cały świat walczy z ostatnio gotówką. Głównym powodem jest oczywiście to, że transakcje gotówkowe są „niesprawdzalne”, a więc w ten sposób odbywa się większość transferów w ramach szarej strefy i czarnego rynku. Im mniej gotówki w transakcjach, tym mniej nielegalnych transakcji i nie zapłaconych podatków. To jedna strona medalu. Ale jest i druga: im więcej transakcji bezgotówkowych, rozliczanych poprzez banki i organizacje płatnicze (Visa i MasterCard), tym mniej prywatności.
Każdy, kto ma dostęp do naszego rachunku bankowego, może dowiedzieć się nie tylko ile mamy pieniędzy, ale też jaki jest nasz stan zdrowia, do której szkoły chodzą nasze dzieci, a przy odrobinie szczęścia nawet co lubimy w łóżku… Krótko pisząc: płacenie kartami i przelewami jest szalenie wygodne, ale i… łatwe do śledzenia. I opodatkowania. Np. w Argentynie jakiś czas temu wprowadzono… 15% podatku od transakcji zagranicznych kartami płatniczymi wydanymi przez argentyńskie banki.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
I co wy na to? Ostatnio Verifone, czyli firma produkująca terminale płatnicze dla punktów handlowych, zrobiła badania, w których pytała Polaków o ich preferencje w dziedzinie płatności. Okazuje się, że hard-userów kart płatniczych mamy w kraju jakieś 10%. Do codziennego używania kart na zakupach przyznaje się bowiem 12,5% pytanych posiadaczy kart, a do wyciągania karty płatniczej z kieszeni przynajmniej raz w tygodniu – 65% „ukartowionych” Polaków.
Jakkolwiek mamy w kieszeniach 35 mln kart, to do „ukartowionych” można zaliczyć najwyżej 70% osób, co oznacza, że przedstawiane przez Verifone wyniki trzeba „odchudzić” o mnożnik 0,7. Wychodzi więc, że szalenie często używa kart – i nie wyobraża sobie bez nich życia – co dziesiąty Polak., a jakieś 50% z nas łaskawie docenia wygodę płacenia, ale nie ma ochoty zrezygnować z płacenia gotówką, przynajmniej w niektórych miejscach i sytuacjach. Pozostali tylko pukają się w czoło i rozkoszują się widokiem banknotów w swoich portfelach. Gdzie najczęściej płacimy kartami?
Z badań Verifone wynika, że jeśli finansiści i handlowcy chcą, żebyśmy częściej płacili kartą, to powinni organizować więcej promocji, dających zniżki za płacenie bezgotówkowe, a także umożliwiać używanie kart w różnego rodzaju automatach samoobsługowych, które dziś często obsługują tylko gotówkę. Mniej więcej 50% Polaków deklaruje, że gdyby mieli terminale płatnicze w każdym sklepie w okolicy, to ewentualnie mogliby całkiem zrezygnować z gotówki. To aż niewiarygodnie duży odsetek, bo dziś – zwłaszcza wśród małych transakcji – stosunkowo niewiele jest tych bezgotówkowych. Poniższe dane potwierdzają, że hard-userów kart płatniczych mamy w Polsce dokładnie 10%: Hard-userów, czyli tych, którzy – gdyby tylko mieli wokół siebie odpowiednio rozwiniętą infrastrukturę – gotowi byliby wyrzucić z portfela banknoty i bilon.
Badania Verifone pokazują gdzie jesteśmy na drodze do wyrzucenia gotówki, ale jeszcze lepiej pokazują to cyferki publikowane przez NBP, z których wynika, że spośród wszystkich transakcji kartowych aż dwie trzecie to te, które na „wyjściu” mają gotówkę. Dla porównania: w Wielkiej Brytanii liczba transakcji bezgotówkowych po raz pierwszy przekroczyła w 2014 r. liczbę gotówkowych. W Australii 53% płatności stanowią te bezgotówkowe. W Danii w gotówce reguluje się nie więcej niż 25% rachunków i rząd planuje całkowite wycofanie gotówki z obrotu w 2030 r. Podobnie w Szwecji. Zapewne dlatego ostatnio polski rząd zapowiedział ograniczenie przedsiębiorstwom możliwości rozliczania transakcji żywą gotówką do 15.000 zł. Limit ma obowiązywać od początku 2017 r. Ale w porównaniu z tym, co dzieje się w innych krajach, nasze „szturchanie” miłośników gotówki przez władze to… pikuś. Jak to robią prawdziwi twardziele? Kilka przykładów poniżej.
W Belgii nie wolno już płacić gotówką kupując nieruchomości na rynku pierwotnym (w grę wchodzą tylko przelewy), a przy innych zakupach limit płatności gotówkowych wynosi 3000 euro. We Francji i Włoszech limit zakupów opłacanych gotówką wynosi 1000 euro. W Niemczech politycy, w przerwach między uroczystym witaniem kolejnych tysięcy imigrantów, myślą o wprowadzeniu takiego limitu na poziomie 5000 euro (to kraj bardzo „gotówkowy”, ale mimo wszystko 34% obywateli płaci za zakupy bezgotówkowo). W Hiszpanii obowiązuje limit na poziomie 2500 euro. W Meksyku limit bezgotówkowy wynosi 500.000 pesos dla transakcji nieruchomościowych oraz 200.000 pesos przy zakupach samochodów, biżuterii lub usług loteryjnych. W Urugwaju od maja 2015 r. – 5000 dolarów dla wszystkich typów transakcji. Również takich: 😉
W Kanadzie od 2007 r. podatki płaci się wyłącznie bezgotówkowo, kartami płatniczymi lub w specjalnych urzędomatach, podobnych do tych, które są testowane w polskich urzędach. Tamtejszy rząd testował też cyfrową walutę MintChip, ale zrezygnował z tego pomysłu (było o nim w blogu). Nota bene w Polsce też mamy już cyfrowy pieniądz, nazywa się Billon, choć nie jest na razie przesadnie popularny (chyba wciąż wyprzedza swój czas).
Na Filipinach rząd uruchomił podobny projekt wirtualnej waluty e-Peso, ale nie będzie to stricte cyfrowa waluta, bo transakcje będą zapisywane w „dzienniku aktywności klienta”, co oznacza, że nie będą anonimowe (każda transakcja wirtualnym pieniądzem będzie przyporządkowana do konkretnego klienta). W Australii przygotowują bezgotówkowy system opieki zdrowotnej, dzięki czemu np. leki zapisane przez lekarza będzie się kupowało bezgotówkowo – w aptece zakup będzie rejestrowany, a pieniądze od razu ściągane z konta pacjenta.
System bezgotówkowych płatności za leki, wizyty w przychodnich i usługi pielęgniarek będzie sprzężony z czymś w rodzaju naszego Rejestru Usług Medycznych. W Kenii wspólnie z MasterCardem przygotowują „kartę socjalną”, którą będzie się bezgotówkowo płacić za wszystkie usługi finansowane przez państwo i świadczenia społeczne. Tak, tak, nadchodzi koniec ery gotówki.To co, świętujemy dziś dzień bez gotówki, czy raczej cieszymy się dniami wolności? :-).