NBP ogłosił, że do bankomatów po raz pierwszy trafią banknoty 500-złotowe. Wygląda na to, że bank centralny chciałby, żebyśmy chętniej używali „grubych” banknotów, zamiast 100-złotówek, których nie nadąża drukować. Nie wróżę sukcesów, ale każdemu wolno marzyć
O nowym źródełku dostępu do banknotów o najwyższym nominale – „pięćsetek” – Narodowy Bank Polski poinformował w ostatnim dniu czerwca w specjalnym komunikacie. Co prawda NBP emituje banknoty 500-złotowe już od lutego 2017 r., ale dla większości konsumentów są one jak Yeti. Wiadomo, że istnieją, ale mało kto je widział. Z pierwszej ręki można było je otrzymać tylko w kasie banku albo na poczcie.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Co prawda „pięćsetek” jest w obiegu formalnie dość dużo, bo 31,2 mln sztuk, ale na tle 2,3 mld sztuk wszystkich banknotów – łącznie z najpopularniejszymi „stówkami” i „pięćdziesiątkami” – jest ich niezbyt wiele, mniej więcej jeden banknot na 75 to 500-złotówka.
Więcej o gotóweczce? Zapraszam do specjalnej rubryki #cashlovers przeznaczonej dla tych, którzy nawet w XXI wieku lubią czuć pieniądz. Tam artykuły o pieniądzach małych i dużych, ale zawsze dotykalnych
Teraz będzie można je spotkać nie tylko przy wizycie w banku lub na poczcie, ale też wypłacając z bankomatu większą sumkę. NBP jest tym faktem podekscytowany:
„Banknoty o nominale 500 zł ułatwiają rozliczenia gotówkowe pomiędzy obywatelami oraz pozwalają na zmniejszenie kosztów obsługi pieniądza ponoszonych przez przedsiębiorców, to też niższe koszty przechowywania rezerw”
Bank centralny – spodziewając się, że część konsumentów może się niewąsko zdziwić, zobaczywszy „banknot jak Yeti” – przypomina, że nie są to banknoty kolekcjonerskie i można ich używać we wszystkich transakcjach gotówkowych w całej Polsce.
Czytaj też: Zmarł Andrzej Heidrich, twórca polskich banknotów. Jego grafiki każdy z nas ma w portfelu
Z punktu widzenia NBP wzrost popularności to kwestia strategiczna – wydrukowanie takiego banknotu kosztuje chyba tyle samo, co innych, więc im chętniej będziemy używać „pięćsetek”, tym mniej NBP będzie musiał drukować pieniędzy o niskim nominale i tym mniej wyda na to, nomen omen, pieniędzy.
A w ostatnim czasie popyt na banknoty – zwłaszcza stuzłotowe – był tak potężny, że NBP nie był w stanie go zaspokoić i obcinał zamówienia bankom. Trochę to przeczy zapewnieniom prezesa NBP Adama Glapińskiego, który na jednej z konferencji chwalił się, że „NBP ma nieprzebrane ilości pieniędzy”, bo „stówek” mu koniec końców zabrakło.
Czytaj więcej o tym: NBP podał sensacyjne dane o tym, ile banknotów dla nas wydrukował. Co się dzieje?
W każdym razie NBP liczy na to, że 500-złotowe banknoty z łatwiejszą dostępnością będą częściowo zastępowały w naszych portfelach „stówki” i dzięki temu drukarki NBP-owskie będą mniej się rozgrzewały.
Tylko czy ktoś ludzie je polubią? Rozmawiałem ze znajomą kasjerką i mówiła, że nie raz i nie dwa miała poważny problem z „wprowadzeniem do obiegu” banknotu 500-złotowego. Przy bankowych kasach ustawiają się przeważnie ludzie starsi, emeryci, albo ci, którzy nie przeszli jeszcze ze świata analogowej bankowości do cyfrowej – zwykle w związku z niskimi dochodami. Widząc 500-złotówkę taki klient zaczyna zwykle płakać i błagać o jakiś inny pieniążek, bo „co ja z tym zrobię”?
Stąd zapewne pomysł, że brać ludzi „z zaskoczenia” i żeby Yeti ukazywało im się w szczelinie bankomatowej, gdzie nie można złożyć reklamacji, ani błagalnej prośby o wymianę „tego czegoś na jakieś normalne pieniądze”.
Może dla części z nas – wypłacających wysokie kwoty – 500-złotowe banknoty nie będą bolesne w dotyku, ale większość konsumentów jednak woli mieć w ręce pieniądz o niższych nominałach.
Czytaj też: Dlaczego w bankach brakuje dolarów? Bankowcy mówią, że „to tylko awaria”
Chociaż i z wypłatą złotych bywa różnie: Chcesz wypłacić w banku więcej, niż 20.000 zł w gotówce? Przygotuj się na konieczność awizowania i czekania nawet do pięciu dni!
Sieci bankomatowe też nie muszą pokochać 500-złotówek, bo po pierwsze w ich interesie jest, by ludzie przychodzili „do wodopoju” jak najczęściej (a jeśli wezmą więcej pieniędzy, to bankomat szybko ich nie zobaczy), a po drugie wprowadzenie nowego nominału oznacza dla sieci bankomatowych dodatkowy wydatek w postaci konieczności przystosowania urządzeń.
A sieci bankomatowe i tak są wściekłe, bo na ich rynku obowiązują ceny urzędowe, czyli od każdej transakcji sieć dostaje 1,7 zł prowizji od banku. A ponieważ popyt na gotówkę wzrósł, to bankomatowcy wprowadzili ograniczenia – jednorazowo można wypłacić 1000 zł (jeden z banków poszedł nawet dalej i przyciął limit do 500 zł dla obcych klientów).
———————
Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach” i korzystaj ze specjalnych porad Macieja Samcika na kryzysowe czasy – zapisz się na newsletter i bądźmy w kontakcie!
———————
Nic dziwnego, że Euronet, który jest największą siecią bankomatów i zapewne to on został wybrany przez NBP do tego „pilotażu”, przejawia jedynie umiarkowany entuzjazm:
„W wyniku rozmów prowadzonych z Narodowym Bankiem Polskim, z końcem czerwca 2020 r. banknoty o najwyższym nominale 500 zł są dostępne w kilkunastu bankomatach i wpłato-bankomatach Euronet Polska na terenie całego kraju. Dostępność nominału 500 zł w wybranych urządzeniach będzie rotacyjna. W przypadku dużego zapotrzebowania klientów na wypłatę gotówki w najwyższym nominalne, będzie możliwość zwiększenia liczby urządzeń z banknotami 500 zł”
Biorąc pod uwagę, że Euronet ma kilkanaście tysięcy bankomatów w całym kraju, trzeba mieć dużego pecha (albo szczęście, to zależy co kto lubi), żeby trafić na „pięćsetkę”. A Euronet będzie sprawdzał, jak nowe banknoty „żrą”. Obiecuje przy tym, że klienci będą dostawali „pięćsetki” przeważnie w towarzystwie innych, bardziej „lekkostrawnych” banknotów.
„Nominał 500 zł będzie wypłacany przez urządzenie jedynie w przypadku transakcji na kwotę wyższą niż 500 zł. Przykładowo, podczas jednorazowej wypłaty 1000 zł, transakcja zostanie zrealizowana banknotem o nominale 500 zł i banknotami o niższych nominałach”
Osobiście spodziewam się, że więcej będzie lamentów, niż zachwytów, gdy z bankomatu wyskoczy banknotu 500 zł. Pewnie najlepszym rozwiązaniem byłoby – a takie cuda już w niektórych bankomatach Euronetu występują – gdyby klient mógł zadysponować wypłatę w określonym nominale, albo gdyby przy wypłacie pojawiło mu się na ekranie pytanie, czy chce „grube”, czy „drobne”.
Tak czy siak, wydaje się, że na popularność 500-złotówek NBP będzie musiał jeszcze trochę poczekać. Ale biorąc pod uwagę politykę banku centralnego, która jest nastawiona głównie na pomaganie rządowi w stymulowaniu konsumpcji (a więc i inflacji), a nie na ochronę wartości złotego, myślę, że czas, w którym „pięćsetka” będzie tak popularna, jak dziś „stówka” prędzej czy później nadejdzie.
Mimo wszystko przeczytaj: A jeśli inflacja w Polsce wyrwie się spod kontroli? Jakie mogą być konsekwencje? I skąd będziemy wiedzieli, że to już i że trzeba uciekać w twardą walutę?
To też ciekawe: Funt sprzed epoki, zniszczone dolary i marki. Jak odzyskać pieniądze zaklęte w starych banknotach? Oni chętnie pomogą
zdjęcie tytułowe: Centrum Pieniądza NBP