W ustawie o dodatku w wysokości 3000 zł dla ludzi ogrzewających się coraz droższym węglem rząd wpisał kilka przepisów dotyczących… przymusowej restrukturyzacji banków, czyli tzw. resolution. Od razu pojawiły się podejrzenia, że dzięki tej wrzutce rząd będzie mógł łatwiej realizować niecne plany przejmowania prywatnych banków. Być może swoje międzygalaktyczne imperium rozbuduje o bank – kupowany za złotówkę – Daniel Obajtek? A może wyjaśnienie jest nieco bardziej prozaiczne? Sprawdzam!
Skierowana dwa dni temu przez rząd do Sejmu ustawa o dodatku węglowym ni z gruszki, ni z pietruszki zbulwersowała… bankowców. Okazało się bowiem, że zawiera także zmiany dotyczące prawa bankowego i Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. W sumie – normalne. Niedawno podpisane przez prezydenta przepisy dotyczące wakacji kredytowych i reformy WIBOR zostały „przyklejone” do ustawy o finansowaniu społecznościowym i crowdfundingu.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Absolutnie skandaliczne są techniki legislacyjne tego rządu. Głośno o wrzutkach było przy okazji ustaw antykryzysowych czy też „tarczowych” w czasie pandemii. A teraz restrukturyzacja banków w ustawie o dodatku węglowym. Takie praktyki powiększają jeszcze bardziej bałagan w polskim prawie. I zwiększają koszty poruszania się w przepisach. Nie mówiąc już, że urągają zasadom praworządności.
Ekspresowa licencja bankowa i „branżowe assistance” w razie upadku banku
Ważniejsze jest jednak to, co znalazło się w przepisach modyfikujących działanie Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Na pierwszy rzut oka – jest się czego bać. Nowe przepisy – te „przyklejone” do dodatku węglowego – zakładają dwie główne zmiany.
Po pierwsze: poszerzenie możliwości wsparcia BFG dla bankowego systemu ochrony. Czym jest system ochrony? To rodzaj współpracy między bankami, zawieranej w formie umowy. System ma na celu przede wszystkim wspieranie płynności finansowej członków porozumienia (w jego skład wchodzi osiem największych banków). Może też wspierać przymusową restrukturyzację jakiegoś banku (prowadzoną przez BFG) albo przejęcie banku (na mocy decyzji KNF). Dzieje się to wtedy, gdy bankowi zabraknie kapitałów.
Obecnie przepisy pozwalają bankom zrzeszonym w ramach systemu ochrony wspierać działania BFG tylko wtedy, gdy ten dokonuje przymusowej restrukturyzacji poprzez przejęcie banku z kłopotami finansowymi. Ale akcja ratunkowa wcale nie musi tak wyglądać. BFG w ramach przymusowej restrukturyzacji może utworzyć „bank pomostowy”, umorzyć zobowiązania banku albo zamienić je na coś innego, może wydzielić jakiś kawałek banku do osobnej instytucji.
Zmiana prawa ma pozwolić BFG prosić o pomoc system ochrony banków komercyjnych w tych wszystkich sytuacjach, gdy BGF prowadzi „akcję ratunkową” (a nie tylko w jednej sytuacji, jak do tej pory). Gdyby okazało się, że jakiś bank jest na krawędzi bankructwa i BFG przeprowadza przymusową restrukturyzację, będzie miał większe możliwości, żeby poprosić o wsparcie sieć banków komercyjnych.
Po drugie (i ważniejsze): wprowadzenie szybkiej ścieżki do uzyskania zezwolenia na prowadzenie działalności bankowej. Przepisy już teraz pozwalają na to, by w konieczności dokonania tzw. resolution (czyli omówionej wyżej przymusowej restrukturyzacji) nowemu podmiotowi, który miałby przejąć ten upadający bank, przyznać w przyspieszonym trybie odpowiednie pozwolenia na prowadzenie działalności bankowej. Korzystać z tego może np. tzw. instytucja pomostowa, którą tworzy BFG.
Nowelizacja (czy raczej nowelizująca ustawę o BFG wrzutka) ma dodać możliwość, by takie zezwolenie od KNF na prowadzenie działalności bankowej dostał też podmiot już funkcjonujący, o ile jest to konieczne do przeprowadzenia przymusowej restrukturyzacji. A więc jeśli jakiś „niebank” będzie przejmował aktywa mającego kłopoty finansowe banku, to będzie mógł dostać szybko licencję na działalność.
Rząd przygotowuje grunt pod przejęcia banków przez spółki Skarbu Państwa?
Zwłaszcza ta ostatnia zmiana wywołała wzburzenie wśród polityków opozycji oraz niektórych ekonomistów. Uzyskanie licencji bankowej to przecież długi i skomplikowany proces. Wprowadzenie możliwości, by mógł taką licencję – i to ekspresowo – otrzymać ktoś, kto poczuje misję ratowania jakiegoś banku przed upadłością, to rzecz pobudzająca wyobraźnię.
Izabela Leszczyna, wiceprzewodnicząca PO, zasugerowała nawet, że ta wrzutka pozwoli spółkom Skarbu Państwa przejmować banki w drodze przymusowej restrukturyzacji. „To znaczy: wójt Obajtek będzie nie tylko szefem koncernu paliwowego, nie tylko potentatem prasowym, ale będzie także bankierem. Będzie mógł przejąć, w drodze przymusowej restrukturyzacji, bank, który jest zagrożony upadłością” – powiedziała Izabela Leszczyna w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. Czy taki zarzut ma ręce i nogi? Moim zdaniem co najwyżej nibynóżki.
Regulacje dotyczące przymusowej restrukturyzacji banków są niezwykle istotne zwłaszcza teraz, gdy nadchodzą ciężkie czasy. Banki zostaną dotknięte w sposób szczególny – „prezenty” od rządu dla konsumentów (jak wakacje kredytowe), dodatkowe składki na Fundusz Wsparcia Kredytobiorców, spodziewany wzrost odsetka nie spłacanych w terminie kredytów i stare grzechy sektora bankowego (jak kredyty frankowe) mogą postawić niektóre banki w kiepskim położeniu.
Do tego dochodzą straty na kupionych w czasie pandemii Covid-19 nisko oprocentowanych obligacjach rządowych (banki kupiły je za ponad 100 mld zł, a że ich oprocentowanie było niskie, to teraz zostały z ręką w nocniku i papierami w bilansie). I oczywiście podatek bankowy, który w Polsce jest jednym z najwyższych na świecie.
Sam fakt, że rząd teraz majstruje przy ustawie regulującej działalność BFG, naganny nie jest. Ustawa o BFG była nowelizowana od 2016 r. już 21 razy, a ostatnio… w kwietniu tego roku. Załóżmy hipotetycznie, że rządzący widzą, iż może wydarzyć się sytuacja, w której trzeba będzie powtórzyć manewr z Idea Bankiem – a więc „zabić” bank dla dobra całego systemu.
Kontrolowana likwidacja banku mającego problemy, wywłaszczenie posiadaczy akcji oraz obligacji tego banku i przejęcie jego majątku (być może okrojonego z niektórych toksycznych aktywów) przez inny bank za symboliczną złotówkę jest przeważnie dużo mniej kosztowne niż pozwolenie na jego swobodny upadek.
A może… rząd powoli zdaje sobie sprawę, że „zajechał” banki?
Kłopot w tym, że obciążone licznymi pomysłami rządu banki w dużej części utraciły zdolność wsparcia takiej restrukturyzacji. Nie jest tajemnicą, że gdy był likwidowany Idea Bank, to w kolejce do przejęcia jego majątku nie ustawiała się kolejka chętnych. Niewykluczone, że rząd właśnie zdał sobie sprawę, że swoimi działaniami udu.. utopił zdolność sektora bankowego do przyjmowania jakichkolwiek dodatkowych obciążeń. Same wakacje kredytowe mogą pochłonąć 70% tegorocznego zysku banków w tym roku (według wyliczeń agencji S&P Global Ratings). Gdyby więc zaszła potrzeba ratowania jakiejś instytucji – do kogo się zwrócić?
Oczywiście jeśli mowa o niebankowym podmiocie, który mógłby przejąć restrukturyzowany bank za zgodą KNF, uzyskując w trybie pilnym licencję bankową, to niektórym do głowy przychodzi od razu Orlen. Antyglobaliści ze skrajnej prawicy i lewicy pewnie myślą od razu o Georgu Sorosie, Billu Gatesie albo innym „Rotczajldzie”.
Ale przecież są instytucje, które funkcjonują już na rynku finansowym, a nie są bankami. I które mogłyby „zaopiekować” się jakimś bankrutującym bankiem. Na przykład fundusze private equity. Czy byłoby dziwne, gdyby taki podmiot przejął działający w normalnych warunkach bank? Zdecydowanie nie. Ale jeśli chciałby przejąć bank restrukturyzowany – takiej możliwości już nie ma. Rząd ma też w odwodzie Polski Fundusz Rozwoju, który bankiem nie jest, ale na przejęciach i restrukturyzacjach się zna.
Nie twierdzę oczywiście, że tak musi być. Może rzeczywiście dowiemy się niedługo, że Węglokoks rozwinął działalność w kierunku kredytów hipotecznych albo że Pomorsko-Mazurska Hodowla Ziemniaka Sp. z o.o. ze Strzekęcina wzięła się za udzielanie depozytów. Wtedy przeproszę i przyznam rację.
Na razie wolałbym zachować ostrożny optymizm i uznać, że może nasze państwo po prostu próbuje przygotować „na wszelki wypadek” możliwość zaangażowania w kontrolowaną restrukturyzację banku, który wpadł w tarapaty, jakąś instytucję spoza branży bankowej nieposiadającą licencji bankowej. Że rządzący, widząc do jakiego stanu doprowadzili coraz to nowymi obciążeniami branżę bankową, przygotowują wariant B, gdyby trzeba było jakiś bank ratować.
Na czym opieram mój optymizm? Nie mam żadnych wątpliwości, że dla tego rządu przepisy nie były nigdy jakimś wielkim problemem, gdy wola polityczna domagała się działań. Gdyby Daniel Obajtek chciał przejąć bank, to czy potrzebowałby do tego jakichś wielkich formalności? Tym co mnie zastanawia, jest tempo zmian. Czyżby rządzący obawiali się, że wakacje kredytowe, franki, złe kredyty i inne kłopoty mogą w niedługim czasie sprawić, że BFG zakrzyknie: „ratuj bank, kto może”?
Źródło zdjęć: Pixabay