9 marca 2019

Premier chce, byśmy dogonili Europę pod względem zarobków? Policzyli kiedy, będziemy zarabiali średnio… po 11 000 zł. Już niedługo

Premier chce, byśmy dogonili Europę pod względem zarobków? Policzyli kiedy, będziemy zarabiali średnio… po 11 000 zł. Już niedługo

„Wolność to pełny portfel” – ogłosili politycy partii rządzącej. Według raportu firmy PwC już do 2040 r. płaca realna w Polsce zwiększy się o 141%, co oznacza, że polskie zarobki wyniosą wówczas średnio 11 100 zł brutto. Trzeba tylko jakoś przeczekać ten czas, który dzieli nas od tego eldorado

W Polsce trwa bój o pracowników, którzy są dziś dla pracodawców najbardziej pożądanym „surowcem” ;-)). Podobno doszło do tego, że w Warszawie mniejsi deweloperzy podkupują sobie budowlańców. „Damy wam 20% więcej niż ci tutaj” – i ekipa schodzi z placu budowy na inny, oddalony o 100 metrów.

Zobacz również:

W wielu branżach pensje idą dość szybko w górę. I dobrze, bo Polska to wciąż peryferia Europy, jeśli chodzi o zarobki. Premier na ostatniej konwencji partii rządzącej słusznie powiedział, że „być w Europie, to mieć europejskie zarobki”. A prezes PiS dodał, że „człowiek, który ma puste kieszenie, nie jest wolny”. 

Jak na zawołanie pojawił się raport brytyjskiego oddziału firmy doradczej PwC, która sprawdziła jak szybko pensje w Polsce będą doganiać te na Zachodzie, a dokładnie w Wielkiej Brytanii. Dzięki temu raportowi możemy więc spojrzeć w przyszłość i zobaczyć nasze pensje za lat dziesięć, dwadzieścia.

Czytaj też: Ile powinien zarabiać prezes, a ile zwykły pracownik? Przeciętny prezes zarabia 100 razy tyle ile pracownik, a powinien zarabiać najwyżej 10-20 razy więcej. Są na to badania!

Czytaj też: Kiedy będziemy zarabiali tyle, ile pracownicy na Zachodzie? I o ile więcej powinniśmy zarabiać, gdyby owoce wzrostu były równo dzielone?

Najpierw Portugalia, potem Grecja i cała Europa!

W listopadzie zeszłego roku pisaliśmy – na podstawie szacunków firmy Thornton – że w Polsce będziemy zarabiać tyle, co w Niemczech za… 59 lat. Byłoby szybciej, ale tam zarobki też nie stoją w miejscu. Z obliczeń Thorntona wynikało, że przy zachowaniu dotychczasowego tempa wzrostów naszych pensji w 2023 r. dogonimy Portugalię, rok później Grecję, a w 2037 r. Hiszpanię. W 2053 r. osiągniemy średni poziom płac w strefie euro. 

Z kolei raport PwC został napisany z brytyjskiego punktu widzenia, który – jak się domyślam – jest pod wpływem obaw o to, czy po Brexicie pracownicy z innych krajów nie odpłyną z Wysp. Jeżeli zarobki w Polsce zbyt szybko zbliżą się do angielskich, to naszym rodakom, ale też Pakistańczykom, Chińczykom czy Filipińczykom będzie się opłacało wyruszać za pracą w mniej odcięte od świata miejsca niż Brytania po Brexicie (dawniej: Wielka).

Czytaj też: Ile powinien zarabiać prezes, a ile zwykły pracownik? Przeciętny prezes zarabia 100 razy tyle, ile pracownik, a powinien zarabiać najwyżej 10-20 razy więcej. Są na to badania!

Czytaj też: Kiedy będziemy zarabiali tyle, ile pracownicy na Zachodzie? I o ile więcej powinniśmy zarabiać, gdyby owoce wzrostu były równo dzielone?

Średnia krajowa to 11 100 zł? Biorę w ciemno

Z szacunków PwC wynika, że do 2040 r. czyli za 21 lat, płaca realna – czyli po uwzględnieniu inflacji – w Polsce zwiększy się o 141%! Dzięki temu za dwie dekady polskie zarobki będą stanowiły równowartość 71% średnich wynagrodzeń w Wielkiej Brytanii zbliżą się do równowartości 3000 dol. Jeśli założymy, że kurs dolara się nie zmieni (ok. 3,7 zł – odważna teza), to w 2040 r. będziemy średnio zarabiać 11 100 zł brutto! Lub równowartość tych pieniędzy w dzisiejszych cenach. Dla porównania: przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw w styczniu 2019 r. wyniosło 4931,8 zł (ok. 1300 dolarów). To i tak więcej o 7,5% niż przed rokiem.

Dziś zarabiamy jedynie 38% tego, co przeciętnie zarabia się na Wyspach, więc różnica jest kolosalna. Jesteśmy daleko w tyle nie tylko za Wielką Brytanią, ale też za Włochami i Hiszpanią. W 2040 r. zbliżmy się do tych krajów, jednak – przynajmniej zdaniem PwC – w odróżnieniu od „wróżb” Thorntona nie dogonimy krajów południowych.

Spośród 21 państw przebadanych przez ekonomistów, nasz kraj pod względem dynamiki wzrostu pensji znalazł się na 5. pozycji. Lepszym wynikiem niż Polska będą mogły pochwalić się wyłącznie takie kraje jak Indie (wzrost o 222%), Malezja (184%), Indonezja (176%) i Chiny (145%). W tym samym czasie dużo niższy wzrost zanotują Niemcy (41%), Wielka Brytania (29%), Stany Zjednoczone (22%) czy Francja (21%). 

Czytaj też: Od czego zależy wartość naszych zarobków? W dużej części zdecyduje ten czynnik

Czytaj też: Pieniądze szczęścia nie dają? Sprawdzili to na konkretnych liczbach. Co im wyszło?

Czytaj też: Tak zmieni się świat, w którym żyjemy. Cztery potężne trendy

Startujemy z niższej pozycji, więc musimy gonić

To nie może zaskakiwać, w końcu kraje takie jak Indie, Polska czy Malezja startują z niższego pułapu i łatwiej jest im się rozpędzić i nabierać „zarobkowej masy” niż krajom już rozwiniętym.

Co się wiąże z takim morderczym tempem wzrostu płac? Że pracowników będzie u nas za mało – po prostu zaczyna brakować kapitału ludzkiego. Biorąc pod uwagę prognozowane tempo rozwoju gospodarki i rosnące potrzeby biznesu, konieczne będzie zatrudnienie dodatkowo ok. 1,5 mln osób w perspektywie najbliższych 6 lat. Skąd ich wziąć? Nie na darmo rząd mówi o potrzebie naboru pracowników z Dalekiego Wschodu, między innymi z Filipin właśnie. Ci z Indii i Bangladeszu już u nas są.

PwC wspomina, że jeśli takie tempo ma się utrzymać, to pracodawcy nie będą mieli innego wyjścia niż tylko pójść w automatyzację produkcji, a pracowników, których zastąpić się nie da, wynagradzać godnie. I oby te prognozy się sprawdziły. W końcu mityczny rynek pracownika przestaje być tylko legendą, a staje się czymś zupełnie namacalnym.

Źródło zdjęcia:

Subscribe
Powiadom o
15 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Mateusz
5 lat temu

Strach pomyśleć jak wtedy wzrosną ceny i jaka będzie siła nabywcza tych 11.000 brutto. No i ile z tego brutto to będzie netto.

Admin
5 lat temu
Reply to  Mateusz

To mają być płace realne, po inflacji. Co najwyżej różnica między brutto a netto będzie większa 😉

anonymous
5 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

W takim razie jaka będzie prognozowana cena chleba, realna, po inflacji?

Chrystian
5 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Super że tyle możemy zarabiać nominalnie w PLN A ile to może być w €??1100 albo 1300??;)

Zerko
5 lat temu
Reply to  Mateusz

Pewnie nieznacznie…
Ziemniaki: 15,-
Czereśnie: 55,-
Koperek: 7,5
Mleko: 10,-
Chleb: 22,-
Będzie raj 😉

Edward
5 lat temu

Możemy dogonić średnią płacę na zachodzie już jutro. Wystarczy zacząć liczyć średnią tylko dyrektorów i prezesów. Skoro już teraz liczymy średnią tylko wybranej grupy osób to czemu nie pójść o jeden krok do przodu.

Admin
5 lat temu
Reply to  Edward

Genialne! Tylko Zachód w ramach retorsji może zrobić to samo i znowu nam uciekną 😉

Anna
5 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

To my,w ramach re-retorsji im policzymy wytrącając wierchuszke i wracając do naszych korzeni liczenia:a co? sroceśmy spod ogona nie wypadli 🙂

Admin
5 lat temu
Reply to  Anna

Jak wojna to wojna 😉

anonymous
5 lat temu

Panie Irku, wydaj mi się że nie potrzebnie pan poświęcił czas na napisanie artykułu. Maowiecki rzucając stwierdzenie typu idziemy po europejskie, zachodnie zarobki miał na myśli nie to że polacy się wzbogaca tylko to że MY czyli pisiory, wygramy wybory do eurokołchozu i będziemy zarabiać europarlamentarne pensje. Poza tym wystarczy zmienić metodologię obliczeniową, dodać kominy płacowe i raz-dwa dogonimy zachód.

gosc
5 lat temu

Nie rozumiem skąd ten zachwyt Zachodem. Wraz ze wzrostem dochodów i zbliżaniem się pod tym względem do poziomu krajów zachodnich będziemy również coraz bardziej borykali się z problemami które są na Zachodzie. Wzrost bogactwa jest bardzo silnie, pozytywnie skorelowany z wieloma negatywnymi zjawiskami. Wraz ze wzrostem bogactwa rośnie liczba osób z otyłością, depresją, wieloma innymi chorobami cywilizacyjnymi, rośnie przestępczość, liczba rozwodów, rośnie ilość osób samotnych, liczba samobójstw, pogarszają się relacje międzyludzkie, zmniejsza się ilość dzieci. Ludzie stają się leniwi i trzeba sprowadzać emigrantów do pracy, co często skutkuje konfliktami i innymi negatywnymi zjawiskami społecznymi. Czym kraj biedniejszy tym tych negatywnych… Czytaj więcej »

Martyna
5 lat temu
Reply to  gosc

To człowiek decyduje o sobie i o tym, jak poradzi sobie ze zmianą. Można się bogacić i pozostawać dalej skromnym, empatycznym i rodzinnym. To jednak wydaje się znaczna mniejszość, gdyż ludzie często bezmyślnie dopasowują się do masy. Ogłupiani przez media i rządzących wierzą w przeinterpretowane słowa o samodoskonaleniu (to ostatnio dla mnie najciekawszy temat – jak wmówiono ludziom, że musisz być piękny, mądry, wysportowany i nie osiągniesz tego, zakładając rodzinę, bo ona tylko przeszkadza.. czysty przepis na egoizm), tolerancji i konieczności posiadania. Zapominają, że rodzina i bliskość jest fundamentem i to ona daje nam siły do bycia lepszym i bogatszym.… Czytaj więcej »

Monter
5 lat temu

Ekstra. Za 20 lat dalej będziemy biedakami, ale ciut ,mniejszymi, a 11k wypłaty odbierze co piąta osoba, pozostali czterej będą bezrobotni (ach, automatyzacja).
Na szczęście może tego nie dożyję.

Krakowiak
5 lat temu

Jeszcze xx lat I zarabiając minimalną krajową będzie się wpadać w drugi próg podatkowy 😉
Może warto pomyśleć na odświeżeniem progów podatkowych bo obecną kwota 85k jest śmiesznie niska

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu