27 marca 2020

„Lekarstwo gorsze, niż choroba. Zapłacimy ciężkim kryzysem” – mówią przeciwnicy „zamrożenia” kraju. Czy jest inne wyjście? Liczę!

„Lekarstwo gorsze, niż choroba. Zapłacimy ciężkim kryzysem” – mówią przeciwnicy „zamrożenia” kraju. Czy jest inne wyjście? Liczę!

Im dłużej trwa „narodowa kwarantanna”, tym częściej słychać głosy, że monstrualne koszty takiego przestoju gospodarki – w postaci „wyprodukowania” milionów bezrobotnych, cofnięcia o lata wielu karier, zniszczenia dorobku życia tysięcy, a może milionów ludzi – mogą być większe, niż korzyści w postaci uratowania pewnej liczby istnień ludzkich. Spróbowałem policzyć, jak wysoka to będzie cena

Zwolennicy hipotezy mówiącej, że w tym przypadku lekarstwo jest gorsze, niż choroba, twierdzą, że jeśli miliony ludzi stracą pracę i dochody, a setki tysięcy przedsiębiorców pójdą z torbami, to gra może być zbyt ryzykowna. Suma cierpień tych, którzy zapłacą za kryzys utratą pracy lub majątku (a niektórzy może i życia) może być większa, niż „uzysk” z uratowania dużo mniejszej liczby ludzi przed śmiercią.

Zobacz również:

Spór jest tak naprawdę nierozwiązywalny zarówno na poziomie etycznym, jak i finansowym. Po pierwsze dlatego, że nie znamy jeszcze sumy kosztów wynikających z „narodowej kwarantanny” i jej konsekwencji, a po drugie dlatego, że życie ludzkie z zasady jest bezcenne. Nie mamy jeszcze danych, by porównać liczbę uratowanych dzięki kwarantannie istnień z liczbą np. samobójstw w wyniku utraty pracy, firmy, czy perspektyw życiowych, gdyby okazało się, że mamy przed sobą kilka lat ciężkiego kryzysu (co nie jest niemożliwe).

Tym niemniej – będąc zimnym draniem, który świat obserwuje przez pryzmat komórek w excelu – można próbować oszacować sytuację od strony stricte finansowej. W trzech wariantach.

„Przechorujmy to wszyscy” – mówią „liberałowie”. Ilu nie przeżyje?

Pierwszy wariant: puszczamy epidemię „na żywioł”. To stosunkowo łatwy do wpisania w excel scenariusz, bowiem modele rozpowszechniania się koronawirusa SARS-nCOV-19 są znane i mniej więcej wiadomo co się może wydarzyć.

Jeśli puścić zarazę bez żadnych limitów, to „przeleci” ona przez 60-70% ludności kraju, czyli co najmniej przez 23 mln ludzi. Z tego 80% nawet nie zauważy, że chorowało, 10-20% przejdzie chorobę mniej lub bardziej ciężko, a 4% będzie potrzebowało pomocy na OIOM i respiratora, żeby przeżyć. Te 4% to jakieś 900.000 osób, dla których mamy 10.000 miejsc w szpitalach i 3.000 wolnych respiratorów. Przyjmując pewną rotację pacjentów, miejsca starczy dla 40.000-50.000 osób w skali roku, zaś jakieś 850.000 umrze.

Zobacz: Coronavirus Covid-19 mortality rate

Ktoś powie: ale przecież w młodych grupach ludzi śmiertelność nie przekracza 0,1-0,5%. Tak, ale… Analitycy szacują, że tam, gdzie uda się zapewnić dobrą opiekę wszystkim chorym ciężko znoszącym Covid-19, śmiertelność wyniesie 0,5% (tak jest w Korei Południowej, która ma jeden z najlepszych na świecie systemów opieki zdrowotnej, a także – na razie – w Niemczech, które zgromadziły gigantyczne zasoby respiratorów i od dawna ściągają z innych krajów lekarzy). A tam, gdzie system ochrony zdrowia nie wytrzyma naporu wielu pacjentów w jednym momencie – śmiertelność wyniesie 3-5%. Po prostu zabraknie łóżek, lekarzy i sprzętu. Stąd założone przeze mnie 4%

Scenariusz słaby, ale za to niewiążący się z poważniejszymi kosztami dla gospodarki. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że 80% osób umierających będzie w wieku poprodukcyjnym. Koszty ich leczenia w dłuższej perspektywie zrównoważą się z mniejszymi wypłatami emerytur z ZUS.

———————

Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach” i korzystaj ze specjalnych porad Macieja Samcika na kryzysowe czasy – zapisz się na newsletter i bądźmy w kontakcie!

———————

Drugi wariant: zatrzymujemy cały kraj, by zablokować wzajemne zarażanie się ludzi. Ci, którzy już są zarażeni, w ciągu kilku tygodni się „ujawnią”, będzie można ich wyleczyć, zaś pozostali mają siedzieć w domu. Przy zachowaniu blokady granic można liczyć, że po trzech miesiącach wirusa uda się wyplenić, bo po prostu w kraju będą tylko ci, którzy już zarazę przechorowali oraz ci, którzy się z nią nie zetknęli, bo siedzieli w tym czasie w domu. No i „parę” osób będzie już na cmentarzu.

W Polsce mamy ok. 1.000 oficjalnie potwierdzonych zarażeń i najpewniej kilkanaście tysięcy chorych, którzy się stopniowo będą ujawniali (statystyka pokazuje, że „mnożnik” między zdiagnozowanymi i prawdziwymi przypadkami na świecie wynosił 16-18).  Gdy we Francji oficjalnie było 1400 przypadków, to epidemiolodzy szacowali „prawdziwą” liczbę chorych na 24.000, zaś były też szacunki mówiące o 140.000. W Hiszpanii na 1200 oficjalnie stwierdzonych przypadków mówiono o ponad 20.000 „prawdziwych”.

ZOBACZ TEŻ: Gdy kwarantanna zaostrzona, postanowiliśmy zająć czymś rączki. I ulepiliśmy… to

Wśród nich będzie kilka procent ofiar śmiertelnych. Może to będzie 100 osób, może 200, bo służba zdrowia ma szansę wytrzymać napływ potrzebujących pomocy 10-20% chorych. To wariant optymistyczny. Pesymistyczny mówi, że – ze względu na małą liczbę przeprowadzanych testów – u nas na jedną „oficjalnie” chorą osobę przypada 20-25 chorych „utajonych”.

Poniżej trajektoria wzrostu zachorowań w różnych krajach (na podstawie oficjalnych danych, czyli wynikających z liczby przeprowadzanych testów), grafikę przygotował zespół BIQData

A tutaj trajektoria zmarłych zakwalifikowanych jako ofiary śmiertelne wirusa:

Kłopot polega na tym, że Polska nie jest całkowicie zablokowana – część ludzi chodzi do pracy, a ze względu na brak możliwości wykonania im testów – nie wiadomo ilu z nich jest chorych i dalej rozsiewa zarazę. To może spowodować, że liczba zakażonych będzie nadal rosła, pomimo, iż większość Polaków siedzi w domach. Aby wirusa wyeliminować, trzeba by zamknąć w domach 100% obywateli na miesiąc i utrzymywać w tym czasie zamknięte granice.

Ile będzie kosztowała narodowa kwarantanna? I każde uratowane życie?

O ile w pierwszym wariancie głównym kosztem jest 850.000 zmarłych, o tyle w drugim – kryzys gospodarczy. Niewiele wiemy o tym, co nas czeka, ale już pojawiają się szacunki o tym, że milion osób straci pracę już w ciągu najbliższych kilku tygodni. Morgan Stanley szacuje, że polska gospodarka skurczy się w 2020 r. o 3,5% i już widać, że jest to dość ostrożna prognoza.

Ekonomiści są zgodni, że jeden wolny dzień to 0,2-0,3% PKB mniej w skali roku. Łatwo policzyć, że dwa tygodnie „zamrożenia” kraju kosztuje 4% krajowego PKB. Polska będzie stała przez co najmniej jeden miesiąc (od połowy marca do połowy kwietnia), co oznacza, że „paść się” pójdzie 8% wartości dóbr i usług, które wytwarzamy. Jakaś część z nich jest „odzyskiwalna”, dzięki większym obrotom branż działających online.

Polska gospodarka ostatnio rosła w tempie 3-4% rocznie, co oznacza, że np. 6% uszczerbku „kwarantannowego” (8% minus 2% „odzyskane” dzięki wzrostowi wartości usług online) oznacza, że w skali roku polskie PKB spadnie o 2-3%. To by się mniej więcej zgadzało z szacunkami Morgan Stanley.

Czytaj też: 140 mld zł. Tyle może kosztować budżet państwa walka ze skutkami epidemii koronawirusa. Jaka jest szczepionka na kryzys? Sześcioskładnikowa

Czytaj też: Koronawirus uderzy w polską gospodarkę i w… plany rządu. O ile spadną dochody państwa z podatków? Spróbowaliśmy policzyć i…

A gdyby polska gospodarka stała jeszcze przez jeden miesiąc, do długiego weekendu majowego? Wówczas mówimy o spadku PKB w skali roku o 9-10%. To już jest krach. Mówimy o 200 mld zł, których Polscy pracownicy i polskie firmy nie zarobią. Tych pieniędzy nie wydamy w sklepach, firmy ich nie zainwestują, ani nie przekażą właścicielom lub akcjonariuszom. O tyle Polska i Polacy zbiednieją.

Kłopot w tym, że część gospodarki nie ruszy już do końca roku. Branża turystyczna, hotelowa, restauracyjna, częściowo transportowa, eventowa, sportowo-rekreacyjna. Niewykluczone, że 10-15% potencjału polskiej gospodarki do końca roku będzie leżało trupem. A więc w ciągu kolejnego półrocza nie wytworzy dóbr i usług wartych 100-200 mld zł. W ten sposób uzyskujemy monstrualną kwotę 400 mld zł jako koszt „narodowej kwarantanny” gospodarczej.

Zobacz: Jak inne kraje ratują swoje firmy i ich pracowników przed bankructwem

Czytaj też: Propozycje rządu dla przedsiębiorców to „czerstwy żart”? Oto jak mogłaby wyglądać „Tarcza antykryzysowa 2.0”

To jest de facto cena uratowania ok. 850.000 istnień ludzkich, które stracilibyśmy puszczając SARS-nCOV-19 samopas. W przeliczeniu na jedną uratowaną od śmierci osobę wychodzi po 470.000 zł, które przeciętny Polak – przedsiębiorca, konsument, pracownik – straci wskutek kryzysu (nie tylko w pensji, bo PKB to również zyski przedsiębiorstw i pieniądze przeznaczane na inwestycje). I to zakładając, że w kolejnym roku gospodarka wyjdzie już przynajmniej na zero. A niektórzy mówią, że to niemożliwe i dopiero w 2022 r. zaczniemy podnosić się po tym nokaucie. To by oznaczało, że przeciętny Polak zapłaci milion złotych w utraconych przychodach za uratowane dzięki kwarantannie życia. Na osobę przypada 22.300 zł. 

Czytaj też: Czy koronawirus zainfekuje ceny mieszkań? Co robić jeśli masz w planach zakup lub wynajem mieszkania?

Czytaj też: Koronawirus zarazi polskie firmy. Na śmierć. Jak ratować przedsiębiorców przed bankructwem? Może tak, jak… studentów?

Koniec „zamrożenia” gospodarki po Wielkanocy? Niekoniecznie. Po długim weekendzie majowym? Też niekoniecznie…

Kłopot w tym, że… nawet te najczarniejsze prognozy dotyczące czasu trwania tzw. lockdownu Polski – czyli to, że skończy się po długim weekendzie majowym – zdaniem niektórych są zbyt optymistyczne. Coraz więcej specjalistów od prognozowania cyferek i od modeli matematycznych uważa, że Polska – a tym samym nasza gospodarka – będzie „zamrożona” aż do… początku czerwca.

Wrocławska firma Alphamoon wykorzystała uczenie maszynowe i modele epidemiologiczne, aby sprawdzić, który scenariusz walki z koronawirusem przyniesie najlepsze rezultaty. Z tej analizy wyszło, że jest opcja, która gwarantuje sukces w wybiciu wirusa. I że ta opcja nazywa się „jeszcze więcej izolacji”.

  • Według najbardziej optymistycznej prognozy, przy utrzymaniu lockdownu i zwiększeniu liczby wykonywanych testów (by bardziej efektywnie wychwytywać tych, którzy jeszcze chodzą po mieście i zarażają), prawdopodobieństwo zakończenia epidemii do końca maja wynosi 44%,szansa, że o wirusie „zapomnimy” do końca lipca – już 78%.

  • Całkowite zwolnienie lockdownu po Wielkanocy (czyli „już” w połowie kwietnia) spowoduje, że na początku maja epidemia wystrzeli gwałtownie. Będziemy świadkami przyrostu liczby zarażonych o dziesiątki tysięcy osób, podobnie jak dzieje się to we Włoszech czy w Hiszpanii. Jeśli zostanie podjęta decyzja o całkowitym zakończeniu lockdownu w połowie kwietnia, szczyt zachorowań przypadnie na drugą połowę maja i może osiągnąć poziom nawet kilku milionów osób. Liczba osób zmarłych może iść w dziesiątki tysięcy, a epidemia skończy się z początkiem wakacji.

Poniżej daję kilka wykresów. Co na nich widać? Linie zatytułowane „Exposed” – to osoby, które w danym dniu ulegają zarażeniu, „Infectious” – osoby już chore i już zarażające innych, „Total Cases Diagnosed” – raportowane przypadki koronawirusa, „Dead” – raportowane zgony. Linia to coś w rodzaju najbardziej prawdopodobnego scenariusza, zaś kolorowe obszary oznaczają, że o tyle – w tę lub we wtę – model matematyczny „ma prawo” się pomylić.

Analitycy założyli, że poprzez wprowadzenie lockdownu i powszechny samoizoloację w Polsce każdy z obywateli zmniejszył średnio 5-10 razy liczbę osób, z którymi wchodzi dziennie w interakcję.

Wariant pierwszy, ze zdjęciem lockdownu po Wielkanocy (ten szary obszar to okres „zamrożenia” kraju). I żeby nie było nieporozumień – literka „M” w opisie wykresów to miliony ludzi. Jak widzicie, straty będą duże, ale za to „zabawa” skończy się szybko, do końca wakacji. Trzeba by tylko było zrobić na szybkości ponad milion pogrzebów, a potem wrócić do pracy.

Wariant drugi to ten, w którym mamy przedłużenie lockdownu aż do końca maja i jednocześnie testujemy wystarczająco dużo osób, żeby wyłapać większość tych, które są chore, zanim zaczną zarażać innych.

Tyle, że ten ekstra-miesiąc (no, niespełna miesiąc, bo w maju jest sporo wolnych dni, w które gospodarka pracowała wolniej – choć np. pełną parą działała turystyka…) musi oznaczać jeszcze dodatkowych 50-60 mld zł strat dla gospodarki, powiększając koszty do najmarniej 450 mld zł…

Niestety, ten warunek skutecznego „wyłapywania” i wykonywania dziesiątek tysięcy testów dziennie na razie nie jest spełniony. Nawet więc przedłużenie „zamrożenia” do końca maja nie daje żadnej gwarancji, że to poświęcenie przyniesie sukces. Jeśli rząd nadal będzie tak ślamazarnie zwiększał skuteczność testowania, to czeka nas to (uwaga, to wykres długoterminowy, zwróćcie uwagę na daty na poziomej osi, są dość odległe):

Tutaj cały artykuł z modelami matematycznymi:  „Jak przewidzieć rozwój pandemii SARS nCov-19 w Polsce”

Ile pieniędzy nie trafi do kieszeni pracowników z powodu kryzysu?

Ale straty można policzyć też inaczej. Załóżmy, że poniosą je głównie pracownicy. Przedsiębiorcy, właściciele firm jakoś sobie poradzą. To ludzie, którzy mają wrodzony dar wychodzenia z tarapatów, zmieniania modeli biznesowych, cięcia kosztów i ograniczania strat. Przyjmijmy, że w tyłek dostaną głównie ci, którzy pracują i może jeszcze jedna trzecia samozatrudnionych.

Pracowników w Polsce mamy 16,5 mln, ich pensje stanowią 48% rocznego PKB (czyli niecały bilion złotych). Jednoosobowych firm są trzy miliony. Przyjmijmy, że wskutek ciężkiego kryzysu bezrobocie w Polsce osiąga poziom 15%, czyli taki, jak po kryzysie finansowym w 2008-2009 r. To optymistyczne założenie, bo niektórzy mówią, że czka nas kryzys bardziej podobny do tego, który spotkał świat w 1929 r., w czasie Wielkiego Kryzysu, który przyniósł 30% spadku PKB w ciągu czterech lat. W takim scenariuszu trzeba by założyć bezrobocie na poziomie raczej 20% (a może i ciut wyższe).

Ale bądźmy optymistami i załóżmy „tylko” wzrost z obecnych 5% do 15%. I dołóżmy do tego milion jednoosobowych firm. Wyjdzie, że bez pracy będzie dodatkowo 2,5 mln ludzi. Przyjmując, że ich mediana zarobków wynosi 3.000 zł na czysto, otrzymamy mniej więcej 100 mld zł utraconego dochodu. W przeliczeniu na jedno życie uratowane dzięki temu poświęceniu wychodzi w dużym zaokrągleniu – a pamiętajmy, że cała ta kalkulacja to jedno wielkie zaokrąglenie – 120.000 zł jako „składka” na jednego uratowanego z pandemii.

Bezrobocie to będzie ten koszt ratowania życia wielu Polaków, który zobaczymy bardzo szybko. Przed chwilą świat zaszokowały dane z USA, gdzie liczba nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych przez jeden tylko tydzień wzrosła z 300.000 do… 3.282.000. Analitycy spodziewali się wzrostu, ale nie takiego…

A gdyby tak… przetestować wszystkich? Czy to realne?

Ale jest i scenariusz trzeci, pośredni. Zakłada on, że staramy się wyłapać jak najszybciej wszystkich chorych, odizolować ich od reszty, a tej reszcie pozwolić wrócić do pracy. Tak zrobił Tajwan i Korea Południowa. Zamknięte granice (a więc zablokowany dopływ „świeżego” wirusa) w powiązaniu z przetestowaniem wszystkich obywateli i „wyłapaniem” tych, którzy sieją zarazę – to istota tego sposobu.

W Polsce przetestowano pewnie ze 30.000 osób. Podobno więcej się nie da, bo laboratoria nie podołają, a żeby impreza miała sens – trzeba byłoby mniej więcej w jednym czasie przetestować miliony. Potrzebne byłyby szybkie samoobsługowe testy, które można by wysłać ludziom, żeby sami się przebadali (coś a la test ciążowy). W Norwegii zastosowano półśrodek – przekazano ludziom aplikację, za pomocą której można zgłaszać objawy koronawirusa. Zamknięcie w domu „podejrzanych” może ograniczyć rozwój zarazy.

Gdyby pojawiła się pewna, szybka metoda zbadania całego narodu – bylibyśmy w domu. Na razie to nieosiągalne, chociaż Brytyjczycy – a konkretnie naukowcy – podobno są bliscy wprowadzenia samoobsługowych testów, na tyle tanich i szybkich w produkcji, by rozdać je wszystkim w mniej więcej tym samym czasie.

Na razie Korea Południowa jest w stanie testować kilkadziesiąt tysięcy osób dziennie (obrazuje to ten wykres poniżej). W tym tempie można w tydzień przetestować – i zwolnić do pracy – ćwierć miliona ludzi. W ciągu miesiąca – milion. Mało.

Ile by to kosztowało? Według cennika, który wystawił dyrektor jednego z polskich szpitali, koszt jednego testu wykonywanego metodą konwencjonalną, czyli w laboratorium, wynosi 500 zł. Koszt przetestowania całego narodu – przy założeniu, że byłoby to technicznie wykonalne – niecałe 20 mld zł. W prywatnym laboratorium Warsaw Genomics koszt jednego testu wynosi 400 zł (aczkolwiek to laboratorium testuje teraz za darmo, bo uzyskało finansowanie od prywatnych firm, m.in. fundacji TVN „Nie jesteś sam”).

Ale przecież oprócz testów diagnostycznych są też kasetowe (paskowe) testy przesiewowe – są tańsze, choć też bardziej zawodne, więc nie wiadomo, czy ich zastosowanie nie przyniosłoby więcej strat, niż korzyści (fałszywe wyniki i dopuszczenie do pracy zakażonego człowieka miałyby katastrofalne skutki).

We wspomnianej wyżej analizie Alphamoon pisze, że jedyną szansą jest strategia szerokiego testowania  na wzór niemiecki. Celem jest sytuacja, w której nie więcej, niż 20% osób zakażonych pozostanie niezdiagnozowanych i niewyizolowanych. W innym przypadku, dla osiągnięcia podobnego efektu konieczny będzie bardziej restrykcyjny lockdown, czyli – krótko pisząc – kolejne, gigantyczne straty dla gospodarki.

Według Alphamoon niemieckim sposobem na sukces jest zmniejszanie do minimum liczby przypadków „ukrytych”, bezobjawowych, odizolowanie takich osób, by nie zarażały innych. Im więcej takich przypadków uda się wykryć, tym epidemia będzie miała mniej „tlenu”, żeby się rozwijać. Alphamoon pisze:

„Model szerokiego testowania realizowany jest u naszych zachodnich sąsiadów, gdzie pomimo dużej liczby stwierdzonych przypadków koronawirusa (~30.000) wskaźnik śmiertelności wynosi około 0,4%, co przemawia za hipotezą, że przypadków lekkich i bezobjawowych jest dużo więcej i muszą one zostać wyizolowane, aby nie doprowadzić do zarażenia innych osób”

—————————–

POSŁUCHAJ PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”

—————————–

A może „włączać” gospodarkę… blokowo?

Wygląda na to, że trzeci scenariusz na razie jest jeszcze nierealny. Ale to chyba jest najbardziej wydajna droga, żeby „odblokować” światową gospodarkę. Scenariusz zakładający, że w imię rozwoju gospodarczego godzimy się na śmierć 850.000 Polaków – w większości tych, którzy przez całe życie płacili podatki po to, by teraz państwo się nimi opiekowało – jest czysto hipotetyczny.

Scenariusz, w którym godzimy się na straty sięgające od 100 mld zł do nawet 400 mld zł, które oznaczałyby zniszczenie wielu lat życia milionom ludzi, też jest niefajny. Może należałoby podzielić kraj na regiony, odseparować je od siebie i region po regionie „przeczesywać” całą populację, wyłapując zakażonych. A potem – województwo po województwie – „odpalać” gospodarkę. Tylko czy da się to zrobić w ciągu dwóch-trzech tygodni, skoro jesteśmy w stanie dziennie wykonać tylko 4.000 testów?

—————————-

Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać:

>>>  Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów

>>> Ranking kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?

>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek?

—————————-

Jest i inne rozwiązanie: zamknięcie w domach ludzi z grupy wysokiego ryzyka i wysłanie pozostałych do pracy. Ale nawet jeśli przyjmiemy, że godzimy się na swobodne rozpowszechnianie się wirusa tylko wśród ludzi młodych i w średnim wieku – nie możemy być pewni, że nie doprowadzimy do katastrofy.

Po pierwsze taka segregacja byłaby dwuznaczna moralnie, po drugie – zapewne trudna do wyegzekwowania. Po trzecie – nawet jeśli przyjmiemy 0,1% śmiertelności wirusa w grupach niskiego ryzyka, to przy 25 mln ludzi mówimy o 25.000 zabitych przez wirusa.

zdjęcie tytułowe: kadr z filmu „San Andreas”

 

Subscribe
Powiadom o
182 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Paweł
4 lat temu

A skąd wiedza na temat liczby wolnych respiratorów? Według mojej wiedzy tych wolnych i wysokowydajnych czyli pozostających w dyspozycji i nadających się do ratowania chorych na koronawirusa było ok. 500. I to wczasie, gdy jeszcze nie stwierdzono w Polsce żadnego przypadku. Są dwa scenariusze – albo w szpitalach lada moment zacznie się selekcja albo państwo będzie trzymało chorych w kwarntannie pozwalając by ludzie umierali w domach. https://subiektywnieofinansach.pl/lekarstwo-gorsze-niz-choroba-kwarantanna-zaplacimy-ciezkim-kryzysem-mowia-przeciwnicy-zamrozenia-kraju-koronawirus/#

Paweł
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Sposród tych 10 tys. tylko część posiada odpowiednie parametry. Reszta jest zbyt mało wydajna. W praktyce sporo z nich to złom

Gandz
4 lat temu
Reply to  Paweł

Tak i brakuje też anestezjologow. W Lublinie na klika dużych szpital mamy 20-40 respiratorow wolnych. Sporo stoi zezlolowanych po zeszłorocznej decyzji ministra o obniżce refundacji świadczeń przy użyciu respiratora, np dyrektor u nas po tej decyzji zrezygnował z serwisowania części maszyn.

Rafer
4 lat temu
Reply to  Paweł

Skąd wiedza… według mojej, mojszej wiedzy. I’m lovin’ it

Władek
4 lat temu
Reply to  Paweł

My drogowcy mamy swój współczynnik SWŻ (statystyczna wartość życia), którego używamy przy wycenie opłacalności nowych inwestycji.
SWŻ mężczyzny 40 letniego to tyle a tyle, SWŻ 30 letnie niewykształconej kobiety to tyle a tyle.
Można pokusić się o wklepanie do Excela.

Ewa
4 lat temu

Maciek,myślę że do liczby osób, które umrą w opcji ”uwolnijmy wirusa” należy dodać liczbę osób,które normalnie zachorują na inne choroby jak np zawał,a nie będą leczone,bo nie będzie gdzie i też umrą.

Robert
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Maćku, w przypadku zapaści gospodarczej kryzys, brak środków spowoduje śmierć nieokreślonej bliżej liczby osób, które umrą na inne dolegliwości – system opieki medycznej po prostu nie będzie miał środków w wyniku zredukowania wpływów budżetowych. Ale jak to policzyć?

Robert
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Jak kurz opadnie dobrze będzie porównać efekty w Szwecji (która chyba jedyna idzie drogą nabycia odporności i minimalizowania strat w gospodarce) z pozostałymi krajami, szczególnie z Polską. Tylko trzeba popatrzeć na zmianę liczby zgonów w totalu, a nie wśród zakażonych (zdiagnozowanych).

Łukasz
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Jest jeszcze wariant 4 do policzenia – odpalenie gospodarki, przy zalozeniu, ze wszyscy, ktorzy moga pracowac z domu tak zostaja, a Ci, którzy mogą wychodzić mają obowiazek zabezpieczenia przez caly czas, pozwalającego na minimalizowanie zarazenia – maski, rekawiczki, policja z termometrami, wszechobecna dezyfekcja osob i mienia. Przy jednoczesnej całkowitej izolacji grup powyższonego ryzyka, zarówno zachorowaniem (seniorzy i chorzy) i roznoszeniem (dzieci i młodziez szkolna/akademicka). Tylko nie ma tych masek, tych rekawiczek, tych śluz dezyfekacyjnych, i kultury posłuszeństwa w narodzie tez nie ma wiec to raczej utopia…

Magda
4 lat temu
Reply to  Łukasz

Plus testowanie tych, którzy muszą wychodzić do pracy.
Jest tu tylko jeszcze jedna pominięta w artykule ważna rzecz – zakupy. Lockdown miałby sens gdyby każdy zamawiał online. A tak w sklepach się sporo osób miesza. Co nie jest uwzględnione w artykule. Dozwolony spacer po mieście to też patrząc na ostatnie ciepłe dni okazja do zarażenia.

Don Q.
4 lat temu
Reply to  Magda

W sklepie chyba nie tak łatwo się zarazić, o ile przestrzega się prostych zasad (utrzymywanie dystansu, nie kaszlenie i nie kichanie, odkażenie rąk przy wchodzeniu i wychodzeniu).
Natomiast niemal pewne zarażenie daje przebywanie z osobą zakażoną w zamkniętym pomieszczeniu przez dłuższy czas (np. w pracy).

Marcin
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

W Wielkiej Brytanii w 2018 roku zmarlo 616014 osob, w tym samym roku GDP wyniosl £29600 na glowe. W UK mieszka 66M ludzi. Ten jeden procent, o ktorym mowisz to lekko ponad 6k.

Agnieszka
4 lat temu
Reply to  Ewa

A ile osob umrze wlasnie z powodu „zamkniecia” wszystkiego? Z powodu depresji spowodowanej bezrobociem i niepewnoscia jutra, przemocy domowej, braku dostepu do badan diagnostycznych (bo przychodnie, lekarze domowi, ginekolodzy pozamykali gabinety)? Ile dzieci bedzie mialo urazy psychiczne, bo juz teraz sa zamkniete w szpitalach bez opieki i godzinami tam placza. Ile osob bedzie niedozywionych, bo wczesniej jadlo w szkolach i jadlodalniach, ktore teraz sa zamkniete?
Co jest wazniejsze- samo zycie czy jego jakosc?

adek
4 lat temu
Reply to  Agnieszka

jest pełno ludzi poważnie chorych, którzy chcą żyć i bardzo biednych którzy nie popełnią samobójstwa bo ich życie jest kiepskiej jakości.

Paweł
4 lat temu
Reply to  Agnieszka

wg TVN w kryzysie po 2008 roku było ok 5000 samobójstw. w zeszłym roku było ok 2500 samobójstw.
Ocena należy do ciebie

Łukasz
4 lat temu

Gospodarcze skutki lockdownu to jedno, druga kwestia to wpływ trwałych zmian postaw konsumenckich na jej odbudowę. W scenariuszu, w którym epidemia, w mniejszej lub większej skali będzie cykliczna, trudnym do wyobrazenia jest powrót do świata, w którym ludzie będą tak samo skłonni konsumować. Zatłoczone bary, restauracje, hotele, miejsca kultury pełne ludzi to raczej echo dawnego świata. Podobnie jak mały biznes usługowy, ten który nie przetrwa, raczej nie wróci. Kto podejmie ryzyko inwestycji w taki biznes, jeśli obarczony będzie ryzykiem sezonowości (z tytułu wirusa). Rozwój online, też raczej umocni wyłącznie dużych graczy, maly e-commerce może nie przetrwać. Poza tym, akcja „#zostanwdomu”… Czytaj więcej »

Ppp
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Łukasz ma rację krótko i średnioterminowo – myślę, że po trzech latach życie wyglądałoby już w miarę normalnie, a „moda wywołana przez trendsettersów” nie miałby wielkiego znaczenia. Za to do modelu „Przechorujmy to wszyscy” należy dodać koszty paniki wywołanej skokowym wzrostem ciężkich przypadków oraz śmierci. Wojskowe ciężarówki wywożące trumny w Bergamo – wyobraża sobie Pan coś takiego u nas? I czym by się to skończyło po pierwszym szoku? Myślę, że aktualne siedzenie w domu i szukanie rozrywki na internecie, chociaż drażniące, jest w sumie najmniej szkodliwe. A „liberałom” należy powiedzieć, że kiedy gasi się pożar, to nie jest czas na… Czytaj więcej »

Radek
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Wciąż lepiej żyć niż nie żyć. I nie wierzę, żeby społeczeństwo zaczęło się buntować, jeśli przez ten (ograniczony) czas ci, którzy oberwali najbardziej dostali jakiś 1000+ na przeżycie. Pod warunkiem, że ci którzy oberwali mniej też będą mieć trochę luzu (np. zlikwidowany lub zmniejszony PIT). Naprawdę mamy ogromne środki w budżecie, które ze spraw nieistotnych możemy przeznaczyć na sprawy ważne. Dla przykładu: – muzea i teatry można zamknąć na czas epidemii i ściąć dofinansowanie, – zwolnić pseduoartystów z durnowatych telenowel i programów rozrywkowych a ich wynagrodzenia przekazać na szpitale, – zablokować wszystkie inicjatywy w stylu ławeczek niepodległości – ściąć przez… Czytaj więcej »

Agata
4 lat temu
Reply to  Radek

Tutaj muszę się nie zgodzić z ostatnim postulatem czyli wymianą 500+ na ulgę podatkową. Byłaby to zmiana ogromnie szkodliwa dla rolników, którzy nie rozliczają przecież PIT-u, a spora cześć podatników PIT ma zaniżony podatek poprzez otrzymywanie podwójnej wypłaty (najniższa krajowa na konto, a reszta wypłacana pod stołem).

Moim zdaniem spokojnie można zrezygnować z inwestycji, które nie są niezbędne do życia, a jedynie poprawiają jego jakość i komfort (np. budowy nowych dróg).

No i bądźmy realistami, nikt nie postanowi zmniejszyć swojej pensji dla dobra ogółu. Jest to dość utopijny tok rozumowania.

Radek
4 lat temu
Reply to  Agata

Dziękuję za kolejny argument za wymianą 500+ na ulgi podatkowe 🙂
Jeśli rolnik nie płaci PITu (ma już swój bonus), to nie dotowalibyśmy go podwójnie w postaci dodatkowego przywileju.
I dalibyśmy impuls do zmniejszenia patologii w postaci płacenia pod stołem. Albo zgadasz się na oszukiwanie tych, którzy płacą uczciwie podatki i wypadasz z grupy wsparcia, albo zaczynasz płacić uczciwie i wtedy ci pomagamy.

Adam
4 lat temu
Reply to  Radek

Rolnicy też płacą podatki w towarach cczy usługach tyle że go później nie zabierają w odliczeniu vat . Pozatym my co roku nie mamy zwrotów z podatku ,płatnych urlopów i nie chodzimy na chorobowe 80 % procent płatne bo nikt za 300 zł. miesięcznie nie przeżyje . Nie mamy wychowawczego czy macierzyńskiego . Kobiety w ciąży na wsi nie idą odrazu na chorobowe bo za 10 zł. dziennie nie da się żyć więc pracują a na wsi nie pracuje się tylko umysłowo ale i wizycznie . Mamy dzieci i nie dostajemy opiekuńczego . Nie możemy liczyć że co miesiąc wpłynie… Czytaj więcej »

Klara
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

To co było niby w Bergamo…. Radzę poczytać, cóż to była za manipulacja mediowa. I skąd pochodzą zdjęcia oraz „kogo” wiozły. Polecam się doinformować.

Michał
4 lat temu
Reply to  Ppp

Bergamo-to było zdjęcie ciężarówek wojskowych bez podania danych ile trumien czy w ogóle-taka emocjonalna zagrywka. Dzisiaj na świecie urodziło się ponad 300tys a zmarło ok 180 tys.

Rob de Krak
4 lat temu
Reply to  Ppp

Liberalizm nic do tego nie ma. Mylisz liberała z pięknoduchem…

Marcin
4 lat temu

Kolego te bajki na temat tego jak to świetnie Niemcy radzą sobie z koronawirusem to chyba z zdf czerpiesz. Rzeczywistość w DE wygląda inaczej. Sytuacja również robi się powoli niewesoła. W szpitalach brakuje miejsc. Lekarze nie chcą przyjmowac. Firmy wysyłają na przymusowe urlopy. Niemiecka służba zdrowia wcale nie jest dużo lepsza niż polska.

jacek
4 lat temu
Reply to  Marcin

Jest o kilka klas lepsza. Nie wiem skad czerpiesz info? Ktore szpiale?

Kasia
4 lat temu
Reply to  Marcin

to prawda, Niemiecka prasa jest takimi informacjami zalana, znajomi w Niemczech też opisują jaka tam „sielanka”

Tomasz
4 lat temu

A czemu Pani nie bierze pod uwagę ilości samobójstw/zawałów związanych z bankructwami i bezrobociem? Przy drugim rozwiązaniu (lockdownie do lipca) liczba ofiar kryzysu na pewno przekroczy 25 000.

Sauk
4 lat temu

Mnóstwo sprzeczności w Pana artykule. Pisze Pan, że mnożnik pomiędzy rzeczywistymi a zdiagnozowanymi przypadkami wynosi 16-18. I wg tego powinny przebiegać wszystkie obliczenia. Przyjmijmy 17. Obecnie na całym świecie mamy znanych 0.5 miliona zarażonych z czego 95% w stanie lekkim, a 5% w stanie poważnym i krytycznym. Jeśli jednak uwzględnimy mnożnik, to okazuje się, że zarażonych jest tak naprawdę 8,5 miliona, z tego ludzi w stanie lekkim jest 99.7%, a tych w stanie poważnym i ciężkim niespełna 0.3%. Tylko część z tego 0.3% umrze. Zakładając, tak jak Pan, że zachoruje 60-70% społeczeństwa, wychodzi nam, że w Polsce będzie około 25… Czytaj więcej »

Sauk
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

W żadnym kraju rzeczywista śmiertelność nie wynosi 5%. Kilkuprocentowe wartości są notowane dla krajów takich jak Włochy, Hiszpania czy samo Wuhan, gdzie początek epidemii zupełnie przespano i na początku zupełnie nie diagnozowano zachorowań, a tylko pojawiające się zgony. Tam były dziesiątki lub nawet setki tysięcy zachorowań, które ludzie brali za zwykłą grypę lub przechodzili bezobjawowo. Z resztą właśnie takie liczby podaje Pan dla Francji. Nawet podawane przez Pana 0.5%, które uzyskuje się dla Niemiec, nie wynika z żadnej krzywej zachorowań i wykrywalności lecz tylko i wyłącznie z prostego podzielenia liczby zgonów przez liczbę chorych. I zakłada, że Niemcy wykryli wszystkie… Czytaj więcej »

Ka
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Na Diamon Princess było 712 osób chorych z czego umarło 11. Czyli około 1,5%. Trochę to pokazuje fakty. Można by się zastanawiać w jakim wieku byli pasażerowie.

Marek
4 lat temu
Reply to  Sauk

Nie rejestrujemy zgonow w domach oraz zgonow na zapalenie pluc jesli przed smiercia nie zdazono wykonac badania na covid. Oraz we wloszech smiertelnosc wynosi 10% obecnie.

Sauk
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Licząc jeszcze inaczej. Na całym świecie zdiagnozowano do dzisiaj 550 tysięcy przypadków i odnotowano prawie 25 tysięcy zgonów. Podzielenie tych liczb przez siebie daje 4.5%. Jest to absolutna górna granica śmiertelności, bo zakłada, że wykryliśmy WSZYSTKIE przypadki choroby. A wiemy, że nie wykryliśmy. Co więcej, wiemy że rzeczywistych przypadków jest nawet kilkanaście razy więcej. A to oznacza, że śmiertelność nie wynosi 4.5% ale też kilkanaście razy mniej. W tej sytuacji nawet założenie, że wszystkie osoby, które obecnie znajdują się w stanie krytycznym i ciężkim umrą, nie wygeneruje śmiertelności wyższej niż 0.5%.

Sauk
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

OK. To inaczej. Najlepiej zbadaną i kompletną próbką jest ta dotycząca statku Diamond Princess. Suche fakty są następujące. Wszyscy ludzie byli zamknięci na jednym statku i przybywali na stosunkowo małej przestrzeni, a więc byli bardziej podatni na zarażenie niż tradycyjna populacja. Co więcej, większość pasażerów stanowiły osoby starsze o podwyższonym ryzyku. Jakie są efekty? Podsumujmy: 1. zachorowało 712 na 3711 pasażerów czyli 19% ogółu. 2. zmarło 10 osób czyli 1.4% zarażonych i 0.27% „populacji” 3. prawie połowa przechodziła chorobę bezobjawowo Jeśli taką „rzeźnię” wirus robi w zamkniętej populacji emerytów, to nikt mnie nie przekona, że w normalnym społeczeństwie jego śmiertelność… Czytaj więcej »

Sauk
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Pasażer zero wsiadł tam 20 stycznia, a dopiero 4 lutego dowiedziano się, że był chory. Wirus szalał więc sobie 2 tygodnie. Ponadto do 1 marca wszyscy siedzieli na statku. Niby izolowani, ale obsługiwani przez obsługę, która też chorowała. W podlinkowanym tekście widać fajne przesunięcie zachorowań obsługi względem pasażerów.

garold
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Wirus dostał się na statek 20 stycznia, pacjent, który go wniósł na pokład opuścił statek 25 stycznia, a koronawirusa zdiagnozowano u niego 1 lutego. Statek został poddany kwarantannie 4 lutego. Wychodzi, że dwa tygodnie wirus hulał na swobodzie.

Ksawery
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Ta izolacja jeśli wierzyć poniższemu artykułowi w Guardianie była chyba dużo słabsza niż się wydaje. Zachęcam do lektury – daje to dobre podstawy do zweryfikowania czy rzeczywiście ta kwarantanna była taka skuteczna jeśli chodzi o izolowanie ludzi od siebie.
https://www.theguardian.com/global-development/2020/mar/06/inside-the-cruise-ship-that-became-a-coronavirus-breeding-ground-diamond-princess

Jacek
4 lat temu
Reply to  Sauk

Na statku bylo lacznie chyba 3500 osob. Zaraxilo sie ok 900 lacznie z załogą takie dane sie tez pojawiaja.. Lacznie z tym, ze 15 chyba osob bylo w stanie bardzo ciezkim.
Druga sprawa nie wiemy jakie byly dalsze losy osob zarazonych. Takich statystyk nie ma.

Andrzej
4 lat temu
Reply to  Sauk

Nie jest do zadna wartosciowa probka. To bzdura. Po pierwsze prosze poczytac na stronie cnn, notuje sie nowe zgony wsrod ludzi z tego statku.
Po drugie TO BYL POCZATEK i kazdy pacjent zostal zabrany do szpitala gdzie mial zapewniona dobra opieke i respirator. 15% chorych potrzebuje pomocy szpitalnej do przezycia co oznacza, ze w przypadku pelnych szpitali smiertelnosc wyniesie 15%.

Sauk
4 lat temu
Reply to  Andrzej

Dalej notuje się zgony? Oj to faktycznie zaskakujące w populacji 70, 80 i 90 latków. W typowym społeczeństwie umiera ponad 1% rocznie. Przykładowo w Polsce w zeszłym roku umarło ponad 400 tysięcy ludzi. Jeśli więc na statku było ich ponad 3700 to rocznie powinno umrzeć około 40 osób. Oczywiście nie są oni tam narażeni na wypadki, ale z drugiej strony średnia wieku jest tam wyraźnie wyższa niż w normalnym społeczeństwie. Tak więc biorąc pod uwagę, ze akcja trwa tam już 2.5 miesiąca, a rocznie powinno ich umrzeć 40, to w owe 2.5 miesiąca powinniśmy mieć 8 zgonów z absolutnie naturalnych… Czytaj więcej »

Bartosz
4 lat temu
Reply to  Sauk

Uwzględnia Pan, że jest mnóstwo niewykrytych zarażeń, które ludzie przeżywają przez co powinno się obniżyć death ratio, a co ze zgonami, które zostały spowodowane wirusem, ale nie zrobiono testu osobie zmarłej? Takich osób również na pewno jest mnóstwo, co z kolei będzie podwyższało death ratio. Nie wspominając o tym, że obliczanie śmiertelności wirusa po przez podzielenie aktualnej liczby AKTYWNYCH przypadków przez liczbę zmarłych jest bezsensowne. Przecież te aktywne przypadki nadal mogą umrzeć. W związku z tym jedynym sensownym rozwiązaniem jest posiadanie próby osób i określenie jakie rozwiązanie nastąpiło. Śmierć czy wyzdrowienie. Dającą jakieś pojęcie o sytuacji próbę takich osób można… Czytaj więcej »

Ksawery
4 lat temu
Reply to  Sauk

Fajnym przykładem są też aktualne dane z Norwegii, kraju który wprowadził dużo mniejsze restrykcje niż Polska (zamknięte szkoły, odwołane duże imprezy, skrócone godziny działania gastronomii, zakaz nocowania w domkach letniskowych, zamknięte usługi sportowe i pielęgnacji ciała). Równocześnie zbadane zostało już 1,4% populacji (78 tys / 5,3 mln – 27.03.20). I jak przestawiają się wyniki: – 78036 osób zbadanych (5,37 mln) => 1,4% – 3581 osób pozytywnych (z 78036 zbadanych) => 4,6% – 302 osoby hospitalizowane (z 3581 pozytywnych) => 8,4% – 81 osób na OIOM (suma tych do w ogóle tam trafili – 112) (z 302 hospitalizowanych) => 26,8% –… Czytaj więcej »

Gandz
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Ale mu już notujemy wzrost umieralności na choroby płuc. Na pulmunulogii umarło nam kilka razy więcej osób niż rok temu, a żeby zrobić test trzeba pisać pismo do dyrektora/sanepidu. Testy są Reglamentowane więc post mortem ich nie robimy, w sekcje też się nie bawimy a tomografię ma co 3 pacjent więc zakładanie w obliczeniach że mamy 30k przypadków a liczba zgonów nie jest 20 razy większa jest błędem.

Ttt
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Szef brytyjskiego NFZ już oficjalnie mówi o liczbie raczej do 20 tyś zgonów. Wcześniej tak samo mówili w uk o 0,5mln do 1 mln ofiar

Marek
4 lat temu
Reply to  Sauk

Czy nie rozumie Pan, ze przy tak duzej liczbie zachorowac procent smiertelnosci gwaltownie wzrasta? Gdyz 15% ludzi potrzebuje intubacji i pomocy szpitalnej aby przezyc? Przy tak duzej liczbie zachorowan szpitale nie beda funkcjonowac i w stanie udzielac tej pomocy, wiec wtedy smiertelnosc wynosu 15%. Ps. Wczoraj zmarlo pierwsze niemowle w stanach.

Patrycja
4 lat temu
Reply to  Sauk

Uważam, że błędnym założeniem w komentarzu Sauka jest liczba ofiar śmiertelnych. Raz, że wśród nieznanej liczby zarażonych koronawirusem, których nie złapano, znajdują się też osoby, które na niego umarły. Dwa, że część ludzi nie uznaje jako ofiary śmiertelne koronawirusa osób, które cierpiały na inne ciężkie choroby, a wirus je dobił. Takie zarzuty są właśnie w kierunku Niemiec i ich niskiego współczynnika śmiertelności.

Szymon
4 lat temu
Reply to  Patrycja

Witam. Śmiertelność nie jest problemem jeżeli służba zdrowia jest wydolna. Problemem jest zakaźność, która jest wysoka. Więcej przypadków zapycha służbę zdrowia, śmiertelność rośnie dramatycznie. Jest artykuł pod tytułem koronawirus młot i taniec który pięknie opisuje jakie metody walki można stosować. I na przykładzie USA podane że swobodne rozprzestrzenianie wirusa przeciąża ich system opieki zdrowotnej jakieś 30 razy. Żadne państwo nie może sobie pozwolić na brak restrykcji, żadne. UK szło tą drogą popatrzcie co się tam będzie dzialo przez najbliższe dwa tygodnie. Niemcy też już są na skraju wydolności, ich rada lekarska wydała odgórne przepisy kogo lekarze mają podłączać do sprzętu.… Czytaj więcej »

BdB
4 lat temu

To jest tylko statystyka. Co z tego, że gdzieś w kraju jest 10 czy choćby 100 tys. respiratorów. Życie wygląda inaczej: rodzice z malutkim dzieckiem trafili do szpitala (nie koronawirus tylko problem z oddychaniem spowodowany inną chorobą), potrzebny był pilnie dla niego respirator i… nie było wolnego. Cud, że udało się zdążyć przewieźć dziecko do innego szpitala i tam podłączyć.

4 lat temu

Wydawało by się że pracuje w dużej korporacji, stabilizacja itp. a jednak wczoraj „poprosili” nas o wzięcie bezpłatnego urlopu. 🙁

BdB
4 lat temu
Reply to  Marek Wi.

Lepiej 20% niższa pensja dla wszystkich, czy 20% redukcji zatrudnienia? To oczywiście uproszczenie, ale niech każdy sobie odpowie.

Agata
4 lat temu
Reply to  Marek Wi.

Pracuję w dużej firmie produkcyjnej, która sporą cześć towaru sprzedaje przez Internet i szczerze powiem, że ilość i wartość zamawianych produktów są teraz bardzo wysokie (obroty będą chyba wyższe niż w grudniu przed świetami), a mimo tego szefostwo szuka przesunięcia/ umorzenia części zobowiązań takich jak podatek od nieruchomości… Świadczy to moim zdaniem tylko o tym, że czasem im ludzie bogatsi tym głupsi i bardziej skąpi/szukającymi tylko sposobu na zatrzymanie jak największej ilości pieniędzy dla siebie…

Kasia
4 lat temu
Reply to  Marek Wi.

Nie można wg polskiego prawa zmusić do urlopu bezpłatnego. Pracownik musi się na to zgodzić. Iść dobrowolnie

WoW
4 lat temu

„O ile w pierwszym wariancie głównym kosztem jest 850.000 zabitych”
Raczej użyłbym słowa 'zmarłych’. Pachnie clickbaitem…

Michał
4 lat temu

Moim zdaniem w analizie brakuje szacunku, ile osób zmarłych na koronawirusa i tak umarłoby na swoje podstawowe choroby. Autor zasłania się brakiem danych, ale też nie estymuje, ile osób umrze (choroby, samobójstwa, załamania nerwowe itd) w wyniku kryzysu. Moim zdaniem w 1 wariancie mamy 1 mln zgonów i sytuację kryzysową przez 0.5 roku i brak zapaści gospodarczej + silniejsze pod wieloma względami społeczeństwo, pozostałe to podobna liczba zgonów (w praktyce, ale szacowanie jest trudne i miękkie, więc unika się tego elementu) rozłożona na wiele lat i jeszcze setki mld długu. Inne warianty są droższe, bo nigdy nie wiadomo ile osób… Czytaj więcej »

gosc
4 lat temu

1) Powyższe rozważania są obarczone dużym błędem ponieważ taka sytuacja nie miała miejsca we współczesnym świecie. więc bardzo trudno jest uchwycić wszystkie zależności.
2) Rozważania nie uwzględniają faktu, że polska gospodarka jest częścią gospodarki globalnej. Jeśli w Polsce podjęta zostałaby decyzja, że wszyscy wracają do pracy a inne kraje – nasi najwięksi partnerzy handlowi kontynuowaliby lockdown to nasza gospodarka i tak nie osiągnęłaby mocy produkcyjnych sprzed epidemii.
3) Nawet gdyby zostały zniesione zakazy związane z epidemią to wiele osób/firm nie wznowiłoby działalności lub znacznie ograniczyłoby swoją działalność.

Radek
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

To działa też w drugą stronę, czyż nie? Jeśli stoi nasza gospodarka, ale i niemiecka, hiszpańska, francuska, włoska, amerykańska, chińska także, to nasza sytuacja nie jest aż tak tragiczna (nie zostajemy w tyle w stosunku do innych). Gdyby stała tylko nasza gospodarka (LOT) a niemiecka hulała (Lufthansa), to za pół roku Niemcy zaczęliby nas kolonizować (Lufthansa przejęłaby LOT).

Robert
4 lat temu

Panie Maćku, czy szacunki spadku PKB nie są przeszacowane?
Jestem kompletnym „lajkonikiem” w temacie, ale z tego co udało mi się wyczytać, spadek 0,2-0,3 proc. na dzień dotyczy dni wolnych, takich jak święta itp. Tymczasem obecnie nie mamy takiej sytuacji. Wiele firm pracuje normalnie, i to nie tylko tych działających online. Czy są jakieś wiarygodne szacunki dla obecnej sytuacji?

Marek
4 lat temu

W Polsce są już, albo za chwilkę wjadą testy, które można (z wynikiem!) wykonać w domu. Kosztują do 100 PLN. Dokładność wyniku jest niemal 100%. Niestety Rząd najpewniej ich nie przepuści. Polecam artykuł: https://www.theguardian.com/world/2020/mar/25/uk-coronavirus-mass-home-testing-to-be-made-available-within-days

Robert
4 lat temu

Któregokolwiek wariantu reagowania byśmy nie zastosowali, zasadnym jest natychmiastowe przedefiniowanie budżetu pod względem struktury wydatków. Bo to, że dochody spadną drastycznie jest oczywiste. „Odpowiedzialny” rząd siada z „odpowiedzialną” opozycją i nowelizuje budżet 2020 na nowe czasy. To powinien być priorytet na dziś – coś jak konsensus społeczny. Brzmi naiwnie, to prawda… Ale co mamy w zamian??? 13-tka zamiast respiratora???!!! 500+ zamiast testu na koronawirusa!!!??? To są pytania na dziś do Polaków.

Darek
4 lat temu
Reply to  Robert

Zmienią po wyborach 😉

anonymous
4 lat temu

Analogia do transportu. Powoduje śmiertelność (wypadki, spaliny) ale utrzymuje istnienie gospodarki więc politycy nie zabronią użytkowania samochodów. Sądzę że gdy śmiertelność i zachorowania spadną poniżej pewnego poziomu to politycy ogłoszą zakończenie 'walki’ celem powrotu do rozwoju gospodarczego.

Dziękujemy za przeanalizowanie sytuacji oraz podzielenie się wynikami naszych badań! Bardzo ciekawe zestawienie.
Czy moglibyśmy prosić o podlinkowanie do artykułu źródła naszych wykresów?
Źródło: https://alphamoon.ai/blog/2020/03/25/jak-przewidziec-rozwoj-pandemii-sars-cov-2-w-polsce/

Pozdrawiam,
Szymon Bazan

Reply to  Maciej Samcik

A to nie zauważyłem, bardzo dziękuję Panie Macieju!

Bartek
4 lat temu

Chyba jest jeszcze jeden, czwarty scenariusz. Napędzony ludzkimi emocjami, odwieczną chęcią buntu i walka z uciskiem. Ludzie nie wytrzymają i wyjdą na ulicę. Wybiorą powrót do „normalnego” życia kosztem ryzyka zachorowania. Wybiorą jakość. Wydaje mi się, że ludzka energia jest nieprzewidywalna i może nas bardzo zaskoczyć. Zarówno w zły jak i dobry sposób.

anonymous
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie sądzę. Propaganda jest na tyle silna a ludzie na tyle leniwi że nic się nie stanie.

Bartosz
4 lat temu
Reply to  anonymous

Proszę sprawdzić co się dzieje na południu Włoch, szczególnie na Sycylii 😉

marcin
4 lat temu

Według danych z telefonii komórkowej i GPS ludzie mają utarte szlaki i rutynę przemieszczania się. Człowiek zarazi rylko tych, którzy znajdą się na tym szlaku. To mogą być grafy rozłączne na tle populacji co spowoduję że w ogóle możliwy zasięg wirusa to tylko 10% populacji. Przecież edukacja w społeczeństwie rośnie i ludzie zaczynają uważać na to co dotykają i w jakiej odległości od kogo się znajdują i jak dbają o higiene. Dlatego roznoszenie wirusa będzie tylko wśród tej części społeczeństwa, która podchodzi lekko do tych spraw i osób które z „brudasami” mają styczność. Ile to ludzi? Jak już się oni… Czytaj więcej »

Piotr
4 lat temu

Panie Macieju, ciekawa analiza. Proszę zauważyć, że u jej podstaw leży pewien drobny, ale znaczący błąd logiczny. Otóż owe 850 000 zmarłych, których opisuje Pan, jako ofiary COVID, poniesione w scenariuszu „na żywioł”, to osoby (wg statystyk włoskich) w średnim wieku 80 lat (średnia długość życia 82) i z prawie 3 chorobami towarzyszącymi. Jeśli więc uznaje się Pan za brutala statystycznego (a tak niestety trzeba do tego kryzysu podchodzić, po wojskowemu), to mówimy tu o przedłużeniu życia śmiertelnie chorych średnio o 2 lata. Dokładnie rzecz biorąc, wg danych z WHO, “czysty” COVID, jest przyczyną 20% total. W moim odczuciu, znacząco… Czytaj więcej »

Radek
4 lat temu
Reply to  Piotr

Ech, przecież są symulacje rozwoju epidemii przy braku izolacji w domach. Jak można sugerować, że lepiej puścić wszystko na żywioł i pochować prawie milion ludzi?!
Bo kredyt? Spokojnie, nikt banków nie zamyka, możesz sobie go spłacać, ale zostań w domu i pozwól innym przeżyć. Tak trudno siedzieć na tyłku?
I w ogóle co to za argument w kontekście epidemii, że min. zdrowia czy premier mają male pojęcie o prowadzeniu firm? Zapytam przewrotnie, ilu prezesów firm ma pojęcie o byciu premierem? O walce z pandemią?

Piotr
4 lat temu
Reply to  Radek

Panie Radku, wydaje się, że nieopatrznie zrozumiał Pan mój komentarz. W żadnym miejscu nie sugerowałem puszczenia pandemii na żywioł. Proszę ponownie wczytać się w ostatni akapit mojego postu. Sugeruję, jako najlepszą drogę Tajwanu, Korei, Niemiec. Tyle, że polskie państwo jedyne, co potrafi robić, to zakazywać. Innych narzędzi nie ma. Ani zasobów, ani umiejętności. Spłacanie kredytu owszem i jak najbardziej. W to, że banki przetrwają nie wątpię. Gorzej z ludźmi, gdy nie będą mieli z czego. Odnośnie zaś pańskiego „przewrotnego” pytania – patrząc na polski rząd, stawiam dolary przeciw orzechom, że więcej byłoby pożytku z posadzenia na stanowisku premiera i ministrów… Czytaj więcej »

Piotr
4 lat temu
Reply to  Radek

Trzeba zauważyć ze koszt 22 tyś zł na osobę, ktora na pewno podniesiemy to jest to de facto kredyt na osobe do spłacenia. Dług ten będzie kula u nogi dla każdego i nasza gospodarka będzie się w najlepszym stopniu rozwijała tempie greckim.
Proszę sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chcemy żyć w kraju takim jak gracja. Czy jesteśmy w stanie rzeczywiście spłacić kredyt w wysokości 22 tyś per osobą.
Pozdrawiam.

Joanna
4 lat temu
Reply to  Piotr

Wykres powyżej wskazuje że „puszczenie wolno” pandemii będzie trwało około 3 miesiące. Co będzie w tym czasie z ochroną zdrowia? Czy kobieta w ciąży ma rodzić w domu? Co z chorymi na arytmię serca? Mają się się podłączyć pod bezpieczniki i umiarowić w się sami? Chory na raka ma czekać na operacje albo chemię kolejne 3 miesiące? Już teraz SORy są zamykane z powodu kwarantanny… To osoba z wypadku, ze złamana nogą poleży sobie na wyciągu i poczeka aż anestezjolog będzie dostępny za 3 miesiące? Nie mówiąc o przeciążeniu całego personelu medycznego – bo oni przecież mają nam służyć ponad… Czytaj więcej »

Piotr
4 lat temu
Reply to  Joanna

Jak rozumiem, teraz, w okolicznościach lock down’u wszystko działa idealnie? Może Pani liczyć na pomoc, jak przed kwarantanną? Czy też może wyłączane są całe oddziały przy podejrzeniu o koronawirusa, całe szpitale przeznaczane są do celów epidemicznych, pracownicy służby zdrowia tryskają zdrowiem i są wypoczęci, zaś zmiany w kraju podobne do stanu wojny, nie spowodują żadnych konsekwencji w zdrowiu psychicznym i fizycznym 32 milionów osób? Proszę zauważyć, że w przeciwieństwie do postulatów i modelu lansowanego przez władze i większość społeczeństwa, nie namawiam do skrajności, tylko głosuję za drogą środka – zachwiania max. ostrożności, dystansu społecznego, separacji osób starszych i jednoczesnego dbania… Czytaj więcej »

Pawel
4 lat temu
Reply to  Piotr

W szpitalach juz jest chyba mniej niz polowa pracowników, bo nie ma kto sie zająć dziecmi- patrz- szkoly i przedszkola zamkniete. Informacja sprwwdzona, od pravownika szpitala. Można liczyć ile sie chce, a marhines bledu moze byc 100%. Jeśli doprowadzić do upadku gospodarki, dojdzie do glodu i nędzy. Wielka rewolucja francuska pokazala, do czego zdolni sa ludzie, ktorzy nie maja nic do stracenia. Jesli padną male firmy, to gospodarka nie wytrzyma. Jesli np zamkniemy wszystkie restauracje, hotele, cale usługi teho typu. Prace traca ludzie zatrudnieni w tym sektorze. Ale, spirala zaczyna sie nakręcać – prace traci transport, bo nie.ma komu wozic… Czytaj więcej »

Radek
4 lat temu
Reply to  Pawel

Wszędzie gdzie spojrzę w okolicy to budowy działają pełną parą. Nowe bloki pną się do góry aż miło.
Restrykcje są konieczne, to jest bardzo dobra droga. Tylka „tarcza” jest do d..y, Trzeba ją poprawić i wtedy możemy przeczekać. Jeśli zamykamy gospodarkę a „tarcza” zostanie taka jak teraz, to będzie dramat. Nie jakichś tam wskaźników, ale dramat prawdziwych ludzi – o tym władza zdaje się zapominać.

Krzysztof
4 lat temu

mała uwaga,nie można zakładać,że jak się wszystko puści na żywioł to gospodarka nie ucierpi.Ludzie umrą to jedno ale gospodarka też dostanie : naprawdę Pan sądzi,że jak będzie dziennie umierało kilkanaście tysięcy ludzi to reszta będzie chodziła do kina?nie będą więc i tak kino upadnie,a co z eksportem?przecież popyt zmaleje,brakuje komponentów itp itd..genetalnoe pierwszy przedstawiony wariant jest niemożliwy do realizacji,a dokładniej pomimo ofiar gospodarka i tak upadnie,być może trochę mniej,ale upadnie

Krzysztof
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

no bez przesady,pogrzeby i stypy będą skromne bo za duża Skala i za duża niepewność finansowa ludzi by robić to na bogato.Na pewno nie zrównoważy to strat w usługach.Po drugie nasza gospodarka w dużej mierze oparta jest na exporcie i będzie się załamywać bo popyt na świecie zmaleje.Idac dalej,mniejsze dochody z eksportu to zahamowanie wzrostu konsumpcji w kraju a więc nakręcająca się spirala a w tle setki tysięcy zmarłych…nie ma szans by gospodarka nie padła…

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu