Rada Polityki Pieniężnej zrobiła nie lada psikusa konsumentom posiadającym w bankach depozyty oprocentowane według wskaźnika WIBOR. Część tego typu depozytów powinna zjechać z oprocentowaniem grubo poniżej zera. Klienci się denerwują, zaś banki uspokajają, że dopłacania do depozytów nie będzie (na razie)
Pisałem już w tym miejscu, iż spadek stóp procentowych na pogranicze zera grozi różnymi dziwnymi konsekwencjami dla posiadaczy bankowych depozytów. Co prawda nie bardzo wierzę w ujemne oprocentowanie lokaty bankowej dla Kowalskiego, ale już ujemny procent dla pieniędzy firmy Kowalskiego jest absolutnie możliwy. A jestem sobie też w stanie wyobrazić ujemny procent dla prywatnych pieniędzy bardzo zamożnego Kowalskiego (takiego, który swoich dwóch milionów złotych nie schowa do kieszeni i się z banku nie wyprowadzi). Zresztą właśnie dla takich klientów ujemny procent wprowadził niedawno Deutsche Bank.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Jako pierwsi zamieszanie wynikające z niemal zerowego poziomu stóp procentowych NBP odczuwają ci, którzy mają w bankach produkty depozytowe, których oprocentowanie jest uzależnione od stawki WIBOR, czyli ceny pieniądza na rynku międzybankowym.
O ile bowiem oprocentowanie „normalnego” depozytu jest takie, jakie ustalą odpowiedzialni za to ludzie w banku, o tyle oprocentowanie depozytu uzależnionego od stawki WIBOR jest swego rodzaju „automatem”. A czasy mamy takie, że wszelkie automaty mogą zachowywać się dziwnie.
Kilka dni temu pisałem o problemie czytelnika lokującego pieniądze w Nest Banku na depozycie, którego oprocentowanie jest określone jako WIBOR minus 0,5% (punktu procentowego). Ponieważ wskaźnik WIBOR jest dziś na poziomie 0,2-0,3%, czytelnikowi wyszło, że jego pieniądze pracują na ujemny procent.
„Automat” Nest Banku zadziałałby właśnie tak, jak przypuszcza czytelnik, ale w banku włączyli dwa bezpieczniki: promocja, która wprowadziła oprocentowanie pieniędzy na dodatni poziom oraz zapis regulaminowy mówiący, iż depozyt klienta nie może być oprocentowany niżej, niż na 0,001%.
Nie zmienia to faktu, że tego rodzaju depozyty – których oprocentowanie jest uzależnione od stawki WIBOR – w obecnych okolicznościach stają się bardzo nieprzejrzyste.
Napisał do mnie klient banku PKO BP, który jest uczestnikiem programu oszczędnościowego o nazwie – uwaga, będzie trochę śmiesznie – „Program budowania kapitału”. A elementem charakterystycznym jest tutaj fakt, iż oprocentowanie pieniędzy w tym programie budowania kapitału jest uzależnione od stawki WIBOR 3M pomniejszonej o 0,5% (punktu procentowego).
To wskazuje, że program buduje kapitał, ale na pewno nie kapitał klienta – prędzej banku, który powinien naliczać obecnie ujemne oprocentowanie. Szczęśliwie tutaj też jest jakiś regulaminowy bezpiecznik, bo z informacji, którą klient dostał w serwisie transakcyjnym banku wynika, że oprocentowanie pieniędzy na koncie jest zerowe, a nie ujemne. Tę informację można też łatwo znaleźć w informacjach o produkcie na stronie internetowej.
Ale i tak dziwnie brzmi „Program budowania kapitału”, w którym oprocentowanie pieniędzy wynosi okrągłe zero. Liczę na to, że ktoś w banku albo zmieni nazwę produktu, która trochę nie pasuje do sposobu (nie)naliczania odsetek, albo zmieni sposób naliczania odsetek na taki, który pozwoli… naliczać jakiekolwiek odsetki. Bo inaczej będzie i śmiesznie i straszno. Mój czytelnik ma w PKO BP kilka różnych produktów depozytowych i każdy coś-tam płaci. Poza „Programem budowania kapitału”
Z drugiej jednak strony: czy to jest jakaś różnica, czy budujemy kapitał na oprocentowaniu 0%, czy też oszczędzamy na depozycie z oprocentowaniem 0,01%, a w najlepszym razie na 0,1%? Niechby bank zrobił po prostu jedno wielkie zero w całej tabeli oprocentowania i przynajmniej nie będzie problemu z tym, gdzie postawić przecinek.
Czytaj też: Czy gdyby zastąpić WIBOR innym wskaźnikiem, to kredyt mógłby potanieć?
Czytaj też: Stopy procentowe prawie zerowe. Kredyt potanieje? Niestety, nie każdy
Na pograniczu ciężkiego zdziwienia mogą się też znaleźć klienci Banku Pekao, który ma w ofercie – pośród wielu innych produktów depozytowych – Lokatę Elastyczną. Jej oprocentowanie dla obecnie wpłacających pieniądze wynosi tyle, ile WIBOR minus 0,2% (punktu procentowego). Ale jeszcze w kwietniu i maju ludzie wpłacali pieniądze przy stawce WIBOR minus 0,4%.
Ci ostatni dziś formalnie powinni dopłacać do swojego depozytu, a ci pierwsi – są od tego o krok, bowiem ich oprocentowanie wynosi (po odjęciu 0,2% od wartości wskaźnika WIBOR) tylko 0,04%. Tutaj też wydaje się, że przyszedł czas na jakieś działania interwencyjne, bo WIBOR-owy automat sprowadza oprocentowanie pieniędzy klientów na manowce.
Na szczęście depozytów opartych o stawkę WIBOR nie ma w kraju zbyt wiele, wyszły z mody wraz ze spadaniem wskaźnika oraz ze względu na brak przejrzystości – klienci lubią jednak wiedzieć, że zarobią tyle, a tyle. Wyrażone liczbą oprocentowanie działa na wyobraźnię lepiej, niż to wyrażone wskaźnikiem.
Czytaj więcej: Czy ujemne oprocentowanie depozytu byłoby w ogóle legalne? Sprawdzamy
Aczkolwiek np. w ofercie Kasy Stefczyka znalazłem rachunek oszczędnościowy z oprocentowaniem opartym o stawkę WIBOR. Tutaj automat wydaje się skonstruowany bezpieczniej, bo oprocentowanie jest równe połowie stawki WIBOR, a nie – jak w kilku omawianych wyżej bankach – WIBOR-owi pomniejszonemu o marżę.
Gdybyście mieli w swoich bankach depozyty oparte na stawce WIBOR i gdybyście mieli złe przeczucia, że oprocentowanie będzie przez to ujemne – zapraszam do konsultacji. Tym niemniej wydaje mi się, że banki w przypadku lokat WIBOR-owych raczej chronią Was przed ujemnym oprocentowaniem. Na razie.
zdjęcie: Jerzy Górecki, Pixabay