Jak likwidować szkody, żeby wszystkim się opłacało? Droższe OC za punkty karne? Dwie składki na zdrowie zamiast jednej? Obowiązkowe ubezpieczenia od katastrof?

Jak likwidować szkody, żeby wszystkim się opłacało? Droższe OC za punkty karne? Dwie składki na zdrowie zamiast jednej? Obowiązkowe ubezpieczenia od katastrof?

Likwidacja szkody komunikacyjnej powinna nastąpić po racjonalnych cenach. Inaczej sumy odszkodowań eksplodują. I kto za to zapłaci? Zwykły kierowca, który nie miał żadnego wypadku i od 20 lat jeździ bezszkodowo? – pyta w rozmowie z „Subiektywnie o finansach” Jan Grzegorz Prądzyński, szef Polskiej Izby Ubezpieczeń. Pytamy go też o ubezpieczenia katastroficzne. I o to co zrobić, żeby ludzie nie płacili dwa razy składki na tego samego lekarza (składka na ubezpieczenie zdrowotne i składka na NFZ)

W ramach podcastowego cyklu „Finansowe sensacje tygodnia” rozmawiamy z analitykami, ekspertami, mądrymi ludźmi, którzy mają dobre pomysły na to, jak usprawnić nasze finansowe życie. W jednym z ostatnich odcinków gościem był Jan Grzegorz Prądzyński, prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń. Rozmawiałem z nim o ubezpieczeniach komunikacyjnych i sporach ubezpieczycieli z warsztatami, o tym, jak ubezpieczyciele mogą pomóc dbać o nasze zdrowie, oraz o tym, czy branża ubezpieczeniowa jest dobrze regulowana. Pełen zapis rozmowy z Janem Grzegorzem Prądzyńskim, szefem Polskiej Izby Ubezpieczeń jest do odsłuchania pod tym linkiem.

Zobacz również:

Zapraszamy do subskrybowania podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”, który znalazł się ostatnio w zestawieniu 10 najpopularniejszych podcastów newsowych na platformie Spotify. A możecie go słuchać także na Google Podcast, Apple Podcast oraz na kilku innych popularnych platformach podcastowych.

Maciej Samcik: Ostatnio dużo się mówi w mediach, że ceny ubezpieczeń komunikacyjnych ruszyły w górę. Czy to prawda?

Jan Grzegorz Prądzyński: Nie zgadzam się z tą tezą. Wprawdzie porównywarki internetowe pokazują wzrosty cen, ale my mamy dostęp do danych z całego rynku i mogę zapewnić, że ceny ubezpieczeń są stabilne, nawet z lekką tendencją spadkową. Średnia składka ubezpieczenia komunikacyjnego OC jest na poziomie ok. 488 zł i zbytnio się nie zmienia. Nie ma wojny cenowej, o której tak chętnie piszą gazety. Bardzo niepokojące jest jednak to, że wartość średniej szkody wzrosła prawie o 10%. My nazywamy to inflacją szkodową. W związku z tym kiedyś cena ubezpieczenia też będzie musiała pójść w górę. Zasada jest prosta – po to ogół kierowców płaci składkę, by ci, którzy poniosą szkodę, mogli otrzymać odszkodowanie.

Czy ten duży wzrost kosztów likwidacji szkód komunikacyjnych wynika z inflacji? Czy mają może jeszcze na to wpływ inne czynniki, zależne np. od klienta?

Jan Grzegorz Prądzyński: Decydujący wpływ mają wyższe ceny części samochodowych oraz nowe wytyczne KNF, które nakładają na ubezpieczycieli dodatkowe obowiązki.

Głośne są ostatnio awantury pomiędzy ubezpieczycielami, warsztatami i klientami. Firmy ubezpieczeniowe zmieniają sposób rozliczania szkód, żeby mieć większą kontrolę nad kosztami ich likwidacji. Czy widzi Pan jakiś sposób, żeby pogodzić oczekiwania wszystkich stron?

Jan Grzegorz Prądzyński: To jest nadzwyczaj złożony temat. Duża część klientów, którzy mają do zlikwidowania proste szkody, woli porozumieć się z ubezpieczycielem i likwidować szkodę na tzw. kosztorys. Mniej więcej połowa z tych małych szkód jest w ten sposób likwidowana. Ludzie wolą wziąć pieniądze – szczególnie jeśli używają nienowego już samochodu – i naprawić go we własnym zakresie. Pozostała część klientów, posiadających nowsze pojazdy, chce odebrać samochód już naprawiony.

Jeżeli jest to samochód na gwarancji, naturalne jest to, że jest naprawiany w ASO z użyciem oryginalnych części danej marki. Część samochodów nie kwalifikuje się do naprawy w ASO, ale w „normalnym” warsztacie. Ale po jakich cenach? I tutaj jest dyskusja pomiędzy ubezpieczycielami, którzy protestują przeciwko bardzo drogim naprawom, a właścicielami warsztatów. Protestują te warsztaty, które mają wyższe ceny. ASO też protestują, ponieważ chciałyby, aby wszystkie pojazdy były naprawiane u nich.

Likwidacja szkody powinna nastąpić po racjonalnych cenach. Inaczej sumy odszkodowań eksplodują. I wtedy kto za to zapłaci? Zapłaci zwykły kierowca, ten który nie miał żadnego wypadku, od 20 lat jeździ bezszkodowo. Nagle cena jego polisy wzrośnie. Nie zdziwi mnie, jeśli taki kierowca będzie protestował, ale on musi zrozumieć, że jeśli wszystkie spory pomiędzy warsztatami a ubezpieczycielami zostaną rozwiązane po myśli warsztatów, to jego składka ubezpieczenia też może wzrosnąć, np. dwukrotnie.

Czytaj więcej o tym: Stłuczka? Pokryją koszty, ale tylko tak, jakby to była… naprawa w PZU (subiektywnieofinansach.pl)

Co Pan sądzi o pomyśle, żeby cenę OC powiązać z punktami karnymi „zdobytymi” przez kierowców?

Jan Grzegorz Prądzyński: Generalnie ubezpieczyciele taryfikując polisę, kierują się szkodowością danego kierowcy. Oczywiście znaczenie też mają takie czynniki jak miejsce zamieszkania, wiek, samochód. Ale szkodowość jest głównym czynnikiem. Tylko jak ją przewidzieć? Wzrost składki, gdy do szkody już doszło, jest w pewnym sensie jak musztarda po obiedzie.

Tak naprawdę kierowcy, którzy jeżdżą bezpiecznie, powinni płacić mniej. Dziś nie mamy dostępu do informacji o punktach karnych, mandatach, wykroczeniach – a to pozwoliłoby nam ocenić, czy kierowca zachowuje się na drodze odpowiedzialnie, nie przekracza prędkości, stosuje się do zasad. Jest szereg krajów, w których powiązanie stawki ubezpieczenia z zachowaniem na drodze istnieje. Moim zdaniem jest to bardzo dobry pomysł.

Ideą jest, aby spowodować, że kierowcy którzy łamią obowiązujące zasady, płacili więcej, bo de facto ryzyko, że dojdzie do szkody, w ich przypadku jest wyższe. Wówczas ci, którzy jeżdżą odpowiedzialnie, nie będą dokładać do tych „szkodowych”?

Jan Grzegorz Prądzyński: Dokładnie tak. Chodzi o to, aby ta wyższa składka skłoniła kierowcę do zmiany zachowania na drodze. Można pójść krok dalej i wprowadzić za zgodą kierowcy telematykę, co już niektóre firmy stosują. To takie czarne skrzynki, które monitorują, w jaki sposób auto jest prowadzone. Taryfikacja składki odbywa się na podstawie zebranych danych.

Czytaj więcej o tym: Podwyżka mandatów nadchodzi. A tam policja… nagradza za dobrą jazdę! (subiektywnieofinansach.pl)

Czy branża ubezpieczeniowa nie obawia się, że ubezpieczenia komunikacyjne zostaną jej „odebrane”? Tesla i Volvo chcą same ubezpieczać swoje samochody. Zresztą mają to być samochody automatyczne lub wręcz autonomiczne, w których ryzyko błędu ludzkiego, podlegającego ubezpieczeniu, w ogóle nie zaistnieje. 

Jan Grzegorz Prądzyński: Pewne jest tylko to, że firmy ubezpieczeniowe nie będą produkowały samochodów. Pamiętajmy jednak, że ubezpieczenia to jest bardzo wyspecjalizowana część rynku finansowego. Jeśli Tesla czy Volvo będą ubezpieczać swoje pojazdy, to będą musiały stworzyć własną firmę ubezpieczeniową. To jest taki obszar finansów, który jest ściśle nadzorowany, wiążący się z ogromną odpowiedzialnością.

Tak naprawdę nadal samochody będą objęte polisami firm ubezpieczeniowych, ale należących do producentów aut. Jest jeszcze jeden istotny element. Ubezpieczenia wymagają olbrzymich kapitałów. To nie jest działalność, która przynosi zyski w krótkim terminie. Ubezpieczenia tym lepiej się prowadzi, im ma się większe doświadczenie. Właściwa ocena ryzyka to największy zasób doświadczonych firm ubezpieczeniowych.

Jesteśmy teraz w takim momencie, w którym jest ostry spór rządu z przedstawicielami służby zdrowia. Oczywiście chodzi o pieniądze. Jednocześnie już ponad 3 mln osób płaci prywatnie składki na ubezpieczenie zdrowotne po to, żeby dostać się do lekarza. Często tego samego, do którego nie możemy się zapisać w państwowej przychodni. Czy widzi Pan jakieś rozwiązanie tego węzła gordyjskiego? Czy trzeba go będzie jednak przeciąć?

Jan Grzegorz Prądzyński: W Polsce ubezpieczenia zdrowotne funkcjonują zupełnie na marginesie systemu. To nie jest dobre. Powinien być jeden spójny system, w którym publiczna służba zdrowia i prywatna ze sobą współpracują. Oczywiście wymaga to zmian w prawie. Ale trzeba także zmienić filozofię i podejście do służby zdrowia. Jeśli nie wprowadzimy tych zmian, będziemy funkcjonowali w najgorszym z możliwych systemów tzw. suplementarnym.

Te trzy miliony osób, o których Pan mówi, de facto płacą dwa razy – raz składkę na NFZ i drugi raz na prywatne ubezpieczenie. My apelujemy, aby ubezpieczenia zdrowotne były komplementarne, czyli włączone do systemu. Musimy stworzyć pole do ubezpieczeń i wprowadzić koszyk usług oferowanych przez państwo oraz tych, które można dokupić prywatnie.

W Polsce jesteśmy przyzwyczajeni, że służba zdrowia jest za darmo i nic nie kosztuje. W większości krajów wygląda to trochę inaczej. Francja, która moim zdaniem ma jeden z najlepszych systemów opieki zdrowotnej w Europie, wprowadziła współpłacenie. Nie są to wysokie koszty dla klienta, ale uświadamia on sobie, że usługi medyczne kosztują.

Czytaj więcej o tym: Ile powinna wynosić składka na NFZ? A może jej wzrost i tak nic nie da? (subiektywnieofinansach.pl)

We Francji dopłaca się 2 euro za wizytę u internisty. Kiedy opłata weszła w życie, o jedną trzecią spadło zapotrzebowanie na te wizyty…

Jan Grzegorz Prądzyński: Zdecydowanie trzeba rozpocząć dyskusję na ten temat. Poza podstawowym koszykiem usług są usługi dodatkowe, które są objęte dodatkowym ubezpieczeniem zdrowotnym. To odciąża system publiczny. Kolejnym rozwiązaniem, które można wprowadzić, jest utworzenie obowiązkowych ubezpieczeń pracowniczych, które obejmowałyby zarówno profilaktykę, jak i te choroby, które powodują absencję w pracy. Byłoby to dla państwa i gospodarki bardzo dobre rozwiązanie ze względu na ograniczenie czy eliminację tzw. absenteizmu.

W Polsce pierwszym krokiem powinna być dyskusja o tym, jak powinny wyglądać u nas dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne. Trzeba uświadomić ludziom, że nie wszystkie usługi mogą być za darmo, a w koszyku obowiązkowym będzie ich ograniczona liczba.

Czy za 5-10 lat w ubezpieczeniach będzie miejsce dla człowieka? Na rynku są dostępne ubezpieczenia w smartfonie, które sam mogę sobie włączać i wyłączać. Mogę zlikwidować szkodę w zasadzie nie komunikując się z rzeczoznawcą. Ubezpieczenia turystyczne są dostępne na platformach internetowych…

Jan Grzegorz Prądzyński: Bardzo wierzę w to, że człowiek wciąż będzie potrzebny. Produkty proste, np. ubezpieczenia turystyczne, które są wystandaryzowane, będą sprzedawać się coraz lepiej poprzez platformy, porównywarki, aplikacje. Ale nawet dzisiaj w Anglii, która jest w tym zakresie bardzo rozwinięta, sprzedaż ubezpieczeń majątkowych przez internet nie przekracza 30%, we Francji jest to ok. 10%.

Oczywiście rozwiązania automatyczne będą coraz doskonalsze, ale w ubezpieczeniach podstawową wartością jest doradztwo. Ludzie orientują się w cenach, szukając informacji w internecie, ale potem wyposażeni w te informacje idą do agenta, szczególnie przy bardziej skomplikowanych ubezpieczeniach. W ubezpieczeniach na życie nigdzie na świecie żadna zdalna sprzedaż się nie sprawdziła.

Niektórych potrzeb ubezpieczeniowych sobie nie uświadamiamy i to jest właśnie rola doradcy, który na przykład powie nam – zastanów się, czy nie powinieneś się ubezpieczyć na wypadek choroby nowotworowej, ponieważ jedna trzecia z nas umiera na raka. To jest zadanie dla agenta, żeby pewne okoliczności nam uświadomić.

Mamy coraz więcej skutków zmian klimatu, powodzi, huraganów, suszy. Czy firmy ubezpieczeniowe w coraz większym stopniu będą oferować ubezpieczenia od katastrof?

Jan Grzegorz Prądzyński: Niewątpliwie wzrośnie liczba zdarzeń katastroficznych i rola ubezpieczeń w tym zakresie także. Trzeba tutaj wyraźnie zaznaczyć, że ubezpieczenia chronią nas przed zdarzeniem, ale przygotowanie do skutków tego zdarzenia należy do państwa. To musi być spójna współpraca pomiędzy ubezpieczycielami i państwem, które jest odpowiedzialne za prewencję.

Na przykład w naszej strefie klimatycznej często występują powodzie, a w miastach gwałtowne powodzie, które są skutkiem „betonozy”. To do państwa należy poprawienie czy zmiana infrastruktury, żeby zapobiegać lub ograniczać skutki takich zdarzeń. Państwo powinno zapewnić ubezpieczycielom dostęp do danych pozwalających na lepszą wycenę ryzyka. Ubezpieczyciele mają takie dane, ale tylko od osób ubezpieczonych.

Czytaj więcej: 350 zł za każdy dzień deszczu nad morzem. Ubezpieczenie od złej pogody (subiektywnieofinansach.pl)

Widzę tutaj pewne zagrożenie: jeśli konieczna jest ścisła współpraca branży ubezpieczeniowej z państwem i ubezpieczenia mają być częścią systemu, to wymagać to będzie jeszcze większego nadzoru i regulacji państwa. Co Pan na to?

Jan Grzegorz Prądzyński: Zacznijmy od tego, że branża ubezpieczeniowa jest bardzo regulowana i nadzorowana. Te regulacje dotyczą m.in. wypłacalności. Ale granica między regulowaniem a przeregulowaniem jest bardzo cienka i to przeregulowanie nie przynosi żadnej dodatkowej wartości klientowi.

Czy mógłby Pan podać przykłady takiego – jak Pan to określił – przeregulowania?

Jan Grzegorz Prądzyński: Oczywiście. Dzisiaj na przykład toczy się dyskusja o regulowaniu aktywności firm ubezpieczeniowych w mediach społecznościowych. Jesteśmy zdumieni takim pomysłem. Wykracza to zdecydowanie poza obowiązujące prawo. Wchodzi tam choćby oddzielanie postów służbowych od prywatnych pracowników firm ubezpieczeniowych czy archiwizacja postów – to jest nierealne do wykonania.

Inny przykład – jest taka dyrektywa PRIIPS, która mówi o tym, w jaki sposób klienci powinni być informowani o produktach inwestycyjnych. Komisja Europejska bez konsultacji z rynkiem wprowadziła takie zmiany, które spowodują ogromne zawirowania, ponieważ ubezpieczyciele będą musieli zmienić ogromną ilość dokumentów.

Albo analiza potrzeb klienta. Czasem jest konieczna, ale czy na pewno jest potrzebna przy ubezpieczeniu 12-letniego auta? Czy ktoś to dogłębnie przemyślał? Na koniec koszty związane z wprowadzeniem nieprzemyślanych i niecelowych regulacji zapłacą klienci. Większość regulacji przychodzi z Europy, jeśli są pomysły polskich regulatorów lub polityków – staramy się o nich rozmawiać. W Europie też mamy swoich przedstawicieli, ale tutaj siła bezwładności jest większa.

Gdyby miał Pan wybrać jeden postulat do administracji państwowej, żeby Wam było łatwiej i żeby klienci nie musieli dopłacać do realizacji kiepskich pomysłów to…

Jan Grzegorz Prądzyński: Poprosiłbym żebyśmy więcej rozmawiali, wówczas ekspercka organizacja, jaką jest Polska Izba Ubezpieczeń, wspólnie z państwem, jest w stanie stworzyć lepsze produkty dla klientów.

Wszystkie rozmowy w ramach podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” znajdziecie pod tym linkiem

Subscribe
Powiadom o
61 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
krzysztof
3 lat temu

gosciu sciemnia, co rozumie przez racjonalna cene naprawy? czyzby niezalezne warsztaty chcialy wiecej niz ASO? Prawda jest taka,ze ubezpieczyciele chcieliby sie wykrecic od placenia i tyle.jak placic skladke to ok, a jak naprawa to najlepiej za pol darmo.Dlaczego skoro place uczciwie skladke mam miec auto naprawiane byle jak?
no i te yeksty,ze ceny ubezpieczen spadaja…widac,ze gosc mocno oderwany od rzeczywistosci…

krzysztof
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

ja sie z tym zgadzam, ale co ja poradze,ze takie sa stawki? 20 minut pracy dentysty i place 200-300zl i nikt nie narzeka.Szczerze nie wiem czy roboczogodzina 250zl to duzo czy malo, ale chyba ceny w Aso sa jakims odnosnikiem. Co do auta zastepczego: powinno byc tak,ze warsztat ma jakis czas na naprawe i potem to on placi za auto, wiec w jego interesie bedzie by zrobic to szybko…
ps: nie wspomne o trikach ubezpieczycieli, ktorzy wciaz chca szkody calkowitej zeby placic mniej…

krzysztof
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

no a 700 zl za godzine pracy dentysty to ok? a fryzjer gwiazd w Warszawie to za ile robi? za 20 zl? jak Pan chce niech Pan przykreca srubki za 250 zl…potrzebuja mechanikow..

Plamcik Robert
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie rozumiem czemu mówisz o mechanikach „przykręczacze śrub którzy nie zasługują na 250 zł za godzinę” sam będąc ledwie klepaczem w klawiaturkę. Mój znajomy tak naprawiał auto u taniego mechanika którego tak kochasz (przykręczacza śrub) że mu pół samochodu wymienili i dalej problem z którym przyjechał na początku występował. Po czym po rozmowie ze mną pojechał do mojego, sprawdzonego i dobrego mechanika i ten znalazł istotę problemu. U niego kosztowało to 150 zł części + 200 zł czas pracy. I cyk dwa lata minęły i problemu dalej nie ma. Natomiast „tani” warsztat narobił napraw za ponad 10 tys i już… Czytaj więcej »

Przemo
3 lat temu
Reply to  Plamcik Robert

Był u mnie niedawno hydraulik wymienić zawór do pralki. 10 minut pracy. Dosłownie.
150 PLN + zawór. Naprawdę uważasz, że to jest ok?

Lech
3 lat temu
Reply to  Przemo

A ile czasu dojeżdżał i wracał?

Przemo
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Niech cisną w sprawie kosztów roboczogodziny, tylko niech nie wymyślają by używać zamienniki zamienników do napraw.
250 czy 300 za godzinę to jest przegięcie.
Przy czym strzyżenie psa (pół godziny) kosztuje 120…
Ceny są chore, a wszyscy i tak płaczą, że nie mają pieniędzy…

Marcin staly czytelnik
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

W punkt Panie Macieju. W ASO czesto wykonuja proste rzeczy czy wymiany eksploatacyjne ktore gdyby nie gwarancja to klient moglby robic sam w wielu przypadkach. Zebow sam leczyc raczej nikt nie jest w stanie sobie. Wiec nie ma sensu porownywac tych 2 aktywnosci.

Przemo
3 lat temu

Zęby są też przepłacone wielokrotnie, a to tylko dlatego, że NFZ większości spraw nie refunduje.

Pibloq
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Dalej holdujmy edukacji ogolnokształcącej, to będziemy mieli rzesze socjologów i prawników, a garstkę naprawdę dobrych specjalistów. Dobry fachowiec od aut ( niewazne, ASO, nie-ASO), zarabia naprawdę grube pieniądze. Obecne auta to jeżdżące komputery, mechanika stała się precyzyjna. Myślę, że Pan redaktor niedoszacowuje pracy dobrego mechanika…

krzysztof
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

ale chyba takiej stawki przy wymianie opon nie ma bo mozna kola wymienic za 20-25 zl za sztuke, razem z wywazeniem. NATOMIAST OBSLUGA SKOMPIKOWANEJ ELEKTYRONIKI TO INNA BAJKA I zwlaszcza Pan, jak twierdzacy, zarabiajacy wiecej za pisanie na laptopie tekstow powinien to wiedziec…

Przemo
3 lat temu
Reply to  krzysztof

Jaka inna bajka. Pan podłącza do dekowanego komputera i wie co jest grane. I zamiast wymienić przysłowiową diodę czy kondensator, wymienia całą płytę za tysiące.

krzysztof
3 lat temu
Reply to  Przemo

tak tak…to kup sobie taki komputer i sam naprawiaj.Ja wiem,ze wszystko jest proste jak sie patrzy z boku ale jak samemu zrobic to nagle sa schody…nikt nikogo nie zmusza do wzywanai hydraulika czy mechanika, mozna samemu wkrecic zawor, wymienic opone czy naprawic zmywarke…

Plamcik Robert
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

250 zł za godzinę przy wymianie opon to nie tragedia ale da się taniej. Mi za 70 zł w 20 minut wymieniają i robią to dobrze. Bo rzeczywiście kiedyś wymieniłem u mechanika za 40 zł i okazuje się że nawet wymiana opon to jest coś co można skopać. Śmieszne jest to że nie wiesz na czym polega praca mechanika a jednak z góry stwierdzasz że biorą za drogo i chcesz im na podstawie swojej opinii obciąć ceny… zawsze możesz sobie poszukać tańszego warsztatu jak cię nie stać lub jak ci szkoda tylko ten tańszy warsztat często okazuje się droższy niż… Czytaj więcej »

Przemo
3 lat temu
Reply to  Plamcik Robert

Praca mechanika polega od lat na tym samym. Na naciąganiu klientów. Niestety, to się nie zmienia. Uczciwych prawie nie ma.

jsc
3 lat temu
Reply to  Pibloq

(…)Obecne auta to jeżdżące komputery, mechanika stała się precyzyjna.(…)
A na to zeszło, że nawet amerykańscy pacjenci pakują się w ściąganie cracków od ukraińskich hakerów do ich sprzętów medycznych… nawet ichni Sąd Najwyższy usankcjonował tą praktykę i orzekł, że nie może ona skutkować utratą gwarancji.

Przemo
3 lat temu
Reply to  Pibloq

I potem jedziesz do ASO bo się bagażnik przestał zamykać. A oni, że nie da się stwierdzić i mogą wymieniać po kolei wszystko aż zacznie działać. Tak działają te ich magiczne komputery i inne bajery…

Plamcik Robert
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Podeślij jeszcze twoje wpływy na konto, to sobie ocenimy czy tanio czy drogo robisz, porównując czy zarabiasz więcej od nauczyciela czy mniej. W końcu ile można chcieć zarobić za godzinę stukania po klawiaturze?

krzysztof
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

ale nie pisze za mniej niz 250 za godzine, w koncu tyle daja za przykrecanie srubek a pisanie to intelektualne wyzwanie🙂

Radek
3 lat temu

„utworzenie obowiązkowych ubezpieczeń pracowniczych”
Pewnie, darmowa kasa, służbowe auta i premie dla zarządów przy zerowej pracy. Cóż innego może taka pijawka zaproponować? Uczciwe wypłacanie odszkodowań? Brak kruczków w umowach, niezrozumiałych wyłączeń odpowiedzialności? Obowiązkowo ubezpieczać, obowiązkowo!

Radek
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Może najpierw trzeba powiedzieć jakby to miało działać, kto na pewno zyska a kto może stracić. A tu ubezpieczeniowa pijawka nawołuje jedynie do obowiązkowego finansowania ich luksusowego życia 🙂

Radek
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Macieju, ta część z określonym koszykiem świadczeń w NFZ i dodatkowym ubezpieczeniem jest jasna (i brzmi całkiem sensownie). Mnie kłuje w oczy ta dalsza część: „Kolejnym rozwiązaniem, które można wprowadzić, jest utworzenie obowiązkowych ubezpieczeń pracowniczych, które obejmowałyby zarówno profilaktykę, jak i te choroby, które powodują absencję w pracy. „ gdzie IMHO: – pijawka chce zapewnić sobie stały przychód – pracownik/pracodawca ma mieć zwiększone koszty – pijawka nie mówi co pracownik/pracodawca miałby zyskać na tej obowiązkowej składce, np: w przypadku tzw. L4 ubezpieczyciel wypłaci 20% wynagrodzenia, bo pracodawca/ZUS płaci 80%. Dla mnie to wygląda tak: – każdy powinien płacić obowiązkowe… Czytaj więcej »

Mike
3 lat temu

„W Polsce jesteśmy przyzwyczajeni, że służba zdrowia jest za darmo i nic nie kosztuje”
Co to znaczy nic nie kosztuje? Kosztuje mnie co miesiąc sporo pieniędzy, czy chodzę do lekarza czy nie. Po tym zdaniu skończyłem czytać wywiad, bo ten pan zdaje się być solidnie oderwany od rzeczywistości.

Radek
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

A nasze składki zdrowotne jaki mają limit?
Kurczę, wydawało mi się składki są „no limitu” to i oczekiwania można windować proporcjonalnie

jsc
3 lat temu
Reply to  Radek

Kurczę… a ja myślałem, że składki to podatki.

Radek
3 lat temu
Reply to  jsc

A co to za różnica? Jeśli oplata jest obowiązkowa pod groźbą utraty majątku kub więzienia to czy to podatek, składka czy danina coś zmienia?

jsc
3 lat temu
Reply to  Radek

Właśnie miałem to na myśli… płacisz i jedyne co za to masz to uniknięcie sankcji.

jsc
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

(…)Bo po pierwsze ochrona zdrowia nie dźwiga takiego zobowiązania, a po drugie to jest coraz droższe i bez dodatkowego strumienia kasy się nie sfinansuje.(…)
Śmiałe założenie… w systemie, gdzie rostrzał w wysokościach zwrotu z inwestycji w realizację procedur medycznych jest na tyle duży, że opłaca się kombinować.

Pibloq
3 lat temu

W temacie ubezpieczeń zdrowotnych, w niektórych przypadkach już dziś te dwa światy przenikają się. Mam pakiet medyczny PZU zdrowie i umówiłem się komercyjnie, prywatnie w ramach tego abonamentu medycznego na teleporadę. Jakież było moje zdziwienie, gdy po zalogowaniu się do IKP.gov.pl zobaczyłem tę teleporadę w historii leczenia. Co oznacza, że PZU pobrało podwójną opłatę za konsultację: raz w ramach ryczałtowego abonamentu prywatnego, a drugi raz z NFZ. Chyba nie o taką komplementarność chodzi.
To drenowanie budzetu NFZ przez komercyjnie działające przedsiebiorstwo. Może ktoś mi to wytłumaczyć??

Pibloq
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Super. Screeny poszły na priv…

IOK
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

To nic nie oznacza. Od niedawna prywatni też wpisują dane do IKP. IKP ma być naszą pełną dokumentacją medyczna, nie ważne czy leczymy się prywatnie czy publicznie. Kasy dodatkowej za to nie biorą.

Pibloq
3 lat temu
Reply to  IOK

To jesli nie ma kasy płaconej z NFZ, inicjatywa zacna. Zebranie w jednym miejscu, w wersji cyfrowej, dostepu do dokumentacji medycznej, historii leczenia, wyników badań, nieważne czy na NFZ, czy w ramach prywatnych abonamentow, jest bardzo potrzebne. Lekarze są jedni, zdrowie jest jedno, wspólny system ma sens… Byle faktycznie to się potwierdziło

bartosho.eu
3 lat temu
Reply to  Pibloq

PZu musi mieć kasę na nową siedzibę, budują się w centrum warszawy na rondzie daszyńskiego – piękny nowoczesny biurowiec, z kapitalną salą konferencyjną na 26 piętrze, gdzie znajdują się nawet urządzenia jak w teatrach, aby zapewnić dobre nagłośnienie i oświetlenie podczas imprez i konferencji .

Ppp
3 lat temu

Jeśli chodzi o wysokość OC połączoną z punktami karnymi, to trzeba by jeszcze znaleźć wyróżnik, które punkty były za faktyczne zagrożenie na drodze, a które za „niewłaściwe parkowanie” czy inne bzdury nie mające wpływu na bezpieczeństwo.
A konflikt ubezpieczycieli z warsztatami powinien być rozwiązywany między nimi i na ich koszt – nie klientów. Klient bezszkodowy oraz „sporadycznie szkodowy” ma mieć niską składkę – to powinno być regulowane na poziomie np. 20% płacy minimalnej.
Pozdrawiam.

Tobiasz
3 lat temu

Ale ubezpieczyciele celowo zaniżają kwoty odszkodowań i to jest nagminna praktyka. Sam tego doświadczyłem kilka razy. Co do kwestionowania kosztów napraw w ASO, to Pan Prądzyński jawnie odrywa się od rzeczywistości. To nie ASO wyznacza przecież zakres ceny tylko producent samochodów, który wystawia autoryzację, sygnuje swoją marką części i wskazuje ilość roboczogodzin niezbędnych do wykonania naprawy. Nie bardzo rozumiem z czym tutaj dyskutować? A to, że ubezpieczyciele najchętniej zapłaciliby za naprawę według kosztów „u Kazia w szopie” to już nie powinno być problemem klienta.

Tobiasz
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Ale tak jest w wielu przypadkach. Wystarczy porównać np. cenę 1 litra oleju w ASO z naklejką producenta pojazdu i cenę oleju bez tej naklejki. Podobnie jest z filtrami i wieloma innymi częściami. Dla przykładu oryginalna przednia szyba do mojego samochodu kosztuje w ASO 5 tys. zł. Ta sama szyba producenta uznanej marki (który produkuje szyby dla ASO) kosztuje na wolnym rynku 1300 zł. Ostatnio padł mi akumulator. Zadzwoniłem do ASO z ciekawości ile kosztuje oryginał – powiedzieli 1500 zł xddd.Producenci samochodów mają po prostu monopol na tego typu części i dlatego mogą dyktować ceny jakie chcą (podyktowane jest to… Czytaj więcej »

Przemo
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Jest prosta odpowiedź: teoretycznie samochód wart powiedzmy 50 k, w serwisie kosztowałby ok. 200 k.
Tak to niestety działa, nie tylko w motoryzacji.

bartosho.eu
3 lat temu

ostatnio doszedłem do wniosku, że uczciwie działająca firma ubezpieczeniowa powinna zwracać nadwyżkę finansową klientom opłacającym składki. Bo na czym taka firma zarabia tak naprawdę – że ktoś nie miał wypadku, a składkę opłacił. Jeśli jest mało szkód to nic nie stoi na przeszkodzie by zwrócić nadwyżkę klientom a nie w postaci dywidend akcjonariuszom. W ten sposób firmy te działały by jako non-profit i to byłoby super. Lub gromadzić nadwyżki na wypadek katastrof właśnie, bo nieraz się słyszy że firma ubezpieczeniowa nie jest w stanie wypłacić odszkodowań gdy zbyt wielka skala zjawisk pogodowych spowodowała dużą ilość poszkodowanych.

jsc
3 lat temu
Reply to  bartosho.eu

Coś po tym ostatnim uderzeniu huraganu w Wschodnie Wybrzeże tego nie słychać… a było ono epickie.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu