Świat się zmienia, a z nim zmienia się oferta i rola banków. Niektórzy mówią, że to instytucje finansowe zadecydują o przyszłości świata. Bo to one „zagłosują” pieniędzmi kredytowymi za tymi bądź innymi projektami inwestycyjnymi. Oto trzy rzeczy, które banki mogą zrobić dla środowiska (i dla nas). Czy warto uzależnić od nich posiadanie w danym banku konta, depozytu lub kredytu? Nadchodzą zielone finanse
Światowi przywódcy zgodzili się 6 lat temu w Paryżu, że trzeba ograniczyć to, o ile ocieplił się klimat – do 1,5 stopnia do końca tego wieku (a już się podgrzaliśmy o 1,1 stopnia w porównaniu do epoki sprzed rewolucji przemysłowej). Inaczej grozi nam klimatyczna i finansowa apokalipsa. Żeby wyłączyć tę „mikrofalówkę” powinniśmy do 2030 r. zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych (nie tylko dwutlenku węgla) o 45%, a do połowy wieku – do zera.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Ale emisje CO2 od pamiętnego grudnia 2015 r., gdy podpisano porozumienia paryskie, zamiast spadać, rosną. A dziś cały świat wstrzymuje oddech, gdy drożeje „brudna” ropa naftowa, zamiast zastanawiać się jak szybciej z niej zrezygnować.
Dobra wiadomość jest taka, że do świadomości konsumentów przebiła się informacja, iż ochrona klimatu i najbliższego otoczenia wokół nas (lasów, biologicznej różnorodności przyrody) jest ważna. W tej współczesnej, ekologiczno-społecznej układance, instytucje finansowe dostały specjalne zadanie – mają być jak dioda defibrylatora podłączona do serca – to od nich ma iść impuls, który pobudzi (i obudzi) do działania konkretne firmy i klientów. Jakie metody mogą stosować banki, by kuracja zadziałała?
Metoda pierwsza: zielone finanse
Już kilka lat temu zdecydowano, że w transformacji w kierunku gospodarki neutralnej dla klimatu kluczową rolę do odegrania ma też sektor bankowy. Przede wszystkim poprzez finansowanie proekologicznych zmian, np. inwestycji w odnawialne źródła energii. Od kilku lat klienci, nadzorcy i same instytucje finansowe wyznaczają minimalną wartość działań na rzecz ochrony klimatu, ale nie tylko – również wspierania różnorodności w polityce zatrudnienia i wysokich standardów raportowania o tym, co dana instytucja robi na rzecz ochrony klimatu.
Ten cały pakiet zadania ma specjalną nazwę – ESG, czyli E (environement) jak środowisko, S (social) – społeczna odpowiedzialność i G (governance) – ład korporacyjny. W oparciu o kryteria ESG tworzone są ratingi i oceny pozafinansowe przedsiębiorstw. Dziś niektóre banki robią tylko tyle, ile muszą, jeśli chodzi o ekologię i zrównoważony rozwój. Inne chcą przewodzić zielonym zmianom, bo wiedzą, że im się to opłaci – im szybciej dostosują się do nowych reguł gry, tym większą przewagę konkurencyjną zdobędą.
Ale inwestycje to pieniądze. A zielone inwestycje – to ogromne pieniądze. Przeciętny koszt budowy jednego wiatraka na pełnym morzu wraz z całą infrastrukturą przyłączeniową to mniej więcej 100 mln zł. A taka farma to 120 wiatraków, czyli wymaga 12 mld zł. Takich farm będziemy potrzebować co najmniej kilka.
Do niedawna nie było powodu, żeby nie finansować węgla czy ropy, bo takie inwestycje były po prostu zyskowne. Ale to się zmienia. Z powodu polityki klimatycznej (np. w Europie jest to system opłat za emisję CO2), nacisku organizacji ekologicznych czy wręcz właścicieli (akcjonariuszy) poszczególnych instytucji, firmy odchodzą od finansowania przedsięwzięć, które byłyby szkodliwe dla środowiska.
Istotną rolę odgrywa również aspekt ryzyka. Czy inwestycje w tych sektorach pozostaną zyskowne? Czy też są obarczone zbyt dużym ryzykiem regulacyjnym, wizerunkowym czy ekonomicznym?
Niektóre banki nie finansują koncernów tytoniowych, producentów broni czy upraw oleju palmowego. Inne deklarują, że przestaną finansować dopiero za 5 czy 10 lat. Po co czekać? Najczęściej chodzi o to, że muszą „wygasnąć” obowiązujące umowy, kredyty muszą zostać spłacone, a obligacje wykupione. Liczy się, to że dana instytucja już teraz nie angażuje się w nowe projekty.
Czy to odniesie skutek? Już odnosi. Właśnie z powodu kłopotów z pozyskaniem finansowania porzucono projekt budowy elektrowni w Ostrołęce, praktycznie nie ma szans by ktokolwiek sfinansował powstanie nowej odkrywki węgla brunatnego – plany w tej sprawie też zostały porzucone. W niektórych bankach ESG jest już włączone w proces oceny ryzyka kredytowego. Masz składzik węgla? Masz przerąbane. I nie dostaniesz kredytu.
——–
POSŁUCHAJ TEŻ PODCASTU. NASZ GOŚĆ: JERZY NIKOROWSKI Z BIURA MAKLERSKIEGO BNP PARIBAS
W najnowszym podcaście z cyklu „Finansowe sensacje tygodnia” naszym gościem jest Jerzy Nikorowski z biura maklerskiego BNP Paribas, z którym rozmawiamy o tym, jak zastąpić dochód z bankowych lokat, gdy nie ma się dużego doświadczenia na rynku kapitałowym. Rozmawiamy o tym, jakie produkty mają sens, a jakie nie, jak nie dać się wpuścić w większą wahliwość, niż byśmy chcieli, oraz jak inwestować w czasach, gdy akcje są drogie (niektórzy mówią, że przewartościowane), a obligacje nie będą przynosiły zysków (bo nie zanosi się na spadek stóp procentowych). Zapraszam do posłuchania – dużo cennych porad! Trzeba kliknąć ten link albo znaleźć „Finansowe sensacje tygodnia” w Spotify, Google Podcast, Apple Podcast lub na kilku innych platformach.
——————–
Czytaj też: Ceny praw do emisji CO2 biją rekordy! A koszty produkcji prądu nigdy nie były wyższe. Co to może oznaczać dla naszych portfeli? Trzy scenariusze
Metoda druga. „Zazieleń się, to dam ci finansowy prezent”
Wyobraźmy sobie firmę, które chce wziąć na kredyt albo w leasing nową flotę pojazdów. Bank mówi tak: zamiast spalinowych weź hybrydowe albo auta na prąd (akurat teraz ruszyły dotacje dla firm), to nie tylko przyczynisz się do ochrony środowiska, ale w prezencie od nas dostaniesz niższą marżę. Czyli kredyt będzie tańszy (choć auta być może droższe).
Bank może też powiedzieć: a jeśli jeszcze zamontujesz w swoich halach system poprawiający efektywność energetyczną (bardziej wydajne zużycie energii), to dorzucimy kolejne gratisy. Tak działają zielone finanse. To już się dzieje, choć nie wszystkie banki stosują taką politykę. Z czasem będą musiały to robić albo chociaż ujawnić, że tego nie robią.
Mówi o tym rozporządzenie SFDR (Sustainable Finance Disclosure Regulation), które ma na celu osiągnięcie większej przejrzystości i analizy ryzyka dla zrównoważonego rozwoju. Firma (bank czy ubezpieczyciel) będzie musiała ujawnić na stronach internetowych informację o niekorzystnych skutkach swoich decyzji dla zrównoważonego rozwoju.
Jaka będzie rola banków? Po pierwsze redukowanie czy wręcz blokowanie przepływów finansowych dla branż szczególnie szkodliwych dla środowiska i klimatu (np. wydobycie i spalanie węgla). Po drugie uczestnictwo w partnerstwie publiczno-prywatnym. Bank może wykorzystywać własne środki lub dystrybuować fundusze publiczne.
W Polsce dzieje się to w ramach programu „Czyste Powietrze”. Pisaliśmy na naszych wirtualnych łamach, że dystrybucja środków na wymianę kopciuchów idzie jak po grudzie – podpisano raptem ok. 280 000 umów. Program jednak zaczął nabierać tempa, a niedawno do dystrybucji środków włączyły się niektóre banki.
Metoda trzecia: Zielone kredyty dla zwykłych Kowalskich
Czeka nas zwiększenie efektywności energetycznej budynków, wymiana pieców-kopciuchów, elektryfikacja źródeł ogrzewania (rząd zaproponował program dotacji na zakup pomp ciepła w przyszłym roku). Jeśli nie chcesz płacić więcej za prąd i gaz, to po prostu zużywaj mniej energii. Nie musisz marznąć ani siedzieć po ciemku – wystarczy, że docieplisz dom, wymienisz lodówkę i żarówki. Najtańsza jest ta energia, której nie zużyliśmy, czyli zaoszczędzona. Jak to osiągnąć? I skąd zwykły Kowalski ma wziąć na to pieniądze? Zielone finanse idą na pomoc.
Część dają państwowe i samorządowe instytucje, ale to za mało, bo albo system dystrybucji pieniędzy, jak wspomnieliśmy, jest niewydajny, albo kwota dotacji nie pokrywa całych kosztów inwestycji. Zwykle jest to 30-50%, a brakującą kwotęntrzeba pokryć samemu. Albo uszczuplić oszczędności, albo iść po kredyt do banku – w tym przypadku po zielony kredyt.
Oferta takich produktów rośnie i nie jest już tak, jak kilka lat temu, że zielony kredyt od kredytu np. gotówkowego różnił się tylko ceną i marżą (ten zielony bywał droższy). Dziś zielone finanse działają w zupełnie inną stronę – jeśli chcemy sfinansować ekologiczną inwestycję, banki są gotowe zrezygnować z części swojego zysku, a nawet wziąć na siebie część ryzyka stopy procentowej.
Na przykład „Kredyt na Zielone Zmiany” w Banku BNP Paribas służy do finansowania tylko kilku wybranych przedsięwzięć: wymiany źródła ciepła, docieplenia budynku, montażu fotowoltaiki czy wentylacji z odzyskiwaniem ciepła. Tym się różni od gotówkowego, że jest na bardzo wysoką, maksymalną kwotę, bo aż 200 000 zł. W mało którym banku można pożyczyć aż tak wysoką kwotę bez zabezpieczenia hipoteką na nieruchomości.
„Kredyt na Zielone Zmiany” w Banku BNP Paribas ma stałe oprocentowanie – w udostępnionej mi symulacji obejmującej pożyczkę na kwotę 24 000 zł, nie ma też prowizji, a oprocentowanie w skali roku wynosi 9,92%. Jeśli jesteś zainteresowany/zainteresowana sprawdzeniem zdolności kredytowej i poznaniem szczegółów tego kredytu – kliknij ten link.
Oprócz tego są specjalne kredyty na finansowanie mniejszych potrzeb – fotowoltaiki czy brakującej części wkładu własnego na wymianę pieca w ramach programu „Czyste Powietrze”. Jednym słowem – najbliższe lata to wysyp zielonych inwestycji, korzystnego finansowania i zakręcenia kurka na emisyjne przedsięwzięcia. Parafrazując Johnna Kennedy’ego, warto to zrobić nie dlatego, że będzie to łatwe, ale dlatego, że będzie trudne.
——————————
Strona „Subiektywnie o Finansach” znalazła się w setce najbardziej wpływowych blogów w 2020 r. według Influtool, firmy zajmującej się analizą mediów społecznościowych, oraz SeeBlogers, organizatora dorocznych festiwali blogerów. „Subiektywność” jest jedynym przedstawicielem tematyki finansów osobistych w rankingu zdominowanym przez blogi lifestylowe i modowe, kulinarne, podróżnicze i rodzinne. Dziękujemy Wam, Drodzy Czytelnicy! Fakt, że „Subiektywnie o Finansach” znalazło się w Top 100, to kolejny dowód na to, że edukacja finansowa i popularyzacja tematyki personal finance wśród polskich konsumentów ma sens. Więcej informacji o tym wyróżnieniu znajdziecie tutaj
—————————
Niniejszy artykuł jest częścią cyklu edukacyjnego „Odpowiedzialne finanse”, który „Subiektywnie o Finansach” realizuje wspólnie z bankiem
źródło zdjęcia: Unsplash