Czeski fintech Twisto zapowiadał się na aplikację, przed którą mógłby drżeć sam Revolut – połączenie karty wielowalutowej, aplikacji do zarządzania domowymi finansami, programu lojalnościowego i sposobu na wygodne, odroczone płacenie za zakupy to pakiet usług unikalny na polskim rynku usług finansowych oferowanych przez „niebanki”. Ale ostatnie zmiany w taryfie prowizji sprawiają, że oferta Twisto drastycznie traci na atrakcyjności
Twisto weszło do Polski oferując usługę odroczonej płatności w sklepach internetowych. W kilkuset e-sklepach można już wybrać – poza płatnością BLIK-iem, kartą, PayPalem, czy e-przelewem – uregulowanie rachunku przez Twisto Pay, czyli z odroczoną płatnością. Podaje się kilka danych, po czym Twisto reguluje za nas rachunek w e-sklepie, a my zwracamy kasę dopiero po kilku tygodniach (dziś nie jest to już unikalna usługa, oferują ją już trzy fintechy).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Potem pojawiła się aplikacja mobilna na smartfony (z możliwością analizowania domowych wydatków) i karta Twisto oraz dwie opcje odroczonych zakupów w fizycznych sklepach. Pierwsza to 45-dniowa „odroczka” podobna do karty kredytowej (po miesięcznych zakupach w ramach przyznanego limitu mam 15 dni na spłatę całości lub części kwoty, a 90% długu mogę odpłatnie zrolować na kolejny miesiąc), a druga – 12-miesięczny kredyt ratalny.
Do tego dochodzą rabaty w sieciach sklepów w formie cashbacku (Tous, Endo, Wólczanka, Gino Rossi, Smyk, Deichmann, Duka, Orsay, Wojas i inne) oraz wielowalutowość, czyli płacenie za granicą bez ryzyka drogich przewalutowań.
Przyznacie, dość przyjemny pakiet usług, który został też wzbogacony o możliwość włożenia karty do smartfona w ramach Google Pay (wkrótce kartę Twisto będzie można też umieścić w Apple Pay).
Twisto „zaatakuje” swoich polskich użytkowników prowizjami. Albo… obetnie im usługi do minimum
Celem Twisto jest osiągnięcie co najmniej pół miliona użytkowników w Polsce i choć jego usługi odroczonej płatności nie są tanie (np. odroczenie o miesiąc płatności za zakupy warte 1000 zł kosztuje 42 zł, a roczny kredyt ratalny w tej wysokości to koszt rzędu 275 zł) – model biznesowy wygląda na dużo pewniejszy, niż ten, który ma Revolut (przekonał już milion użytkowników w Polsce).
Tyle, że szefowie Twisto wykonali właśnie szalenie ryzykowny ruch, który powoduje, że oferta aplikacji staje się znacznie mniej atrakcyjna. Chodzi o wprowadzenie płatnego pakietu i przesunięcie do niego większości usług, które np. w Revolucie są wciąż za darmo.
Ów płatny pakiet nazywa się Space i kosztuje 9,99 zł miesięcznie, czyli tyle, ile dość drogi rachunek bankowy w Polsce. Może za rok – gdy banki podniosą ceny usług – nie będzie to już tak bijąca po oczach cena, ale na dziś 10 zł miesięcznie nie wygląda dobrze.
Oczywiście, nadal można zostać w darmowym pakiecie, ale w nim pozostawiono wyłącznie możliwość internetowych zakupów z odroczoną płatnością oraz aplikację mobilną z rabatami i funkcjami analitycznymi.
Jeśli chcę mieć w ramach usług Twisto najzwyklejszą w świecie kartę plastikową, albo możliwość korzystania z płatności w fizycznych sklepach poprzez Apple Pay lub Google Pay – muszę już płacić 9,99 zł miesięcznie za pakiet Space. Wycięto też z darmowego pakietu możliwość dzielenia rachunków między znajomych oraz bezspreadowe płatności za granicą (teraz będzie 3% prowizji od płatności w zagranicznym sklepie online).
Co ciekawe, nawet w płatnym pakiecie wprowadzono limit bezspreadowych transakcji zagranicznych w wysokości 3.000 zł miesięcznie. Po jego przekroczeniu pojawia się już prowizja w wysokości 3%.
Zmiany w taryfie pojawią się od października, a użytkownicy mają mieć możliwość, żeby zawnioskować o rabat wynikający z „niepełnej satysfakcji”. Założę się jednak, że wielu użytkowników niełatwo będzie udobruchać. No i ciekawe czy Revolut nie przygotuje teraz dla nich jakiejś oferty specjalnej ;-).
Jak bardzo Polak pokochał Twisto, czyli testowanie przez podrażanie
Przesunięcie w zasadzie wszystkich usług związanych z zakupami w stacjonarnych sklepach do płatnego – i to dość słono płatnego, jak na polskie warunki – pakietu to bardzo ryzykowny ruch. W sytuacji, gdy na rynku jest sporo wielowalutowych usług dostępnych za darmo, w zasadzie jedynym powodem, by płacić za Twisto Space, jest dostęp do odroczonej płatności i kredytu ratalnego.
Być może szefowie Twisto obstawiają scenariusz, w którym dostęp do usług kredytowych typu consumer finance będzie w bankach mocno ograniczany i dla wielu użytkowników Twisto pozostanie jedyną dostępną opcją finansowania zakupów obcym kapitałem. Pytanie tylko, czy płacenie 120 zł rocznie za sam dostęp do tego typu usług będzie do przełknięcia.
Zapewne Twisto został „przyciśnięty” przez kryzys covidowy i ma mniejsze możliwości pozyskiwania pieniędzy na rozwój, co oznacza, że w większej części musi finansować się kapitałem klientów. Pytanie czy w przypadku tak młodej aplikacji, która nie uzyskała jeszcze renomy choćby w małej części porównywalnej np. z Revolutem, wprowadzanie opłat za tak podstawową funkcję, jak możliwość zbliżeniowego płacenia smartfonem w sklepach, nie będzie biznesowym samobójstwem.
Czytaj również: To koniec pewnej ery? Revolut wprowadza prowizje i bolesne ograniczenia dla swoich użytkowników
Ciekaw jestem Waszej opinii. Czy Twisto w wersji płatnej ma jeszcze dla Was sens? I czy nie skończy się tak, jak z Bankiem Pocztowym, który też nie wytrzymał naporu niezadowolonych klientów i porzucił plany obłożenia prowizją konta oszczędnościowego. Powiedziałbym, że w obu tych przypadkach skala prowizyjnej „innowacyjności” jest podobna, więc…
———————————————-
„SUBIEKTYWNIE O FINANSACH” NAJPOPULARNIEJSZYM BLOGIEM FINANSOWYM W POLSCE
Martis Consulting sprawdził, jak wygląda polski rynek kapitałowy w mediach społecznościowych. Nie tylko przez pryzmat najbardziej obserwowanych spółek, ale też portali internetowych, dziennikarzy oraz blogerów. Z zestawienia wynika, że „Subiektywnie o finansach” jest najbardziej opiniotwórczym w Polsce blogiem finansowym (choć ja bym go określił bardziej jako blogoserwis lub opiniotwórczy butik finansowy)…
…zaś ja, jako jego twórca, jestem czwartym najpopularniejszym komentatorem giełdowym na Twitterze…
…oraz drugim najpopularniejszym komentatorem giełdowym na LinkedIn
Dziękuję Wam za zaufanie i za to, że w coraz większej liczbie czytacie „Subiektywnie o finansach”. W raporcie nie podano miary ruchu na stronie, która jest głównym kryterium popularności blogów, wiadomo tylko, że jest to „ruch na blogu” w maju 2020 r. Patrząc przez pryzmat liczby użytkowników (od 400.000 miesięcznie do 1.000.000 miesięcznie w 2020 r.) ten raportowany przez Martis wydaje się być „nieco” zaniżony, ale i tak jestem dumny, że „Subiektywnie o finansach” jest w gronie najpopularniejszych blogów finansowych w Polsce.
Maciej Samcik
———————————————-