28 grudnia 2021

Nadchodzą zielone finanse. Oto trzy wielkie zmiany, które czekają nas w bankach w związku z zieloną rewolucją finansową

Nadchodzą zielone finanse. Oto trzy wielkie zmiany, które czekają nas w bankach w związku z zieloną rewolucją finansową

Świat się zmienia, a z nim zmienia się oferta i rola banków. Niektórzy mówią, że to instytucje finansowe zadecydują o przyszłości świata. Bo to one „zagłosują” pieniędzmi kredytowymi za tymi bądź innymi projektami inwestycyjnymi. Oto trzy rzeczy, które banki mogą zrobić dla środowiska (i dla nas). Czy warto uzależnić od nich posiadanie w danym banku konta, depozytu lub kredytu? Nadchodzą zielone finanse

Światowi przywódcy zgodzili się 6 lat temu w Paryżu, że trzeba ograniczyć to, o ile ocieplił się klimat – do 1,5 stopnia do końca tego wieku (a już się podgrzaliśmy o 1,1 stopnia w porównaniu do epoki sprzed rewolucji przemysłowej). Inaczej grozi nam klimatyczna i finansowa apokalipsa. Żeby wyłączyć tę „mikrofalówkę” powinniśmy do 2030 r. zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych (nie tylko dwutlenku węgla) o 45%, a do połowy wieku – do zera.

Zobacz również:

Ale emisje CO2 od pamiętnego grudnia 2015 r., gdy podpisano porozumienia paryskie, zamiast spadać, rosną. A dziś cały świat wstrzymuje oddech, gdy drożeje „brudna” ropa naftowa, zamiast zastanawiać się jak szybciej z niej zrezygnować.

Dobra wiadomość jest taka, że do świadomości konsumentów przebiła się informacja, iż ochrona klimatu i najbliższego otoczenia wokół nas (lasów, biologicznej różnorodności przyrody) jest ważna. W tej współczesnej, ekologiczno-społecznej układance, instytucje finansowe dostały specjalne zadanie – mają być jak dioda defibrylatora podłączona do serca – to od nich ma iść impuls, który pobudzi (i obudzi) do działania konkretne firmy i klientów. Jakie metody mogą stosować banki, by kuracja zadziałała?

Czytaj też: COP26, czyli finałowe odliczanie do „ugotowania” świata. Dużo wielkich słów, ale na koniec to tylko… kwestia kasy

Metoda pierwsza: zielone finanse

Już kilka lat temu zdecydowano, że w transformacji w kierunku gospodarki neutralnej dla klimatu kluczową rolę do odegrania ma też sektor bankowy. Przede wszystkim poprzez finansowanie proekologicznych zmian, np. inwestycji w odnawialne źródła energii. Od kilku lat klienci, nadzorcy i same instytucje finansowe wyznaczają minimalną wartość działań na rzecz ochrony klimatu, ale nie tylko – również wspierania różnorodności w polityce zatrudnienia i wysokich standardów raportowania o tym, co dana instytucja robi na rzecz ochrony klimatu.

Ten cały pakiet zadania ma specjalną nazwę – ESG, czyli E (environement) jak środowisko, S (social) – społeczna odpowiedzialność i G (governance) – ład korporacyjny. W oparciu o kryteria ESG tworzone są ratingi i oceny pozafinansowe przedsiębiorstw. Dziś niektóre banki robią tylko tyle, ile muszą, jeśli chodzi o ekologię i zrównoważony rozwój. Inne chcą przewodzić zielonym zmianom, bo wiedzą, że im się to opłaci – im szybciej dostosują się do nowych reguł gry, tym większą przewagę konkurencyjną zdobędą.

Ale inwestycje to pieniądze. A zielone inwestycje – to ogromne pieniądze. Przeciętny koszt budowy jednego wiatraka na pełnym morzu wraz z całą infrastrukturą przyłączeniową to mniej więcej 100 mln zł. A taka farma to 120 wiatraków, czyli wymaga 12 mld zł. Takich farm będziemy potrzebować co najmniej kilka.

Do niedawna nie było powodu, żeby nie finansować węgla czy ropy, bo takie inwestycje były po prostu zyskowne. Ale to się zmienia. Z powodu polityki klimatycznej (np. w Europie jest to system opłat za emisję CO2), nacisku organizacji ekologicznych czy wręcz właścicieli (akcjonariuszy) poszczególnych instytucji, firmy odchodzą od finansowania przedsięwzięć, które byłyby szkodliwe dla środowiska.

Istotną rolę odgrywa również aspekt ryzyka. Czy inwestycje w tych sektorach pozostaną zyskowne? Czy też są obarczone zbyt dużym ryzykiem regulacyjnym, wizerunkowym czy ekonomicznym?

Niektóre banki nie finansują koncernów tytoniowych, producentów broni czy upraw oleju palmowego. Inne deklarują, że przestaną finansować dopiero za 5 czy 10 lat. Po co czekać? Najczęściej chodzi o to, że muszą „wygasnąć” obowiązujące umowy, kredyty muszą zostać spłacone, a obligacje wykupione. Liczy się, to że dana instytucja już teraz nie angażuje się w nowe projekty.

Czy to odniesie skutek? Już odnosi. Właśnie z powodu kłopotów z pozyskaniem finansowania porzucono projekt budowy elektrowni w Ostrołęce, praktycznie nie ma szans by ktokolwiek sfinansował powstanie nowej odkrywki węgla brunatnego – plany w tej sprawie też zostały porzucone. W niektórych bankach ESG jest już włączone w proces oceny ryzyka kredytowego. Masz składzik węgla? Masz przerąbane. I nie dostaniesz kredytu.

——–

POSŁUCHAJ TEŻ PODCASTU. NASZ GOŚĆ: JERZY NIKOROWSKI Z BIURA MAKLERSKIEGO BNP PARIBAS

W najnowszym podcaście z cyklu „Finansowe sensacje tygodnia” naszym gościem jest Jerzy Nikorowski z biura maklerskiego BNP Paribas, z którym rozmawiamy o tym, jak zastąpić dochód z bankowych lokat, gdy nie ma się dużego doświadczenia na rynku kapitałowym. Rozmawiamy o tym, jakie produkty mają sens, a jakie nie, jak nie dać się wpuścić w większą wahliwość, niż byśmy chcieli, oraz jak inwestować w czasach, gdy akcje są drogie (niektórzy mówią, że przewartościowane), a obligacje nie będą przynosiły zysków (bo nie zanosi się na spadek stóp procentowych). Zapraszam do posłuchania – dużo cennych porad! Trzeba kliknąć ten link albo znaleźć „Finansowe sensacje tygodnia” w Spotify, Google Podcast, Apple Podcast lub na kilku innych platformach.

——————–

Czytaj też: Powodzie, ulewy, burze i tornada – to już codzienność. Jak się przed nią zabezpieczyć? Czy firmy ubezpieczeniowe będą chciały wystawiać nam polisy od tych nieszczęść?

Czytaj też: Ceny praw do emisji CO2 biją rekordy! A koszty produkcji prądu nigdy nie były wyższe. Co to może oznaczać dla naszych portfeli? Trzy scenariusze

Czytaj też: Czerwony alert w energetyce: czy stać nas na jej szybkie „odwęglowienie”? Czy bankowcy poniosą zielony sztandar czy wywieszą białą flagę? „Z dnia na dzień się nie da!”

Metoda druga. „Zazieleń się, to dam ci finansowy prezent”

Wyobraźmy sobie firmę, które chce wziąć na kredyt albo w leasing nową flotę pojazdów. Bank mówi tak: zamiast spalinowych weź hybrydowe albo auta na prąd (akurat teraz ruszyły dotacje dla firm), to nie tylko przyczynisz się do ochrony środowiska, ale w prezencie od nas dostaniesz niższą marżę. Czyli kredyt będzie tańszy (choć auta być może droższe).

Bank może też powiedzieć: a jeśli jeszcze zamontujesz w swoich halach system poprawiający efektywność energetyczną (bardziej wydajne zużycie energii), to dorzucimy kolejne gratisy. Tak działają zielone finanse. To już się dzieje, choć nie wszystkie banki stosują taką politykę. Z czasem będą musiały to robić albo chociaż ujawnić, że tego nie robią.

Mówi o tym rozporządzenie SFDR (Sustainable Finance Disclosure Regulation), które ma na celu osiągnięcie większej przejrzystości i analizy ryzyka dla zrównoważonego rozwoju. Firma (bank czy ubezpieczyciel) będzie musiała ujawnić na stronach internetowych informację o niekorzystnych skutkach swoich decyzji dla zrównoważonego rozwoju.

Jaka będzie rola banków? Po pierwsze redukowanie czy wręcz blokowanie przepływów finansowych dla branż szczególnie szkodliwych dla środowiska i klimatu (np. wydobycie i spalanie węgla). Po drugie uczestnictwo w partnerstwie publiczno-prywatnym. Bank może wykorzystywać własne środki lub dystrybuować fundusze publiczne.

W Polsce dzieje się to w ramach programu „Czyste Powietrze”. Pisaliśmy na naszych wirtualnych łamach, że dystrybucja środków na wymianę kopciuchów idzie jak po grudzie – podpisano raptem ok. 280 000 umów. Program jednak zaczął nabierać tempa, a niedawno do dystrybucji środków włączyły się niektóre banki.

Czytaj też: Czy banki przestaną finansować kopalnie i firmy naftowe? „To jedyna szansa dla planety” – mówią ekonomiści. A co na to polskie banki?

Czytaj też: Finansiści w służbie ekologii, czyli jak odpowiednie używanie pieniędzy może pomóc w walce o złagodzenie katastrofy klimatycznej

Metoda trzecia: Zielone kredyty dla zwykłych Kowalskich

Czeka nas zwiększenie efektywności energetycznej budynków, wymiana pieców-kopciuchów, elektryfikacja źródeł ogrzewania (rząd zaproponował program dotacji na zakup pomp ciepła w przyszłym roku). Jeśli nie chcesz płacić więcej za prąd i gaz, to po prostu zużywaj mniej energii. Nie musisz marznąć ani siedzieć po ciemku – wystarczy, że docieplisz dom, wymienisz lodówkę i żarówki. Najtańsza jest ta energia, której nie zużyliśmy, czyli zaoszczędzona. Jak to osiągnąć? I skąd zwykły Kowalski ma wziąć na to pieniądze? Zielone finanse idą na pomoc.

Część dają państwowe i samorządowe instytucje, ale to za mało, bo albo system dystrybucji pieniędzy, jak wspomnieliśmy, jest niewydajny, albo kwota dotacji nie pokrywa całych kosztów inwestycji. Zwykle jest to 30-50%, a brakującą kwotęntrzeba pokryć samemu. Albo uszczuplić oszczędności, albo iść po kredyt do banku – w tym przypadku po zielony kredyt.

Oferta takich produktów rośnie i nie jest już tak, jak kilka lat temu, że zielony kredyt od kredytu np. gotówkowego różnił się tylko ceną i marżą (ten zielony bywał droższy). Dziś zielone finanse działają w zupełnie inną stronę – jeśli chcemy sfinansować ekologiczną inwestycję, banki są gotowe zrezygnować z części swojego zysku, a nawet wziąć na siebie część ryzyka stopy procentowej.

Na przykład „Kredyt na Zielone Zmiany” w Banku BNP Paribas służy do finansowania tylko kilku wybranych przedsięwzięć: wymiany źródła ciepła, docieplenia budynku, montażu fotowoltaiki czy wentylacji z odzyskiwaniem ciepła. Tym się różni od gotówkowego, że jest na bardzo wysoką, maksymalną kwotę, bo aż 200 000 zł. W mało którym banku można pożyczyć aż tak wysoką kwotę bez zabezpieczenia hipoteką na nieruchomości.

„Kredyt na Zielone Zmiany” w Banku BNP Paribas ma stałe oprocentowanie – w udostępnionej mi symulacji obejmującej pożyczkę na kwotę 24 000 zł, nie ma też prowizji, a oprocentowanie w skali roku wynosi 9,92%. Jeśli jesteś zainteresowany/zainteresowana sprawdzeniem zdolności kredytowej i poznaniem szczegółów tego kredytu – kliknij ten link. 

Oprócz tego są specjalne kredyty na finansowanie mniejszych potrzeb – fotowoltaiki czy brakującej części wkładu własnego na wymianę pieca w ramach programu „Czyste Powietrze”. Jednym słowem – najbliższe lata to wysyp zielonych inwestycji, korzystnego finansowania i zakręcenia kurka na emisyjne przedsięwzięcia. Parafrazując Johnna Kennedy’ego, warto to zrobić nie dlatego, że będzie to łatwe, ale dlatego, że będzie trudne.

——————————

Strona „Subiektywnie o Finansach” znalazła się w setce najbardziej wpływowych blogów w 2020 r. według Influtool, firmy zajmującej się analizą mediów społecznościowych, oraz SeeBlogers, organizatora dorocznych festiwali blogerów. Subiektywność jest jedynym przedstawicielem tematyki finansów osobistych w rankingu zdominowanym przez blogi lifestylowe i modowe, kulinarne, podróżnicze i rodzinne. Dziękujemy Wam, Drodzy Czytelnicy! Fakt, że Subiektywnie o Finansach znalazło się w Top 100, to kolejny dowód na to, że edukacja finansowa i popularyzacja tematyki personal finance wśród polskich konsumentów ma sens. Więcej informacji o tym wyróżnieniu znajdziecie tutaj

—————————

Niniejszy artykuł jest częścią cyklu edukacyjnego „Odpowiedzialne finanse”, który „Subiektywnie o Finansach” realizuje wspólnie z bankiem

źródło zdjęcia: Unsplash

Subscribe
Powiadom o
16 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Stef
2 lat temu

Zastanawia mnie czy zostaną wprowadzone oznakowania produktów, tzn. Ile CO2 wytworzono podczas jego produkcji albo ile kWh prądu zużyto i z jakich źródeł ten prąd pochodził?

Admin
2 lat temu
Reply to  Stef

A to by był niezły pomysł – skoro można już dziś kupić od firmy energetycznej „zieloną” energię…

Admin
2 lat temu

To prawda, śmieci się biorą z konsumpcji. Ale wydaje mi się, że pieniądz na tę konsumpcję zawsze skądś się weźmie. Problem się rozwiąże, jeśli po prostu konsumpcja się stanie nieopłacalna. Wtedy jej finansowanie też będzie bez sensu

Grzegorz
2 lat temu

Lepszy efekt to brak kredytowania konsumentów zatrudnionych w nieekologicznych firmach/uzyskujących dochody z nieekologicznych źródeł. Natomiast żaden bank oficjalnie tego nie wprowadził jeszcze.

Admin
2 lat temu
Reply to  Grzegorz

No, ale jaki wpływ ma konsument na to jak działa jego firma (czy ekologicznie)?

Grzegorz
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Skoro konsument uczy się aby zostać górnikiem i sam wydobywa węgiel to ma zdecydowany wpływ na to czy będzie pracował w firmie ekologicznej czy nie.

Jeśli firma w której pracuje konsument dostarcza paliwo dla firmy nieekologicznej to też wspiera degradację środowiska.

Admin
2 lat temu
Reply to  Grzegorz

Nie przeciążałbym winą konsumenta. Jest jeszcze polityka państwa (edukacyjna oraz gospodarcza), która to kształtuje. Oraz decyzje firm o tym czym się będą zajmowały oraz w jaki sposób

jsc
2 lat temu
Reply to  Grzegorz

W Polsce tzw. biedaszyby są zakazane…

jsc
2 lat temu

(…)Metoda trzecia: Zielone kredyty dla zwykłych Kowalskich(…)
Najprościej byłoby wykorzystać część estyowanych oszczędności do celów podwyższenia zdolności kredytowej…

Ppp
2 lat temu

Wątpliwość prawna: jak i z jakiej racji bank miałby blokować przepływy pieniężne w sprawach, które są może nieekologiczne, ale są LEGALNE? Jeśli elektrownia czy kopalnia już działa, to nie można jej odcinać od finansowania, bo akurat bank chce być zielony. Zwłaszcza, że niekontrolowany upadek takiej instytucji może być o wiele bardziej szkodliwy od dalszego działania.
Pozdrawiam.

Admin
2 lat temu
Reply to  Ppp

Istniejących umów raczej nie da się ruszyć (bank nie może wypowiedzieć finansowania bez powodu), można co najwyżej nie podpisywać nowych…

Radek
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

A czy to nie będzie działanie na szkodę spółki? Rezygnacja z zarobku na dużym kredycie dla legalnej działalności bo prezesowi coś się uwidziało? Czy analityk lub prezes może odmówić udzielenia kredytu? Albo drukarz może odmówić druku ulotek na ślub bo nie podoba mu się para młoda?

Admin
2 lat temu
Reply to  Radek

To jest akurat do obrony. Zawsze można snuć przypuszczenia, że „brudny” sektor gospodarki jest mniej przyszłościowy, czyli kredytowanie go jest bardziej ryzykowne

Marek
2 lat temu

Przecież każdy myślący widzi, że obecna „zielona” polityka to ściema. Prawdziwa zielona polityka to propagowanie dłuższego używania przedmiotów i ich dłuższej trwałości (bo każde jego wytworzenie kosztuje mnóstwo energii), staranie się robić pewne rzeczy lokalnie (bo transport to mnóstwo straconej energii). Ale nie, kupujmy sprzęty które popsują się zaraz po upływie gwarancji, część z nich nienaprawialna; ryby łowione w Europie bardziej się opłaca przewieźć do Chin aby tam je filetować i przywieźć z powrotem do Europy już gotowe. Śmieci transportujemy do biednych krajów (Azja, Afryka, ale też Rumunia czy Polska) i udajemy że tak ekologicznie się ich pozbyliśmy. Obłuda i… Czytaj więcej »

Admin
2 lat temu
Reply to  Marek

Zgoda, należy promować produkowanie długotrwałych rzeczy, używać ich mniej i kupować mniej. I odrzucić PKB jako miernik zamożności, bo on mierzy właśnie to, ile wytworzyliśmy i ile kupiliśmy, a nie jak żyjemy

Rafał
2 lat temu

oprocentowanie w skali roku wynosu 9,92%”

Czemu tak drogo? Te kredyty powinny być tanie, skoro robią dobrze światu.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu