Bank Millennium niedawno zorganizował promocję. Zasady na pierwszy rzut oka – proste. Kto weźmie kartę kredytową i w dwóch kolejnych miesiącach wyda tą kartą po 200 zł, dostanie od banku 200 zł premii. Problem w tym, że klienci, którzy wzięli karty… nie wiedzą czy w ogóle dostaną obiecane dwie stówki. Czy to fair?
Załóż konto, zamów kartę, płać za pośrednictwem bankowości mobilnej a dostaniesz od nas nagrodę: pieniądze na konto, zwolnienie z opłat czy niższe oprocentowanie pożyczki. Tak zwykle działa bankowa promocja. Klient, który spełni określone warunki, powinien otrzymać nagrodę. Mój czytelnik od jakiegoś czasu nosił się z zamiarem zamówienia karty kredytowej. Opowiada:
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
„Akurat napatoczyła się interesująca promocja Banku Millenium – złóż wniosek jako pierwsza z 2000 osób, wydaj 200 zł w lutym, potem w marcu, a dostaniesz od nas 200 zł. Kto pierwszy ten lepszy. Spoko opcja”
Przeczytaj też: Skopiowali jego dowód, wyłudzili duplikat karty SIM do telefonu i ukradli z konta 1,1 mln zł. Trzy rzeczy, które warto zrobić, żeby tego uniknąć
Bank daje sobie dwa miesiące na decyzję
Promocja wystartowała 2 stycznia. Już 4 stycznia mój czytelnik złożył wniosek o kartę kredytową objętą promocją. Dzień później postanowił dowiedzieć się od konsultanta na bankowym czacie, czy jego wniosek o kartę zakwalifikował się do promocji, a więc czy znalazł się w gronie 2000 osób, którym bank obiecał wypłacić premię.
„Pani na czacie przez prawie 30 minut unikała konkretnej odpowiedzi. Zacząłem więc zadawać bardzo konkretne pytania. Przedstawicielka banku w końcu przyznała się, że nie dysponuje taką wiedzą. Bank nie wie, kto się zakwalifikował do promocji, a kto nie. A przecież chodzi mi tylko o to, czy mieszczę się w 2000 pierwszych osób, które złożyły wniosek”
– pisze klient. Bank poinformował go jedynie, że o tym czy dostanie premię, dowie się dopiero… w marcu. Na razie ma używać karty i żyć nadzieją na to, że (może) zostanie za to nagrodzony.
Przeczytaj też: Finansowy rekord świata: nikt nigdy tyle nie zapłacił za polskiego piłkarza! A ile jemu będą płacić? I czy to wizjonerzy czy frajerzy?
Karta kredytowa to nie konto osobiste
Gdyby promocja dotyczyła np. konta osobistego („otwórz rachunek, a dostaniesz od nas 200 zł”), byłbym bezlitosny w ocenie bankowych procedur. Tu mamy jednak do czynienia z bardziej skomplikowanym produktem. Karta kredytowa to kredyt, a więc bank musi – jak przy pożyczce – zbadać zdolność kredytową klienta i ocenić jego możliwości finansowe, by w ogóle przyznać kartę i ustawić limit kredytowy. Dlatego potrzebuje więcej czasu.
Przeczytaj też: Raiffeisen naprawia, ale klientom wciąż coś nie działa. Wciąż są problemy z terminowym księgowaniem rat i brakiem aneksów do umów
Standardowo wniosek o kartę może być rozpatrywany do 7 dni roboczych. Bank przyznaje, że limit 2000 osób, dla których bank przewidział nagrodę, został już osiągnięty w pierwszych dniach promocji. Ale klient nadal ma szansę, bo przecież ktoś mógł nie dopełnić formalności związanych z promocją, albo bank ostatecznie nie przyznał mu karty kredytowej. Wówczas robi się miejsce dla tych, którzy w pierwszym rzucie nie załapali się na promocję.
Dostaniesz premię? Sprawdź za dwa miesiące
Nieco więcej światła na tę sprawę rzuca biuro prasowe Banku Millennium. Z jego wyjaśnień wynika, że już 4 stycznia ok. godziny 17.00 bank umieścił na swojej stronie internetowej stosowną informację o wyczerpaniu limitu kart:
„Jeśli klient złożył wniosek do 4 stycznia, to znaczy, że w puli wyjściowej się znajduje. Jeżeli złożył wniosek później, to znaczy, że w puli się znajduje pod warunkiem, że ktoś z pierwszych 2000 wniosków nie spełnia warunków promocji”.
Warunkiem było m.in. to, że klient nie mógł mieć żadnej karty kredytowej w banku od stycznia 2018 r. Ale nawet jeśli klient nie znalazł się wśród 2000 szczęśliwców, to nadal ma szansę na premię, bo bank może komuś nie przyznać karty. Wówczas taka osoba wypada z listy beneficjentów, a na jego miejsce wchodzi osoba z numerkiem 2001.
Ale może być też inna sytuacja. 2000 osób spełnia warunki promocji. Ale żeby zgarnąć premię, trzeba jeszcze w dwóch kolejnych miesiącach wydać kartą po co najmniej 200 zł. Załóżmy, że osoba pierwsza na liście nie spełniła tego warunku, a klient z numerem 2001 płacił zgodnie z zasadami promocji. Co wtedy? Okazuje się, że „numerek 2001” dostanie premię, ale dowie się o tym dopiero w kwietniu, kiedy bank „podliczy” promocję.
Przyznam, że to dość skomplikowane zasady. A szansa na premię, o której dowiemy się dopiero w kwietniu, może zniechęcić do tego produktu. W takim wydaniu akcja Banku Millennium przypomina raczej loterię niż promocję.
Zdjęcie: Pixabay.com