Nowa promocja: Lidl daje masło za darmo. Zastanawiam się, dlaczego jesteśmy tak mało racjonalni? Sklep rozdaje chodliwy towar zupełnie za darmo, a chętnych brak. Polacy mają problem z oszczędzaniem?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Nastały trudne czasy, a problemy finansowe gospodarstw domowych w Polsce się pogłębiają. Trwa wojna w Ukrainie, rosną stałe koszty utrzymania, inflacja bije rekordy, a rosnące stopy procentowe uderzają w kredytobiorców (niewielkim pocieszeniem są wakacje kredytowe). Szykuje się też spowolnienie gospodarcze, a więc może być trudniej o wywalczenie podwyżki u pracodawcy. W takiej sytuacji każdy z nas powinien rozglądać się za oszczędnościami.
Promocja w sklepach Lidl: masło przyciąga tłumy…
Sklepy często przyciągają do siebie klientów głośnymi promocjami na chodliwe produkty. Wszyscy wiemy, jak to działa. Konsumenci korzystają z atrakcyjnej ceny, a przy okazji (skoro i tak są już w sklepie) robią standardowe zakupy i wrzucają do koszyka inne, ale już nieprzecenione produkty.
Klienci są zadowoleni, bo udało im się upolować produkt w niskiej cenie, a sklepy są zadowolone, bo marża na innych produktach im to rekompensuje. Jednym z takich produktów jest masło, które jest regularnie przeceniane w supermarketach i dyskontach.
W tym roku w Lidlu napotkałem już przynajmniej dwie takie promocje na masło. Pierwsza w lutym, kiedy (przy zakupie 3 opakowań masła i jednoczesnych zakupach za minimum 49 zł innych produktów) cena kostki masła wyniosła 4,75 zł/szt. Druga w lipcu, gdy trzecia kostka była przeceniona o 75%, co oznaczało, że cena masła (po aktywacji kuponu w aplikacji mobilnej) wyniosła 5,19 zł za sztukę.
Podczas obu promocji byłem w sklepie Lidl i masło wyprzedało się z samego rana. Gdy byłem w sklepie (a chodzę ok. godz. 16:00), to w lodówce, w której zwykle znajduje się masło, widziałem puste kartony. Obok kręciło się kilka osób, które szukały masła i pytały: „gdzie znajdę masło w promocji?”. Niestety się skończyło. Jeszcze bardziej zdenerwowane były osoby przy kasach, które kupiły masło innej firmy i były zdziwione, że promocja się nie naliczyła.
Znam osoby, które specjalnie wcześniej wyszły z domu, aby być w Lidlu przed pracą o 6:00 i kupić taniej trzy kostki masła. Nie zrozumcie mnie źle. Nie krytykuję tych ludzi, a wręcz ich popieram. Sam wielokrotnie zachęcałem w artykułach i wypowiedziach do szukania oszczędności właśnie w tego typu promocjach. Jeżeli używacie masła, to takie okazje przynoszą realne oszczędności.
Mam jednak wrażenie, że nasze społeczeństwo jeszcze nie potrafi oszczędzać. A dowodem niech będzie trwająca promocja w Lidlu, która jest lepsza niż powyższe, bo można w niej otrzymać masło całkiem za darmo, a z której… mało kto korzysta. Jak to możliwe?
… ale nie zawsze: brak chętnych na masło za darmo
Wybrałem się w tym tygodniu do Lidla i zupełnie przypadkiem natrafiłem na aktualną promocję na masło. Duży pomarańczowy baner krzyczał do mnie, że mogę kupić masło za 6,45 zł i dokładnie taką kwotę odzyskać w formie kuponu na następne zakupy za minimum 10 zł. Z tej promocji każda osoba może skorzystać jeden raz.
Zgadzam się, że nigdzie nie napisano o maśle za darmo. Dodatkowo, cena 6,45 zł jest wydrukowana dużo większą czcionką niż fraza „100% zwrotu ceny masła”, ale naprawdę nie potrzeba dużo czasu, aby zrozumieć, o co chodzi w tej promocji. A z jakiegoś powodu pod ulotką leżało kilka kartonów pełnych masła.
Pomyślicie, że może w końcu sklep się lepiej przygotował i „rzucił” więcej masła dla chętnych, ale to nie o to chodziło. Z ciekawości postałem tam 30 minut i nikt (poza mną oczywiście) nie zabrał nawet jednej kostki tego masła! Ani jednej! Kilka osób czytało reklamę, ale rezygnowało z zakupu. Dwie godziny później wróciłem z żoną po drugie masło na jej kartę lojalnościową i też jedyni braliśmy masło.
Zgadzam się, że ta promocja wymaga trochę więcej zachodu. Musimy kupić masło za 6,45 zł, następnie aktywować kupon w aplikacji mobilnej i zrobić kolejne zakupy za minimum 10 zł. Lidl ma już jednak kasy samoobsługowe (często są to jedyne czynne kasy), w których możemy to zrobić za jednym razem.
Ja właśnie tak uczyniłem. Najpierw kupiłem masło i zapłaciłem 6,45 zł, a następnie (nawet nie odchodząc od kasy) aktywowałem kupon, zeskanowałem pozostałe zakupy i za nie zapłaciłem. Zniżka 6,45 zł naliczyła się automatycznie. Całość zajęła mi jakieś 20 sekund więcej niż normalne zakupy. Przyznacie, że to dobra stawka godzinowa.
Promocja jest więc w praktyce bardzo wygodna. Ponadto, nic nie stoi na przeszkodzie, aby każdy z domowników zainstalował swoją aplikację mobilną Lidla i skorzystał z promocji na masło. W rezultacie można otrzymać nawet kilka kostek masła za darmo. A chętnych brak. Wychodzi na to, że wolimy kupić trzy kostki masła po 5,19 zł/szt., ale widzieć realną zniżkę na paragonie, niż wydać 6,45 zł za kostkę masła i otrzymać taką kwotę w całości z powrotem, ale za jakiś czas.
Zastanawiam się, z czego to wynika. Może z nieufności, że otrzymamy taki kupon, ale zapewniam Was, że wszystko działa, a ponadto jesteście chronieni prawem konsumenta i nawet, gdy coś nie zadziała, to macie prawo do skorzystania z promocji, której warunki spełnicie. Może z lenistwa lub z obawy, że trzeba zrobić ponowne zakupy, ale – tak jak pisałem – wszystko można zrobić podczas jednej wizyty przy kasie samoobsługowej. Wreszcie, może z nieumiejętności liczenia? Może po prostu Polacy chcą oszczędzać, ale jeszcze nie potrafią?
Oczywiście to tylko moje subiektywne odczucie na podstawie zachowania ludzi w jednym ze sklepów tej sieci, ale mam wrażenie, że podobna sytuacja może mieć miejsce w całej Polsce. Każda okazja do oszczędności jest dobra, ale – szczególnie w trudnych czasach – nie rezygnujcie z niej tylko dlatego, że wydaje się bardziej czasochłonna. I proszę Was: edukujcie się nawzajem w tych trudnych czasach, bo tylko w ten sposób wszyscy nauczymy się lepiej oszczędzać.
Zdjęcie główne: Bru-nO /pixabay