Rząd daje i zabiera. Koszty utrzymania mieszkania wzrosną w 2022 r. o kilkanaście procent. Ale w tym samym czasie rząd chce dosypać niektórym pieniędzy do kieszeni poprzez różne dodatki, zasiłki i reformy podatkowe. Jaki będzie bilans tych zmian netto dla naszych domowych finansów? Liczę!
Jeszcze nigdy w historii nie było takich podwyżek kosztów utrzymania mieszkań, jakie czekają nas w 2022 r. Trudno znaleźć wydatek, za który nie zapłacimy więcej niż w zeszłym roku. Rząd chce dosypać nam trochę pieniędzy do kieszeni, co ma zamortyzować podwyżki cen. Efekt może być odwrotny od zamierzonego, bo pomoc prędzej czy później wygaśnie, a inflacja nakręci się jeszcze bardziej. Jaka będzie realna skala pomocy?
- Czym różni się oszczędzający Niemiec lub Francuz od Polaka? Jakie rodzaje lokat bankowych chwytają nas za serce? Niemiecka aplikacja to sprawdziła [POWERED BY RAISIN]
- Co z dobrymi czasami, które miały nadejść dla funduszy inwestujących w obligacje? Które fundusze warto wybierać? Nieoczywiste rady eksperta [POWERED BY UNIQA TFI]
- Tak Szwajcarzy walczą o dostęp do gotówki. Co do sekundy mierzą czas dostępu każdego obywatela do najbliższego „wodopoju”. Banki, poczta, bankomaty… [POWERED BY EURONET]
Koszty utrzymania w górę: za prąd zapłacisz 350 zł więcej
Według GUS koszty utrzymania mieszkania stanowią drugi co do wielkości ciężar dla przeciętnego budżetu domowego, prawie 19%. Zawierają się w tym koszty czynszu i wydatków na nośniki energii: prąd, gaz i ciepło. Te składniki drożeją najbardziej.
URE podaje, że średnia cena energii elektrycznej w Polsce dla gospodarstw domowych (sprzedaż plus dystrybucja) będzie wynosić po podwyżkach 0,701 zł netto. Przed podwyżkami wynosiła 0,565 zł netto. To cena uśredniona, uwzględniająca wszystkie rodzaje taryfy, czyli też nocne i weekendowe (które są tańsze od dziennych).
W skali roku podwyżka cen prądu wyniesie 24%. Uwzględniając średnie ceny podawane przez URE, prąd zdrożał z 0,69 zł kWh do 0,86 zł za kWh. Oznacza to, że w skali roku rachunek przeciętnej rodziny, która zużywa 2500 kWh, wzrośnie z 1735 zł do 2100 zł, czyli o 415 zł. A z uwzględnieniem tarczy antyinflacyjnej? Trzymiesięczna „ulga” wyniesie 68 zł, czyli realnie nasza „uśredniona” rodzina zapłaci za prąd o 347 zł więcej w skali roku.
Gaz: na rocznym rachunku więcej od 100 zł do 2200 zł
Cena gazu od nowego roku będzie wynosić 24,6 gr. brutto (z 23% VAT-em). Do tej pory było to 13,4 gr. Cena będzie taka sama niezależnie od tego czy gazu używamy do gotowania, ogrzewania wody czy ogrzewania całego mieszkania. Różnią się tylko stawki miesięcznych opłat abonamentowych. Gdy gazu używamy do gotowania opłata wynosi 4 zł. Gdy ogrzewamy gazem – 12,12 zł, ale te opłaty pozostają bez zmian.
Rachunki osób, które gazu używają tylko do gotowania (dziś wynoszące 25-30 zł miesięcznie) podniosą się o jakieś 10 zł miesięcznie. Jeśli ktoś podgrzewa gazem wodę w kranie – może zapłacić o 50 zł więcej miesięcznie. A jeśli ktoś ogrzewa gazem cały dom – prawdopodobnie dopłaci 150-200 zł miesięcznie.
A ile wyniesie podwyżka netto z uwzględnieniem tarczy? Jak już liczyliśmy, jeśli ktoś używa gazu tylko do gotowania, to dzięki tarczy (i obniżce zaszytych w cenie gazu podatków) zaoszczędzi 12 zł. Kto używa gazu do podgrzewania wody – 80 zł, a kto ogrzewa dom – 200 zł. Skala podwyżek netto cen gazu w skali roku dla przeciętnego kuchenkowicza wyniesie 100-110 zł, dla kogoś podgrzewającego gazem wodę w mieszkaniu – ok. 500 zł, a dla osób ogrzewających gazem dom – 2200 zł.
Ciepło podrożeje o ponad 300 zł rocznie. Co najmniej
Patrząc na koszty utrzymania mieszkania, ciepła woda w kaloryferach stanie się w 2022 r. bardzo cenna. W Polsce większość bloków w miastach jest ogrzewana z miejskiej sieci. Na przedmieściach stoją elektrociepłownie (głównie węglowe), które ogrzewają miasta. Ale koszty produkcji ciepła w elektrociepłowniach rosną.
W ich przypadku taryfy zostały już dawno zatwierdzone – sezon grzewczy zaczyna się na jesieni i wtedy firmy muszą już wiedzieć, po ile mogą sprzedawać ciepło. Taryf jest kilkaset, średnie ceny podaje URE. Dzięki obliczeniom Forum Energii wiemy, ile mniej więcej jednostek ciepła zużywają mieszkańcy bloków.
Przeciętne gospodarstwo domowe mieszkające w średnim wielkości mieście płaciło za ciepło 2020 r. 2500 zł. W 2019 r. „tylko” 2300 zł. Dokładne dane za ten rok nie zostały opublikowane, ale wiemy, że podwyżki wyniosły od 10% do 30% (tyle wnioskowały firmy i mniej więcej na taką skalę zgodził się URE). Ostateczne stawki są spłaszczane przez nierosnące aż tak bardzo koszty dystrybucji, więc można założyć, że ciepło podrożało o 15-16% do 2900 zł. Czyli zapłacimy przeciętnie o 400 zł więcej.
Ile odzyskamy dzięki tarczy antyinflacyjnej? Miesięczny rachunek brutto wynosi 241 zł. Przez trzy miesiące VAT będzie obniżony do 8%. Licząc w dużym uproszczeniu, jeśli stawka netto dostarczenia nam ciepła wynosi 196 zł miesięcznie, z VAT – 210 zł. Przez trzy miesiące rachunek wyniesie 635 zł. Gdyby tarczy nie było wyniósłby 720 zł. Oszczędność to 85 zł. Czyli podwyżka netto wyniesie 315 zł.
Czytaj też: Podatkowy „Polski Ład” w wersji deluxe: czy po poprawkach ma już sens?
Koszty utrzymania to również czynsz. Może podrożeć o 500 zł
A zatem koszty utrzymania przeciętnego mieszkania, w którym mieszka przeciętna rodzina wzrosną od ponad 750 zł rocznie do ponad 2800 zł, jeśli ta rodzina ogrzewa się gazem (w tym ostatnim przypadku liczymy tylko prąd i gaz, ciepła systemowego już nie, bo gospodarstwo domowe ogrzewa się gazem). I to już po uwzględnieniu tarczy antyinflacyjnej. Mówimy więc o podwyżce od 50-60 zł miesięcznie do 240 zł miesięcznie.
Nie liczymy tutaj podwyżek czynszów (sprzątanie, ochrona na osiedlu, konserwacja wind, części wspólnych, zieleni, wywóz śmieci, fundusz remontowy). Rozstrzał, jeśli chodzi o wysokość czynszów, jest duży, ale przy założeniu, że przeciętnie jest to 250-350 zł miesięcznie na gospodarstwo domowe, trzeba się liczyć z rocznym wzrostem tych kosztów o jakieś 400-500 zł, czyli koszty utrzymania miesięcznie rosną o kolejne 35-40 zł.
Nie bierzemy też pod uwagę takich dobrodziejstw jak telewizja kablowa, usługi telekomunikacyjne w mieszkaniu czy szybki internet – w większości gospodarstw domowych to stałe elementy kosztów utrzymania, ale optymistycznie zakładamy, że one akurat się nie zmienią. A jeśli nawet – są bardziej „podatne” na cięcie niż prąd, gaz, opłaty za ciepło czy czynsz.
Zjednoczona Prawica jako pierwszy rząd w historii Polski przeprowadziła redystrybucję na tak wielką skalę. 500+, wyprawka szkolna, 13. i 14. emerytura. Mimo to, wyborcy nie okazali wystarczającej wdzięczności.
Kolejny prezentem ma być Polski Ład, czyli reorganizacja systemu podatkowego. Rząd zabierze trochę pieniędzy najbardziej przedsiębiorczym (często przy tym najzamożniejszym), a rozda głównie swojej bazie wyborczej, czyli najmniej zarabiającym. Tak wynika z opracowania Centrum Analiz Ekonomicznych. Generalnie to pomysł bez głębszego sensu, bo jak mówią eksperci, skoro emeryci mają już dodatkowe emerytury, większe wsparcie powinny dostać gospodarstwa domowe aktywne zawodowo. Ale jest jak jest, czyli mamy spore podwyżki dla wszystkich i dosypanie kasy niektórym.
Dodatek osłonowy plus „Polski Ład”. Ile odzyskamy?
Ile kasy do kieszeni i komu zamierza włożyć nam rząd? Tarcza antyinflacyjna to nie tylko obniżenie podatków zawartych w cenie prądu i gazu, ale też jednorazowe dotacje dla rodzin – np. przeciętna czteroosobowa rodzina ma dostać 850 zł, ale pod warunkiem, że dochód na osobę nie przekracza 1500 zł (więcej przykładów jest w tym artykule). Premier szacuje, że na wsparcie załapie się co trzecie gospodarstwo domowe w Polsce. Dodatek osłonowy będzie wypłacany w dwóch ratach – na koniec marca i w grudniu (akurat w okolicach świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy).
Przyjmując, że wzrost kosztów utrzymania (prąd, gaz, ciepła woda, ciepłe kaloryfery, czynsz) wyniesie w skali roku od 1250 zł do 3250 zł, tarcza antyinflacyjna – nawet jeśli na nią zasłużymy – nie pokryje w całości wyższych rachunków. Ale jest jeszcze „Polski Ład”. To jeden wielki chaos, ale pewną wskazówkę co do potencjalnych korzyści daje rządowo ulotka.
Oczywiście skala wsparcia, którą niesie „Polski Ład”, zależy od dochodów (im niższe, tym więcej pieniędzy można zyskać w ramach zmiany podatkowej) oraz od tego, w jaki sposób „konsumujemy” energię. W najgorszej sytuacji są najuboższe osoby, które ogrzewają się gazem. W ich przypadku „uzysk” z „Polskiego Ładu” przyniesie w ciągu roku 1836 zł, dodatek osłonowy wyniesie np. 850 zł, ale wydatki na same media (bez czynszu) są jeszcze wyższe – według dokładnego wyliczenia 2859 zł.
Jeśli ktoś mieszka w bloku i korzysta z gazu do gotowania, to podwyżki cen w jego przypadku wyniosą – według dokładnej kalkulacji – 767 zł. Nie liczymy podwyżki czynszu (bo nie są pewne – z nimi pewnie podwyżki wyniosą 1250 zł). Ile wyniesie „prezent” od rządu?
Skorygowaliśmy rządowe wyliczenia z rozsyłanej pocztą ulotki o 767 zł, czyli uśredniony wzrost kosztów utrzymania mieszkania przeciętnej rodziny. Wygląda to naprawdę kiepsko. Nawet jeśli ktoś z tytułu zmian w „Polskim Ładzie” dostanie większą pensję netto, to i tak wyda ją na prąd, gaz i ciepło. Zresztą zobaczcie: to wyliczenie dla przeciętnego „kuchenkowicza” nie obejmujące podwyżki czynszu (400-500 zł w skali roku). Ale i nie uwzględniające ewentualnego dodatku osłonowego (bo nie każdy dostanie).
Oczywiście nie uwzględniamy też inflacji, która również zjada korzyści z „Polskiego Ładu” i to w coraz szybszym tempie. Wychodzi jednak na to, że nawet bez uwzględnienia inflacji, ale za to po dodaniu potencjalnego (ale jednak bardzo prawdopodobnego) wzrostu czynszów – koszty utrzymania „zjedzą” korzyści z „Polskiego Ładu”.
Generalnie wzór na obliczenie salda finansowego dotyczącego tego, jak wzrosną koszty utrzymania, jest następujący: wzrost cen prądu (250 zł rocznie) plus wzrost cen gazu (100-2200 zł rocznie) plus wzrost cen ogrzewania (300 zł rocznie) plus wzrost czynszu (500 zł rocznie) minus tarcza antyinflacyjna (w naszym rozliczeniu uwzględniona) minus dodatek osłonowy (650-1150 zł, o ile w ogóle przysługuje) i plus/minus saldo podatkowe „Polskiego Ładu” dla konkretnej osoby lub rodziny (od minus nieskończoności do plus 1800 zł rocznie dla najmniej zarabiających). No i – jeśli ktoś chce to wszystko urealnić – to jeszcze minus 8% inflacji liczonej od wartości rocznych zarobków.
Czytaj też: Rząd namawia firmy, by przechodziły na ryczałt. Czy to się może opłacić? (subiektywnieofinansach.pl)
Drugie dziecko i (prawie) możesz zapomnieć o podwyżkach
Nie jest wesoło, chyba, że… ktoś postarał się o kolejne dziecko w rodzinie. W ramach „Polskiego Ładu” wchodzi w życie program o nazwie „Kapitał Opiekuńczy”, czyli dodatkowa gotówka na drugie i każde kolejne dziecko w rodzinie, ale tylko od 12 do ukończenia 35 miesiąca życia. Według danych rządu w 2022 r. świadczeniem objętych ma być ok. 615 tys. dzieci, ale nie wiemy, jak to się przekłada na liczbę gospodarstw domowych.
Świadczenie będzie można otrzymywać przez rok w wysokości 1000 zł miesięcznie albo przez dwa lata w wysokości 500 zł miesięcznie. W sumie będzie to dodatkowe 12 000 zł. W tym przypadku rzeczywiście jest to gotówka, która z naddatkiem wyrówna zwiększone koszty utrzymania. Tyle że pomoc jest okresowa i trwa maksymalnie dwa lata. Potem albo trzeba się postarać o kolejne potomstwo, albo wziąć na klatę podwyżki.
2022 rok to będzie finansowe tornado. Podwyżki kosztów życia nie zostaną zrekompensowane przez „Polski Ład” i tarczę antyinflacyjną ani przez dodatek osłonowy. W dodatku kredytobiorcy odczują zwiększone wysokości rat kredytów, co jeszcze bardziej uszczupli ich dochody. Ale karuzela inflacji już się będzie kręcić i trudno będzie ją zatrzymać. Dosypywanie pieniędzy obywatelom nie skończyło się dobrze w żadnej gospodarce. Tłuste lata w tej polskiej właśnie się kończą, choć oczywiście premier Wam tego nie powie.
źródło zdjęcia: KPRM, mat. własne