Możliwość zapłacenia BLIK-iem zbliżeniowo operator tego systemu – spółka Polski Standard Płatności – zapowiada już od jakiegoś czasu. Ale o tym, że to już tuż-tuż, dowiedzieliśmy się przypadkiem. Jeden z banków poinformował o zmianach w regulaminach, a jedną z nich ma być właśnie wprowadzenie zbliżeniowego BLIK-a. To oznaczałoby, że BLIK chce zrobić „naziemną” konkurencję kartom płatniczym. Sprawa jest ciekawa, bo BLIK nadgryzł już karty w płatnościach internetowych. Czy „w realu” też ma jakieś szanse?
W październiku ubiegłego roku Polski Standard Płatności – operator BLIK-a – oświadczył, że możliwość zapłacenia tą aplikacją zbliżeniowo w sklepach stacjonarnych będzie możliwa jeszcze w pierwszym kwartale tego roku. Mamy czerwiec, a o zbliżeniowym BLIK-u ani widu, ani słychu. Być może na tę obsuwę wpływ miała pandemia, choć to wątpliwe, bo rząd wprowadził kwarantannę w połowie marca, a więc u schyłku pierwszego kwartału.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
PSP nadal milczy w sprawie daty premiery, ale o tym, że prace wdrożeniowe są mocno zaawansowane, świadczyć może nowy regulamin ING Banku, który zacznie obowiązywać w sierpniu. Bank z wyprzedzeniem poinformował klientów, że w nowym regulaminie pojawi się m.in. pozycja: płatności zbliżeniowe BLIK.
Nie wiadomo jeszcze, jak zbliżeniowo BLIK miałby działać. Obecnie aplikacja mobilna powiązana jest z rachunkami osobistymi w bankach. Kluczem do płatności jest sześciocyfrowy kod, który ważny jest przez 2 minuty od momentu wygenerowania. Jeśli się spóźnimy, trzeba poprosić o nowy kod.
Przeczytaj też: Wiemy kiedy wreszcie będzie można płacić zbliżeniowo BLIK-iem w sklepach. Ale na razie to Google Pay i Apple Pay podbijają kraj
Przeczytaj też: Sklep internetowy pobrał naszemu czytelnikowi specjalną prowizję, bo ten zapłacił BLIK-iem. Co na to BLIK? I czy to w ogóle legalne?
BLIK jedzie na dwóch biegach
Dlaczego zbliżeniowa funkcja BLIK-a wzbudza tyle emocji? Bo BLIK funkcjonuje tak, jakby jechał na pierwszym, powolnym biegu, a jednocześnie na super szybkim piątym, a nawet szóstym.
Pierwszy bieg to właśnie płatności w sklepach stacjonarnych, które są niewygodne, a w konkurencji „szybkość transakcji” o lata świetlne są z tyłu za kartami lub płatnościami mobilnymi Apple Pay czy Google Pay. W tym drugim przypadku przykładamy telefon lub kartę do terminala, czekamy kilka sekund i transakcja jest zrealizowana. Natomiast gdy płacimy BLIK-iem, trzeba wygenerować wspomniany kod, a następnie przepisać go do sklepowego terminala. Ręka do góry, kto uważa, że to wygodniejsze niż użycie karty.
BLIK świetnie się natomiast sprawdza przy płatnościach w internecie, która ma inną specyfikę niż płacenie w sklepach. Z natury operacja trwa dłużej. Jeśli płacimy kartą, trzeba podać imię i nazwisko, numer i datę ważności karty oraz trzycyfrowy kod zabezpieczający CVV. Ważne jest też bezpieczeństwo. Nie każdy lubi płacić kartą w internecie, bo teoretycznie można nią zrobić zakupy bez fizycznego plastiku w ręku. Wystarczy być w posiadaniu wspomnianych danych.
Trzeba oczywiście podkreślić, że karty też mają dodatkowe zabezpieczenia, np. transakcję trzeba potwierdzić dodatkowym kodem „3D Secure”, ale – jak wiemy – to jeszcze bardziej wydłuża czas transakcji. A BLIK? Wystarczy wpisać wspomniany sześciocyfrowy kod, który ważny jest tylko przez chwilę, co zwiększa bezpieczeństwo transakcji.
Przeczytaj też: Już nie musisz mieć karty płatniczej, żeby automatycznie płacić za abonamenty. Visa i MasterCard nie polubią tej nowej usługi BLIK
Przeczytaj też: Revolut idzie po dzieci. Część posiadaczy aplikacji może już „sprząc” ją z dziecięcą wersją Revolut Junior. Ale czy to ma sens?
BLIK przegonił karty. Na razie tylko w internecie
Jazdę BLIK-a na dwóch biegach potwierdzają dane. Jeśli chodzi o płatności w sklepach internetowych, BLIK już dawno zdetronizował karty. Polski Standard Płatności podał już dane za pierwszy kwartał 2020 r., ale żeby porównać je z danymi o kartach, musimy sięgnąć do czwartego kwartału 2019 r. (nie ma jeszcze danych o transakcjach kartami z tego roku).
Z danych NBP wynika, że w tym okresie kartami debetowymi lub kredytowymi zapłaciliśmy w internecie 33,7 mln razy, podczas gdy BLIK-iem aż 52,8 mln. Ostatnim kwartałem, kiedy w tej kategorii płatności dominowały karty, był okres lipiec-wrzesień 2018 r., kiedy to liczba transakcji kartami wyniosła 19,2 mln, a BLIK-iem – 17,5 mln. W czwartym kwartale 2019 r. BLIK pod względem liczby transakcji urósł o ok. 33% w porównaniu z poprzednim kwartałem, natomiast liczba transakcji kartowych wzrosła o 18% (to też niezły wynik).
Tego samego nie można powiedzieć o płatnościach BLIK-iem w sklepach stacjonarnych. Choć i tu – patrząc na dynamikę – wzrosty są imponujące. W pierwszym kwartale tego roku w tradycyjnych sklepach zapłaciliśmy BLIK-iem 7 mln razy – to o 150% więcej niż w pierwszym kwartale poprzedniego roku. Jeśli zestawimy te dane z blisko 1,5 mld transakcji bezgotówkowych kwartalnie przeprowadzanymi tradycyjnymi kartami, BLIK wypada gorzej niż blado. Bo wychodzi na to, że kartami robimy 215 razy więcej operacji.
Przeczytaj też: Porządna lokata jest dziś jak dinozaur: na wymarciu. W których bankach można jeszcze uratować pieniądze przed zerem absolutnym?
Przeczytaj też: O pożyczkę gotówkową najłatwiej w swoim banku? Już nie. Wniosek złożysz przez internet, a zamiast papierowego zaświadczenia o zarobkach…
W tym tempie BLIK dogoni karty za 6 lat
Ale pobawmy się przez chwilę matematyką i sprawdźmy, kiedy BLIK mógłby dogonić karty pod względem liczby transakcji? Załóżmy, że dynamika wzrostu BLIK-a wynosi 150% rocznie (tak, jak to miało miejsce w pierwszym kwartale 2020 r. w stosunku do pierwszego kwartału 2019 r.). Zaczynamy od 7 mln transakcji. Przy takim tempie wzrostu BLIK osiągnąłby poziom 1,5 mld transakcji (czyli taki, jaki dziś mamy w przypadku kart) za jakieś 5-6 lat.
Oczywiście to tylko zabawa liczbami. Imponujące wzrosty da się osiągnąć przy stosunkowo niskiej bazie, a później – gdy rynek zaczyna się nasycać produktem – dynamika stopniowo się wypłaszcza. Np. rynek kartowy (liczba transakcji) rośnie o kilka procent kwartalnie. Poza tym karty w tym czasie też zwiększą liczbę transakcji.
Trzeba pamiętać, że płatności mobilne to jeszcze stosunkowo świeży produkt. Nie każdy, kto korzysta z bankowości w telefonie, musi być fanem płatności smartfonem. Z niepełnych danych (ujawnionych przez dziewięć banków), a zebranych przez serwis Cashless, wynika, że w czwartym kwartale 2019 r. aplikacjami Google Pay, Apple Pay oraz HCE zapłaciliśmy 57 mln razy. Jeśli dodamy do tego transakcje BLIK-iem i szacunkową liczbę płatności dokonanych m.in. przez klientów PKO BP, ale też fintechów (np. Revolut), faktyczna liczba transakcji zbliżeniowych aplikacjami mobilnymi być może powoli zbliża się do 100 mln kwartalnie.
Wielką niewiadomą jest oczywiście to, jak będziemy płacić zbliżeniowo BLIK-iem. Czy zaskoczy nas czymś szybszym i wygodniejszym niż np. oparta na biometrii płatność Apple Pay? Bez wątpienia BLIK wyrobił sobie markę wśród e-zakupowiczów, ale nie spodobała im się druga noga, czyli płatności w sklepach tradycyjnych. Jeśli pokaże się od dobrej strony również fanom zakupów stacjonarnych, może jeszcze nieźle namieszać na rynku.
Choć trzeba pamiętać, że karty mają wciąż wielką przewagę – możliwość skorzystania z chargebacku, jeśli opłacony produkt lub usługa nie spełni oczekiwań. Użytkownicy BLIK-a o takich gwarancjach mogą tylko pomarzyć.
—————————-
POSŁUCHAJ NAJNOWSZEGO ODCINKA PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
W najnowszym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” naszym gościem jest jeden z najmądrzejszych i najbardziej doświadczonych w Polsce analityków rynku kapitałowego – Wojciech Białek. Jego analizy na co dzień możecie czytać na blogu „K(no)w future” pod adresem https://wojciechbialek.pl/. Dziś, specjalnie dla czytelników „Subiektywnie o finansach” pan Wojciech opowiada o tym jak widzi przyszłość naszych portfeli w najbliższych latach, miesiącach, a nawet dziesięcioleciach. Przepraszamy za niską jakość nagrania, z przyczyn „społeczno-dystansowych” nagrywaliśmy przez internet i niestety akurat z łączami nie było w tym czasie najlepiej.
Aby posłuchać, kliknij powyższy baner lub wejdź w ten link
Spis treści odcinka:
od 1:50 – W którym miejscu jesteśmy, jeśli chodzi o kryzys koronawirusowy?
od 14:00 – Jakie skutki mogą przynieść naszym portfelom bezprecedensowe reakcje banków centralnych? Czy będzie bolało?
od 25:36 – Pandemia grypy „hiszpanki”, a Covid-19. Czy są jakieś analogie jeśli chodzi o sposoby lokowania oszczędności w takich okolicznościach?
od 40:45 – Co z PPK w czasie pandemii i kryzysu gospodarczego? Wchodzić, wychodzić, uciekać, a może zwiększać wpłaty?
od 49:56 – Portfel inwestycyjny na najbliższe 20 lat a la Wojciech Białek. Jak długoterminowo ulokować oszczędności, żeby nie tylko zabezpieczyć się przed inflacją, ale też pomnożyć oszczędności w najbliższych latach?