Karta debetowa wydawana od ręki strategicznym produktem banków w erze koronawirusa? W PKO BP na dwa lata, w Aliorze na rok – klienci, którzy posiadają już konto osobiste, mogą wyrobić sobie kartę debetową na preferencyjnych warunkach. Taki ruch ma sprawić, że mniej osób przychodzić będzie do placówek po gotówkę. Czy to dobry pomysł? Będą na te karty chętni? I na jakie pułapki trzeba uważać?
Pomysł z wprowadzeniem bezpłatnych kart dla klientów posiadających tylko „gołe” konto przypomina mi trochę historię z tzw. podstawowymi rachunkami płatniczymi (PRP). Wszystkie banki i SKOK-i musiały je mieć w swojej ofercie w sierpniu 2018 r. Musiały to dobre słowo, bo wprowadzenie takich kont narzuciła instytucjom finansowym Unia Europejska. Chodziło o to, by otworzyć nieubankowionym drzwi do usług finansowych. Np. w Polsce konta w banku nie ma mniej więcej co piąty dorosły Polak.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Konto PRP musi być prowadzone bezwarunkowo za zero, podobnie jak wydana do niego karta debetowa. Posiadacz tego rachunku może też do woli wpłacać i wypłacać gotówkę w oddziale, a w przypadku operacji bankomatowych, otrzymuje pakiet pięciu darmowych transakcji w miesiącu.
Banki nie były tym pomysłem zadowolone, dlatego nie paliły się do promowania tych rachunków. Jednym pożytkiem i nadzieją dla nich było to, że po jakimś czasie posiadacz PRP uzna, że konto nie jest w pełni funkcjonalne i przesiądziecie się na inny, płatny rachunek.
W rocznicę wprowadzenia PRP sprawdziłem, ile osób skorzystało z tego dobrodziejstwa. Były banki, w które otworzyły 1000 czy 2000 takich kont, ale były też takie, w których liczbę PRP można było policzyć na palcach trzech rąk (np. Nest Bank otworzył 13 rachunków).
Karta debetowa Instant za absolutne zero
Tym razem Unia przestrzeliła z prognozami dotyczącymi wzrostu ubankowionych osób. Jak będzie z ukartowieniem nieukartowionych w PKO BP i Alior Banku? Banki wpadły na następujący pomysł: wśród klientów jest pewna grupa klientów, którzy mają konto osobiste, ale bez karty debetowej. I spora część tej grupy przychodzi teraz – w dobie pandemii koronawirusa – do oddziałów, żeby wpłacić lub wypłacić gotówkę. Bankowcy „łapią” ich i mówią: oto karta debetowa od ręki, na preferencyjnych warunkach.
Bankowcy liczą, że dzięki temu skrócą się kolejki w oddziałach, a być może w przyszłości wyedukowani w płatnościach klienci zamówią „normalne” karty. Czyli bankowcy chcą upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu.
W PKO BP karta debetowa wydawana w trybie nadzwyczajnym nazywa się tak, jak zupka – „instant”. Może ją otrzymać zarówno osoba, która teraz postanowi założyć konto, jak również ktoś, kto ma już rachunek w PKO, ale bez karty.
Klient nie płaci za jej wydanie i użytkowanie, nie ma opłat za wypłaty w bankomatach PKO BP oraz należących do innych banków i sieci. Również usługa cashback realizowana tą kartą jest za darmo (chodzi o wypłatę gotówki w sklepie podczas płacenia za zakupy kartą). Standardowo posiadacze „Konta za zero” płacą złotówkę za tę usługę.
Nie ma też prowizji za wypłatę gotówki z bankomatu za granicą. Dziś ta żadna korzyść, bo turystyka i podróże stanęły, ale karta debetowa ważna jest dwa lata, nie wykluczone więc, że za jakiś czas przyda się podczas wizyty za granicą.
W porównaniu z innymi kartami różni się dziennym limitem transakcji. Domyślnie kartą Instant można wydać dziennie maksymalnie 3000 zł, ale ten limit podzielony jest po 1000 zł na wypłaty gotówki, bezgotówkowe płatności w sklepach stacjonarnych i internetowych. Limit można zwiększyć do 2000 zł na każdą ze wspomnianych form płatności. Kartą można płacić już następnego dnia po wydaniu (wydawana jest od ręki w oddziale). Aktywuje się ją poprzez dowolną płatność wymagającą podania kodu PIN.
Karta w PKO na próbę, w Alior Banku na stałe
Pomysł PKO BP powielił właśnie Alior Bank, ale jest kilka różnic. Po pierwsze, Alior wydaje kartę tylko dotychczasowym klientom, którzy mają konto, ale bez karty, albo wydana wcześniej karta jest nieaktywna.
I od razu jest to karta docelowa, bank jedynie zwalnia z opłat za wydanie i użytkowanie karty przez rok. Pozostałe opłaty zależą od posiadanego wariantu konta. Np. „Konto Jakże Osobiste” w Aliorze to tzw. rachunek kafelkowy. Kosztuje 5 zł miesięcznie, chyba że miesięcznie klient wyda kartą co najmniej 5 zł. I z tej opłaty zostanie zwolniony przez 12 miesięcy.
Poza tym ma do wyboru 10 tzw. korzyści, np. wypłaty ze wszystkich bankomatów w Polsce, podwyższone oprocentowanie na koncie oszczędnościowym czy ubezpieczenie podróżne. Dwie korzyści może mieć za darmo, za każdą pozostałą płaci 3,5 zł miesięcznie (jeśli chce z niej korzystać). Od tych ustawień zależy, ile finalnie zapłaci za rachunek.
PKO BP wydaje kartę „instant” i przez 2 lata klient wszystko w ramach karty ma za darmo, a potem decyduje, czy wziąć „plastik” ze standardowej oferty. To z pewnością ciekawsza opcja niż tylko zwolnienie z opłat za korzystanie z karty w Alior Banku.
Biorąc na próbę kartę „instant” w PKO BP można też sporo zaoszczędzić. Sztandarowe „PKO Konto za zero” jest prowadzone za zero, jeśli klient ma je w pakiecie z kartą debetową. W przeciwnym razie kosztuje aż 8 zł miesięcznie. Jeśli dobrze rozumiem (czekam na potwierdzenie tej informacji przez bank), dobranie do tego konta karty „instant” spełnia warunek „konta z kartą”, dzięki czemu nie trzeba płacić 8-złotowego abonamentu. Gdyby było inaczej, trudno by mówić o tym, że karta nic nie kosztuje.
Karta dla seniora – tak, ale potrzebna edukacja
Czy będę chętni na karty w promocyjnych cenach? Podobnie jak z podstawowymi rachunkami płatniczymi, jestem umiarkowanym optymistą. I PKO BP, i Alior nie ukrywają, że ofertę kierują głównie do starszych klientów, którzy wolą korzystać z obsługi oddziałowej, spotkać się twarzą w twarz z pracownikiem banku i powąchać wypłacone banknoty. Z jakiś powodów do tej pory nie używali kart. Czy zachęta w postaci braku opłat coś tu zmieni? Jeśli nie mieli karty (mam na myśli klientów PKO BP), to część z nich musiała płacić aż 8 zł miesięcznie za konto.
Spodziewam się też strachu przed nowinką technologiczną, jaką jest płacenie kartą. Wstyd się przyznać, ale kiedy byłem w liceum, poprosiłem ojca o parę groszy. Tata nie miał przy sobie gotówki, dał mi więc kartę. To była moja pierwsza wypłata z bankomatu. Byłem tak podekscytowany tą wypłatą, że stojąc już przy maszynie trzy raz wklepałem zły PIN i kartę wcięło. Że coś pójdzie nie tak, zapewne obawiać się mogą osoby starsze.
Przeczytaj też: Widmo bezrobocia zagląda w oczy nie tylko kredytobiorcom. Jak pomagać milionom Polaków, którzy wynajmują lub najmują mieszkania?
Jeśli karty miałyby być wydawane klientom-seniorom, banki nie mogą zapomnieć o edukacji. Warto też asystować naszym babciom i dziadkom przy pierwszych kartowych transakcjach.
Śmieszne w tej całej akcji jest to, że ma ona zmniejszyć liczbę wizyt w oddziałach, a tymczasem – żeby wyrobić kartę – trzeba pójść … do oddziału. Wiem, czepiam się. Lepiej i bezpieczniej oczywiście jest pójść po kartę raz, niż co chwilę biegać do oddziału po gotówkę. W PKO BP i Alior Banku dostaniemy karty od ręki, a płacić możemy nimi już następnego dnia.