Są w bankowości zagadki, o których nie śniło się filozofom. Dwa lata po tym, jak klient spłacił pożyczkę, bank nagle… pobrał od niego 300 zł. Za co i dlaczego? „To zaległe raty” – informuje bank. „Ale przecież ja kredyt spłaciłem, mam na to pismo od was i informację z BIK!” – odpowiada klient. Jak to możliwe? I czy bank ma prawo tak robić?
Nasz czytelnik, pan Tomasz, jakiś czas temu zaciągnął pożyczkę w Banku Millennium, którą regularnie spłacał i ostatecznie spłacił w 2020 r. Przynajmniej tak wynikało z zaświadczenia o spłacie zobowiązania, które wystawił mu bank. Jednak po prawie dwóch latach bank nagle stwierdził, że klient ma niedopłatę. I postanowił ją nieoczekiwanie ściągnąć.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Pierwsze problemy z pożyczką miały miejsce na początku pandemii. Wtedy banki, żeby ulżyć kredytobiorcom, wprowadziły możliwość zawieszenia części rat, wydłużając jednocześnie okres finansowania. Taką opcję wprowadził również panu Tomaszowi Bank Millennium, choć ten wcale o to nie prosił. Złożył nawet reklamację, w której zawnioskował o powrót do pierwotnego sposobu rozliczania.
Bank wniosek przyjął i zapewnił, że wszystko zostanie doprowadzone do stanu pierwotnego. Wtedy jednak na koncie zaczęły się dziać różne dziwne rzeczy. Z konta pobierano pieniądze, a potem je zwracano. Bywało, że w ciągu jednego dnia na koncie jego kredytu odbywało się kilka transakcji. Nasz czytelnik spytał nawet bankowców, czy przypadkiem ktoś nie pierze na jego koncie pieniędzy.
Klient spłacił kredyt, bank wydał zaświadczenie. A dwa lata później pobrał zaległe raty. Czyli „zary”
Minęły niecałe dwa lata, nasz czytelnik zdążył już zapomnieć o pożyczce, do czasu gdy w lutym tego roku nagle z jego konta zniknęło ponad 300 zł. Odbiorca płatności był Bank Millennium, a tytuł brzmiał: „zaległe zary”. Dziwna sprawa, bo pan Tomasz nie przypominał sobie, żeby do banku z czymś zalegał.
Telefon na infolinię niewiele pomógł. Konsultant nie potrafił wyjaśnić powodu pobrania 300 zł, nie wiedział też, czym są zary, a tym bardziej – zaległe zary. Pozostała opcja reklamacji, którą bank dość szybko rozpatrzył, informując, że pobrane 300 zł to zaległa rata spłaconej pożyczki sprzed dwóch lat. Jak to możliwe, skoro pan Tomasz dysponuje potwierdzeniem z BIK, że pożyczka została spłacona i sam bank również wystawił mu potwierdzenie spłaty?
Otóż bank twierdzi, że w całym zamieszaniu dwa lata temu, gdy pan Tomasz zauważył dziwne transakcje na swoim koncie, doszło do pomyłki. Bank twierdzi, że spłata raty została zaksięgowana, ale nie została ona fizycznie pobrana z konta. Czy tak było naprawdę? Ciężko stwierdzić. 300 zł to kwota, która gdzieś mogła się rozmyć w codziennych wydatkach, choć pan Tomasz nie przypomina też sobie, żeby odczuł w tamtym czasie nadwyżkę 300 zł w domowym budżecie.
Nawet jeśli to rzeczywiście nieporozumienie, sprawa nie wygląda dobrze. Dwa lata po spłacie bank pobiera nagle „zaległe zary”. I to nie informując klienta o niczym, zapewne licząc na to, że człowiek się nie zorientuje, że zabierają mu pieniądze. Może ktoś wykalkulował, że klient – widząc taki tytuł przelewu – pomyśli, iż 300 zł wydał w sklepie Zara? Któż to wie. Niezbadane są meandry bankowych mózgów.
Temat jest na tyle niefajny, że pan Tomasz zdecydował się napisać do nas. W imieniu pana Tomasza napisałam do banku i zapytałam, co to za zaległe zary-raty. Jeśli bank popełnił błąd, to powinien wziąć konsekwencje na klatę, a nie pobierać pieniądze klientowi z konta. Szczególnie teraz, gdy w czasach wysokiej inflacji w portfelu liczy się każdy grosz.
Bank odpowiedział zdawkowo, bo z uwagi na tajemnicę bankową nie wszystkie dane można ujawnić. Dowiedziałam się jednak, że zgodnie z regulaminem bank ma prawo pobrać zaległą płatność niezależnie od czasu, jaki upłynął od momentu, w którym płatność powinna być dokonana. Czyli: kliencie, spodziewaj się po nas wszystkiego, nawet tego, że zabierzemy ci pieniądze z tytułu kredytu, o którym powiedzieliśmy ci, że go już spłaciłeś.
Czytaj też: Jesteś wporzo? I tak możesz nie dostać kredytu. Raport BIK i jego pułapki (subiektywnieofinansach.pl)
Czytaj też: Stopy w górę? Ile może wynieść prowizja za wcześniejszą spłatę kredytu? (subiektywnieofinansach.pl)
Bank się zawstydził, ale uważa, że i tak ma rację
Są i dobre wieści. Dowiedziałam się, że bank ostatecznie postanowił zwrócić naszemu czytelnikowi pobrane 300 zł. Może ktoś się jednak zreflektował, że pobieranie z konta zaległej raty dwa lata po czasie, bez informowania klienta, nie jest do końca fair? Regulamin regulaminem, ale w tym przypadku przydałoby się trochę bardziej ludzkiego podejścia.
Panu Tomaszowi udało się odzyskać pieniądze, ale takich sytuacji może być więcej. Raty kredytów są pobierane z naszych kont automatycznie na podstawie harmonogramu. Czy trzeba za każdym razem sprawdzać, czy bank pobrał dokładnie taką kwotę, jaką powinien? Czy spłacając ostatnią ratę kredytu, czy pożyczki, przez następne lata musimy się liczyć z tym, że bank może za jakiś czas dopatrzy się błędu i w nieoczekiwanym momencie ściągnie nam z konta zaległe raty, tfu… zary?
Okazuje się, ze nawet potwierdzenie spłaty zadłużenia z BIK nie jest gwarantem tego, że mamy już rozliczone zobowiązanie. W końcu informacje w bazie BIK pochodzą od banku. Jeśli ten przekaże do bazy błędne dane, to i BIK będzie klienta wprowadzał w błąd. Oczywiście błędy się zdarzają, nawet w bankach. Fajnie jednak być fair wobec klienta i takie sytuacje załatwiać po ludzku. I swój błąd wziąć na klatę.
————-
Posłuchaj podcastu: Marcin Grabiszewski z BNP Paribas i Maciej Samcik odpowiadają na Wasze pytania o kredyt hipoteczny
Dziś w podcaście „Finansowe Sensacje Tygodnia” gościem jest Marcin Grabiszewski, który odpowiada za ofertę kredytów hipotecznych w BNP Paribas Bank Polska. Zadajemy mu wszystkie pytania dotyczące kredytów hipotecznych, które dziś chodzą Wam po głowie. Pytamy m.in. o to czy nadchodząca opcja wakacji kredytowych każdemu się opłaci, jaki dzisiaj wybrać kredyt hipoteczny, jak banki badają zdolność kredytową chętnych na kredyt hipoteczny, czy klienci polubili kredyty o stałej stopie procentowej przez 10 lat, czy dziś lepiej mieć kredyt czy oszczędności oraz o refinansowaniu, wcześniejszym spłacaniu, nadpłacaniu i niedopłacaniu kredytów hipotecznych. Warto posłuchać, zapraszam – podcast do odsłuchania pod tym linkiem.
Podcast jest też na Spotify, Google Podcast, Apple Podcast i pięciu innych, popularnych platformach podcastowych. Macie na temat „wojna a nieruchomości” swoją opinię, doświadczenia albo już widzicie, jak zmienia się rynek? Piszcie na kontakt@subiektywnieofinansach.pl!
zdjęcie tytułowe: Valentin Salja/Unsplash