Dzisiaj ma nastąpić kulminacja akcji „Warto bezgotówkowo”, której celem jest wzbudzenie w nas miłości do płacenia bez użycia szeleszczących banknotów i brzęczących monet. Co prawda w naszych portfelach jest 37,7 mln kart płatniczych (z czego 80% to karty zbliżeniowe), zaś mniej więcej 20% Polaków już prawie nie używa gotówki, to w skali kraju wciąż 75-80% wszystkich naszych transakcji finansowych stanowią te gotówkowe.
Co więcej, nawet wśród tych transakcji, do których używamy kart płatniczych – a używa ich 70% ludzi w Polsce – wciąż dużo jest tych, w których „na wyjściu” jest gotówka. Niedawno NBP publikował dane dotyczące „używalności” kart płatniczych. Okazało się, że przeciętny posiadacz karty płaci nią w sklepach i innych miejscach mniej więcej osiem razy w miesiącu (średnia wartość transakcji: 72 zł). Ale z drugiej strony ten sam posiadacz karty dwa razy w miesiącu idzie do bankomatu i wyciąga z niego po 460 zł. W sumie więcej kasy „wychodzi” z naszych kart w gotówce, niż bezgotówkowo.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Czytaj też: Jak używamy kart płatniczych? Okazuje się, że nawet z plastikiem w kieszeni bez gotówki ani rusz
Ale z drugiej strony… W Europie bardzo szybko rośnie popularność płatności mobilnych. Są nowe dane!
Gotówka jest droga. Dlaczego tak trudno ją zastąpić?
„Koalicja na Rzecz Płatności Bezgotówkowych”, której członkami są m.in. banki, firmy rozliczające transakcje kartowe, organizacje płatnicze, próbuje powalczyć o zmianę tego stanu rzeczy. Ma swoje racje, bo obsługa gotówki rocznie kosztuje gospodarkę kilkanaście miliardów złotych. Poza tym gotówka – przez to, że jest anonimowa – jest paliwem do rozrostu szarej strefy, czyli nieopodatkowanego zarabiania pieniędzy. Gdyby zlikwidować gotówkę, mielibyśmy mniej prywatności, ale i mniejszą dziurę w budżecie państwa. W wielu krajach rządy zabraniają używać gotówki do dużych transakcji bądź do transakcji dotyczących niektórych sektorów gospodarki.
Czytaj tutaj: Jak różne państwa walczą z gotówką i promują płatności bezgotówkowe? Długa lista pomysłów
Oczywiście, bezgotówkowość w pewnym sensie obdziera nas z prywatności i niesie ryzyko, że firmy finansowe będą wykorzystywały wiedzę na nasz temat dla swoich – niekoniecznie dobrych – celów. Na razie instytucje finansowe się tego nie nauczyły. Znacznie skuteczniej inwigilują nas Google, Facebook oraz operatorzy telekomunikacyjni. Odkąd mój smartfon – za każdym razem, gdy wyjeżdżam autem na ulicę – zaczął podpowiadać mi kiedy dojadę do celu mojej podróży (zazwyczaj trafiając bez pudła jaki to cel) – boję się go bardziej, niż danych z wyciągu z mojej karty płatniczej zostawianych w banku.
Czytaj też: Co może powiedzieć o tobie karta płatnicza, którą masz w portfelu? Wbrew pozorom całkiem sporo!
Tym niemniej nie można wykluczyć, że historia zatoczy koło i „bezgotówkowość” będzie za kilkanaście lat definiowana zupełnie inaczej, niż dziś. Nie jako płacenie kartą plastikową lub zamkniętą w smartfonie, lecz jako płacenie „cyfrową gotówką” zamiast materialną. A więc smartfon będzie naszym wirtualnym portfelem, zaś pieniądze zaszyfrowane kryptograficznie będziemy przekazywać – anonimowo, tak samo, jak dziś gotówkę – bezpośrednio na smartfona odbiorcy, bez pośrednictwa banków. Tak działa dziś bitcoin, najpopularnisjzy cyfrowy pieniądz świata. No, chyba że to banki zorganizują legalny obrót „cyfrową gotówką”.
Więcej o bitcoinie znajdziesz tutaj: Jego wartość jest już większa, niż uncji złota. Z czego to się bierze?
Co musi się stać, żeby bezgotówka wygrała? Trzy rzeczy
Dziś jednak jest za wcześnie, by wieszczyć erę „cyfrowej gotówki”. Aby mogła nadejść, musi się najpierw rozwinąć bezdyskusyjna dominacja bezgotówkowych transakcji z użyciem karty plastikowej lub „zamkniętej” w smartfonie. Oraz transakcji przeprowadzanych między rachunkami bankowymi w smartfonach. Co musiałoby się stać, by taka dominacja „bezgotówki” nad papierowymi banknotami stała się możliwa? Uważam, że do zrobienia są trzy rzeczy.
1. Więcej bezgotówkowej wygody
Jak to się stało, że ponad połowa opłat za parkowanie samochodów jest w Polsce wnoszona bezgotówkowo, przez smartfona? Musiały się pojawić wygodne aplikacje na smartfony, które są po prostu dużo wygodniejsze w użyciu. Nie muszę szukać drobnych, zastanawiać się ile jeszcze zostało czasu parkowania, ani pilnować kwitków parkingowych. Włączam, wyłączam, pieniądze są automatycznie ściągane z konta lub z podpiętej pod aplikację karty.
Czytaj też: SkyCash wzbogacił swoją aplikację do płacenia za parkowanie
Inne przykłady? Komunikacja miejska działająca na karty płatnicze zamiast na bilety. Czy może być coś wygodniejszego? Nie sądzę. Im więcej będzie bezgotówkowej wygody wokół nas, tym mniej chętnie będziemy wyjmować gotówkę z portfela. Karta płatnicza jako wejściówka na stadion, do teatru, kina i innych miejsc, w których mamy wykupiony miejski abonament? Dlaczego nie.
Czytaj o biletach MPK na karcie płatniczej: W tych miastach nie musisz już kupować biletów
Nie zdajemy sobie sprawy jakie możliwości przynosi technologia zbliżeniowa i w jak wielu miejscach może ułatwić regulowanie rachunków. Dlaczego np. faktury za prąd i gaz nie mogą być regulowane kartą zbliżeniową przy samoobsługowych terminalach ustawionych w centrach handlowych? Terminal identyfikuje klienta po numerze karty przypiętej do niego w systemie, ten pokazuje twarz (potwierdza tożsamość), zbliża kartę do terminala i płaci zbliżeniem.
Programy lojalnościowe? Można je zamknąć w karcie płatniczej zamiast w kartonikach z pieczątkami lub hologramami, czy drukowanych kuponach. Gdyby okazało się, że w ramach karty płatniczej można połączyć wiele programów lojalnościowych – lub stworzyć jeden, któremu trudno byłoby się oprzeć – pojawiłby się dodatkowy argument na rzecz kart płatniczych. A z badań NBP wynika, że wśród „nieużywaczy” kart to właśnie rabaty i zniżki byłyby najmocniejszym argumentem, by się z „bezgotówką” zaprzyjaźnić.
>> Zgarnij bonusy z okazji „Dnia Płatności Bezgotówkowych”: Organizacja płatnicza Visa – partner mojego cyklu edukacyjnego „O wygodnym płaceniu, czyli niezbędnik nowoczesnego konsumenta” – proponuje specjalne promocje dla tych, którzy spróbują zapłacić w internecie za pomocą usługi Visa Checkout. Do wzięcia jest maksymalnie 50% rabatu na zakup biletów na stronie Biletyregionalne.pl, 25 zł rabatu przy zakupach o wartości min. 100 zł w Ravelo.pl oraz 10 zł zniżki na zamówienia poprzez PizzaPortal.pl. O co chodzi w Visa Checkout pisałem tutaj. Do korzystania w usługi można zapisać się tutaj
Czytaj też: Pieczątki, hologramy, karty lojalnościowe… to wszystko pójdzie do kosza. Jest nowy pomysł
2. Powszechny system przelewów peer-to-peer
Rocznie na każdego Europejczyka przypada 800 transakcji. Z tego jakieś 80 transakcji to te dokonywane w urzędach i w ramach różnych biznesów, 140 transakcji rocznie to comiesięczne, stałe rachunki, 30 transakcji to zakupy w sklepach internetowych, 100 transakcji to zdalne przekazywanie pieniędzy między osobami (pożyczki, składki na wspólne imprezy, przekazywanie rodzinie pieniędzy, gdy pracujemy w innym mieście itp.), zaś aż 450 to transakcje, w których fizycznie widzimy przed sobą osobę, której płacimy.
Wniosek? Nigdy nie wyeliminujemy z obrotu gotówki, jeśli nie zapewnimy możliwości przekazywania przez ludzi pieniędzy sobie nawzajem w ramach e-portmonetek. Takie rozwiązania już są, choć żadne nie ma statusu standardu krajowego. Np. w ramach bankowości mobilnej można przekazać komuś pieniądze na numer telefonu (o ile ten ktoś jest użytkownikiem tej samej aplikacji mobilnej). „Międzybankowym” systemem tego typu jawi się BLIK.
Oczywiście: powszechne przekazywanie pieniędzy peer-to-peer (np. za korepetycje dla dziecka, czy za zakupy dla sąsiadki) wymaga nie tylko ogólnokrajowego systemu, ale i powszechnego używania smartfona do bankowania. Teraz jeszcze trochę nam do tego brakuje: milion osób bankuje wyłącznie przez smartfona, jakieś 8 mln ma apkę bankową i od czasu do czasu tam zagląda.
To dobry początek, ale te wskaźniki muszą urosnąć, by móc spalić gotówkę na stosie. Nawet jeśli każdy sklepikarz będzie miał terminal do akceptowania kart płatniczych, to gotówka przestanie być potrzebna dopiero wtedy, gdy będzie można przekazać dowolną kwotę z telefonu na telefon w ramach jakiegoś systemu, którego użytkownikami będą miliony.
Czytaj też: Jak często płacicie kartą płatniczą? Statystyki są takie sobie, ale perspektywy…
Odwiedź też stronę akcji „O wygodnym płaceniu, czyli niezbędnik nowoczesnego konsumenta”. Tam piszę o wszystkich nowościach ze świata płatności oraz poradniki o bezpiecznym używaniu kart i wyciskaniu z nich maksymalnie dużo korzyści. Zapraszam: kliknij ten link
3. Cyfrowe dokumenty
Wierzcie lub nie, ale jedynym powodem, dla którego wciąż noszę przy sobie portfel, są dokumenty. Prawo jazdy, dowód osobisty, dowód rejestracyjny auta… Muszę mieć to wszystko przy sobie, bo polskie państwo nie umie bezpiecznie zamknąć tych papierów w smartfonie. Kartę płatniczą mam w smartfonie. Karty lojalnościowe – też (pozwalają na to niektóre aplikacje mobilne). Gdybym przeniósł do smartfona dokumenty „państwowe”, mocno bym przemyślał chodzenie z portfelem tylko po to, by mieć w nim banknoty i monety.
Kiedy doczekam spełnienia tych trzech warunków? Nie mam pojęcia. A tymczasem dziś zachęcam wszystkich – nawet tych, którzy lubią mieć w kieszeni pachnące banknoty – żeby spróbowali być bardziej bezgotówkowi, niż zwykle.
autor zdjęcia tytułowego: stevepb/Pixabay.com