W ostatnich tygodniach lawinowo wzrosła liczba zakupów online. Ta branża przeżywa rozkwit i często pada ofiarą własnego – wymuszonego kwarantannowymi okolicznościami – sukcesu. Najstarszy wyłącznie internetowy sklep spożywczy Frisco już utonął pod ciężarem zamówień – obecnie oferuje terminy dostaw w połowie maja. Niewiele lepiej jest u konkurencji z dużych marketów. Ale opcji e-zakupów przybywa! Ile to kosztuje i gdzie są najkrótsze terminy?
Bardzo szybko polubiliśmy robienie zakupów online, choć zmusiła nas do tego sytuacja. Do tej pory zakupy spożywcze przez internet robiło w Polsce dziesięciokrotnie mniej osób, niż np. w Wielkiej Brytanii. Segment tego typu zakupów, zwany e-grocery, stanowi 0,9% polskiego handlu internetowego. W czasie epidemii na pewno wzrósł, ale dokładnych danych jeszcze nie ma. Strona Frisco.pl miała w lutym ok. 0,5 mln użytkowników, a w marcu ma 1,3 mln.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Ale zarówno we Frisco, jak i konkurencyjnych hipermarketach, które dowożą zakupy do domu, terminy są tak odległe, że w zasadzie uniemożliwiają bieżące zaopatrywanie się w jedzenie. Rynek nie znosi próżni, więc – jak grzyby po deszczu – zaczęły „rosnąć” nowe apki do zamawiania. Sprawdziłem gdzie – poza e-sklepami dużych sieci – można zrobić zakupy z szybką dostawą. Dla przypomnienia: ofertę Frisco, Carrefour, Tesco, czy E.Leclerc prześwietliliśmy tutaj.
Biedronka wchodzi do internetu razem z Glovo
Największą rewolucją jest wejście Biedronki w e-handel. Sklepy tej największej sieci detalicznej w Polsce przed świętami czynne są całą dobę, ale i tak przed wieloma placówkami stoi kolejka chętnych do wejścia. Produkty Biedronki można zamawiać przez aplikację Glovo, która do tej pory skupiała się raczej na rywalizacji z Uber Eats i Voltem, czyli zajmowała się dowozem jedzenia z restauracji.
To hiszpański start-up, który działa w kilkuset miastach w Europie i Ameryce Południowej. Apka działa płynnie i jest intuicyjna. Model płatności jest taki sam, jak w podobnych aplikacjach, czyli przez podpiętą kartę. Koszt dostawy wynosi 9,99 zł. Do tego należy dodać ewentualnie 1,99 zł za „złą pogodę” (rekompensata dla kuriera za pracę w trudnych warunkach). Samo dostarczenie zakupów może się obyć techniką bezkontaktową, czyli pod drzwi.
Po zalogowaniu widzimy kilka dostępnych usług: przekąski, dostawę express, jedzenie, supermarket. To pod tą ostatnią „ikonką” kryje się opcja zamawiania produktów z Biedronki. Oferta internetowa jest duża i powinna zadowolić zdecydowaną większość stałych bywalców sklepów Jeronimo Martins. Przez internet można kupić większość podstawowych produktów z podziałem na nabiał, pieczywo, przekąski, owoce i warzywa, alkohol, a nawet baterie.
Czas dostawy – pod tym względem trudno się połapać. Jednego dnia widzę kilka opcji terminów dostaw „na później”, innego dnia dostaję komunikat, że dostawy są realizowane wyłącznie na bieżąco, czyli mniej więcej w ciągu godziny. A jeszcze kiedy indziej – gdy chciałem kliknąć „zamów” – okazało się, że kurierzy są przeciążeni i zamówienie… w ogóle nie będzie zrealizowane.
Żabka, jej „apka” i Carrefour Express
Zaletą Żabek jest ich zagęszczenie, wadą – ograniczony wybór towarów i dość wysokie, jak wynika z monitoringu portalu DlaHandlu, ceny (można jednak polować na promocje). Żabka zaktualizowała swoją apkę – „żappkę” – o opcję „click&collect”. Polega ona na tym, że na smartfonie składam zamówienie, a po jakimś czasie jest ono dostępne do odbioru w wybranym sklepie. Funkcja jest ograniczona tylko do kilkudziesięciu z 6.000 sklepów, głównie w Warszawie i w Poznaniu. Nie dane mi było jej przetestować, bo mimo iż ściągnąłem najnowszą wersję – apka uporczywie domagała się aktualizacji, by móc realizować zamówienia składane online.
Na pocieszenie trzeba dodać, że zakupy w Żabce umożliwia też opisana wyżej aplikacja Glovo. Ale znów – z powodu dużej liczby zamówień, robienie zakupów bywa niemożliwe. Wiadomo, że koszt dostawy to 12 zł. Niestety, nie ma „katalogu produktów” – musimy napisać ręcznie czego potrzebujemy.
Ta sama aplikacja Glovo oferuje za to zakupy w Carrefour Express. Dostawa jest tańsza niż ta z Żabki – 6,99 zł zamiast 12 zł – a produkty możemy przeglądać i wrzucać do koszyka w bardzo wygodny sposób.
Szopi.pl – dobre terminy dostaw, ale uwaga na ceny!
Szopi.pl to niezależne przedsięwzięcie, którego pomysłodawcy na długo przed pandemią postanowili świadczyć usługi robienia i dostarczania zakupów w marketach, które nie mają swojej elektronicznej wersji. Chodzi przede wszystkim o Lidla i Biedronkę. Firma deklaruje, że w ofercie jest też Auchan, ale na stronie oferty tego sklepu nie znalazłem. Aktualnie w ofercie oprócz tych dwóch dyskontów, jedzenie można zamawiać też z Carrefoura.
Podstawowy koszt dostawy wynosi 9,90 zł (do niedawna dostawa była darmowa w przypadku większych kwot). Płacić za zakupy możemy kartą kredytową online, przelewem, albo BLIK-iem.
Uwaga – ceny artykułów mogą być wyższe niż w marketach, bo Szopi zaszywa niewielką, dodatkową marżę w cenach niektórych towarach. Jest o tym informacja „na metce”. Dobra wiadomość jest taka, że Szopi miewa – jeśli mamy trochę szczęścia – naprawdę bliskie terminy dostaw.
TrafiSzop, czyli car-sharing wchodzi w zakupy online
Zupełną nowością na rynku jest TrafiSzop – to usługa należąca Traficar – jednej z największych, obok Panka firmy car-sharingowej w Polsce. Samochody Traficar „wyjechały” jednak z Warszawy w ubiegłym roku, ale teraz firma wraca i zamierza oferować mieszkańcom stolicy zakupy z dostawą do domu.
Zakupowe potrzeby klientów realizuje flota obsługowa i dostawcza Traficara – być może wynika to z tego, że obecnie firmy car-sharingowe nie mają zbyt wielu klientów, więc żeby zająć czymś czas, a przede wszystkim zwiększyć przychody, wchodzą w nowy segment. Pod tym względem należą się punkty za kreatywność.
Zakupy robi się poprzez stronę internetową – znajdziemy tam większość potrzebnych w czasie kwarantanny produktów. TrafiSzop zaopatruje się w warszawskiej sieci sklepów Mokpol. Skłamałbym gdybym napisał, że ceny są tam takie jak w dyskontach – jest drożej, ale za to wybór jest jak w delikatesach. Za zakupy płacimy kartą albo przelewem przed złożeniem zamówienia, a koszt dostawy to sztywne 19,99 zł plus koszty torebek na zakupy.
W tym przypadku cena odzwierciedla możliwość zrobienia szybkich zakupów – z dostawą nawet na dziś. Oczywiście, jest opcja dostawy pod drzwi – kurier kontaktuje się z nami mniej więcej kwadrans przed przyjazdem i konsultuje sposób dostawy. TrafiSzop szuka kolejnych chętnych do współpracy sieci sklepów i knajp.
Lisek o krótkim zasięgu
Jest jeszcze warszawska aplikacja Lisek, której kurierzy dostarczają zakupy w rekordowe 10 minut, a przy zamówieniu powyżej 100 zł dostajemy zniżkę 10%. Zniżka jest spora, ale i same ceny produktów mają sporą marżę – tak na oko 20-30% w stosunku do cen marketowych. Zasięg terytorialny Liska jednak mocno ograniczony – firma działa tylko w wybranych dzielnicach Warszawy.
>>> Aktualizacja <<< Lisek ogłosił w połowie marca, że zakończył działalność.
A może zakupy u „pana taksówkarza”?
Być może najbardziej niezawodnym i najszybszym sposobem na zrobienie zakupów będzie… taksówkarz? Taryfiarze nie mają obecnie wiele zleceń, a opcja robienia zakupów od zawsze była w portfolio firm taksówkowych – zwykle chodziło o dowóz „wyskokowego” asortymentu na imprezę, ale teraz można ich wykorzystać do dostarczenia towarów naprawdę pierwszej potrzeby.
Oferta zakupów widnieje na stronach internetowych większości korporacji. Ceny różnią się w zależności od miasta i skali zamówienia. Tanio nie jest. W iTaxi zrobienie i dowóz zakupów to koszt 40 zł (w Katowicach), 20 zł plus 5 zł za wniesienie (w Lublinie), 50 zł (we Wrocławiu). Z kolei w Warszawie jest to 30 zł w ciągu dnia i 50 zł nocą. Podobne stawki są u konkurencji.
Co można kupić o taksówkarza? To kwestia dogadania się z kierowcą, ale chodzi raczej wyłącznie artykuły pierwszej potrzeby. Nie ma sztywnych regulaminów, obowiązuje raczej savoir vivre, np. maksymalnie 10 pozycji na liście zakupowej i 20 różnych sztuk produktów z wyłączeniem takich, które trzeba ważyć czy kroić – wyłącznie paczkowane. Płaci się gotówką przy odbiorze, a taksówkarz może odmówić kupowania ciężkich przedmiotów (np. kilku zgrzewek wody i 10 kg ziemniaków).
źródło zdjęcia: PixaBay