Wkrótce Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wyda orzeczenie na temat tego, czy w przypadku wcześniejszej spłaty kredytu konsumentom należy się proporcjonalny zwrot prowizji. Ale patologii związanych z naliczaniem prowizji kredytowych jest więcej. Dziś dwa słowa o kredytach konsolidacyjnych, które mogą być maszynką do wyciskania prowizji
Artykuł 49. ustawy o kredycie konsumenckim mówi, że gdy klient spłaca kredyt przed terminem, bank powinien zwrócić proporcjonalnie koszty tego kredytu. Jeśli pożyczamy pieniądze np. na rok, a kredyt spłacamy po sześciu miesiącach, bank powinien zwrócić kredytobiorcy połowę kosztów.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Jednak banki stoją na stanowisku, że w takich sytuacjach nie muszą zwracać prowizji, ponieważ nie ma ona bezpośredniego związku z czasem obowiązywania umowy kredytowej. Innego zdania jest Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów i Rzecznik Finansowy. Obie instytucje uważają, że kredytobiorcom należy się zwrot prowizji.
Rzecznik generalny TSUE po stronie konsumentów
W tej sprawie niedawno nastąpił przełom. Ponieważ sądy nie wiedziały jak interpretować art. 49 ustawy o kredycie konsumenckim, zwróciły się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) o pomoc. Rzecznik generalny TSUE wydał niedawno opinię, w której – co najważniejsze z punktu widzenia konsumentów – uznał, że zwrot prowizji jest zgodny z unijnymi przepisami. Dodał jednak, że dylemat – zwracać prowizję czy nie – Polska powinna rozwiązać sama.
Opinia nie jest jeszcze orzeczeniem, którego można spodziewać się za dwa, trzy miesiące. Ale jeśli orzeczenie TSUE pójdzie w tym samym kierunku co opinia (a często tak bywa), będziemy o krok od zmuszenia banków do zwracania prowizji. Dlaczego?
Przeczytaj też: Wcześniejsza spłata kredytu? Unijny trybunał może stanąć po stronie konsumentów w sprawie zwrotu części prowizji! Banki się ugną?
Przeczytaj też: Spłaciłeś wcześniej kredyt. Czy bank powinien oddać część pobranej prowizji? Większość wciąż odmawia! Sprawa oprze się o unijny trybunał
Rozmawiałem niedawno z Izabelą Dobrowską-Antoniak z Biura Rzecznika Finansowego, która przypomniała, że to UOKiK stał za nowelizacją ustawy o kredycie konsumenckim. Dlatego opinia UOKiK reprezentuje polskie stanowisko w tej sprawie. Kwestią do dyskusji jest to, w jaki sposób UOKiK (oczywiście zakładając pozytywne dla konsumentów orzeczenie TSUE) może zmusić banki do tego, by zwracały klientom prowizje. Być może potrzebna będzie kolejna nowelizacja ustawy, która doprecyzuję tę kwestię.
W oczekiwaniu na wyrok TSUE i ewentualne działania UOKiK, chciałbym podzielić się refleksjami na temat funkcjonowania w Polsce prowizji za udzielenie kredytu.
Patologią jest to, że prowizja liczona jest jako procent od kwoty kredytu. Załóżmy, że prowizja wynosi 10%. Jeśli ktoś pożyczy 1000 zł, zapłaci 100 zł prowizji. Jeśli weźmie 20.000 zł, zapłaci już 2000 zł właściwie za te same czynności. Jeśli dodamy fakt, że spora część kredytów udzielana jest w sposób zautomatyzowany, tak horrendalnie wysokie prowizje nie mają żadnego uzasadnienia.
Przeczytaj też: Wcisnęli klientce inny produkt, niż chciała, wzięli prawie 60.000 zł prowizji, a na osłodę zaproponowali… dwa bilety do kina. Walczymy!
Przeczytaj też: Banki uruchomiły PRP – Podstawowy Rachunek Płatniczy. I ostro kombinują. Cenniki niezgodne z ustawą, błędy w tabelach, brak informacji…
Maszynka do naliczania prowizji
Na rynku kredytowym patologii związanych z naliczaniem prowizji jest znacznie więcej. I jedną taką sprawę chciałbym dzisiaj opisać. Chodzi o tzw. zjawisko rolowania kredytów, czyli przedłużania ich na kolejny okres. Bywa, że rolując kredyt banki wciskają klientom dodatkową kwotę. Pewnie znacie tego typu pożyczki pod nazwą kredyt konsolidacyjny, którym klient spłaca inne zadłużenie (kilka kredytów) i bywa – niestety – że przy okazji nowego kredytu dobiera sobie „parę groszy” na cele konsumpcyjne.
Historia, która tę patologię doskonale obrazuje, zaczęła się w marcu 2016 r. Klientka zaciągnęła w Alior Banku kredyt konsolidacyjny na kwotę 63.000 zł, z czego blisko 46.000 zł na cele konsumpcyjne, resztę na spłatę innych zobowiązań (kredyt ratalny, dwie karty kredytowe) oraz na sfinansowanie prowizji za udzielenie tego kredytu – 7.000 zł.
W październiku 2016 r. klientka zaciąga kolejny kredyt konsolidacyjny w Aliorze, tym razem na prawie 93.000 zł. Spłaca nim poprzedni kredyt, jeden kredyt z innego banku i dobiera 15.000 zł na cele konsumpcyjne. Za udzielenie tego kredytu Alior bierze 12.500 zł prowizji, która jest kredytowana.
Już w styczniu 2017 r. idzie po trzeci kredyt, którym spłaca poprzedni kredyt, dobiera 5.000 zł, ale tym razem bank nie nalicza prowizji. Po czwarty kredyt klientka idzie czerwcu 2017 r. Wartość pożyczki to ok. 104.000 zł, z czego ponad 94.000 zł przeznacza na spłatę poprzedniego (trzeciego) kredytu, resztę na cele konsumpcyjne (5000 zł) i na skredytowanie prowizji od tego kredytu (5.100 zł).
W końcu dochodzimy do piątego kredytu konsolidacyjnego, który „stała klientka Aliora” zaciąga w kwietniu 2018 r. Tym razem kwota kredytu sięga 144.000 zł. Większość – 99.300 zł – idzie na spłatę czwartego kredytu, dwóch innych kredytów w Aliorze na kwotę ok. 8300 zł i ratalnego (2100 zł) oraz na cele konsumpcyjne (7000 zł). Jeśli od kwoty kredytu odejmiecie powyższe wartości, zostanie ok. 27.000 zł. Tak, to jest kwota prowizji pobrana przy okazji piątego kredytu!
Przeczytaj też: „Konto 360°” kontra rachunek „W pełni”. Czy po fuzji z Bankiem Millennium klientom Euro Banku opłaci się „przesiadka”? Sprawdzam!
Przeczytaj też: Kupować wodę w butelkach czy pić tę z kranu? Policzyłem ile można zaoszczędzić stawiając na kranówkę. Naprawdę dużą kasę!
Prowizja od prowizji, od prowizji…
Na bok odstawiam kwestię nieroztropności finansowej klientki i pytania o to, dlaczego bank pozwalał się jej systematycznie zadłużać. W tym przypadku pobierane prowizje przybierają patologiczny wymiar. Bank bierze bowiem prowizję za udzielenie kredytu, który przeznaczony jest w większości na spłatę poprzedniego kredytu, od którego już prowizję wziął!
Czy nie byłoby uczciwie, gdyby przy piątym kredycie zadowolił się jedynie prowizją za dobraną kwotę (7000 zł)? Praktykę banku można by jeszcze zrozumieć, gdyby klientka za każdym razem zaciągała kredyt konsolidacyjny w innym banku. A tu mamy relację tylko z jednym bankiem, który stworzył sobie maszynkę do wyciskania pieniędzy.
Ten przykład pokazuje, że spór o zwrot prowizji przy wcześniejszej spłacie kredytu to niejedyny problem związany z prowizjami kredytowymi, który wymaga ucywilizowania. Być może receptą byłby zakaz pobierania – w przypadku kredytów konsolidacyjnych – prowizji od tej części kredytu, od której bank wcześniej naliczył opłaty. W tym miejscu puszczam oko do urzędników UOKiK i Rzecznika Finansowego.