Francuzi nie mają aż takich problemów z inflacją jak Polacy, ale siła nabywcza ich pensji spada. I też chcą ochrony przed tym zjawiskiem ze strony państwa. A państwo im tę ochronę daje, szczodrze, ale wspierając przede wszystkim mniej zamożnych, czyli – trochę inaczej niż w Polsce. Czego możemy nauczyć się od Francuzów w ochronie naszych portfeli przed inflacją?
Niektóre kraje to mają szczęście. Inflacja wynosi tam nie 15,6%, tylko „spokojne” 6,1%. Mało? Dla francuskich gospodarstw domowych to dużo, tym bardziej że gdy zagłębimy się w koszyk inflacyjny, to wzrosty cen paliw i energii są dwucyfrowe (28,5% w przypadku energii). I to gnębi na pewno przeciętnego Francuza, tak samo jak Polaka. Bo siła nabywcza wynagrodzeń wyraźnie spada. A jeszcze półtora roku temu wzrost cen we Francji wynosił okrągłe zero procent.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Ale i tak nad Sekwaną ceny rosną najmniej w Unii Europejskiej. Inflacja bazowa, czyli z wyłączeniem cen najbardziej zmiennych dóbr (np. żywności i energii), w lipcu wyniosła we Francji 4,3%, a w Polsce – 9,3%. Jak to się robi? Na razie dokładnie nie wiadomo, ale na pewno nie zaszkodzi rozsądna, choć nie zawsze bardzo restrykcyjna, polityka fiskalna.
Siła nabywcza pensji Francuzów spada? Państwo pomaga
Rząd francuski chce pomóc ludziom, a dodatkowe finansowanie ma objąć okres od 1 lipca i polega w największym stopniu na ochronie siły nabywczej. Ale to pomoc nie dla wszystkich. Celem rządu jest wsparcie grup o najmniejszych dochodach i korzystających z pomocy społecznej. W pakiecie pomocowym są też działania „uniwersalne”, np. dopłaty do paliwa. Z tym że najważniejsze punkty są jednak precyzyjnie celowane.
Widać u Francuzów myślenie całościowe, z nastawieniem na to, żeby – trochę inaczej niż w Polsce – wydawać pieniądze tam, gdzie są najbardziej potrzebne. Dodatkowe finansowanie nie zwiększy więc niepotrzebnie proinflacyjnego pompowania kasy do wszystkich. Nasz dodatek węglowy w wysokości 3000 zł trafia do każdego gospodarstwa domowego – bogatego i biednego. Inne planowane dopłaty do ciepła podobnie. Trochę wygląda to jak łatanie dziur w przeciekającym dachu podczas ulewy.
Nad Sekwaną przystąpili do działania antykryzysowego już na jesieni zeszłego roku. Pierwsza inflacyjna indeksacja emerytur i świadczeń socjalnych odbyła się w styczniu i wyniosła 1,1%, potem wzrosły minimalne zasiłki społeczne – o 1,8% w kwietniu. Całościowe działania startują od teraz, większość z mocą wsteczną od 1 lipca. W tym tygodniu wchodzi w życie nowelizacja francuskiego budżetu wraz z pakietem działań nazwanych przez rząd francuski „Ustawą o ochronie siły nabywczej”.
Rdzeń to wspomniana wyżej rewaloryzacja emerytur i zasiłków socjalnych, ale jest też zwiększenie nieopodatkowanych premii, wzrost plac w budżetówce i zamrożenie czynszów. Na to rząd przeznaczy 20 mld euro. Do tego dojdzie jeszcze ponad 24 mld euro na inne działania, które są ujęte w nowelizacji francuskiego budżetu. W sumie w tym roku budżet państwa francuskiego ma przeznaczyć na cele antyinflacyjne zawrotną kwotę 44 mld euro, co odpowiada ok. 207 mld złotych. To byłoby mniej więcej 40% wszystkich wydatków w budżecie Polski na ten rok.
Z tego gigantycznego programu nie wszystkie środki to bezpośrednie wsparcie dla obywateli. Rząd przewidział też np. renacjonalizację giganta produkcji i dystrybucji energii EDF, o czym pisaliśmy niedawno, a co pochłonie niemal 25% całego programu, czyli 9,7 mld euro. Argumentem za zwiększeniem udziałów państwa francuskiego w EDF do 100% jest większa pewność utrzymania umiarkowanych cen energii dla konsumentów i podjęcia niezbędnych inwestycji gwarantujących bezpieczeństwo produkcji energii w przyszłości.
Kto skorzysta z pakietu antyinflacyjnego?
W najnowszym pakiecie przewidziany jest 4% wzrost emerytur, świadczeń, zasiłków socjalnych i tzw. premii za aktywność. Dla średniej emerytury, która wynosi 1400 euro, daje to 56 euro dopłaty miesięcznie. Premia za aktywność to zasiłek wypłacany wszystkim Francuzom, którzy z różnych powodów, niezależnych od nich, nie pracują lub mają najniższe, poniżej minimum, dochody.
Kolejny punkt to ograniczenie wzrostu czynszu do maksimum 3,5% w skali roku, a także rewaloryzacja państwowych dopłat do czynszu o 3,5%. Przewidziane są także niższe składki na ubezpieczenie społeczne dla samozatrudnionych. Następnie wzrost kwoty – z 5000 euro do 7500 euro – zwolnienia podatkowego przysługującego za wypracowane przez pracowników nadgodziny.
Większe będą ulgi podatkowe dla bonusów wypłacanych pracownikom przez firmy. To tzw. premia Macrona wprowadzona w 2019 r., a teraz przedłużona do końca 2023 r. Limity wzrosną tu z 2000 euro do 6000 euro, a ulga rozszerzy się również na małe firmy z sektora prywatnego. Premia, tak jak większość składników pakietu, należy się najmniej zarabiającym, czyli tym pracownikom, których wynagrodzenie nie przekracza 3-krotności minimalnego wynagrodzenia.
Bardzo duża zmiana to zgoda na postulowany od dawna przez pracowników sektora państwowego wzrost płac francuskiej budżetówki o 3,5%. To spora armia ludzi pracujących w wielu kluczowych sektorach: edukacji, nauce, ochronie zdrowia, pomocy społecznej, administracji. Ochrona ich siły nabywczej jest dla francuskiego rządu kluczowa (dla polskiego – siła nabywcza pracowników naszej budżetówki – niestety nie).
Już niedługo, na początku września, 8 mln gospodarstw domowych korzystających z pomocy społecznej otrzyma jednorazową kwotę 100 euro powiększoną o 50 euro na każde dziecko w wieku szkolnym. Studenci natomiast dostaną od października 4% rewaloryzację stypendiów, a nawet po 1 euro dodatku do posiłku w nadchodzącym roku akademickim. Oczywiście nie wszyscy – ci otrzymujący stypendia.
Ciekawym rozwiązaniem jest likwidacja od tego roku opłaty na rzecz telewizji publicznej, czyli tzw. podatku audiowizualnego. Ta opłata przynosiła budżetowi francuskiemu 3,7 mld euro rocznych wpływów. To będzie kolejny bonus państwa, dzięki któremu siła nabywcza przeciętnego Francuza wzrośnie.
Jak Francja chroni obywateli przed wzrostem cen energii i paliwa?
Siła nabywcza Francuzów to również wydatki na energię i paliwo. W tym zakresie przewidziane jest również duże wsparcie. Francja utrzyma przez cały 2022 r. tarczę taryfową na ceny energii wprowadzoną pod koniec 2021 r. Tarcza będzie obowiązywać do końca 2023 r. Dzięki temu zmniejszą się o ok. 4% rachunki za energię elektryczną, a ceny gazu pozostaną na poziomie z października 2021 r. Pakiet przewiduje też pomoc doraźną w ogólnej kwocie 230 mln euro na ogrzewanie domów olejem opałowym.
Pracownicy dostaną większe dopłaty do kosztów dojazdu do pracy w transporcie zbiorowym, ale również na wspólne przejazdy samochodem. Większa będzie „premia rowerowa”, czyli dopłata do zakupu roweru elektrycznego. Państwo ma wspierać firmy, które zostały najbardziej dotknięte wzrostem cen energii i kryzysem związanym z wojną w Ukrainie.
No i na koniec – wisienka na torcie – dopłaty do cen na stacjach paliw. Przedłużony zostaje do końca tego roku rabat na paliwo. Obecnie – od jego wprowadzenia 1 kwietnia – rabat ten wynosi 18 eurocentów na litr, a zostanie powiększony do 30 centów we wrześniu i październiku, a następnie zmniejszony do 10 centów w listopadzie i grudniu.
TotalEnergies, jeden z pięciu największych prywatnych koncernów naftowych na świecie, ogłosił, że na okres wakacji – lipiec, sierpień – obniża ceny za litr benzyny o 12 eurocentów, a ponieważ rząd dopłaca 18 centów, to całkowita obniżka wyniesie 30 centów na litr na stacjach tej firmy. Firma obliczyła, że na 50 litrów benzyny oszczędność wyniesie 15 euro (paliwo we Francji kosztuje niecałe 2 euro za litr). Po wakacjach ta wspólna obniżka ceny litra benzyny wyniesie już 50 centów na stacjach TotalEnergies.
Śladem TotalEnergis idą inne firmy, np. gigant spedycyjny CMA CGM, trzecia co do wielkości firma przewozu kontenerów na świecie. Firma ta obniżyła o 750 euro cenę za transport jednego kontenera z Azji do Francji.
Budżet pęka w szwach? Będą oszczędności
Pakiet wsparcia kosztuje. W tym roku deficyt budżetowy będzie wyższy niż zezwalają unijne normy. Będzie to aż 5% PKB wobec 3% dopuszczalnego unijnym prawem deficytu. Ale Paryż chce ponownie zejść poniżej 3% do 2027 r. Może być z tym problem, bo francuska gospodarka nie jest po pandemii w kwitnącej formie, choć w II kwartale 2022 r. wzrost gospodarczy osiągnął już „solidne” 0,5%, podczas gdy jeszcze kwartał wcześniej był 0,2% na minusie.
W każdym razie rząd francuski zapowiedział, że ma w planach uzdrowienie finansów publicznych. Kosztem będzie program oszczędności. Wydatki publiczne będą co prawda rosły, ale w najwolniejszym tempie od 20 lat. Być może uda się wreszcie zrealizować od dawna zapowiadane, m.in. przez obecnego prezydenta, plany reform: systemu emerytalnego, ubezpieczeń dla bezrobotnych czy wsparcia aktywizacji i edukacji zawodowej.
Ale oszczędzanie zaczyna się już teraz. Rząd apeluje, żeby wszędzie, gdzie tylko to możliwe, gasić światło: w domach, fabrykach, biurach. I żeby każdy Francuz przed wyjazdem na wakacje sprawdził, czy nie zostawił włączonych urządzeń domowych, komputera, telewizora, nawet wifi.
Miasta planują już teraz ograniczenie podświetlania budynków historycznych, ograniczenia w stosowaniu klimatyzacji czy – od jesieni – ogrzewania w transporcie publicznym. Francja jest co prawda potentatem w produkcji energii atomowej, ale tegoroczne lato sprowadziło na ten sektor pewne kłopoty, więc Francja z dużego europejskiego eksportera energii stała się właśnie importerem.
Do koszyka kryzysowego Francja dorzuciła też oszczędzanie wody, której brakuje niemal wszędzie: w rzekach (utrudniony jest transport rzeczny), do chłodzenia reaktorów atomowych, do gaszenia pożarów lasów, a kto wie, czy już niedługo też do podlewania ogródków czy – o zgrozo – do porannego czy wieczornego prysznica.
Za dobro deficytowe trzeba oczywiście coraz więcej płacić. Więc jeśli chcemy, by nasza siła nabywcza nieco wzrosła, oszczędzajmy wszędzie tam, gdzie tylko to możliwe, np. na zużyciu wody. Wskazówka ta dotyczy oczywiście w równym stopniu Francuzów, jak i Polaków.
Turysto przybywaj! Siła nabywcza Francuzów spada i… zachęca Amerykanów
Wody w rzekach brakuje, ale od wiosny tego roku płynie za to niepowstrzymana fala turystów zmierzających do mekki turystycznej świata – stolicy Francji, ale również do wielu innych miejsc: Marsylii, Nicei, Bordeaux. To równocześnie wielki powrót zagranicznych pieniędzy po załamaniu pandemicznym. Wzrost „turystycznej” części PKB Francji wyniósł w II kwartale 8,6% w stosunku do poprzedniego roku – podał francuski urząd statystyczny Insee.
Niski kurs euro kusi do wydawania pieniędzy w Europie turystów ze „strefy dolara”. Badania dla ośrodka GfK oparte na danych dostarczonych przez operatora kart kredytowych Visa pokazują, że przeciętny Amerykanin wyda tego lata we Francji w trakcie standardowego 10-dniowego pobytu ok. 7650 euro, trzy razy tyle, ile turysta z Niemiec (2321 euro). Dziennie są to wydatki ok. 400 euro przypadające na jednego turystę-Amerykanina.
Wydatki takie obejmują głównie podróż, hotele i restauracje, także bilety do muzeów, ale ok. 16% to wydatki na zakupy, szczególnie towarów luksusowych czy tradycyjnie związanych z Francją, jak wina. Aż 52% kwoty przeznaczonej przez turystów na wakacje pozostanie we Francji.
Francuscy ekonomiści szacują więc, że wzrost gospodarczy w tym roku może wynieść 2,5%. Nie będzie to co prawda 6,8% jak w poprzednim roku (wtedy wpływ na dane miał dołek pandemiczny z 2020 r.), ale Francuzi się cieszą, bo jest szansa, że uda się połączyć stosunkowo niską inflację, ochronę realnych dochodów tej części obywateli, którzy tego najbardziej potrzebują, oraz nie najniższy wzrost PKB.
Czy powinniśmy podpatrywać socjalną Francję?
Sytuacja Polski jest inna, choć polski rząd też buduje wizerunek „pomagającego” i wydaje krocie na działania antyinflacyjne. Inflację mamy drastycznie wyższą niż Francuzi, a rządowa strategia ochrony ludzi przed nią nie istnieje (więc jest ryzyko, że inflacja będzie jeszcze wyższa). Chaotycznie wprowadzane tarcze antyinflacyjne i programy wsparcia powodują, że deficyt budżetowy może znaleźć się poza kontrolą. Nie mamy też dobrego planu powrotu do „normalności” (czyli zrównoważenia budżetu państwa) w kolejnych latach.
Można by tu napisać, że jest jedna dobra wiadomość: wzrost PKB na razie mamy wyższy niż Francuzi. Tak, na razie dane rok do roku są dla nas korzystniejsze. Ale ostatnie dane GUS za II kwartał pokazują, że z kwartału na kwartał wzrost słabnie i w miesiącach przedwakacyjnych zanotowaliśmy silny spadek PKB kwartał do kwartału.
A im dłużej będziemy mieli dwucyfrową inflację, tym większe ryzyko, że wzrost gospodarczy zostanie stłumiony. Wciąż mamy czas, by podpatrzeć od Francuzów pomysł na ochronę obywateli przed inflacją, by zamiast rozpędzać inflację – próbować chronić wzrost PKB.
——————————
Nowy odcinek podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”
W tym (już 117.) odcinku podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia” ekipa w składzie trzech Maćków: Danielewicza, Bednarka i Samcika – zastanawia się, co może zwiastować spadek ofertowych cen nieruchomości. Czy realny jest scenariusz przeceny cen nawet o 20%, tak jak miało to miejsce dekadę temu? Maćki nie mogą się też nadziwić fenomenem Japonii – kraju, który nie tylko nie walczy z inflacją, ale wręcz się z niej cieszy (troszkę). A na koniec Maćki wyjaśniają, ile powinno wynosić uczciwe oprocentowanie depozytu. Zapraszamy do odsłuchania pod tym linkiem lub na jednej z siedmiu platform podcastowych (Spotify, Google Podcast, Apple Podcast, Overcast, Amazon Music, PocketCast, RadioPublic, Stitcher).