8 czerwca 2021

Fotowoltaika: idą duże zmiany w 2022 r. Kto zyska, a kto straci na likwidacji systemu opustów? Co już wiemy, a czego jeszcze nie wiemy o planach rządu?

Fotowoltaika: idą duże zmiany w 2022 r. Kto zyska, a kto straci na likwidacji systemu opustów? Co już wiemy, a czego jeszcze nie wiemy o planach rządu?

Fotowoltaika: idą zmiany w 2022 r. To może być szok dla niektórych inwestorów. System opustów cenowych dla fotowoltaiki, który gwarantował spadek rachunków za drożejący prąd, jest do likwidacji, zapowiedziało Ministerstwo Klimatu. W kogo uderzą zmiany polityki cenowej, a kto na nich zyska? Co już wiemy na ten temat, a jakich informacji jeszcze brakuje?

„Jestem w szoku. Rodzice właśnie zainstalowali sobie fotowoltaikę licząc na to, że zaoszczędzą, te zmiany to dla nich cios” – usłyszałem od znajomej z Podbeskidzia. Takich osób jest więcej – to prawie 600 000 prosumentów, którzy założyli w ostatnim czasie fotowoltaikę i kilka razy więcej osób, które dopiero o niej myślą. Wszyscy oni żyją od środy w niepewności. Co się stało?

Zobacz również:

Ministerstwo Klimatu ogłosiło plan zmiany kilku ustaw, która sprowadza się do tego, że obowiązujący od 2016 r. system tzw. opustów dla osób korzystających z fotowoltaiki dokona z końcem roku żywota. Ale czy rzeczywiście będzie za czym płakać? A może system, który od początku opierał się na (nadmiernych?) subsydiach, był jednym wielkim mydleniem oczu prosumentom? Co z tymi, którzy mają już podpisane umowy? Jak będzie wyglądał nowy system wsparcia?

Przeczytaj koniecznie: fotowoltaika – planowane zmiany w 2022 r.: Od przyszłego roku nie będzie już systemu opustów. Co to oznacza? Jak załapać się na stary system wsparcia?

Fotowoltaika: zmiany w 2022 r. Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy?

Fotowoltaika ma być jednym z filarów nowego polskiego systemu energetycznego, w którym docelowo nie będzie miejsca na węgiel. Ale droga do zeroemisyjnej gospodarki zadeklarowanej w europejskim Zielonym Ładzie jest kręta. Żeby fotowoltaika się rozwijała, inwestorzy muszą dostać na zachętę trochę pieniędzy (podobnie jak inwestorzy farm wiatrowych na morzu). I w ostatnich latach prosumenci zostali rozpieszczeni (zdaniem niektórych na wyrost).

Dostają 5 000 zł dotacji, ulgę podatkową i system opustów, który sprowadza się do tego, że sieć staje się magazynem energii, z którego możemy odbierać z dyskontem wyprodukowane nadwyżki prądu. Efekt? Po roku rachunki za prąd mogą spaść do symbolicznych kilkunastu złotych miesięcznie. Takiej wizji trudno się oprzeć, więc nic dziwnego, że trwa pospolite ruszenie na fotowoltaikę. Ale chyba nadejdzie  otrzeźwienie. Czy fotowoltaika po zapowiadanych zmianach będzie jeszcze opłacalna?

Fotowoltaika: zmiany w 2022 r. W kogo uderzą? Przede wszystkim w tych, którzy chcieliby stawiać zbyt duże instalacje. System opustów został skonstruowany tak, że choć wysyłam do sieci ilość energii równą 1, to odbieram tylko 0,8. Recepta? Trzeba tak zaprojektować instalację (będzie wtedy droższa), żeby produkowała więcej prądu, niż potrzebuję, wtedy wyślę do sieci więcej energii i wyjdę na zero. Po proponowanych zmianach tej możliwości nie będzie.

Efekt? Spadnie „apetyt” prosumentów na budowanie większych instalacji niż jest to im potrzebne, ale z drugiej strony pod znakiem zapytania stanie szybki zwrot z inwestycji w dającym się przewidzieć terminie – dziś to zwykle plus-minus 7 lat.

Ale jak mierzyć „potrzeby”? Zwykle autokonsumpcja energii z własnej instalacji zamyka się odsetkiem 20–40% jej produkcji w skali roku. Reszta trafia do sieci. Do tej pory była pokusa, żeby wydawać więcej pieniędzy na większą moc fotowoltaiki, wychodząc z założenia, że i tak jest dotacja, ulga, a dodatkowo, że będzie można lepiej zbilansować nadwyżki i odebrać je z darmowego magazynu zimą. Po drugie, wiele osób wyszło z założenia, że skoro efektywność paneli i tak nieznacznie z roku na rok spada, warto więc zainstalować ich więcej, z naddatkiem.

W normalnych warunkach, czyli bez takich konfitur, niewiele osób miałoby takie dylematy, bo oglądaliby złotówkę z każdej strony przed jej wydaniem na panele. Ale tłuste subsydia zachęcają do inwestycji i prosumenci zaszaleli.

Czytaj też: Promocja „Pewna Cena” od firmy Enea, na którą nabrało się mnóstwo konsumentów, już pod lupą UOKiK. Będzie można odejść bez konsekwencji? Energa też przegięła?

Pompy ciepła: ich fani zapłaczą w 2022 r.?

Fotowoltaika: zmiany w 2022 r. – jak bardzo dotkną tych, którzy chcą zainwestować w pompy ciepła? Pompy ciepła to temat, który – nomen omen – rozgrzewa ostatnio emocje coraz bardziej. To nowoczesne, drogie (kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych), zasilane elektrycznością urządzenie, które zapewnia bezemisyjne ciepło w zimowe dni. To maszyny bardzo energochłonne, ale dzięki systemowi opustów i nadmiarowym panelom, koszt pracy pompy spada do kilkunastu złotych miesięcznie. To oznacza, że konsumenci dostają ekologiczne źródło ogrzewania, w dodatku dzięki temu, że pracuje w tandemie z fotowoltaiką, spłaca się samo.

Gdzie jest haczyk? Bez opustów sympatycy pomp ciepła znajdą się w kropce. Wiele osób zrezygnuje z ich zakupu albo zrewiduje plany wymiany źródła ogrzewania – takie scenariusze można czytać na branżowych forach. Ale czy rzeczywiście jest tak źle? Gdyby spojrzeć na liczby, to sytuacja nie zmieni się aż tak bardzo.

Oto przykładowe wyliczenia, przeprowadzone na konkretnym budynku (autor jest prezesem Polskiej Organizacji Rozwoju Technologii Pomp Ciepła). Z opustami i fotowoltaiką koszty ogrzewania, ciepłej wody i chłodzenia to średnio 21 zł miesięcznie. Po proponowanych przez rząd zmianach mają wzrosnąć 121 zł miesięcznie. Czyli prawie 6 razy więcej. To z pewnością ogromna zmiana dla domowego budżetu, szczególnie w sytuacji, gdzie rosną ceny  dosłownie wszystkiego. Ale z drugiej strony to ciągle „tylko” 121 zł za ogrzewanie, ciepłą wodę i luksusową klimatyzację. Kto z nas nie chciałby płacić takich minirachuneczków na taki pakiet?

Wniosek – pompy ciepła cały czas się będą opłacać, rachunki za ogrzewanie będą dzięki pompie nadal niższe, a inwestycja w pompę nadal będzie opłacalna nawet dla przeciętnego Kowalskiego. Zaś całemu społeczeństwu takie schłodzenie nastrojów może wyjść na dobre. Dlaczego? Pisaliśmy, że to, co dobre dla konsumenta, niekoniecznie jest dobre dla systemu energetycznego i wielkości emisji CO2 Polski. Ostatnio potwierdziła to analiza think-tanku Forum Energii.

Forum szacuje, że pompy ciepła mogą dostarczać nawet 40% ciepła w 2050 r. Ale dziś, gdy kominy elektrowni węglowych ciągle dymią, wymiana kotła węglowego na gazowy daje lepszy efekt redukcji CO2 niż w przypadku pompy ciepła. Sytuacja ma się zmienić dopiero po roku 2027 r., gdy energii z OZE będzie więcej, bo będziemy musieli zamykać (głównie ze starości) stare elektrownie węglowe, a przybędzie źródeł odnawialnych.

Czytaj też: Fotowoltaika przed rewolucją? Polska firma otwiera pierwszą fabrykę perowskitów na świecie. Najpierw pomogą zaoferować… dynamiczne ceny w sklepach

Fotowoltaika: zmiany w 2022 r. Ile zarobię? A może… stracę?

Zmiana na rynku fotowoltaiki była kwestią czasu – już w styczniu ostrzegaliśmy, że przy obecnym tempie rozwoju już w 2022 r. dojdziemy do wyznaczonego przez rząd celu 1 mln prosumentów. Pierwotnie mieliśmy mieć taką liczbę dopiero w 2030 r. Co w tym złego? Sieci energetyczne są nieprzygotowane na takie obciążenia, w nieoficjalnych rozmowach przedstawiciele firm i eksperci branżowi ostrzegają, że w pewnym momencie system się zatka i falowniki, w które wyposażona jest każda instalacja, zaczną ze względów bezpieczeństwa odłączać instalacje od sieci. Już w tym roku produkcja z paneli będzie ponad dwukrotnie większa niż w roku poprzednim.

Oczywiście, przeciętnego konsumenta, który oszczędza na prądzie, takie niuanse obchodzą tyle co zeszłoroczny śnieg. Problem się zacznie, jeśli rzeczywiście dojdzie do odłączeń przydomowych instalacji, bo wtedy cały finansowy biznesplan weźmie w łeb. Z drugiej strony, równie dobrze to mogą być strachy na Lachy i nigdy taki scenariusz się nie ziści, ale odpowiedzialne państwo powinno się przygotować na każdą ewentualność i unikać zawczasu problemów, a nie likwidować te, które już nas zaskoczą.

Co będzie po nowym roku? Ustawa dopiero trafiła do konsultacji i nie wiadomo jeszcze, w jakiej postaci opuści Sejm. Prace mogą zająć długie miesiące i pewnie nie skończą się przed jesienią. W związku z tym, idę o zakład, że instalatorów czeka wyjątkowo pracowita druga połowa roku – wiele osób będzie chciało się załapać na dotychczasowe zasady.

Czy w tym owczym pędzie ktoś zastanawia się, czy w 2022 r. (i w latach późniejszych) fotowoltaika będzie się jeszcze opłacać? Rozmawiałem na ten temat z Grzegorzem Wiśniewskim, prezesem Instytutu Energetyki Odnawialnej, który nigdy nie był entuzjastą opustów i nie będzie po nich płakać.

„Opusty obowiązują w Polsce od 2016 r., ale do 2019 r. nie przekonały one ludzi do instalowania fotowoltaiki. Na sukces energii ze słońca wpłynęło nałożenie się kilku czynników: po pierwsze dotacje 5 000 zł. Po drugie zaprzestanie mrożenia cen prądu dla gospodarstw domowych i podwyżki kosztów energii. Po trzecie ulga w PIT – szczególnie atrakcyjna dla osób, które są w drugim progu podatkowym. I dopiero po czwarte opusty. Podsumowując, sam system opustów nie był wystarczającą zachętą do instalowania paneli, jak można to było zaobserwować przez pierwsze dwa lata jego funkcjonowania”

– mówi Grzegorz Wiśniewski z IEO. A skoro tak, to zapewne okaże się, że jest życie bez opustów, skoro inne subsydia pozostaną w mocy. Jak to może wyglądać?

„Unijna dyrektywa mówi, że prosument powinien móc sprzedać prąd po aktualnej rynkowej cenie. Przejściowo nowi prosumenci będą mogli sprzedać nadwyżki po cenie z poprzedniego kwartału (dziś to 0,25 zł – mało, bo to stawka hurtowa). Docelowo będą mogli sprzedawać energię po cenach dynamicznych, zmieniających się co kwadrans. Pytanie brzmi, jak długo będzie trwał okres przejściowy i kiedy w Polsce wejdą w życie ceny dynamiczne? Możemy na to poczekać 2–3 lata. Jak wtedy będzie wyglądał rynek? Obawiam się, że czeka nas kanibalizm cen energii. Zainstalowanych mocy w fotowoltaice będzie tak dużo, że każdy promień słońca będzie ścinał cenę w dół. Już w 2025 r. może być 15 GW mocy fotowoltaicznych, co oznacza, że ceny będą nie tylko dynamiczne, ale będą po prostu niskie lub wręcz ujemne”

– mówi Grzegorz Wiśniewski. Czy użytkownicy fotowoltaiki będą musieli dopłacać do tego, by ktoś odebrał ich prąd? Jak policzyć opłacalność inwestycji w nowych realiach? Na te pytania nie sposób teraz odpowiedzieć. My postaramy się to zrobić w kolejnym materiale. Na rynku słychać opinie, że prawdopodobnie nie wiedzą tego nawet sami autorzy ustawy, która i tak jest opóźniona – zasady nowej dyrektywy unijnej powinniśmy wprowadzić już w czerwcu, czyli już.

W tym kontekście pojawia się drugie pytanie, czy ci, którzy zdążą przed zmianami w prawie i przyłączą fotowoltaikę do sieci w tym roku, zostaną dożywotnio w systemie opustów? Innymi słowy: czy zadziała zasada, że obowiązują prawa nabyte?

„Prawo nie działa wstecz i ten kto ma podpisaną umowę kompleksową z system opustów, korzysta z praw nabytych. Nie oznacza to, że nie będą podejmowane próby zmiany tego systemu przez firmy dystrybucyjne. Wtedy każda z takich spraw będzie się prawdopodobnie kończyć w sądzie”

– przestrzega Grzegorz Wiśniewski. Niewykluczone więc, że zmiany zapowiadane na 2022 r. wywołają nie tylko rewolucję jeśli chodzi o stopy zwrotu z inwestycji w nowoinstalowaną moc. Spory na linii prosumenci-firmy energetyczne mogą pojawić się też wśród osób, które już zainstalowały sobie fotowoltaikę. Niewątpliwie idą ciekawe czasy dla fanów zielonej energii ze słońca. Zaglądajcie na „Subiektywnie o finansach”, jeśli tylko będzie więcej szczegółów dotyczących zmiany w 2022 r. – dowiecie się o nich od nas.

—————————

POSŁUCHAJ PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”

W tym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” rozmawiamy o inwestowaniu na tzw. rynkach wschodzących. Gdzie tak naprawdę są rynki wschodzące? Ile ich jest i czym się różnią? Czy można i trzeba inwestować na wszystkich naraz czy tylko na niektórych? I jak to robić? Czy może w tym pomóc fundusz inwestycyjny? Na jakie zyski można ewentualnie liczyć? I jakie są ryzyka związane ze wschodzeniem rynków wschodzących? O tym wszystkim rozmawiam z Rafałem Grzeszykiem, który zarządza pieniędzmi klientów UNIQA TFI ulokowanymi m.in. właśnie na rynkach wschodzących. Zapraszam do posłuchania pod tym linkiem! Podcast dostępny jest też w Spotify, Google Podcast, Apple Podcast i na kilku innych popularnych platformach podcastowych.

źródło zdjęcia: Anders Jacobsen/Unsplash

Subscribe
Powiadom o
20 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Dwaidwa
3 lat temu

Sprzedaż po cenie hurtowej a kupowanie po detalicznej to zwykły rozbój i oszustwo.

Chula Vista 11
3 lat temu
Reply to  Dwaidwa

Jadłeś w tym tygodniu kurczaka lub pomarańcze?
Biedronka kupuje kurczaka od hurtowni za 2 PLN/kg a Ty kupujesz po 14 PLN/kg.
Biedronka kupuje pomarańcze od hurtowni za 1,60 PLN/kg a Ty kupujesz po 5 PLN/kg.

Takie życie 🙂

Tomasz
3 lat temu

Dożywotnie upusty dla istniejącej fotowoltaiki – to chyba nie tak, umowy prosumenckie były podpisywane na 15 lat, więc na ten okres powinny być zagwarantowane.

Tomasz
3 lat temu
Reply to  Ireneusz Sudak

Mam nadzieje, że moja jest wykonana niekiepsko 🙂

Slawek
3 lat temu
Reply to  Tomasz

Problem w tym, że nie ma żadnych gwarancji nawet na te 15 lat…

Tomasz
3 lat temu
Reply to  Slawek

Dlatego pisałem, że powinny być na okres umowy, a nie że są 😀

metkor
3 lat temu

Myślę że może być tak: potrzebuje 4kw instalacji by pokryć roczne zapotrzebowanie na prąd (3000 kwh). Ponieważ mogę sprzedać moje 4000 kwh rocznie w cenie 0,25zł a zapłacę za moje pobrane 3000kwh po 0.66 zł to zainstaluję 10kw instalację i będzie bilans gites malina ;).
Kwestia tylko policzenia opłacalności czy warto aż tak przewymiarować instalację i kiedy ona się zwróci. Dla sieci energetycznych to będzie dodatkowe zabójstwo obciążeniowe.

Ppp
3 lat temu
Reply to  metkor

Ciekawe podejście.
Ja z kolei pomyślałem o opłacalności zakupu akumulatorów i napędzania co bardziej energochłonnych urządzeń WŁASNYM prądem, a sieciowy wykorzystywać do oświetlania.
W obu przypadkach, moim i Twoim – chytry dwa razy traci.
Pozdrawiam.

Aleksander
3 lat temu

Jest oczywiście bardzo proste wyjście, pewnie za proste dla centralnego regulatora. Mianowicie uwolnić rynek fotowoltaiki. Ale po co, skoro można rynkiem manipulować i przy okazji sobie zarobić…

Tomek
3 lat temu
Reply to  Aleksander

Panele produkują energię wtedy kiedy jest tania, więc uwolnienie rynku spowodowałoby jeszcze mniejszą opłacalność.

Jacek
3 lat temu
Reply to  Tomek

Czyli coś a’la kwoty mleczne?

Jacek
3 lat temu
Reply to  Aleksander

Sprywatyzujmy węglówkę… Uwolnić rynek!

Rafał
3 lat temu

„„Jestem w szoku. Rodzice właśnie zainstalowali sobie fotowoltaikę licząc na to, że zaoszczędzą, te zmiany to dla nich cios” – usłyszałem od znajomej z Podbeskidzia.”

Znajoma nie do końca ogarnęła, że zmiany dotyczą nowych (założonych w 2022 roku) instalacji. Obecne mają zagwarantowane opusy na kolejne 15 lat.

erdwa
3 lat temu

Już nie raz pisałem że mieszkania będą tu w kosmicznych cenach bo do tego prowadzi polityka PIS i ich własny majątek. To co proponuje PIS w zakresie woltaiki to kolejna cegiełka do budowania gmachu proinflacyjnej polityki która wspiera RPP uprawiając zwykły rabunek oszczędzających podpierany klamliwa retoryka o przejściowej inflacji i trosce o odbicie gospodarcze które idzie pełną parą. Po prostu oni nie chca walczyć z inflacją. Teraz za Turów, za Ostrołękę, za Paraire musi ktoś zapłacić. Teraz pada na przyszłych właścicieli fotowoltaiki. Piszecie że prawo nie działa wstecz. a kto PISowi zabroni przebrandowić przedsiębiorstwo, niejako 'postawić ’ je na nowo… Czytaj więcej »

marynatek
3 lat temu

Nie wiem jak technicznie wyglądałoby założenie takiej fotowoltaiki bez podłączenia do sieci. Czy można mieć odrębną fotowoltaikę i odrębe tradycyjne przyłącze do sieci bez odsyłania nadwyżek fotowoltaiki do sieci i płacenia potem za pobór. Prąd z sieci jakiś musi być bo mala fotowoltaika 4KW to przeciez nie obsłuży zimą niczego. Pytanie czy można ją mieć niezaleznie od sieci i drugie przyłacze sieciowe – tradycyjne bo z tego co rozumiem ta pobierana z sieci energia będzie droższa za KWh niż ta bez umowy na odsyłanie z paneli. Dobrze rozumiem?

Slawek
3 lat temu

„(…) instalatorów czeka wyjątkowo pracowita druga połowa roku – wiele osób będzie chciało się załapać na dotychczasowe zasady.”
To nic nie da. Umowy są tak skonstruowane, że te „gwarantowane 15 lat” przestaje być gwarantowane w przypadku zmiany prawa. A jest jeszcze kilka furtek umożliwiających wcześniejsze zerwanie umowy.

Pawel
3 lat temu

Stan obecny: Mam instalacje produkujaca 4500 kwH (moc teoretyczna 5200, ale w praktyce wychodzi mniej). W ciagu roku zuzywam okolo 4500 kwH, wiec jestem „zbilansowanym klientem”. W praktyce jedynie 1200 kwH jest zuzywana na biezaco, a pozostale 3300 sie magazynuje (moge z tego wykorzystac 2640 bo wchodzi przelicznik 80%). Wiele osob nie wie, ze Energa dziala w ten sposob, ze jesli w lato pojawi sie chmurka po poludniu, to prad wyprodukowany przed poludniem tez zostanie obciety do 80%. Jak wlacze telewizor wieczorem, to tez korzystam juz „magazynu”. Jak wlacze piekarnik, ktory ciagnie duzo pradu, pomimo tego ze jest slonce ponownie… Czytaj więcej »

piotr
3 lat temu
Reply to  Pawel

wszystkim tutaj dam dobrą radę
” MYŚLEĆ PRZY URNIE WYBORCZEJ”!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
dziękuję

[…] Czytaj też: Fotowoltaika: idą duże zmiany w 2022 r. Kto zyska, a kto straci na likwidacji … […]

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu