11 lutego 2019

Tam prezerwatywy będą bez sensu? 300.000 zł za urodzenie i wychowanie dzieci. Umorzenie kredytu, zwrot podatku, rabat na samochód…

Tam prezerwatywy będą bez sensu? 300.000 zł za urodzenie i wychowanie dzieci. Umorzenie kredytu, zwrot podatku, rabat na samochód…

Obietnice to najbardziej ulubiona przez nas część działalności polityków. Oni o tym wiedzą, więc obiecują ile wlezie. Jednak z punktu widzenia każdego polityka myślącego długoterminowo dobrze jest, by jednym z efektów ubocznych tych obietnic była „produkcja” nowych podatników. Wygląda na to, że kto lubi prokreację będzie miał wkrótce raj na Ziemi. Na Węgrzech.

Trafiona w punkt polityka prorodzinna była najważniejszym czynnikiem z tych, który wyniosły do władzy polityków obecnie rządzących w Polsce. Program „Rodzina 500+” to wyborczy hit, którego chyba długo nic nie pobije. Nawet jeśli kosztuje 24 mld zł rocznie, to stał się naszym politycznym „hitem eksportowym”. Mam ciary na plecach na samą myśl o tym, że ktoś mógłby wymyślić coś bardziej podniecająco prorodzinnego.

Zobacz również:

Czytaj też: Austriacy będą płacili 1500 euro za dziecko

A wygląda na to, że to się właśnie wydarzyło. Co prawda nie w Polsce, lecz u naszych bratanków, ale ze wzgledu na bliskie relacje łączące przywódców Polski i Węgier (Jarosława Kaczyńskiego i Viktora Orbana) nie można wykluczyć przepływu myśli socjalnej między bratnimi mocarstwami. A nawet jeśli nie, to zawsze można wystąpić o węgierskie obywatelstwo.

Czytaj też: Oto lista krajów, w których najłatwiej być szczęśliwym. Jedziemy?

Umorzony kredyt, zero podatków, rabat na samochód…

Otóż premier Orban ogłosił w niedzielę „Program ochrony rodzin”. Ma on siedem punktów i sprowadza się do tego, że państwo (czyli ogół podatników) będzie płacić tym, którzy „produkują” najwięcej nowych podatników. I to będzie płacić naprawdę niemało.

>> Zakładasz rodzinę? Dostajesz tani kredyt. Rodzisz dzieci? Nie musisz go spłacać. Ta zasada już na Węgrzech obowiązuje, ale ma być rozszerzona. A jak? Każda kobieta w wieku poniżej 40 lat, która w kraju rządzonym przez Orbana wyjdzie za mąż, może wziąć preferencyjny kredyt w wysokości 10 mln forintów (130.000 zł) z gwarantowanym, stałym oprocentowaniem 3% w skali roku. Trzeba tylko spisać z państwem umowę, że w ciągu dziesięciu lat urodzi sie co najmniej trójkę dzieci. Po urodzeniu każdego spłata kredytu jest wstrzymywana na trzy lata. Po drugim dziecku jedna trzecia pozostałego do spłaty długu będzie umorzona. A po trzecim – umorzą całość.

>> Im więcej dzieci, tym mniejsza… hipoteka. Poza tym rodziny z dziećmi mają łatwiej z kredytem hipotecznym. Do tej pory trzecie dziecko „zwalniało” ze spłaty miliona forintów kredytu hipotecznego (13.000 zł). Teraz już drugie ma dawać tę ulgę, a urodzenie trzeciego będzie oznaczało przejęcie przez rząd spłaty 4 mln forintów (ponad 50.000 zł). Każde kolejne dziecko to o milion forintów mniej kredytu hipotecznego.

Połączenie tych dwóch rozwiązań oznacza, że każda parka, która w ciągu dziesięciu lat małżeństwa dorobi się trójki dzieci, dostanie od państwa w prezencie równowartość prawie 200.000 zł w formie umorzenia kredytu „rodzinnego” i hipotecznego.

>> Masz czwórkę dzieci? Nie płacisz podatku od dochodów. Orban chce, żeby kobiety, które urodziły i wychowały co najmniej czwórkę dzieci, nie płaciły w ogóle podatku dochodowego, który na Węgrzech wynosi 15%. Przeciętna pensja na Węgrzech to 300.000 forintów miesięcznie (4.000 zł brutto), a to oznacza, że – przy założeniu, że ostatnie z dzieci „wyfrunie z gniazda”, gdy mama będzie miała 45-50 lat – ulga podatkowa przez 10-15 aktywności zawodowej (o ile kobieta ma pracę) może mieć wartość, w przeliczeniu, 50.000-75.000 zł.

>> Masz trójkę dzieci? Rząd dofinansuje ci samochód. Kolejny punkt programu prorodzinnego Orbana to dofinansowanie samochodu dla rodziny z co najmniej trójką dzieci. Będzie można dostać od państwa 2,5 mln forintów, czyli równowartość 33.000 zł, na zakup dużego samochodu. Niestety nie oddadzą za Ferrari dla ojca rodziny, a tylko za 7-osobowy samochód rodzinny.

Poza tym Orban zapowiedział gwarantowany żłobek dla każdego dziecka oraz rozszerzenie zasiłku na dziecko, przyznawanego przez dwa lata po jego urodzeniu – rodzice będą mogli przekazać prawo do zasiłku dziadkom dziecka.

Czytaj też: Czy bezdzietni powinni płacić wyższy podatek dochodowy?

Tutaj: Więcej o nowych pomysłach Viktora Orbana

Masz trójkę dzieci? Dostaniesz od rządu 320.000 zł

Podliczając obietnice węgierskiego przywódcy wychodzi, że jeśli znajdę sobie żonę lub męża i nie będziemy używali prezerwatyw oraz innych wynalazków Szatana, a nasza „wydajność” wyniesie co najmniej trójkę dzieci, to mogę zainkasować w „prezencie” od węgierskiego państwa równowartość 230.000 zł. A jeśli pokuszę się o czwórkę dzieci, to „zarobię” równowartość 300.000 zł.

Oczywiście: w tych wszystkich prezentach są pułapki. Umorzenie kredytu „rodzinnego” po urodzeniu trzeciego dziecka nie dotyczy całości, ale tylko części pozostającej do spłaty (jeśli odstęp między dziećmi jest niewielki – może to być całość kredytu, bo przez trzy lata po urodzeniu ) .

Płacą za to wszyscy podatnicy, także bezdzietni „z przymusu”, używający prezerwatyw oraz ci, którzy już dzieci nie będą mieli z przyczyn wieku. Czy to sprawiedliwe, by bezdzietni płacili podatki na dopłaty dla tych, którzy rozmnażają się jak norki? I czy to nie jest patologia, by finansowo motywować ludzi do posiadania dzieci? Jakimi będą rodzicami, skoro mogą wychowywać je tylko dla pieniędzy?

Filozofia, która za tym stoi, jest dość prosta. Kto ma więcej dzieci (i dzieci te będą płaciły podatki) w większym stopniu przyczyni się do utrzymania na starość nie tylko siebie, ale wszystkich emerytów. Jednocześnie „dzieciaci” ponoszą większe koszty – wychowanie jednego dziecka, według Centrum im. Adama Smitha, kosztuje od kołyski do dorosłości 190.000 zł, zaś dwójki dzieci ponad 320.000 zł. Przy trójce rachunek rośnie do 330.000 zł.

Porównując te liczby z propozycjami węgierskiej partii rządzącej – i przy założeniu, że koszty wychowania dzieci w naszych bratnich krajach są dość podobne – można powiedzieć, że państwo węgierskie gotowe jest ponieść jakieś 70% wydatków na wychowanie dzieci w rodzinach, które mają co najmniej trójkę dzieci.

A tymczasem: Bill Gates będzie płacił 20.000 dolarów za urodzenie dziecka w Microsofcie

Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach”! Zapisz się na newsletter i odbierz zestaw praktycznych poradników, w tym przegląd najlepszych kont bankowych ułatwiających oszczędzanie

Czytaj też: Pieniądze szczęścia nie dają? Sprawdzili to na konkretnych liczbach. Co im wyszło?

Kogo stać na płacenie za dzieci?

Czy ich na to stać? Cóż, Węgry to kraj czterokrotnie mniejszy ludnościowo, niż Polska (mają jakieś 9,5 mln obywateli), o porównywalnym PKB wytwarzanym przez jednego mieszkańca. Oni są bardziej zadłużeni niż my (według różnych obliczeń dług państwa węgierskiego sięga 65-70% PKB, a nasz nieco ponad 50%).

Ich gospodarka rośnie ostatnio minimalnie szybciej, niż nasza i jest napędzana przez konsumpcję wewnętrzną (preferencyjne kredyty dla rodzin to też byłoby nic innego, jak pieniądz pompowany do gospodarki) oraz inwestycje zagraniczne, które Orban przyciąga obniżkami podatku (CIT spadł do 9%).

Czytaj też: Węgry i Polska pod względem liczby mieszkańców i PKB – porównanie

Podobnie jak my, Węgrzy korzystają z dobrej koniunktury w gospodarce światowej oraz z możliwości taniego zadłużania się za granicą (inwestorzy chętnie kupują obligacje krajów tzw. wschodzących). Ale czy będzie ich stać na realizację tak obfitego programu prorodzinnego? Nie analizowałem poziomu „sztywności” węgierskiego budżetu państwa, więc nie odpowiem. Zapewne Orban też się nie przejmuje pieniędzmi, bo ma na głowie rosnące protesty społeczne i nowy program dla rodziny ma mu po prostu pomóc utrzymać władzę.

Zapewne jednak do tej propozycji można postawić podobny znak zapytania jak ten, który wielu z nas stawia przy nowym programie emerytalnym PPK. Jaką mamy gwarancję, że rząd dotrzyma obietnicy? A jeśli sytuacja budżetu państwa się pogorszy? A dzieci to przecież nie auto w leasingu, nie można ich oddać wujkowi Viktorowi jeśli nie wywiąże się z obietnicy.

Wujek Viktor zresztą ma talent do pomysłów, które pozornie wyglądają świetnie, ale tak naprawdę mają gwiazdki i haczyki. Tak było z węgierskimi frankowiczami. To był pierwszy kraj – i do dziś jeden z nielicznych – który zrobił ustawę antyfrankową. Ale… zrobił ją tak, że zafiksował ludziom wysokie długi i kazał bankom oddać spready. Wilk był syty i owca cała.

Czytaj też: Węgierskie wydatki socjalne nie przekładają się na wzrost poziomu życia mieszkańców. Dlaczego?

Czytaj więcej: Gospodarka według Viktora Orbana

Polak-Węgier dwa bratanki, ale kto bardziej lubi dzieci?

Czy warto Węgrom zazdrościć? Przecież i my – gdyby policzyć wszystkie instrumenty wsparcia dla rodzin – nie mamy się czego wstydzić jeśli chodzi o wspieranie rodzin. „Inwestycja” w dzieci już dziś w pewnym stopniu jest „refundowana” polityką prorodzinną państwa polskiego. A zatem wszyscy w równym stopniu – bezdzietni też – zrzucają się w podatkach na becikowe, kosiniakowe, ulgi podatkowe na dzieci, zasiłki w stylu „Rodzina 500+” czy wyprawkę dla dziecka, czy Kartę Dużej Rodziny.

Czytaj też: Jak wycisnąć siódme poty z kasy na dzieci? Setki tysięcy złotych od państwa!

Czytaj też: Na co idą nasze podatki? Ta jedna liczba dowodzi, że powoli staczamy się w przepaść

Jeśli mamy dwójkę dzieci to rocznie dzięki PIT-owej uldze na dziecko w kieszeni zostaje nam ok. 1000 zł na każde z nich, zaś w ramach programu „Rodzina 500+” dostajemy kolejne 6000 zł na drugie dziecko. W skali roku rząd zwraca nam 4000 zł z kosztów wychowania każdego z dzieci. W skali 18 lat – od kołyski do dorosłości – robi się z tego 72.000 zł. Państwo może zwrócić nam co czwartą złotówkę z tego, co dziecko nas kosztuje. Obietnice Orbana mówią o 70%, więc jeśli ktoś lubi seks bez zabezpieczenia… czas wystąpić o węgierskie obywatelstwo.

A tutaj: Robert Biedroń przebija. Nowy król polskich populistów?

Czytaj też: Osiem sposobów na zgromadzenie funduszu spełniania marzeń. Które z nich wybierzesz dla siebie?

zdjęcia: welovebudapest.com/pixabay.com

 

Subscribe
Powiadom o
13 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Sprzedawca
5 lat temu

Skoro artykuł jest o sytuacji na Węgrzech to dlaczego na zdjęciu do artykułu jest Praga czyli Czechy ?

Grzegorz
5 lat temu

3 dzieci x 500 zł x 120 miesięcy = 180.000 zł Trochę mniej niż na Węgrzech ale różnica jest nieznaczna. Oczywiście przy założeniu, że otrzymujemy 500+ na każde dziecko. Bez żadnych kredytów i umów na rodzenie kolejnych dzieci. Oczywiście jest jeszcze różnica pomiędzy siłą nabywczą 500 zł teraz a 500 zł za 10 lat.

fajny
5 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie wyrównywać, ale nawet lepiej. Bo nie 120 miesięcy, ale 216 (przy założeniu pobierania 500+ przez całe 18 lat). Czyli 3 dzieci x 500 zł x 216 miesięcy = 324 tysiące zł 😮
Do tego ulgi podatkowe, karta dużej rodziny, trochę świadczeń socjalnych itd., jesteśmy hojniejsi niż Madziarzy…

Anna
5 lat temu

Ciekawa jestem, jak Victor Bacsi widzi pracę kobiety z dziećmi 3+ pracującą do 45 roku życia ,kiedy ma mieć zniżkę/zniesienie podatku od wynagrodzeń, skoro w tym czasie ma właśnie dzieci rodzić.Uwzględniając zaś 2 letnie przerwy w rozmaitych punktach programu – jakoś mi to się na osi czasu nie schodzi w spójny program nawet przy 100%owym „użłobkowieniu i uprzedszkolnieniu”. O finansowym aspekcie dla budżetu się nie wypowiadam, bo mi wiedza z tego tu artykułu musi wystarczyć. A jeszcze bardziej serio: Węgry, to jedyny kraj wśród tzw demoludów i jeden z nielicznych na świecie, który się wyludniał i już w l. 70tych… Czytaj więcej »

Wojtek
5 lat temu

Mógł Pan przy okazji pokazać ile dopłacają do dzieci kraje Europy zachodniej. Bo z tego wpisu wychodzi ze Polska I Węgry to jakiś dziwny jak w którym płaci się za dzieci

Marcin
5 lat temu

Na co może liczyć bezdzietny podatnik, skoro kasa będzie pompowana w politykę prorodzinną? Ja się z Polski wyprowadziłem do bogatszego kraju z niższymi podatkami, bo uznałem, że więcej wpłacam niż otrzymuję z budżetu, a nie cierpię być dojną krową 🐄 💰

Piotr
5 lat temu
Reply to  Marcin

A możesz podać ten kraj? Bo ja np. znam Niemcy, które oficjalnie mają bykowe oraz stawki podatku uzależnione od sytuacji rodzinnej (bezdzietny kawaler płaci większe podatki niż żonaty-dzieciaty).

anonymous
5 lat temu

Głupie to jak but z lewej nogi. A co z kredytem gdy ktoś nie zdoła dorobić do trzeciego dziecka lub trzecie dziecko w międzyczasie umrze?

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu