Znów gorąco zrobiło się w polskich domach. Niższa wypłata za styczeń – w wielu przypadkach o kilkaset złotych – dotknęła także tych, którzy dostają wynagrodzenia „z dołu”, czyli po przepracowanym miesiącu. „Winowajcą” jest oczywiście „Polski Ład”, czyli reforma podatkowa PiS. Sęk w tym, że niższe wypłaty otrzymują nawet ci, którzy na „Polskim Ładzie” mieli nie stracić. I pomimo tego, iż rząd wydał rozporządzenie, które miało „posprzątać” po chaosie pierwszych dni. Co się dzieje? Oto cztery możliwe przyczyny niższej wypłaty. I check-lista, z którą warto iść do księgowości
Jak pamiętamy, początek stycznia przyniósł wielką falę frustracji osób, które swoje wypłaty pobierają z góry – wielu nauczycieli, policjantów, nauczycieli akademickich zobaczyło na swoich paskach płacowych kwoty niższe o kilkaset złotych. W piątek i dziś ta przykrość – niższa wypłata pensji – dotknęła osoby, które odbierają wynagrodzenie „z dołu”, czyli dopiero na koniec miesiąca pracy. Znów w wielu przypadkach na paskach płacowych są kwoty niższe o kilkaset złotych. A księgowi kwitują sprawę krótko: niższa wypłata to efekt „Polskiego Ładu”.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Sprawa jest o tyle dziwna, że kiedy na początku roku wyszły na jaw niedoróbki „Polskiego Ładu”, premier Mateusz Morawiecki obiecał, że błędy zostaną poprawione, a kto dostał mniejszą wypłatę – dostanie wyrównanie. 7 stycznia zostało opublikowane rozporządzenie, które miało naprawić podstawowe błędy „Polskiego Ładu”. Więcej na ten temat pisałem tutaj.
A 21 stycznia premier zapowiedział „podatkowe podróże w czasie”, dzięki którym każdy, kto straci na „Polskim Ładzie”, będzie mógł go… zignorować (więcej o tym pisałem tutaj). Dotyczy to co prawda tylko osób, które brutto pobierają nie więcej niż 12 800 zł miesięcznie i rozliczają się formularzem PIT-37 (czyli nie „wypadają” przedsiębiorcy), ale to uspokoiło nastroje.
Niestety, tylko na chwilę. Teraz – gdy paski z wypłatami otrzymują i przelewy przyjmują pracownicy biorący pensję „z dołu”, koszmar niższych pensji powrócił.
Od innego pracownika otrzymałem screenshot z wyciągu z konta bankowego. A tam zamiast jednego przelewu od pracodawcy – dwa. Ten „zwykły” niższy o jakieś 400 zł, a ten „ekstra” to jakieś dziwne 385 zł. Ani to premia, ani część pensji. Ale przynajmniej łącznie wypłata nie była niższa.
„Polski Ład” znów uderzył. Tym razem w pobierających pensję „z dołu”
Skąd nowe zamieszanie, jeśli premier obiecał, że teraz to już na pewno będzie wszystko dobrze i wydał rozporządzenie, które miało „posprzątać” bałagan z pierwszych dni? Żeby to spróbować zrozumieć trzeba przypomnieć zręby reformy podatkowej PiS oraz jej największe błędy konstrukcyjne. Otóż w naszych wynagrodzeniach netto zaszły wraz z nowym rokiem trzy zmiany:
>>> pracodawcy muszą odliczać nam od comiesięcznego wynagrodzenia składkę zdrowotną, która wynosi aż 9% pensji (do tej pory odliczali tylko malutki jej kawałek, kilkadziesiąt złotych);
>>> pracodawcy mogą doliczać nam do comiesięcznego wynagrodzenia (albo – patrząc z formalnej strony – odliczać od podstawy opodatkowania) 1/12 kwoty wolnej od podatku, która jest wyższa niż do tej pory – na każdy miesiąc przypada 425 zł;
>>> pracodawcy mogą doliczać nam do comiesięcznego wynagrodzenia 1/12 ulgi dla klasy średniej, która będzie nam przysługiwała, jeśli w skali roku zmieścimy się z przychodami w określonych widełkach – o szczegółach pisałem tutaj
Teoretycznie złożenie tych trzech zmian na pasku płacowym powinno zadziałać na plus dla osób zarabiających niewiele (do 3500-4000 zł na rękę) oraz neutralnie dla osób zarabiających do 7000-8000 zł na rękę. W przypadku pozostałych saldo trzech zmian jest ujemne.
Okazało się, że część sytuacji podatkowych wymknęła się percepcji twórców „Polskiego Ładu”:
– jeśli ktoś nie złożył deklaracji PIT-2, to pracodawca nie może mu powiększyć pensji o 1/12 kwoty wolnej od podatku (tutaj pisałem więcej o tym problemie)
– jeśli ktoś ma kilka miejsc pracy, to tylko w jednym miejscu może doliczać sobie do wypłaty 1/12 kwoty wolnej od podatku
– jeśli ktoś ma specyficzne składniki pensji (np. honorarium autorskie), korzysta z wysokich kosztów uzyskania przychodów albo z innego sposobu liczenia składek na ZUS (np. policjanci) – mógł dostać obniżkę pensji, mimo że „Polski Ład” tego nie przewidywał.
Poza tym po kieszeni dostali pracownicy zatrudnieni na umowach zlecenia (nie mogą brać ulgi dla klasy średniej), dorabiający emeryci, rodzice samotnie wychowujący dzieci, osoby z niepełnosprawnościami… Ogólnie zapanował wielki, wielki bałagan.
Rząd ogłosił w styczniu dwie łaty na „Polski Ład”. Pierwsze to rozporządzenie z 7 stycznia, a drugie – to rozszerzenie działania ulgi dla klasy średniej oraz możliwość „zawieszenia” udziału w „Polskim Ładzie” przez część podatników, gdyby reforma im się nie opłaciła.
Cztery powody, dla których mogłeś(łaś) dostać niższą wypłatę za styczeń
Z drugą łatką jest ten problem, że jest na razie w planach. Z pierwszą jest taki, że rozporządzenie jest przez większość księgowych uznawane za niezgodne z prawem. A to oznacza, że niektórzy księgowi nie chcą go stosować, żeby nie narazić się na odpowiedzialność karną. A inni nie mogą go stosować z przyczyn technicznych. I tu prawdopodobnie tkwi tajemnica niższych pensji za styczeń.
O czym jest to rozporządzenie? M.in. o tym, że zaliczki na PIT mają być naliczane pracownikom jednocześnie według zasad obowiązujących w 2021 r. oraz według aktualnych. Dzięki temu, jeśli komuś „nie zadziałały” (z jednej z miliona możliwych przyczyn) doliczenia do pensji, które miały zneutralizować wyższą składkę zdrowotną, to pensja nie musiałaby być obniżona. Po prostu zaliczki byłyby liczone po staremu.
Księgowi zareagowali na tę zmianę na cztery sposoby (i od ich reakcji zależy to, jaką dostaliście w piątek lub dzisiaj pensję):
>>> zignorowali je jako niezgodne z prawem (nie można w rozporządzeniu pisać o tym, że podatki mają być liczone inaczej niż jest to określone w ustawie) – w takim przypadku mogliście dostać niższą pensję
>>> nie byli w stanie przeliczyć zaliczek i wynagrodzeń za styczeń na dwa sposoby, bo ich systemy informatyczne nie są do tego przygotowane, po prostu tego nie „potrafią” – w takim przypadku mogliście dostać niższą pensję;
>>> policzyli pensję po staremu i po nowemu, ale przelew wynikający z przeliczenia „po staremu” wysłali osobno, żeby w razie czego móc oddzielić pieniądze wysłane pracownikowi legalnie od tych „na krzywy ryj” (i np. kiedyś, gdyby się okazało, że ten drugi przelew okazał się przestępstwem karno-skarbowym, móc żądać od pracobiorcy jego zwrotu w ramach roszczenia tzw. regresowego);
>>> policzyli pensję zgodnie z rozporządzeniem – wtedy zapewne dostaliście tyle, ile w zeszłym roku, a jeśli mniej, to tylko dlatego, że według „Polskiego Ładu” nie jesteście klasą średnią, lecz burżujami, którzy mają płacić wyższe podatki.
Rząd zorientował się, że rozporządzenie, które wydał, jest niezgodne z prawem i przygotowuje ustawę, która „przyklepuje” zmiany. Zatem za miesiąc odpadnie już kwestia niezgodności rozporządzenia z prawem. Pamiętajmy, że „zalepianie” części luk w „Polskim Ładzie” jest dopiero w planach – część niższych wypłat nie wynikała więc z powyżej wylistowanych przyczyn, tylko z tego, że rząd po prostu nie zdążył przeprocesować łatek.
Z kolei sygnały mówiące o niższych wynagrodzeniach wypłacanych pracownikom pomimo faktu, że ktoś złożył PIT-2 i nie wycofał się z ulgi dla klasy średniej – czyli według rządowych obietnic powinien wyjść na zero – trzeba już tłumaczyć case by case. Wariantów jest tak wiele, jak podatników. A „Polski Ład” nie wszystkie z nich obejmuje.
Ale jest pewien wariant, który może tłumaczyć niższe wynagrodzenia w wielu przypadkach – to proporcjonalne rozłożenie zarobków w sytuacji przesunięcia progu podatkowego, które nastąpiło w 2022 r. (do 120 000 zł podatek wynosi 17%, wcześniej tylko do ok. 85 500 zł). Zwróciło mi na to uwagę kilkoro komentatorów, zatem dopisuję i tę możliwość.
Jeśli ktoś ma wynagrodzenie, które w skali roku wcześniej wykraczało poza próg podatkowy (85 500 zł), a teraz zyskał na przesunięciu przedziału (czyli wpadłby w 32% podatku w 2021 r., ale teraz nie wpadnie), to w całym roku 2022 jego zaliczki na podatek są takie same. Poprzednio były przez np. 10 miesięcy niższe, ale potem mocno rosły, bo pracodawca zaczął pobierać 32% zaliczki na podatek. Ten efekt może działać jak złudzenie optyczne – przez 10 miesięcy zarobki „na rękę” są trochę niższe niż w 2021 r, ale w dwóch ostatnich miesiącach będą znacznie wyższe.
Michał Wodnicki, doradca podatkowy i partner w CRIDO ma jeszcze inną hipotezę – nie wyłączając wszystkich pozostałych – że w niektórych firmach naliczenie wynagrodzeń nastąpiło jeszcze zanim zaczęło działać słynne rozporządzenie, które miało „naprawić” część niższych naliczeń. Żadne rozporządzenie nie pomoże, gdy kadrowo-płacowa machina już w firmie ruszyła:
„Jeśli chodzi o wypłatę części pensji drugim przelewem, przyczyna może być prozaiczna – wynagrodzenia mogły zostać naliczone przez kadrowców jeszcze przed wprowadzeniem osławionego rozporządzenia nakazującego podwójne naliczanie zaliczek (lub przed dostosowaniem do niego systemów informatycznych), więc różnica w wynagrodzeniu netto powstała w wyniku zastosowania rozporządzenia została wypłacona już drugim przelewem. U niektórych osób w grę może wchodzić ich niestandardowa sytuacja – przykładowo, gdy ich wynagrodzenie objęte jest wyższymi niż domyślnie kosztami uzyskania przychodu, ochronne walory ulgi dla klasy średniej mogą nie działać prawidłowo. Część pracowników już na początku roku odczuwa efekty likwidacji odliczania składek na ubezpieczenie zdrowotne, ale przesunięcie progu podatkowego z 85 528 zł na 120 000 zł zobaczą dopiero pod koniec roku”
Niższa wypłata? Oto check-lista, z którą warto pójść do księgowości
Niższa wypłata w portfelu? To boli. Ale co można zrobić dziś poza zażywaniem leków uspokajających i modlitwą w intencji powrotu normalności? Nasza check-lista dla pracowników jest następująca:
>>> sprawdź, czy złożyłeś deklarację PIT-2 i pracodawca może doliczać ci to wynagrodzenia 1/12 kwoty wolnej od podatku;
>>> sprawdź, czy nie zablokowałeś sobie możliwości naliczania ulgi dla klasy średniej (albo czy pracodawca nie „zapomniał” włączyć takiej możliwości);
>>> sprawdź, czy pracodawca (a właściwie dział księgowości) stosuje czy nie stosuje rozporządzenia z 7 stycznia w sprawie odliczania składki zdrowotnej, np. dlatego, że uznaje je za niezgodne z prawem;
>>> ustal czy jest możliwe, że w poprzednim roku przekraczałeś (przekraczałaś) w danej firmie próg podatkowy 32% (85 500 zł zarobku brutto w skali roku), a w tym roku go u tego pracodawcy nie przekroczysz (120 000 zł) – to może tłumaczyć niższą wypłatę do tego momentu roku, w którym przekroczyłbyś (przekroczyłabyś) próg oraz wyższą w tych miesiącach, w których byś go przekroczył (a);
>>> zapytaj pracodawcę, czy jego system informatyczny jest przystosowany do stosowania rozporządzenia z 7 stycznia;
>>> sprawdź, czy pracodawca się nie pomylił w naliczaniu zaliczek (mógł np. robić to na piechotę i popełnić błąd), porównaj paski płacowe za grudzień i styczeń, ustal pochodzenie różnic.
Dobra wiadomość na koniec: duża część różnic w wypłatach pensji – głównie tych in minus – może zostać wyrównana przy składaniu zeznania rocznego, czyli wiosną 2023 r. To, co pracodawca odciąga nam od pensji i wysyła do skarbówki to nie podatki, tylko zaliczki na podatek. Jeśli coś jest policzone źle, jest zawyżone, nie zostało zaktualizowane, albo ktoś czegoś nie uwzględnił – w większości przypadków przy rocznym rozliczeniu zostanie wyrównane.
„Z tego co się orientuję, to w większości przypadków różnice w wypłatach wynikają m.in. z tego, że pracownicy zaczęli wycofywać PIT-2 i składać oświadczenia o niestosowaniu ulgi dla klasy średniej, a te dwie ulgi miały zrekompensować brak możliwości odliczenia składki zdrowotnej od podatku. Nieszczęsne rozporządzenie z 7 stycznia wprowadziło obowiązek obliczenia wypłat zgodnie z przepisami obowiązującymi w 2021 r. oraz bieżącymi. Ubiegłoroczne przepisy były korzystniejsze (m.in. dzięki możliwości odliczenia zdrowotnej od podatku), więc siłą rzeczy wypłaty obliczone w ten sposób są wyższe (przynajmniej na początku roku) i zgodnie z rozporządzeniem różnica powinna zostać zwrócona pracownikom. Te zwroty są „fikcyjne”, ponieważ w zeznaniu rocznym wszystko i tak powinno być rozliczone zgodnie z przepisami „Polskiego Ładu”, więc ta różnica prawdopodobnie będzie do oddania w zeznaniu rocznym. No chyba że w międzyczasie znów się zmienią przepisy i faktycznie będzie można rozliczyć cały rok na zasadach z 2021 r.”
– napisała mi zaprzyjaźniona księgowa. Od wszystkich pracodawców dostaniemy na koniec PIT-11, w którym będzie napisane, kto ile zaliczek za nas odprowadził. Będziemy mogli policzyć łączne przychody, wyliczyć „prawdziwy” należny podatek i ewentualnie wystąpić do skarbówki o zwrot nadpłat, czyli tego, co pracodawcy za dużo odprowadzili.
Albo – jak obiecał premier i być może zrobi w tej sprawie osobną ustawę – część z nas będzie mogła poprosić Urząd Skarbowy, żeby naliczył podatek po staremu, bez uwzględniania „Polskiego Ładu”. Więcej na ten temat napisałem w tym artykule. Byle do wiosny. 2023 r.
Czytaj też: Reforma podatkowa to tylko żałosna namiastka. Jak powinna wyglądać? (subiektywnieofinansach.pl)
Czytaj też: Koszty utrzymania mieszkań ostro pójdą w górę. Ile odda nam rząd? Liczę! (subiektywnieofinansach.pl)
Zobacz też webinarium dotyczące „Polskiego Ładu” i zasubskrybuj kanał „Subiektywnie o Finansach” na Youtubie:
——–
Chcesz porady w sprawie oszczędności? Zapisz się na newsletter Samcika!
I na koniec ogłoszenie. Jeśli masz pytania dotyczące swoich oszczędności, chciałbyś uzyskać moją poradę, to zapisz się na newsletter „Subiektywnie o Finansach”. Do subskrybentów od czasu do czasu wysyłam specjalny e-mail, w którym informuję, w jaki sposób odbiorcy newslettera będą mogli uzyskać na wyłączność moją poradę dotyczącą swojej sytuacji finansowej w czasie kryzysu koronawirusowego. Jak uzyskać poradę na wyłączność? Kliknij tutaj, zapisz się na mój newsletter i bądźmy w kontakcie!
——–
Nasz podcast: Jak wysoka inflacja zmieni nasze pożyczanie? Hipoteki, raty, pożyczki do zmiany?
W kolejnym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” naszym gościem jest Waldemar Rogowski, główny analityk Biura Informacji Kredytowej (a poza tym wykładowca w Szkole Głównej Handlowej) – jeden z najlepszych znawców rynku kredytowego i pożyczkowego w Polsce. Rozmawiamy z nim o tym, jak pandemia zmieniła nasze przyzwyczajenia w dziedzinie pożyczania pieniędzy, jak zmieni się po pandemii (oraz wskutek wzrostu stóp procentowych!) ten rynek oraz co się może wydarzyć z cenami nieruchomości w najbliższych miesiącach oraz latach i jakie czynniki będą na to wpływały.
zdjęcie tytułowe: StevePb/Pixabay