Orlen notuje rekordowe zyski. Ceny paliwa na stacjach też są wysokie jak nigdy. Czy to oznacza, że Orlen łupi kierowców? Tak sugeruje Donald Tusk, polityk opozycji. „To nieprawda, nie łupimy!” – zapewnia prezes koncernu Daniel Obajtek. To skąd gigantyczne zyski Orlenu? Czary czy finansowa inżynieria? I kogo w takim razie łupi Orlen? Sprawdzam!
Zagęszcza się atmosfera wokół koncernu PKN Orlen. Według strategii rządzącej Zjednoczonej Prawicy naftowa grupa ma się przekształcić w narodową grupę multienergetyczną. Dlatego Orlen przejął już firmę energetyczną Energa, wkrótce połknie naftową firmę Lotos (o ile transakcja na ostatniej prostej nie zostanie zablokowana) i być może przejmie gazowego monopolistę PGNiG.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
To, czy Orlen weźmie Lotos, zależy od tego, czy sprzeda jego stacje węgierskiemu koncernowi MOL, a także czy odsprzeda 30% rafinerii w Gdańsku Saudyjczykom z Saudi-Aramco. Musi się też pozbyć baz paliwowych, które pewnie odkupi firma Unimot. Takie katorżnicze warunki zgody na połączenie Orlen-Lotos postawiła Komisja Europejska. De facto oznaczają one rozbiór Lotosu.
Czy Orlen łupi kierowców? Coraz mniej ropy z Rosji, coraz więcej paliw z Rosji
Całe to zamieszanie odbywa się w sytuacji, gdy grupa Orlen osiąga rekordowe zyski. W 2021 r. koncern na czysto zarobił astronomiczne 11,2 mld zł. W tym roku jego wyniki finansowe mogą być jeszcze lepsze. W samym pierwszym kwartale wyniosły 2,8 mld zł. Nic dziwnego, że politycy opozycji głośno pytają: co tu się wyrabia? Czy Orlen musi żyłować zyski, gdy kierowcy cierpią przy dystrybutorze?
Ceny paliwa to w każdym kraju sprawa polityczna, zwłaszcza w erze wysokiej inflacji. Dlatego spróbuję przybliżyć nas do odpowiedzi na pytanie, czy państwowy koncern nas łupi.
Ceny paliw są wysokie, mimo że VAT na paliwa został obniżony do 8% z 23%. Gdyby nie tarcza antyinflacyjna, to za benzynę już teraz płacilibyśmy ok. 7,5 zł za litr. Nic dziwnego, że kierowcy podejrzliwie patrzą na rekordowe wyniki Orlenu, ale też Lotosu. No bo jak to się dzieje, że koncerny zarabiają krocie akurat wtedy, kiedy ceny paliw są rekordowe?
Niedawno poznaliśmy najnowsze dane o polskim rynku w paliw w 2021 r. Co ciekawe, rafinerie krajowe przerobiły 1 mln ton ropy mniej niż rok wcześniej – 24,8 mln ton (instalacje Lotosu były w remoncie), z czego w 60,9% była to ropa rosyjska. Nasze rafinerie przetworzyły o 8,8% rosyjskiej ropy mniej niż w 2020 r. Wzrósł za to import paliw – w sumie aż o 25%. Benzynę sprowadzamy z Niemiec i Słowacji, a olej napędowy – z Rosji.
Dlaczego benzyna kosztuje 7 zł? Ile w tym zysku Orlenu?
Dlaczego paliwa są rekordowo drogie, mimo że ropa wcale rekordowa nie jest? Przede wszystkim wpływa na to słaby złoty. W 2012 r., gdy cena ropy wynosiła 120 dolarów, a dolar kosztował 3-3,5 zł, litr paliwa na stacjach kosztował maksymalnie ok. 5,9 zł (z 23% VAT). Dziś dolar kosztuje 4,41 zł, ropa – 100-110 dol., a paliwo – ok. 7 zł (z 8% VAT).
Ale to nie jest całe wyjaśnienie. W międzyczasie wzrosły koszty produkcji: energii, która jest potrzebna do rafinacji ropy, koszty CO2, które ponoszą rafinerie, koszty wynagrodzeń czy koszty transportu ropy tankowcami – to powoduje, że nawet jeśli ceny ropy się nie zmienią, a złoty umocniłby się, to na stacjach i tak byłoby drożej niż 10 lat temu – bo zmieniła się wartość pieniądza w czasie. Ale dla rzetelności wyliczeń trzeba też dodać, że i my zarabiamy dużo więcej.
To ciągle nie jest pełny obraz sytuacji. Początkowo jako winną wskazywano „modelową marżę rafineryjną”. Ten parametr jest rzeczywiście rekordowy i dla wielu osób był koronnym argumentem, że Orlen i Lotos doją kierowców. Np. na przerobie tony benzyny Orlen zarabiał w pierwszym kwartale 187 dol., czyli ponad cztery razy więcej niż rok wcześniej. Na przerobie tony diesla – 148 dol., czyli o 80% więcej.
Prezes Orlenu Daniel Obajtek kontruje, że „modelowa marża rafineryjna nie przekłada się na poziom zysku netto firmy. To wzór stworzony z myślą o analitykach, pod który podstawiamy rynkowe notowania ropy naftowej i gotowych produktów, czyli dane niezależne od poszczególnych firm”. Wzór zawiera wiele uproszczeń, pomija strukturę produkcji danej rafinerii, jej koszty itp.
A ile wynosi realna marża Orlenu na przerabianiu ropy? Zapytałem analityka paliwowego, czy Orlen łupi kierowców. Ekspert, który zastrzegł, że wypowie się bez podania nazwiska, przyznał, że zyski Orlenu na produkcji w rafineriach są i będą w tym roku rekordowe. Potwierdzają to analitycy kilku biur maklerskich, którzy w kwietniu sugerowali zakup akcji Orlenu, przewidując, że ich cena – dzięki większej zyskowności firmy – może osiągnąć 90 zł, czyli o 23% więcej niż wynosi obecny kurs.
Orlen co prawda kupuje ropę po coraz wyższych cenach, ale dochody z jej przerobu rosną z powodu wysokiego popytu na gotowe paliwa, których cena rośnie bardziej niż cena ropy naftowej. Efekt? Zysk operacyjny działalności rafinerii w Płocku przed rokiem wyniósł 22 mln zł. W tym roku – 900 mln zł! Lotos w marcu zanotował marżę w swojej rafinerii w Gdańsku w wysokości 39,5 dolara na każdą baryłkę ropy. Rok wcześniej było to 3,4 dolara na baryłkę.
Dodatkowe źródło zysków Orlenu – zasysamy tanią ropę, a sprzedajemy…
Źródłem dodatkowych zysków Orlenu na pewno jest relatywnie tania ropa z Rosji. Orlen nie kupuje ropy z Rosji w dostawach „na już” (choć kilka tankowców z rosyjską ropą zamówioną przez Orlen w Polsce widziano i to w czasie największego obrzydzenia tym surowcem panującego na świecie), wiąże go podpisany rok temu kontrakt na odbiór ropy rurociągiem „Przyjaźń”.
Nie znamy ceny, po jakiej Orlen kupuje ropę z Rosji gatunku Ural. Ale niemal na pewno jest ona wyraźnie niższa niż cena ropy Brent, arabskiej, kazachskiej lub amerykańskiej. Różnica między ceną ropy rosyjskiej a ceną ropy europejskiej nosi nazwę „dyferencjał”.
Składową zysków Orlenu jest to, że wykorzystuje on, jak zadeklarował prezes Obajtek, ciągle w 30% rosyjską tanią ropę, a gotowe produkty sprzedaje (w hurcie czy na stacjach) po cenie takiej, jakby były wyprodukowane przy użyciu droższej ropy Brent.
Różnica między ceną ropy rosyjskiej a ceną ropy Brent wynosiła w pierwszym kwartale 12 dolarów na baryłce. Ostatnio to nawet 35% w stosunku do dostaw spot (ale Orlen już takich podobno nie zamawia). Różnica między cenami różnych gatunków ropy to dla Orlenu źródło czystej, dodatkowej marży. Dla porównania, w całym ubiegłym roku ta różnica wyniosła średnio 1,9 dolara na baryłce.
Mówił o tym w rozmowie z nami analityk i sugerował to w rozmowie z TVN24 były prezes PGNiG Piotr Woźniak. To dlatego Orlenowi tak trudno zrezygnować z zakupów ropy z Rosji. To tak, jakby zrezygnować z dodatkowego, 30-procentowego rabatu w sklepie i pójść do innego sklepu kupować drożej.
Czy Orlen powinien tę marżę – podwyższoną poprzez kupowanie „krwawej ropy” z Rosji – „oddać” polskim konsumentom w niższych cenach na stacjach? Teoretycznie by mógł, ale… ceny paliw są europejskie i ich obniżenie w jednej sieci stacji paliw zapewne zdestabilizowałoby rynek, nie zaspokajając popytu. Bo Orlen to niejedyny dostawca paliw. Polskie firmy importują dużo paliw z zagranicy (po rynkowych cenach europejskich).
Marże można było ściąć jednym ruchem na Węgrzech, gdzie ceny na stacjach zostały zamrożone, bo tamtejsza rafineria MOL jest w stanie zaspokoić całe zapotrzebowanie na paliwa w kraju. Nasz Orlen i Lotos są na to za małe.
Orlen nas łupi? Są dane z raportu: „zarabiamy więcej”. Ale na kim?
Orlen ubiegły rok miał rekordowy, bo już wtedy mocno drożała ropa, ale przyczyny rekordowych zysków najlepiej widać w raporcie za pierwszy kwartał. Czyli za okres, w którym już trwała wojna.
W skali roku cena ropy naftowej wzrosła o 67%, ale też o 15% wzrosła sprzedaż paliw w Polsce (Orlen przerabia teraz ok. 3,7 mln ton ropy kwartalnie). Na innych rynkach, gdzie działa Orlen, sprzedaż też rosła – w Niemczech o 5% (benzyna) i 8% (olej napędowy). W Czechach i na Litwie sprzedaż stanowi niewielką część biznesu Orlenu.
Przychody Orlenu w pierwszym kwartale wzrosły do 45 mld zł, czyli aż o 85% w porównaniu z pierwszym kwartałem rok temu (to efekt wyższych cen produktów rafineryjnych i petrochemicznych oraz wspomnianej wyżej większej sprzedaży). Teoretycznie powinny też wzrosnąć koszty (bo ropę trzeba było drogo kupić). Z czego wzięło się aż 2,8 mld zł zysku netto?
Nie wiemy, po ile Orlen kupuje ropę (jeśli połączymy tę rosyjską i tę z innych źródeł – i wyciągniemy średnią), nie wiemy, ile zgarnia na różnicy między tą ceną a ceną paliwa sprzedawanego stacjom (własnym i zewnętrznym). Zysk EBIDTA (czyli zysk bez amortyzacji i bez uwzględniania zapasów) wzrósł w skali roku o 1,1 mld zł. Wynik operacyjny segmentu detalicznego wyniósł tylko 585 mln zł (rok temu – 676 mln zł). Ale tu – na marży na stacjach paliw – Orlen zarabiać już nie musi, bo wcześniej zgarnął marżę na przerabianiu ropy.
Nie trzeba daleko drążyć – Orlen sam przyznaje, że ma większe marże „po drodze” od zakupu ropy naftowej do sprzedaży paliwa na stacji. W prezentacji wynikowej na stronie 9. jest napisane wprost, że firma zanotowała wyższe marże handlowe w segmencie rafineryjnym, petrochemicznym, ale – uwaga – nie zanotowała wyższych marż detalicznych.
Prawda jest jednak taka, że Orlen – dzięki wysokim cenom paliw oraz możliwości tańszego „tankowania” rosyjskiej ropy – zanotuje w tym roku rekordowe zyski. Przerób ropy i sprzedaż tego, co „wychodzi” z rafinerii, da zarobić krocie. A marża na stacjach może już być niska. Taki trik. Pytanie tylko, czy warto w takiej sytuacji pozbywać się na rzecz Saudyjczyków 30% własności kury znoszącej złote jaja, czyli rafinerii w Gdańsku.
źródło zdjęcia: materiały prasowe