zdjęcie tytułowe: Maciej Bednarek