Zima w pełni! Kolejne województwa mają ferie, a narciarze wylegają na stoki, by zakosztować białego szaleństwa. Ale sporty zimowe to nie jest całkiem bezpieczna zabawa. Jedna trzecia Polaków potrafi jeździć na nartach, a tych aktywnych narciarzy mamy w kraju 4 miliony „z groszem”. To ogromny rynek dla… ortopedów i firm medycznych. Jak skomponować solidną polisę narciarską? Sprawdzam!
O ile rząd ostatnimi decyzjami o podwyżce kwot mandatów ucywilizował ruch na drogach, to na stokach narciarskich wciąż panuje wolna amerykanka. Na początku ferii 41-letni narciarz najechał na 15-latkę z Krakowa. Jak podaje policja, mężczyzna miał 0,36 promila alkoholu w organizmie, a nastolatka trafiła do szpitala z podejrzeniem wstrząśnięcia mózgu.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Najczęstsze kontuzje, do których dochodzi na nartach czy snowboardzie, dotyczą kolan (ok. 30–40% wszystkich kontuzji), a najczęściej jest to zerwanie lub naderwanie więzadła stawu kolanowego. Rekonstrukcja wiązadła w prywatnej klinice to koszt od 12 000 zł. Na zabieg w ramach NFZ w dużych miastach czeka się nawet kilka lat. Według danych z portalu pacjent.gov.pl terminy w Warszawie sięgają 2024 r. (choć są przypadki, że można się zapisać na styczeń 2028 r. w prywatnym szpitalu, ale na NFZ).
Suma narciarskiego ubezpieczenia. Dlaczego powinna być (jeszcze) wyższa
Zwykle sumy ubezpieczenia w najtańszych opcjach zaczynają się od 10 000 zł. Cena polisy wynosi w takim przypadku ok. 30-35 zł. Suma 10 000 zł oznacza, że np. za złamaną rękę dostaniemy… 150 zł. A za stracony ząb „stówkę”. Takie są kwoty odszkodowania liczone w procentach od sumy ubezpieczenia – całość sumy ubezpieczenia dostaje się tylko po wypadku śmiertelnym.
Im droższa polisa, tym korzystniejsze tabele przelicznika uszczerbku na zdrowiu. Za każdy 1% uszczerbku na zdrowiu po wypadku standardowo polisy „płacą” od 100 zł w górę, ale przy droższych polisach – nawet 500 zł. Ale za taką polisę trzeba zapłacić 100 zł i więcej. Jaka powinna być suma w przypadku uszkodzenia kolana?
Zerknąłem do tabel uszczerbku na zdrowiu kilku firm ubezpieczeniowych. Uszkodzenie „aparatu wiązadłowego” to od 1% do 40%. Operacyjne uszczerbki to zwykle 10% sumy ubezpieczenia wzwyż. Czyli jeśli chcemy mieć pewność, że wypadek na stoku pokryje nam koszt operacji w prywatnym szpitalu, suma ubezpieczenia powinna wynosić 100 000 zł.
A to nie koniec, bo operacja to dopiero pierwszy krok w stronę odzyskania sprawności. Po niej czeka nas rehabilitacja i zajęcia z fizjoterapeutą. To kolejny element, który musi zawierać polisa narciarska, którą powinniśmy wykupić przed wyjazdem na ferie.
Ferie, czyli OC na stoku narciarskim
OC na stoku to ochrona dla nas, gdybyśmy – mimo zachowania szczególnej ostrożności – nabroili: spowodowali wypadek, wpadli z impetem na innego narciarza i złamali mu nogę lub nos. Polisa OC – tak jak ta samochodowa – chroni nas, gdy wyrządzimy komuś krzywdę.
Warto sprawdzić, czy nie mamy takiej polisy na „wyposażeniu” polisy nieruchomości. Firmy chętnie dokładają do nich OC w życiu prywatnym, a my zapominamy o ich istnieniu. Jeśli taką polisę w ramach ubezpieczenia mieszkania mamy, warto sprawdzić jej zakres: czy chroni nas w przypadku uprawiania sportów zimowych.
Jeśli nie mamy polisy OC, koniecznie wykupmy ją w ramach ubezpieczenia turystycznego lub NNW. Najlepiej przez internet, zanim jeszcze wyjedziemy na ferie. Tym bardziej, że od tego roku w bardzo popularnych wśród Polaków Włoszech polisa OC dla narciarzy jest obowiązkowa. Lepiej zabrać ją ze sobą z domu na ferie niż płacić na miejscu równowartość nawet 14 zł za dzień. Koszty związane ze spowodowaniem przez nas wypadku na stoku mogą być bardzo wysokie.
Firma Mondial Assistance opisuje przypadek z ostatnich miesięcy, w którym poszkodowany narciarz wniósł o odszkodowanie w wysokości 37 000 euro na pokrycie kosztów leczenia, straty moralne oraz niezdolność do pracy. Oczywiście, sam wniosek nie zobowiązuje nas to płacenia ani złamanego eurocenta, ale jeśli sąd przyzna mu racje, to wtedy lepiej mieć parasol ochronny w postaci polisy.
Czytaj też: Wyjeżdżasz na narty? Bez takiego ubezpieczenia nawet nie wchodź na stok, bo będzie bolało!
Ubezpieczenie kosztów leczenia za granicą. Brać EKUZ czy nie?
Po – odpukać – wypadku na stoku będziemy przewiezieni do szpitala i poddani procedurom medycznym. Może być to zwykłe podanie kroplówki, ale jeśli mamy pecha, a wypadek był poważny, może to być również wielogodzinna operacja połączona z koniecznością spędzenia w szpitalu kilku tygodni.
Teoretycznie – jeśli mamy ubezpieczenie zdrowotne – w Europie powinniśmy leczyć się za darmo (w ramach karty EKUZ). A jak jest w rzeczywistości? Karta obowiązuje w 28 krajach Unii, a do tego jeszcze w Lichtensteinie, Szwajcarii, Norwegii i na Islandii. Co nam daje? Wiele osób ma mylne przekonanie, że EKUZ to dostęp do bezpłatnej służby zdrowia. Tak nie jest.
Gdy przekraczamy granicę danego kraju, to wpadamy w tryby tamtejszej służby zdrowia i zasad w niej obowiązujących. To, co dla tamtejszych obywateli jest darmowe – i dla nas jest. A za to, za co oni w służbie zdrowia płacą – my też zapłacimy. A w większości krajów Europy obowiązuje zasada współfinansowania opłat medycznych, co oznacza, że w pewnych sytuacjach będziemy musieli dopłacić do leczenia z własnych środków.
Tym bardziej, że w wielu krajach ratownictwo na stoku jest odpłatne. EKUZ nie finansuje też transportu medycznego, czyli sytuacji, w której jesteśmy zawinięci w gips od pasa w górę (albo podróżujemy na noszach) i na pokład samolotu rejsowego nie wejdziemy.
Wniosek? Polisa narciarska to nie jest zwykła polisa turystyczna, którą wykupujemy z myślą o dwutygodniowych, leniwych wczasach nad basenem. Ryzyko wypadku i kosztownego leczenia jest wymiernie większe, gdy wyjeżdżamy na ferie na narty, więc nie powinniśmy oszczędzać na sumie ubezpieczenia. Ile powinna wynosić? Spokojny sen powinna zapewnić kwota o równowartości 100 000 euro. Karta EKUZ będzie do tego tylko miłym dodatkiem.
Czytaj też: Polacy jadą za granicę. Ubezpieczenie turystyczne kupią… prosto w swoim banku
Narty na wagę złota, czyli ubezpieczenie bagażu na ferie
Zwykle nie przywiązujemy do tego wagi, ale sprzęt narciarski to nie jest zwykły bagaż. To nie walizka pełna ubrań, z którą rozstajemy się tylko na czas przelotu, ale zestaw rzeczy, które w trakcie wyjazdu narciarskiego są nieustannie narażone na stratę albo zniszczenie.
Dlatego bagaż, a właściwie sprzęt narciarski, warto porządnie ubezpieczyć. Porządnie, czyli nie od sugerowanej wyjściowej kwoty 1000 zł. Na co uważać?
Po pierwsze na to, czy sprzęt będzie ubezpieczony w razie uszkodzenia na stoku. Duża prędkość, naprężenia i wypadek gotowy – złamać się mogą nie tylko kończyny, ale też narty. Dobre ubezpieczenie (choć takich jest mniejszość) może obejmować zniszczenia powstałe na skutek użytkowania. Ale uwaga – zniszczenia muszą być ewidentne.
Po drugie ochrona, gdy tracimy sprzęt z oczu. Zwykle ubezpieczenie bagażu chroni go, gdy nie jest pod naszym dozorem, czyli powierzamy go linii lotniczej, zostawiamy w hotelowym pokoju, oddajemy kierowcy na czas przejazdu transferowego. Solidna polisa może chronić narty, gdy po wypadku nie mamy głowy ani możliwości zaopiekować się sprzętem, który „dostaje nóg”.
Po trzecie narty mogą zaginąć, a właściwie zostać przywłaszczone albo po prostu pomylone, gdy oddamy je do przechowalni. Zwykle polisy nie obejmują tego typu ochrony, ale nie jesteśmy na straconej pozycji. Jeśli mamy pokwitowanie tego, co zostawiliśmy – możemy spróbować pociągnąć usługodawcę do odpowiedzialności tego. Prawdopodobnie ma polisę OC, więc ewentualne straty pokryje ubezpieczyciel, gdy złożymy odpowiednie roszczenie.
Kosztowana kwarantanna. Czy można się od niej ubezpieczyć?
Niestety, przez cały czas musimy brać pod uwagę ryzyko odwołania wyjazdu na ferie z powodu wpadnięcia w kwarantannę albo zachorowania na COVID-19. O ile firmy ubezpieczeniowe dostosowały działania polis do warunków pandemicznych (pokrywają koszty leczenia), bo kwestia kwarantanny i pozytywnego testu jest traktowana różnie przez różne firmy. Generalnie wpadnięcia w kwarantannę nie jest powodem do uruchamiania polisy od kosztów rezygnacji z podróży na ferie. Tak jest w większości polis, a wyjątki można policzyć na palcach jednej ręki, np. polisy Europa, Ergo Ubezpieczenia Podróży.
Podobnie podstawą do uzyskania odszkodowania za odwołany urlop (albo za brak możliwości powrotu do kraju w planowanym terminie) lub ferie nie jest nim pozytywny test na koronawirusa – trzeba dopiero zachorować, czyli mieć udokumentowany przez lekarza ciężki przebieg choroby, prawdopodobnie połączony z koniecznością hospitalizacji.
—————
Sprawdź inwestycje w fundusze, ETF-y i obligacje ze znakiem jakości Samcika
>>> Oszczędzaj na emeryturę i dostań 200 zł „samcikowej” premii. Załóż przez internet konto IKE i ulokuj pieniądze w jednym z tanich funduszy UNIQA. To TFI pobiera jedne z najniższych w Polsce opłaty za zarządzanie funduszami inwestycyjnymi (dla części funduszy 0,5%). Nie ma też żadnych opłat przy zakupie (a kupujesz nie ruszając się z fotela). Koniecznie wpisz kod promocyjny: msamcik2021. Jeśli nie chcesz blokować oszczędności aż do emerytury – załóż przez internet konto „Tanie oszczędzanie” w TFI UNIQA – te same fundusze z niskimi opłatami, ale bez obowiązku „mrożenia” pieniędzy aż do emerytury. Maciek Samcik trzyma tam kawałek swoich prywatnych oszczędności. Jeśli nie jesteś do końca przekonany/a, to zerknij do tego artykułu
>>> Zainwestuj z Samcikiem w fundusze inwestycyjne z całego świata bez prowizji. Chcesz wygodnie – przez internet – oraz bez żadnych opłat lokować pieniądze w tysiącach funduszach inwestycyjnych z całego świata? Skorzystaj z platformy F-Trust rekomendowanej przez „Subiektywnie o Finansach”. Kupuję tam fundusze. Inwestowanie bez opłat dystrybucyjnych po wpisaniu kodu promocyjnego ULTSMA. A w tym poradniku są najważniejsze rady, w co teraz inwestować.
>>> Myślisz o tym, jak ochronić oszczędności przed inflacją? Rozważ ulokowanie niewielkiej części pieniędzy w obligacje największych polskich firm. Pomaga w tym dom maklerski Michael / Ström, największe niebankowe biuro maklerskie na rynku obligacji korporacyjnych. Jeśli masz chrapkę na obligacje emitowane przez firmy, to zapraszam do zainwestowania za jego pośrednictwem. Ja też to robię i wkrótce opiszę swój portfel oraz opowiem o tym, jak go zbudowałem z pomocą mojego opiekuna w domy maklerskim (więcej szczegółów o ofercie Michael / Ström pod tym linkiem). A w tym poradniku dwa słowa o tym, ile można zarobić, jakie jest ryzyko i jak inwestować, żeby nie osiwieć z nerwów.
>>> Proste inwestowanie w ETF-y z całego świata jest możliwe dzięki platformie Finax, z której korzysta też Samcik. Rejestrujesz się pod tym linkiem, odpowiadasz na kilka pytań, na ich podstawie robot ustawia portfel inwestycji w ETF-y (czyli „automatyczne” fundusze inwestycyjne) z całego świata. Dzięki temu linkowi nie zapłacisz opłaty 1,2% za zainwestowanie mniejszej kwoty niż 1000 euro, o ile w danym momencie ta promocja będzie aktywna w Finax.
——–
źródło zdjęcia: PixaBay