10 stycznia 2020

Frankowicz chce do sądu, ale… nie może. „Bank udaje wariata, a ja miesięcznie tracę na tym 800 zł” – denerwuje się pan Dariusz. O co poszło?

Frankowicz chce do sądu, ale… nie może. „Bank udaje wariata, a ja miesięcznie tracę na tym 800 zł” – denerwuje się pan Dariusz. O co poszło?

Próba skutecznego zakwestionowania kredytu frankowego przypomina jazdę przez tor przeszkód. Zanim dojdzie do przeskakiwania przez tę ostatnią (sąd) do pokonania jest kilka mniejszych. Pierwsza to – kto by się spodziewał – zwykła informacja z banku. „Przez to, że bank struga wariata, tracę 800 zł miesięcznie” – skarży się pan Dariusz, który chciałby iść ze swoim kredytem do sądu, ale bank – jak twierdzi – mu to utrudnia

Ostatnie miesiące zeszłego roku – w tym słynne orzeczenie TSUE w sprawie kredytu państwa Dziubaków oraz wynikający z niego wyrok polskiego sądu – spowodowały wzrost zainteresowania frankowiczów sądowymi rozstrzygnięciami sporów z bankami. Kancelarie specjalizujące się w tego typu sprawach są zalane pytaniami i wnioskami o poprowadzenie procesów, zaś z kilkudziesięciu wyroków miesięcznie, które zapadają w sądach, większość jest dla frankowiczów mniej lub bardziej pozytywna (wyrywkowe statystyki docierające z różnych źródeł są mniej więcej zbieżne).

Zobacz również:

Co mogą zrobić bankowcy, by powstrzymać wzbierającą falę? Po pierwsze przestrzegać frankowiczów (niektórzy powiedzą, że „straszyć”), iż będą walczyli do upadłego, włącznie ze składaniem przeciwko klientom kontrpozwów. Po drugie utrudniać frankowiczom dostęp do danych, które są niezbędne, by zgłosić w sądzie konkretne i dobrze umotywowane roszczenie.

Tej drugiej drogi bankowcy próbowali już wcześniej. Pamiętacie, jak opisywałem na „Subiektywnie…” kombinacje PKO BP, który zachował się jak nieszlachetny rycerz, choć jego prezes ma bardzo rycerskie nazwisko? Dochodzą mnie słuchy, że ostatnio na czas próbuje grać, wykorzystując ten patent, również mBank. Napisał do mnie pan Dariusz, jego klient-frankowicz, przedstawiając historię korespondencji z bankiem w sprawie udostępnienia dokumentów składających się na historię spłaty kredytu.

5 listopada 2019 r. pan Dariusz Ustrzycki (zgodził się na podanie nazwiska, a nawet o to poprosił) złożył w krakowskim oddziale mBanku prośbę o wydanie mu informacji o kredycie indeksowanym do franka. We wniosku wymienił wszystkie potrzebne mu informacje. Zapotrzebowanie przewidywało wydanie: zaświadczenia o historii zmian oprocentowania, zaświadczenia o zapłaconych ratach kapitału i odsetkach w rozbiciu na miesiące, zaświadczenia o kosztach okołokredytowych oraz dokumentu, w którym bank wykaże daty oraz kwoty wypłaconych transz kredytu.

„Jako konsument będący stroną umowy o kredyt hipoteczny (nr umowy: …), niniejszym wnoszę o wydanie i dostarczenie mi następujących dokumentów„zaświadczenie historia zmian oprocentowania” zawierające wszystkie zmiany oprocentowania kredytu ze wskazaniem zakresu dat obowiązywania danego oprocentowania; „zaświadczenie odsetkowe – w rozbiciu na miesiące” zawierające daty oraz kwoty każdej z zapłaconych rat (kapitał i odsetki), wyrażonych w walucie, w której prowadzony był (w czasie pobrania raty) rachunek bankowy, z którego ta suma pieniężna została pobrana; „zaświadczenie o kosztach okołokredytowych”, w którym bank poda wysokość (w PLN) i daty naliczenia innych należności związanych z kredytem niewliczonych do transz (w szczególności prowizje i składki tytułem ubezpieczeń), ale w tym zaświadczeniu proszę nie podawać kwot odsetek„dokument niestandardowy”, w którym bank wykaże daty oraz kwoty wypłaconych transz kredytu w PLN. Proszę  o przygotowanie powyższych informacji w sposób przejrzysty i rzetelny, umożliwiający mi – jako konsumentowi – weryfikację i zrozumienie okoliczności składających się na realizację umowy kredytu. Jeżeli nie wydadzą Państwo wskazanych powyżej dokumentów w oryginale, proszę o poświadczenie ich autentyczności przez pracownika Banku”

Wniosek został przygotowany, jak widzicie, w sposób ze wszech miar profesjonalny, przez kancelarię prawniczą i nikt w banku nie mógł mieć wątpliwości do czego ta dokumentacja ma być przygrywką. Raczej nie do tego, by pan Dariusz chciał sobie wytapetować mieszkanie danymi kredytowymi.

„Osoba obsługująca mnie odmówiła podbicia mi kopii składanego wniosku, powołując się na wewnętrzną dyrektywę, że nie wolno im podbijać żadnych „zewnętrznych” dokumentów. Dostałem jedynie ich potwierdzenie, że złożyłem wniosek (oba dokumenty przesyłam w załącznikach)”

– relacjonuje czytelnik. Identyczny wniosek, tego samego dnia, wysłał pocztą do Raiffeisen Bank International, gdzie pan Dariusz ma drugi kredyt indeksowany do franka. 12 grudnia 2019 r. przyszła do czytelnika odpowiedź zarówno z mBanku, jak i z Raiffeisena. Oba banki maksymalnie wydłużyły okres rozpatrywania sprawy, który wyniósł miesiąc plus czas na pocztowe przekazanie dokumentów.

„Raiffeisen wywiązał się dobrze – przesłana przez nich informacja obejmuje dane, o które prosiłem. Natomiast odpowiedź, jaką dostałem z mBanku można skwitować słowami, że bank struga wariata. Nie ma w tym piśmie danych dotyczących czterech kwestii, o które prosiłem. Ciężko mówić o pomyłce, bo informacje, jakie dostałem, dzieli przepaść od tych, które powinienem dostać. Za niewykonaną prawidłowo usługę, bank pobrał mi z konta 100 zł opłaty!”

Odpowiedź banku wygląda dokładnie tak:

A więc nie ma w nim informacji o zmianach oprocentowania, o zapłaconych ratach, o tym jaką ich część stanowiły odsetki oraz o okołokredytowych kosztach kredytu. Jest tylko informacja o tym, że bank tego a tego dnia uruchomił taką a taką kwotę kredytu w złotych i że przeliczono ją z franków szwajcarskich po takim a takim kursie.

„Planując wystąpić do sądu, aby unieważnić albo odfrankowić umowę kredytową, muszę mieć dokładniejsze informacje z banku, aby móc obliczyć moją kwotę roszczeń. Bez tego ani rusz. Mój kredyt ma już ponad 10 lat i co miesiąc moje ewentualne roszczenia do kolejnej raty ulegają przedawnieniu. Jeśli moja rata wynosi ok. 1000 zł, a frank jest o 80% droższy, niż gdy brałem kredyt, to mBank na swoim struganiu wariata zyskuje ok. 800 zł co miesiąc”

17 grudnia 2019 r. pan Dariusz złożył reklamację w oddziale. Tym razem na odpowiedź, że nie podbiją mu kopii przygotowanej reklamacji zażądał kontaktu z szefem oddziału i choć ów szef się nie pojawił, to pracownik wrócił z podbitą kopią. A więc jednak da się uzyskać pieczątkę na zewnętrznym dokumencie, tylko trzeba się uprzeć.

„Dowiedziałem się, że mają znowu 1 miesiąc na rozpatrzenie reklamacji! Zapewne też wyślą odpowiedź ostatniego dnia, więc pewnie przyjdzie 22 stycznia 2020 r. Między 5 listopada, a 22 stycznia minie ponad 2,5 miesiąca, czyli mBank zarobi ok. 2.000 zł przy założeniu, że wygram z nim proces o odfrankowienie”

– liczy pan Dariusz. A przecież bank może nadal przedstawiać dokumenty nie zawierające wszystkich potrzebnych danych. Mój czytelnik pisze, że zdaje sobie sprawę, iż przygotowanie takich informacji może wymagać czasu i pieniędzy i byłby w stanie pokryć dodatkowy koszt pracy osób zatrudnionych w banku. Byle rozsądnie oszacowany. Bo pobranie 100 zł za wystawienie standardowego zaświadczenia o kredycie to stawka dość wygórowana.

„Nie wiem, jaka jest skala tego zjawiska dla frankowiczów z mBanku, ale pomyślałem, że zło należy piętnować, aby się nie rozprzestrzeniało. Obiecałem im w reklamacji, że jeśli nie rozpatrzą jej w ciągu 7 dni, to napiszę do Rzecznika Finansowego, Rzecznika Praw Konsumentów i do Pana, co niniejszym czynię”

– pisze mój czytelnik. Ja niniejszym proszę bank – tak, jak prosiłem PKO BP – by nie zachowywał się, niczym nieszlachetny rycerz. Bankowcy zostali wyzwani przez klientów na pojedynek w sądzie i niechże ten pojedynek będzie grą fair. Dane dotyczące spłaty rat, odsetek, harmonogramów spłat i pobranych opłat nie są żadną tajemnicą. Klient ma prawo je uzyskać. Bank ma prawo rozsądnie wycenić koszt ich sporządzenia, ale nie ma powodu, by przy okazji strugał wariata.

Jeśli zaś bank uzna, że wśród dokumentów, które chciałby uzyskać klient, są takie, których przygotowanie nie należy do obowiązków banku (bo np. bank tych danych nie przelicza na własne potrzeby i nie ma powodu, by przeliczał na żądanie klienta) to też przydałoby się o tym fakcie klienta poinformować, żeby wiedział jakie liczby bank mu dostarczy (bo powinien), a jakich nie dostarczy (bo nie musi).

zdjęcie tytułowe: myrfa/Pixabay

Subscribe
Powiadom o
40 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Adan
4 lat temu

Serio Pan Dariusz nie ma w swoich prywatnym archiwum żadnego wyciągu z banku w którym od ponad 10 lat ma kredyt hipoteczny??

Tomaszek
4 lat temu
Reply to  Adan

Pewnie ma. Ale dla sądu na tych wydrukach muszą być pieczątki. I tylr

Adan
4 lat temu
Reply to  Tomaszek

Nie muszą

Darek
4 lat temu

Świetnie, że Pan się tym zainteresował, ale … jakoś tak mało prawdopodobne, że bank nie ma pojęcia o jakie dokumenty chodzi. Pewnie sporo ich wystawia. Czy w takim przypadku nie zachodzi zbiorowe naruszanie praw konsumenta ? Może też UOKiK powinien się tym zainteresować ?
Poza tym , moim zdaniem, bank ma tylko jeden wyróżnik czy działanie jest dobre czy nie i raczej nie jest to tzw „fair”, tylko ile „wytrzepie” się kasy :).

Sauk
4 lat temu

Nie popieram frankowiczów, bo wiedzieli co podpisują. Każdy, kto bierze kredyt w obcej walucie, która na dodatek jest najtańsza w przeciągu ostatnich 10 lat, musi się liczyć z tym, że może ona podrożeć. Żale, że banki ich przed tym nie ostrzegały są żenujące. Natomiast tak samo żenujące jest pobranie przez bank 100 zł opłaty z g..no warte zaświadczenie, które przedstawia bazowe dane i które omija szerokim łukiem większość rzeczy, o które prosił klient.

Rafał
4 lat temu
Reply to  Sauk

Można nie popierać frankowiczów, ale jeśli umowy zawierały klauzule niezgodne z prawem, to wina leży po stronie banków, nie frankowiczów.

gege
4 lat temu
Reply to  Rafał

Ale w chwili podpisywania umowy klauzule te nie był zabronione ,,,,,,,

Rafał
4 lat temu
Reply to  gege

Były, przecież już wtedy były w umowach zapisy nieprecyzyjnie określające zasadę wymiany walut przy spłacie rat, nie pojawiły się nagle w tym roku.

RobertS
4 lat temu
Reply to  Rafał

Skoro umowa zawierała klauzule niezgodne z prawem to dlaczego:
1. Klient taka umowę podpisał?
2. Dlaczego czekał aż 10 lat aby skierować sprawę do sądu?

I czy gdyby klient na tej umowie „zarabiał”, bo np. frank nadal byłby po ~2 złote to czy również by się doszukiwał w niej zabronionych klauzul?

Rafał
4 lat temu
Reply to  RobertS

1. A Ty, podpisując jakąkolwiek umowę, analizujesz zgodność każdego jej punktu z prawem, tym bardziej w banku, będącego instytucją zaufania publicznego?
2. Ponieważ dopiero teraz sądy zdają sobie sprawę z tego, że zapisy w tych umowach nie były zgodne z prawem.

Jan
4 lat temu
Reply to  Rafał

Ad. 1
Jeśli zawierał umowę na 3/4 mojego zawodowego życia, to tak. Analizuje każdy punkt. Jakby kogoś oszukali na ratach na telewizor, to nozna sie tłumaczyć, że nie przeczytał, ale nie przy zobowiązaniu które spłacasz praktycznie do emerytury.

Kamil
4 lat temu
Reply to  Jan

Banki w tamtym okresie nie udostępniały zapisów umowy przed złożeniem wniosku kredytowego. Z umową można było się zapoznać tylko w oddziale banku, na ostatnim etapie procesowania kredytu. Jeśli ktoś nie był specjalistą finansowo- prawnym nie miał szans na wykrycie co bankowcy poukrywali w umowie.

Joanna
4 lat temu
Reply to  Kamil

bzdury i brednie. Swoją umowę czytałam w domku i doprowadziłam pana w oddziale do nerwicy pytaniami. ale to trzeba było się wysilić i wziąć umowę do domu, następnego dnia wrócić, a nie „oejej, kredyt mnie dali, to się oćce na wsiej ucieszom”. nikt ci nie kazał podpisywać umowy od ręki, a za czytanie nie strzelali w głowę.

Kamil
4 lat temu
Reply to  Joanna

Joanno, byłoby miło gdybyś podała fakty. Np. w którym roku i w jakim banku brałaś kredyt. Opinie, typu „bzdury i brednie” faktami nie są i wartości merytorycznej nie mają,….

bbono
2 lat temu
Reply to  Kamil

Joanna wygląda na to, że brała od „bociana” na remont pokoiku dla piątej pociechy.

Adan
4 lat temu
Reply to  Joanna

Też przeczytałam, też pytałam i co z tego jak takich umów nie można zmienić – ING Bank i Millennium.

Bartexport
4 lat temu
Reply to  RobertS

Gdyby frank nadal był po 2 złote to może banki narzuciły by 100% spready? Ja analizowałem swoje raty to już parę tygodni po podpisaniu umowy spread urósł z 4% na 8% … Umowy frankowe są na tyle nieprecyzyjne, że bank może praktycznie wszystko. Sterta papieru a istotne rzeczy pominięte. Oczywiście teraz jestem mądry, na etapie podpisywania zaufałem bankowi jako instytucji zaufania publicznego, przecież nie byłem jedynym biorącym kredyt w CHF – sprzedawano je masowo.

T1000
4 lat temu
Reply to  Rafał

@Rafał
A wiesz gdzie frankowicze mają twój brak poparcia?

zed
4 lat temu

Można pozwać bank o „bezpiecznie” wyliczoną niższą kwotę i zawrzeć w pozwie wniosek o zobowiązanie banku przez sąd do złożenia stosownych dokumentów, a następnie rozszerzyć powództwo, ew. dochodzić „brakującej” kwoty w osobnym pozwie.

Darek
4 lat temu
Reply to  zed

Raczej należy pozywać o ewentualnie wyższą kwotę. Wtedy co najwyżej bank postara się o obniżenie tej kwoty przynosząc wyliczenia w zębach. Nawet nie jestem pewien czy drugi pozew o to samo – ale o inną kwotę- byłby możliwy. Czy sąd nie oddaliłby twierdząc, że taki pozew już był.

odrion
4 lat temu

Panie Dariuszu, przerabiałem to z mBankiem. Po skardze do KNF wysłali mi wszystko co mieli (a o co nawet nie prosiłem). Proszę napisać, że bank uniemożliwia Panu dostęp do Pana danych na temat kredytu. Tak się kajali, że nawet odstąpili od jakichkolwiek opłat za tą ryzę dokumentów co przesłali /niektóre rzeczy w 2 kopiach/ ;).

Przemo
4 lat temu
Reply to  odrion

Czyli z nimi trzeba jak z CCC. Tam też tylko PIH działa jak się buciczki rozlecą po dwóch miesiącach 🙂

Joanna
4 lat temu
Reply to  Przemo

to ktoś kupuje w ccc coś innego niż kapcie? O_O

Kamil
4 lat temu

Miałem podobne przejścia z Mbankiem. Prawnik przygotował mi wnioski, zamówiłem trzy dokumenty z czego jeden był niestandardowy. Mbank niestandardowy wniosek przyjął, dwa miesiące nie procesował, nie byli w stanie powiedzieć dlaczego. Z infolinii odesłali mnie do oddziału, w oddziale, że wniosek nie jest procesowany, bo zawiera takie same informacje, jak w pozostałych dwóch zamówionych dokumentach (co nie było prawdą). Ponieważ pierwszy raz spotkałem się z tak absurdalnym uzasadnieniem, poprosiłem o pisemne potwierdzenie tej informacji – odmowa. Przyjęcie nowego wniosku – też nie, proszę przez bankowość elektroniczną, lub infolinię. Pisemne uzasadnienie nieprzyjęcia wniosku – odmowa. Czyli „nie mamy Pańskiego wniosku i co nam Pan zrobi?”Skończyło się… Czytaj więcej »

Ppp
4 lat temu
Reply to  Kamil

Gratuluję odwagi oraz konsekwencji!

T1000
4 lat temu
Reply to  Ppp

Niemiecki bank w polskim wydaniu.

Asia
4 lat temu

Przecież bank pobiera kwotę z konta i zwykle jest to konto w tym samym banku. Można sobie historie Obciążeń wyciągnąć w PDF I ja jest dowód .

Przemo
4 lat temu
Reply to  Asia

Niekoniecznie. Znam wielu, którzy maja w banku kredyt ale nie mają konta i robią przelewy. Często z różnych banków, czasem ktoś inny wpłaca ratę. Trudno potem o historię

Szymon
4 lat temu

Czy w tym przypadku można bezpłatnie zażądać informacji powołując się na RODO art. 15 ust 3 ” Administrator dostarcza osobie, której dane dotyczą, kopię danych osobowych podlegających przetwarzaniu.” ?

Jan
4 lat temu

Jesli frank jest 80% drozszy a rata to 1000 zl to roznica miesieczna to 445 zl. Matematyka!

Tak oto oszczedzilem prawie 400 zl. Nie ma za co!

Bartexport
4 lat temu

Pan Dariusz się nie martwi, jeśli bank go łupie 800 zł miesięcznie to te pieniądze Bank przekaże na szczytny cel. Dzisiaj w WOSP mBANK przekazał 2000000 zł na dobroczynne cele.

Edi
4 lat temu

Bank będzie robił wszystko żeby jak najmniej osób poszło do sądu. Czego się boi? Ze nabroił? Kombinował? Lobbował na cześć kredytów indeksowanych/denominowanych do CHF? Manipulował zdolnością kredytową? Że straci dużo czasu i kasy, a wynik sprawy jest niepewny? Gdyby mieli (banki) czyste sumienie tych cyrków by nie było. Ponadto przeciąganie sprawy to kolejne raty przedawnione, które nie są do odzyskania w przypadku ewentualnego odfrankowienia. I będzie coraz trudniej wydobyć te papiery, a banki będą szukały różnych sposobów na zniechęcenie potencjalnego powoda do pójścia do sądu.

bartexport
4 lat temu

Nie rozumiem dlaczego idąc do sądu trzeba mieć jakieś potwierdzone przez bank papiery i dlaczego nie wystarczą dane wyciągnięte z bankowości elektronicznej. Ja mam zapamiętaną na dysku historię wszystkich rat, wraz z częscią odsetkową i kapitałową, a kursy walut są dostępne na stronach banku… To nie wystarczy to sporządzenia roszczenia? A bank najwyżej się nie zgodzi i przedstawi swoje wyliczenia, już nie na prośbę kredytobiorcy ale sądu — tak nie może być? I na tej podstawie korekta roszczeń o ile są rozbieżności … ? Zamierzałem sam pozwać bank bez prawników ale widze że to nie taka prosta sprawa .

Mariola
4 lat temu

Niestety ja mam to samo – Bank Millennium. W listopadzie złożyliśmy prośbę o wydanie zaświadczeń i do dziś cisza. Reklamacja złożona na początku stycznia została rozpatrzona, a odpowiedz lakoniczna i stwierdzająca ze banku nie obowiązuje żaden termin przygotowania zaświadczenia. Ręce opadają, zostaje rzeczywiście tylko skarga do Rzecznika Finansowego, KNF, UOKiK i do wszystkich świetych☹️

Anna
4 lat temu

Niestety ja mam podobna sytuację, a że w międzyczasie Multibank stał się mBankiem i zmienił sie system bankowy, duża część historii kredytowej nie jest możliwado ” zciągnięcia sobie”, a wyciągówbankowych w wersji papierowej przez 13 lat nie trzymam w domu. A mBank równiez z nami ściemnia,bo wysłane w październiku polecony „zaginęło” i nikt nie wie gdzie jest, a na reklamacje, a raczej jej łaskawe rozpatrzenie czekałam dokładnie 30 dni, czekam na to co w przesyłce przyjdzie, bo jeszcze korespondencja z banku nie dotarła, w dobie korona ciekawe jak długo będzie szła. Widzę, że mBank z buta traktuje wszystkich klientów tak… Czytaj więcej »

Krzysztof
4 lat temu
Reply to  Anna

O co dokładnie wnioskowałaś? Bo jestem w podobnej sytuacji..

Michał
1 rok temu

Pismo ws. jak powyżej wysłane do Mbank. Po jakimś czasie przyszła odpowiedź, że aby uzyskać dane o które wnioskuję muszę wnieść opłatę w terminie „7 DNI OD DNIA DZISIEJSZEGO” czyli od daty nadania pisma przez bank a nie odebrania przeze mnie listu poleconego.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu