Czy to jedna z najbardziej kosztownych pomyłek w historii bankowości? Miliardowy dług, na którego odzyskanie wierzyciele stracili już nadzieję, został zwrócony w imieniu zadłużonej po uszy spółki przez… Citibank. Przez pomyłkę. „To tak, jakbyśmy znaleźli na ulicy walizki z gotówką” – komentują szczęśliwcy, którzy niespodziewanie znaleźli na kontach przelewy z całą spłatą, łącznie z odsetkami
Czasy są takie, że wielu posiadaczy obligacji korporacyjnych drży o swoje pieniądze, pożyczone mniej lub bardziej wiarygodnym firmom. Co robić w sytuacji, gdy firma, której pożyczyłeś pieniądze, ma kłopoty finansowe i zaczyna kombinować, ty a zgłosiłeś sprawę do sądu licząc na odzyskanie choć części kasy? Modlić się o to, żeby zlitował się… Citi.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Zadłużona po uszy spółka, obligacje notowane po 30% wartości, kombinacje z zabezpieczeniem…
Koronawirus przeorał światowy biznes i sprowadził na wiele firm kłopoty finansowe. W niektórych przypadkach są one na tyle poważne, że odbijają się na portfelach tych, którzy pożyczyli tym firmom pieniądze. O możliwym wielkim kryzysie na rynku obligacji korporacyjnych pisałem już niedawno, były też na „Subiektywnie o finansach” opisywane przykłady pierwszych polskich firm, które nie są w stanie spłacać zaciągniętych zobowiązań.
Jedną z firm, która nie poradziła sobie z koronawirusowym kryzysem, jest kosmetyczny gigant Revlon, któremu wierzyciele zarzucają niezgodne z umową manipulowanie zabezpieczeniami. Revlon w 2016 r. pożyczył w kilku transzach 1,6 mld dolarów, a teraz wierzyciele żądają w sądzie natychmiastowej spłaty niemal miliarda dolarów, których zwrot powinien przypadać na 2023 r.
Pożyczkodawcy zarzucają Revlonowi, że przeniósł z jednej na drugą spółkę zależną aktywa w postaci praw własności intelektualnej po to, żeby móc po raz drugi pożyczyć pieniądze pod ich zastaw. I utrudnić ewentualną windykację pieniędzy obecnym wierzycielom. Sprawa kilka dni temu trafiła do sądu.
Długi Revlonu są w obrocie na rynku giełdowym, ale ich wycena nie przekracza 30% wartości nominalnej, co oznacza, że mało kto wierzy w to, że firma będzie w stanie zwrócić pieniądze w terminie. Raczej inwestorzy obstawiają scenariusz bankructwa lub układu z wierzycielami, w którym zgodzą się oni na ogromną redukcję wartości zadłużenia do spłaty.
Kosmetyczna firma szuka sposobu na przetrwanie i rozważa różne opcje restrukturyzacji zadłużenia, które łącznie wynosi 3 mld dolarów. Prawdopodobnie nie obędzie się bez zaciągnięcia kolejnych długów, ale nie wiadomo, czy Revlon znajdzie chętnych, którzy chcieliby pożyczyć mu pieniądze. A nawet jeśli, to czy warunki finansowe takiego finansowania nie będą zabójcze.
Citibank: „uuups, coś nam się chyba pomyliło”
Trudno więc się dziwić, że nastroje wśród wierzycieli były podłe, a ostatnią deską ratunku wydawał się sąd. Ale wydarzyło się coś dziwnego. Jakie było zdziwienie wierzycieli Revlon, gdy kilka dni temu zobaczyli na swoich kontach… wszystkie pieniądze, które był im winny kosmetyczny potentat. Oni się już nawet o to nie modlili, a tu nagle zobaczyli, że firma oddała im co do grosza cały dług wraz z należnymi odsetkami.
Cud? Nie, pomyłka banku. Pieniądze, o łącznej wartości 900 mln dolarów, przelał wierzycielom Revlonu niejaki Citibank, wynajęty do administrowania pożyczką. Administrowanie nie polega, jak wiadomo, na uskutecznianiu partyzantki, ale tak się w tym przypadku zdarzyło. W banku podrapali się w głowę i powiedzieli, że to… błąd księgowy. Każdemu się mogło zdarzyć.
To trochę tak, jak gdyby wierzyciele Getbacku nagle dostali przelewy ze zwrotem wszystkich zainwestowanych pieniędzy wraz z odsetkami. Różnica jest taka, że Revlon nie jest jeszcze bankrutem, a niespodziewany prezent dostali nie wyprowadzeni w pole prywatni ciułacze, lecz fundusze inwestycyjne, które są zaprawione w bojach o odzyskiwanie zainwestowanych pieniędzy.
Citibank niczym rycerz na białym rumaku. I jak tu nie wierzyć w cuda?
To zdecydowanie jedna z największych pomyłek w historii bankowości. Owszem, w przeszłości zdarzały się sytuacje, w której banki traciły więcej, niż prawie miliard dolarów, np. wskutek transakcji zawieranych przez dealerów walutowych, obracających wielomiliardowymi kwotami w ramach kontraktów terminowych, czy opcji. Ale to nie były pomyłki, tylko efekty puszczenia samopas dealerów, albo niewłaściwego nadzoru nad nimi.
Zdarzały się też sytuacje, w której klienci banków byli „obdarowywani” omyłkowymi przelewami wynikającymi z jakichś błędów systemów informatycznych albo wpisania przez pracownika zbyt dużej liczby zer przy zatwierdzaniu transakcji.
W czerwcu 2015 r. Deutsche Bank omyłkowo przelał 6 mld dolarów na konto klienta (błąd został poprawiony następnego dnia, bank otrzymał zwrot pieniędzy). A w 2015 r. rosyjski Alfa Bank podobno dokonał błędnego przelewu dziesięciu bilionów rubli (200 mld dolarów) swojemu klientowi w Czelabińsku. Klient zadzwonił do banku, który natychmiast zablokował jego konto. Bank twierdził, że to nie był przelew, tylko błędne wyświetlenie stanu konta klienta na ekranie jego komputera.
Jeden z klientów PayPala przez moment widział na swoim koncie w tym systemie płatności saldo 92 biliardów dolarów (tak, nie bilionów, nie trylionów, tylko biliardów – i nie jest to błąd tłumaczenia wartości liczby z języka angielskiego). A pewien Australijczyk z Melbourne przez dwa tygodnie mógł dysponować na swoim rachunku w banku Commonwealth kwotą 90 mln dolarów (123 mln dolarów australijskich). I pewnie mógłby korzystać z kasy dalej, gdyby się nie zlitował i nie zawiadomił banku o pomyłce.
Ale tutaj mamy do czynienia z sytuacją, w której bank przez pomyłkę spłaca zadłużenie swojego klienta, przelewając niemal miliard dolarów na konta wierzycieli bez niczyjej zgody. Oczywiście, Citibank podjął bohaterskie próby odzyskania pieniędzy – i mniej więcej połowę otrzymał z powrotem – ale co najmniej trzej duzi wierzyciele oświadczyli, że nie zamierzają zwracać kasy, którą niespodziewanie otrzymali, gdyż im się ona należała.
Czytaj również: Niezależna sytuacja. Bank postanowił… umorzyć klientom dług na kartach kredytowych!
Ta sytuacja dowodzi, że nigdy nie wolno tracić nadziei. Nawet jeśli firma, której pożyczyłeś pieniądze w ramach obligacji korporacyjnych zmierza prostą drogą do bankructwa, twoje szanse na odzyskanie ulokowanych na dobry procent pieniędzy są bliskie zeru, jesteś w depresji i masz myśli samobójcze – nie załamuj się. Zawsze może przyjść przelew z Citibanku. Albo z innego banku.
Ale zamiast liczyć na taki przelew – warto uważać w co się lokuje oszczędności.