Jest aż tak źle? Deweloperzy proszą rząd o interwencję na rynku obligacji. „Bo inaczej będą bankructwa”. Co się dzieje?

Jest aż tak źle? Deweloperzy proszą rząd o interwencję na rynku obligacji. „Bo inaczej będą bankructwa”. Co się dzieje?

Deweloperzy i sprzedawcy mieszkań na razie nie obniżają cen, choć liczba klientów – gotówkowych i kredytowych – znacznie spada. „Nieruchomości to antyinflacyjna inwestycja”, „w Polsce brakuje miliony mieszkań” – słyszymy. Ale kryzys idzie i może uderzyć nie tylko w deweloperów, ale też inwestorów, którzy kupowali obligacje firm deweloperskich. Izba zrzeszająca deweloperów zaapelowała właśnie do rządu o interwencyjny skup ich obligacji, bo inaczej… firmom grozi niewypłacalność. Czy to próba skorzystania z kryzysowej sytuacji, czy zwiastun poważnych kłopotów branży deweloperskiej?

Trwa pełzająca zmiana na rynku nieruchomości – klientów jest mniej, a popyt na kredyty spadł o połowę. Deweloperzy robią dobrą minę do złej gry. Mówią, że połowa budowanych obecnie mieszkań i tak jest sprzedana, a część inwestycji można zamrozić. To komunikat przeznaczony dla kupujących, by nie liczyli na zbyt głębokie obniżki cen. Ale do świata finansów idzie zupełnie inny komunikat firm deweloperskich.

Zobacz również:

Polski Związek Firm Deweloperskich poprosił rząd o wprowadzenie interwencyjnego skupu obligacji wyemitowanych przez firmy budujące mieszkania. Obligacje miałoby skupić państwo, zapewniając miękkie lądowanie deweloperom, którzy mogą mieć problem ze zrefinansowaniem obligacyjnego długu (czyli po prostu ze sprzedażą nowych obligacji, by były pieniądze na wykupienie starych).

Marlena Kosiura z portalu „Inwestycje w Kurortach” już jakiś czas temu pisała, że branża deweloperska przygotowuje grunt pod komunikat o niemożności wykupu albo zrolowania obligacji. Minął miesiąc i rzeczywiście gruchnęło. Co to oznacza? Kto by stracił najwięcej na nie wykupieniu obligacji? O jakich kwotach mówimy? I czy klienci mają się czego bać?

Stan rynku według Związku Firm Deweloperskich: grozi nam fala bankructw

Na co zwracają uwagę deweloperzy mówiący głosem swojej organizacji branżowej? Po pierwsze na to, że inwestorzy nie są obecnie zainteresowani kupnem nowych obligacji. A brak możliwości pozyskania kapitału na zrolowanie obligacji oznacza kłopoty.

„Istnieje bardzo duże ryzyko, że te czynniki wpłyną na możliwość terminowej spłaty lub rolowania zapadających obligacji – co z pewnością odbije się na finansowej płynności przedsiębiorstw, a zakładając najgorszy scenariusz – doprowadzi do ich upadku”

Bankructwa firm deweloperskich na polskim rynku to nie nowość. Wielu inwestorów pamięta dramat wrocławskiego Ganta, drugiego największego dewelopera w Polsce. To była jedna z największych upadłości w kraju. Ale dlaczego teraz – po zaledwie dwóch miesiącach kryzysu spowodowanego koronawirusa – firmom znów miałyby grozić bankructwa? Deweloperzy piszą do rządu:

„Obserwujemy znaczny spadek zainteresowania nieruchomościami, problemy związane z funkcjonowaniem urzędów i procedowaniem wniosków koniecznych do prowadzenia procesu inwestycyjnego. Obniżony został również wolumen zawieranych umów deweloperskich. Jednocześnie przedsiębiorcy ponoszą wysokie stałe koszty działalności”

Fakt, wiele urzędów jest zamkniętych, umówienie notariusza stało się wyzwaniem. Wielu deweloperów zaoferowało swoim klientom dostęp do darmowego kwalifikowanego podpisu elektronicznego. Ale rynek jest zamrożony.

Czytaj też: A jednak? Najem mieszkania wkrótce za pół „starej” ceny? Na rynku nieruchomości próba sił. Dla właścicieli mieszkań i dla lokatorów to ważny moment

Czytaj też: Czy koronawirus zainfekuje ceny mieszkań? Co robić, gdy myślisz o zakupie lub wynajmie mieszkania? Sprawdzamy!

Skup obligacji albo… „wakacje obligacyjne”

Deweloperzy proszą o interwencyjny skup obligacji przez NBP, BGK lub PFR. Zdaniem deweloperów pomocowym wykupem powinny zostać objęte obligacje wyemitowane przed 10 marca 2020 r., zapadające w 2020 i 2021 r. Skupem powinny być objęte obligacje notowane na GPW Catalyst, a także te zakupione przez instytucje regulowane (banki, TFI, OFE, DM, TU i inne).

PZFD z uznaniem wypowiada się o ogłoszonym niedawno pomyśle PFR, który przewiduje przeznaczenie 5 mld zł na skup obligacji korporacyjnych. Niestety, powyższa forma pomocy dotyczy wyłącznie obligacji posiadających rating inwestycyjny, co w praktyce wyklucza papiery korporacyjne wszystkich przedsiębiorstw rynku deweloperskiego.

Ale skupowanie przez państwo obligacji wyemitowanych przez deweloperów to niejedynym pomysł na pomoc dla tej branży. Na stole są jeszcze dwie propozycje: wydłużenie terminów zapadalności obligacji i „wakacje dla obligacji”. To odpowiednik wakacji kredytowych dla firm i konsumentów. Po prostu wierzyciele zgodziliby się na to, że nie dostaną swoich pieniędzy w umówionym czasie. Zawieszenie nie dotyczyłoby odsetek, a jedynie wstrzymanie zwrotu kapitału.

Czytaj też: Trwa fatalna passa popularnego sposobu lokowania oszczędności. Polacy wybierają bank, obligacje, nieruchomości. Nie chcą 10% rocznie

Czytaj też: Co robić z pieniędzmi, gdy koronawirus atakuje gospodarkę? Kupować akcje, złoto, waluty obce, nieruchomości? A może… nic?

Czytaj też: 6% w skali roku? To nie dochód z portfela ryzykownych akcji, lecz ostatnie zyski tych, którzy skusili się na 4-letnie obligacje skarbowe. Ale czy „hossa” jeszcze potrwa?

Apel deweloperów: czy rzeczywiście jest z nimi tak źle?

Deweloperzy proszą o wiele. Czy nie za wiele?  Czy jest aż tak źle? Na ile spadek sprzedaży mieszkań i kłopot z pozyskaniem pieniędzy na rolowanie obligacji przekłada się na możliwości wykupu obligacji? Według domu maklerskiego Navigator, który śledzi emisje obligacji deweloperów, na koniec 2019 r. zadłużenie obligacyjne branży „było na bezpiecznym poziomie”.

Obligacje emitował każdy deweloper, który był w stanie znaleźć na to chętnych – od dużych firm jak Dom Development, po mniejszych, nienotowanych na giełdzie, np. Trust. Emitowane przez deweloperów obligacje dawały zarobić od 8% do 14% w skali roku (na zasadzie WIBOR plus marża). Bezpieczne obligacje skarbowe dają 5%, a obligacje dużych banków – 5-6%. Pięciu deweloperów notowanych na publicznym rynku obligacji Catalyst wyemitowało papiery na 3,5 mld zł. W tym roku wykupione powinny zostać obligacje warte 813 mln zł.

W większości to obligacje niezabezpieczone, co oznacza, że gdy emitent straci płynność finansową, inwestor ma małe szanse na odzyskanie pieniędzy – w kolejce wierzycieli musi ustawić się na końcu. Tyle, że nabywcy tych obligacji musieli sobie zdawać sprawę, że lokują pieniądze na dość wysoki procent w branżę, która jest bardzo podatna na wahania koniunktury i każdą recesję odczuje jako pierwsza.

Firmy deweloperskie albo sobie poradzą z obsługą obligacji, albo nie (bo np. nie będą w stanie sprzedać nowych obligacji). Jeśli nie, to po prostu inwestorzy nie dostaną swoich pieniędzy, a firmy ogłoszą upadłość.

Co zrobi rząd? Czy powinien odpowiadać na chwytający za serce apel firm deweloperskich? Na końcu ewentualnego łańcucha zdarzeń mogą być klienci, którzy kupili mieszkania. Jeśli chodzi o wpłacone przez klientów pieniądze, to w takiej sytuacji są one częściowo zabezpieczone – wpłaty klientów leżą na rachunku powierniczym i nie wchodzą w skład masy upadłościowej dewelopera.

Ale ewentualna upadłość dewelopera – np. z powodu spadku przychodów ze sprzedaży, braku pieniędzy na spłatę długów i braku możliwości refinansowania się nowymi obligacjami – może napędzić spiralę recesji, bo branża budowlana i deweloperska jest jednym z największych kół zamachowych gospodarki (jej sukces jest przenoszony na producentów materiałów budowlanych, mebli, wyposażenia wnętrz…). Rządzący mają więc trudny dylemat – zaryzykować „mechanizm rynkowy” i upadłość najsłabszych deweloperów, czy włączyć się w ich ratowanie pieniędzmi podatników poprzez wykup obligacji?

źródło zdjęcia: PixaBay

Subscribe
Powiadom o
34 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Andrzej
4 lat temu

w przede wszystkim wszyscy deweloperzy mieli i mają do tej pory super marzę więc może zaczną obniżać ceny i w ten sposób rynek się rusza czy wszyscy pozostali muszą obniżać ceny żeby funkcjonować A deweloperze tylko zyskiwać

Don Q.
4 lat temu

inwestorzy nie są obecnie zainteresowani kupnem nowych obligacji. A brak możliwości pozyskania kapitału na zrolowanie obligacji oznacza kłopoty.
„Istnieje bardzo duże ryzyko, że te czynniki wpłyną na możliwość terminowej spłaty lub rolowania zapadających obligacji”

Może mi się coś pomyliło, ale konieczność ciągłego pożyczania pieniędzy (np. emitowania obligacji), by spłacić poprzednie długi, to „piramida finansowa”?

Lech
4 lat temu
Reply to  Don Q.

Nie, piramida finansowa polega na czymś innym.

John
4 lat temu

Panie Macku brakuje puenty w artykule. To co powinien zrobić rząd z tym apelem ? Bo w krytyce poczynań innych wszyscy są dobrzy ale gdy trzeba podjąć decyzję i wyważyć sprzeczne interesy to już trudniej wyartykułować swoje zdanie.

Ppp
4 lat temu
Reply to  John

Co powinien zrobić rząd? Prosta sprawa – gdyby deweloperzy faktycznie mieli problemy finansowe, to by obniżali ceny, by szybciej sprzedawać i pozyskiwać gotówkę. Skoro tego nie robią, to znaczy, że ratunku nie potrzebują, a ich jęki można zignorować. Rząd powinien być ostatnią deską ratunku, a nie pierwszą. Najpierw obniżka cen, potem negocjacje z wierzycielami i dopiero na końcu rząd powinien dołożyć brakujące kwoty.
Pozdrawiam.

Steve
4 lat temu
Reply to  John

Nic nie powinien robić. I jeszcze dowalić katastrat od niesprzedanych gotowych mieszkań to skończy się kiszenie i sprzedawanie powoli by trzymać ceny

wiesław
4 lat temu
Reply to  Steve

katastrat [CENZURA – red] to likwidacja resztek Polski a zostało jej tak niewiele że dożyjesz jeszcze swojego podatku .Odsetek ludzi którzy mają więcej niż 1 mieszkanie jest tak mały że szkoda mówić ale ludzi którzy odziedziczyli mieszkanie po babci i ma 1 jest na tyle dużo że wpływy z ich wykstrowania zasypią pisowską dziurę i nie łudz się wprowadzenie tego podatku już jest od nieruchomości powyżej 10mln zł powoli się głupią Polską żabę gotuje później się zejdzie do tych co mają mieszkanie pod wynajem po mamie albo babci [CENZURA – red]

Rafał
4 lat temu

Jak jest dobrze, to windują ceny. Jak źle, wyciągają ręce. Z dala od moich (podatnika) pieniędzy. Nie dzielmy prywatnych firm na lepsze i gorsze.

Kmat
4 lat temu
Reply to  Rafał

Zyski prywatne, straty państwowe 🙂 Każdy by tak chciał!

Sherlock
4 lat temu

Zawsze mowilem, zadnych obligacji!!
zawsze mowilem, nigdy nie kupowac szalasu ktory jest tylko na papierze, zanim sie do niego nie wejdzie….
gdyby jakis szaman tudziez obiecywal mi ze moj szalas bedzie mial podloge z brylantow!! sufit z diamentow!! sciany z szafirow!! i gdyby mi jeszcze i to nie wystarczylo, dolozylby sexi dziewcze w gratisie…. nigdy bym mu nie dal najdrobniejszego pieniazka za jego czary….mary

Sherlock
4 lat temu

3 lata pozniej…. przychodzi hipek do szamana i mowi hipek – szaman, dalem ci 3 lata temu dwa pieniazki na moj wypasiony szalas z weranda i co? szaman- tak tak pamietam, dales mi 2 pieniazki, 1 pieniazek musialem dac budowniczemu i zostal mi jeden pieniazek, ktorego juz nie mam, idz do budowniczego tam o stoi zapytaj go o co kama…. hipek – szaman mnie przysyla bo mowi ze dal ci 1 pieniazek na wybudowanie mojego szalasu z weranda i kazal sie z toba kontaktowac, wiec sie kontaktuje, jak sytuacja panie budowniczy? kiedy bede mogl odebrac moj szalas? budowniczy- jak odebrac?… Czytaj więcej »

Robert
4 lat temu

Wakacje dla obligacji , wszystkim po równo.

Andrzej
4 lat temu

Wszędzie promocje minus 30, 40,50 procent to może na mieszkanie pora takie same wprowadzić w życie a nie łupić biednych ludzi nadal. Chętnie podam nr swojego konta dewoperom niech przeleja na nie połowę swojej „biedy” 😉

Brajanusz
4 lat temu

A może deweloperzy zanim polecieli z płaczem po pomoc powinni rozważyc obniżenie marży żeby pobudzić sprzedaż. Nie ma chyba bardziej zakłamanej branży…

Marcin
4 lat temu

Z całym szacunkiem do developerów, ale przy marżach sięgających 30 % za ostatnie tłuste lata, powunni mieć (tak jak każdy zresztą) jakieś zabezpieczenie finansowe a nie wszystko przejadać. Ewentualbie obniżyć ceny nie sprzedanych mieszkań by uzyskać płynność. W tym przypadku chyba jednak mechanizm rynkowy byłby najlepszym rozwiązaniem.

Pan Krzysztof
4 lat temu
Reply to  Marcin

Myślę, że część tej kasy jest bezpieczna poza firmą. Teraz to już są ich pieniążki i najwyżej jakaś sp. zoo czy jakaś tam S.A. upadnie a za rok założy się nową.

Igor
4 lat temu
Reply to  Marcin

Jakie 30%. Skąd takie dane?

Piotr
4 lat temu
Reply to  Igor

Z raportów finansowych spółek giełdowych. Część deweloperów obecna jest na giełdzie i co kwartał musi przedstawiać dokumenty finansowe.

Marek
4 lat temu

Dobry kierunek. Brakuje mi kolejnego stada świętych krów. Nudno tak, ciągle tylko banksterzy i lekowi kłamcy. Ale, na szczęście jest inicjatywa: chrońmy krowy mieszkaniowe. Żeby tylko Morawiecki się na tym poznał, by zrozumiał jak to ważne (i nie badał przyczyny choroby tych krów). I najważniejsze – nikt nie może upaść, nawet oprzeć się jedną ręką. Nie i już.

Dominik
4 lat temu

Co do bezpieczeństwa środków na tych rachunkach powierniczych nie byłby taki pewien. Są pewne tego obejścia, publicznie nie będziemy pisać ale nie działają zawsze te zabezpieczenia w uproszczenia.
Dodatkowo problem z wykonawcami nie dostaną zapłaty za swoją pracę znowu małe firmy ucierpią.
Co z gwarancjami w przypadku wad które wyjdą po oddaniu tzw gwarancji
Może rozwiązaniem powinien być zwrot środków ale bez oprocentowania dla inwestorów i to też do pewne kwoty powiedzmy 100 tysięcy euro czyli nie podmiotów profesjonalnych żeby znowu zwykły inwestor nie oberwal. To taka kara grałeś ostro to zysku nie ma. A inflacja zjadła trochę siły nabywczej

Marek
4 lat temu
Reply to  Dominik

Z jakiego powodu list jakiejś organizacji (na marginesie: sprzeczny z tym, co mówią sami deweloperzy) miałby spowodować straty kapitału u tych, którzy pożyczyli pieniądze?

Rob
4 lat temu

Do tego cyrku powinni dopisać się właściciele akcji na GPW, żartobliwie napiszę, że im też należy się zrolowanie akcji po cenie styczniowej.

Mat
4 lat temu

Wkoncu ceny wrócą na normalny poziom, a pod biurami developerow nie będą parkować furki za 500tysi

Pawel
4 lat temu

Nareszcie ceny mieszkań będą normalne. Jeszcze pół roku.

Aleksander
4 lat temu

A niech bankrutują! Bankructwo jest naturalnym procesem uwolnienia źle zarządzanych ograniczonych zasobów, które zostały często pozyskane w okresie sztucznie zaniżanych stóp procentowych! To proces samoooczyszczenia się gospodarki!

Łukasz
4 lat temu

Rozwiązanie jest proste – jak obniżą cenę mieszkań to sprzedadzą. Ale deweloperzy chcieliby sprzedawać po aktualnie wygórowanych cenach a z drugiej strony wyciągają rączki po pomoc z publicznych pieniędzy. Bezczelność.

Daniel
4 lat temu

Hahaha. Mogliby się zdecydować na spójną narrację bo nie sądzę że w ciągu 3 dni raptem tak się pogorszyło. Parę dni temu oglądałem wywiad jak świetnie sobie radzą. Rozumiem, że mogło to być pod klienta …”kupuj wszystko w porządku” ale skoro sobie pogrywają skąd można wiedzieć czy przypadkiem nie chce wyciągnąć kasy/uszczknąć kawałka „tarczy”, bo jest okazja..

E.G
4 lat temu

Może wreszcie zaczną budować dla średnio zarabiającego Kowalskiego. Jak towar nie ma zbytu to się obniża cenę albo bankrutuje. Dziś nikt nie kupi dziury w ziemi jako mieszkania.

Dorota
4 lat temu

Urząd Pracy wniosek na 5000,00 zł. ZUS postojowe i zwolnienie że składek wszystkim po równo.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu