Wojna w Ukrainie trwa już prawie miesiąc. W tym czasie przybyło do Polski 2 mln uchodźców. Mamy już pierwsze dane o tym, jak to wpływa na rynek nieruchomości. Największy w Polsce bank PKO BP w najnowszej prognozie spodziewa się, że duża liczba uchodźców przełoży się na wzrost cen nieruchomości. Ale nie wszystkich i nie wszędzie. A jak duża liczba Ukraińców przekłada się na wynajem mieszkań? I na wysokość czynszów? Zebrałem najnowsze dane
Świat patrzy na Polskę i dziwi się: „jak pomieściliśmy 2 mln uchodźców?”. Berlin już po przyjęciu kilkudziesięciu tysięcy się „zapchał”. Na razie duża część z uchodźców mieszka przy polskich rodzinach, część wynajmuje mieszkania, zaadoptowano na potrzeby noclegowe hale sportowe, ośrodki wypoczynkowe.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Ukraińcy, którzy uciekli przed wojną deklarują, że raczej nie chcą tu zostać po wsze czasy. I jak wojna się skończy, to wrócą do Ukrainy. Czas pokaże kiedy to będzie możliwe. I czy szybki powrót będzie możliwy. Mer 420-tysięcznego Mariupola poinformował, że miasto jest zniszczone w 80-90%, a to oznacza, że odbudowa tkanki mieszkaniowej zajmie długie lata. No i nie wiadomo czy Mariupol pozostanie w granicach Ukrainy.
Na razie „wynajem mieszkań” t0 jedna z najpopularniejszych fraz w Google. W większości miast mieszkania na wynajem niemal całkowicie zniknęły z listy ogłoszeń. Wynajmują je Ukraińcy albo Polacy dla Ukraińców. Coraz częściej firmy dla swoich pracowników z Ukrainy. Z danych portalu OtoDom wynika, że liczba ogłoszeń dotyczących wynajmu mieszkań w ciągu ostatnich dni zmniejszyła się z ponad 20 000 do niespełna 9 000 (półtora roku temu było ich 35 000).
Pytanie tylko: czy to chwilowy boom na wynajem mieszkań czy potrwa dłużej? Czy Ukraińców na dłuższą metę będzie stać na komercyjny wynajem mieszkań? Dziś duża część z nich jest wspomagana finansowo przez Polaków albo przez swoje rodziny. Czy państwo polskie będzie na dłuższą metę chciało dopłacać (dziś zapowiedziano 40 zł dziennej dopłaty na osobę)?
Wynajem mieszkań: ceny już ruszyły w górę. Na jak długo?
Adam Czerniak, powołując się na szacunki Fundacji Rynku Najmu, opowiadał mi niedawno (tekst o tym znajdziecie tutaj), że jesteśmy w stanie przyjąć bez większego wysiłku do 600 000 osób. Ekspert szacował, że w pierwszych miesiącach najważniejsze będzie udzielenie schronienia ludziom, którzy uciekają przed wojną, a nie pieniądze. I że w związku z tym presja na wzrost stawek najmu będzie opóźniona o kilka miesięcy. Najnowszy raport PKO BP pokazuje, że to się nie stało.
Z danych największego polskiego banku (które powstały m.in. z analiz firmy Mzuri, która posiada 7 000 lokali na wynajem w 64 miastach) wynika, że wynajem mieszkań podrożał już teraz i to znacznie. Od 1 marca do 15 marca w Warszawie wzrost czynszów sięgnął 7%, we Wrocławiu – 16%, a w Poznaniu – 22%. W większości miast mówimy o wzroście rzędu 10-15 zł za każdy metr wynajmowanego mieszkania! W ciągu zaledwie kilkunastu dni!
To naturalnie efekt lawinowo rosnącego popytu. Nie zawsze jest to wynik chęci zarabiania na cudzym nieszczęściu – często mieszkania wynajmują osoby, które po prostu na to stać. Albo za wynajem płacą firmy, które ich zatrudniają. Efekt końcowy jest jednak taki, że fala podwyżek stawek najmu wzbiera.
Drugi ciekawy wykres przedstawia spadek podaży mieszkań na wynajem, przekraczający 50%. Dane wbijają w fotel, ale rzeczywistość nie rysuje się w aż tak czarnych barwach, choć rzeczywiście podaż spada. W okolicach 10 marca na OLX było dostępnych ponad 20 000 ofert najmu mieszkania. a 17 marca – niecałe 15 000. Ale uwaga – w piątek wiecorem zostało już tylko 9 000 lokali.
Już w czwartym kwartale 2021 r. stawki najmu były wyższe niż przed pandemią. Właściciele mieszkań próbują przerzucić na najemców wzrost kosztów utrzymania mieszkania – czynszu, funduszu remontowego, czy wywozu śmieci (łącznie wzrost tych kosztów sięgnął kilkunastu procent). Przyjazd 2 mln uchodźców spowodował, że „inflacyjny” wzrost czynszów najmu nastąpi szybciej.
Jak w tym kontekście zachowają się ceny mieszkań? Czy ssanie na rynku najmu przełoży się na wzrost zakupów mieszkań na wynajem? Analitycy tego nie przewidują. Bank PKO BP prognozuje wzrost cen mieszkań o 3% w 2022 r., a więc znacznie poniżej prognozowanego poziomu inflacji, którą NBP szacuje na 10,8%. Czyli realnie ceny mieszkań mają spaść i nieruchomości nie zapewnią ochrony przed inflacją.
Byłoby zapewne taniej, gdyby nie wolno rosnąca podaż mieszkań z uwagi na wysokie koszty budowy, wysokie ceny działek, wysokie koszty materiałów i pracy oraz wstrzymywanie się deweloperów z wchodzeniem w nowe projekty.
Niektórzy analitycy zauważają – na podstawie danych dosłownie z kilku ostatnich tygodni – wzrost zainteresowania zakupem małych mieszkań na wynajem. To może być jedyna kategoria nowych mieszkań, która przeżyje wzrost zainteresowania kupujących „inwestycyjnie”. Trudno jednak powiedzieć jaka będzie skala tego zjawiska – część osób żyjących z wynajmu obstawia scenariusz, że duża część Ukraińców zostanie w Polsce, ale nie będzie ich stać na wynajem dużych mieszkań.
Czy wielkie fundusze „pójdą” w wynajem mieszkań?
W kontekście wojny w Ukrainie i napływu uchodźców analitycy zastanawiają się, jaka będzie reakcja funduszy, które hurtowo kupują tysiące mieszkań z myślą o zarabianiu na wynajmie. Dla nich Polska to atrakcyjny, młody rynek, bo w Szwecji, czy w Berlinie ich zarobek na wynajmie to ok. 1,5-2%. W Polsce może być dwa razy tyle. Ale czy fundusze nie wystraszą się wojennych klimatów?
„Inwazja Rosji na Ukrainę może w krótkim okresie osłabić aktywność inwestorów w tym zakresie z uwagi na ryzyka inwestycji w kraju położonym blisko rejonu, gdzie są prowadzone działania wojenne. Z drugiej jednak strony w długim okresie duży potencjał rynku wynajmu z ofertą dla Ukraińców, którzy zdecydują się pozostać na dłużej w Polsce, może skłaniać do kontynuacji inwestycji”
– czytamy w raporcie PKO BP. W Polsce z najmu rynkowego (od funduszy, albo firm, np. PFR, czy Mzuri) korzysta 3,3% lokatorów. Na zachodzie średnia wynosi 21,1%. PKO BP twierdzi, że wzmacnia się preferencja części gospodarstw domowych dla takiego sposobu zaspokajania potrzeb mieszkaniowych – czyli ludzie coraz częścią wolą wynajmować mieszkania (na cywilizowanych warunkach) a nie kupować z kredytem na 25 lat.
W 2021 r. fundusze kupiły niecałe 6000 lokali, czyli 17% z ogólnej sprzedaży deweloperów powiązanych z rynkiem kapitałowym (największe firmy). Dla porównania: w 2020 r. to było tylko 4%. Ten rok będzie rekordowy pod względem zakupów nieruchomości, zakontraktowane są umowy na kilkanaście tysięcy lokali. Co na to fundusze? Czy nie zerwą umów ze względu na ryzyko wojny?
„Rynek najmu rośnie. Firmy, które ewakuowały się z Ukrainy i wyniosły z Białorusi i Rosji w dużej mierze chcą się przenieść do Polski, w tym swoich pracowników. I szukają im mieszkań, mówimy o kilkuset mieszkaniach w przypadku jednej firmy potrzebnych na już. Ale takich zasobów nie ma w Polsce, więc fundusze najmu mogą trafić w swój czas”
– mówi nam osoba z dużej firmy konsultingowej, która jednak nie może występować pod nazwiskiem (tak zadecydowała centrala).
„Klimat wokół Polski się pogorszył, ale to kwestia indywidualna. Jeden inwestor uzna, że 10 000 amerykańskich żołnierzy to wystarczająca gwarancja, że Polska jest bezpieczna, inny uzna, że to żadna polisa bezpieczeństwa. Teraz dla inwestorów nieruchomościowych większym problem są wahania kursu złotego. Polityka inwestycja niektórych funduszy po prostu wyklucza możliwość inwestowania w kraju narażonym na duże ryzyka kursowe, m.in. z uwagi na wysokie koszty zabezpieczania się przed zmianą kursu”
Wzrost cen i spadek zdolności kredytowej zmienia popyt na mieszkania
O tym, że wzrost stawek WIBOR oznacza spadek zdolności kredytowej piszemy już od października. Zdolność kredytowa tego samego kredytobiorcy spadła od września o jakieś 40%. Czyli jeśli rodzinka chciała kupić 50-metrowe mieszkanie na warszawskiej Woli za 13.500 zł za metr (dane za portalem Rynek Pierwotny), a więc łącznie za 650 000 zł, to teraz stać ją tylko na mieszkanie za 400 000 zł (z uwzględnieniem wkładu własnego).
Czyli miało być studio w Warszawie, będą dwa pokoje w Nowym Dworze Mazowieckim. Albo Radomiu. Ale, jak mówił podczas naszego podcastu Marek Wielgo, który o rynku nieruchomości wie prawie wszystko, w związku ze wzrostem stóp procentowych wiele osób po postu nie kupi sobie mieszkania. I będzie musiała je wynająć.
Ostatnio kłodę pod nogi kupujących rzucił nadzór bankowy, który zalecił bankom liczenie zdolności kredytowej tak, jakby stopy procentowe miały wzrosnąć nie o 2,5 pkt. proc. ale o 5 pkt proc. To spowoduje kolejny odpływ kupujących, choć jeszcze w marcu – rzutem na taśmę – osoby, które stracą zdolność kredytową, będą chciały się załapać na kredyt na starych, nieco łatwiejszych warunkach.
Spadek zdolności kredytowej sprawi, że konsumenci będą musieli zacząć kupować mieszkania na przedmieściach, a być może w mniejszych miejscowościach. Już teraz wokół największych miast trwa rozbudowa wielkich osiedli, miasta rozlewają się na wielokilometrowe przedmieścia. Dane PKO BP już pokazują taką aktywność deweloperów. W takich podwarszawskich powiatach jak legionowski, piaseczyński, wołomiński w IV kwartale 2021 r. liczba oddawanych nowych mieszkań przekraczała 1 000 lokali, a w wołomińskim było to nawet 2 500 mieszkań. Dla porównania w Warszawie oddano 12 500 mieszkań.
Właśnie mieszkania w mniejszych ośrodkach zaczęły nieproporcjonalnie szybko drożeć: chodzi o 9 dużych miast wojewódzkich (ale te znajdujące się „za plecami” sześciu największych metropolii).
Wojna oraz związane z nią konsekwencje (wzrost stóp procentowych, spadek zdolności kredytowej, większa ostrożność w kupowaniu mieszkań) nie muszą spowodować spadku cen mieszkań – a przynajmniej nie od razu. Ale na rynek mieszkań idzie nieprzewidywalne nowe. – popyt przesunie się do mniejszych miast.
Przy okazji, poznaliśmy pierwsze dane o rynku mieszkań pochodzące z Narodowego Spisu Powszechnego. Okazuje się, że przy liczbie ludności na poziomie 38,1 mln zanotowaliśmy ogromny wzrost liczby mieszkań – o 13% względem 2011 r., do 15,2 mln lokali. Wzrosła też przeciętna powierzchnia mieszkania – do 73,8 m kw. (70,1 m kw. w 2011 r.). Nastąpiła też poprawa wskaźnika nasycenia mieszkaniami – do , do 398 na 1000 osób. Polska jest jednak nadal znacznie poniżej średniej unijnej (493 mieszkania na 1000 osób).
————————————-
Posłuchaj podcastu: jak wojna zmieni rynek nieruchomości?
Jak wojna przeora rynek nieruchomości? Naszym gościem w podkaście „Finansowe sensacje tygodnia” jest Marek Wielgo, długoletni dziennikarz „Gazety Wyborczej” piszący o nieruchomościach, a od niedawna autor portalu z ogłoszeniami GetHome. Rozważamy wpływ wojny na rynek nieruchomości w Polsce. Zapraszam do posłuchania pod tym linkiem. Podcast jest też na Spotify, Google Podcast, Apple Podcast i pięciu innych, popularnych platformach podcastowych. Macie na temat „wojna a nieruchomości” swoją opinię, doświadczenia albo już widzicie jak zmienia się rynek? Piszcie na kontakt@subiektywnieofinansach.pl!
źródło zdjęcia: Pixabay