Od połączenia z BGŻ BNP Paribas prawie nic nie działa tak, jak powinno: klienci nie wiedzą, na jakie konto mają spłacać raty, system do obsługi kredytów nie pokazuje sald kredytów, a skontaktowanie się z infolinią graniczy z cudem. Do jednego kredytobiorcy zapukał już windykator. Klient nie wpłacił raty na nowy rachunek, bo bank… go o tym nie poinformował. Raiffeisen obiecał wszystko wyjaśnić i opowiedzieć jak chce poprawić obsługę kredytobiorców. Na razie niczego nie wyjaśnił.
Kilka dni temu napisałem o problemach klientów Raiffeisen Polbank ze spłatą kredytów walutowych. Pod koniec października bank został formalnie włączony do BGŻ BNP Paribas. Ale bez kredytów walutowych oraz złotowych, które pierwotnie udzielone były jako walutowe, lecz po drodze zostały przewalutowane na złotówki.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Pod tekstem zrobiło się gęsto od waszych komentarzy, w których żalicie się na fatalną obsługę. Sporo listów przyszło (i nadal przychodzi) też na moją skrzynkę mailową.
O problemach klientów wie Komisja Nadzoru Finansowego, która wydała zgodę na tę fuzję. Austriacy zobowiązali się do „należytego zabezpieczenia interesów klientów Raiffeisen Bank Polska”. Wygląda na to, że Raiffeisen Bank International (to on po fuzji zajmuje się obsługą kredytów walutowych) słowa nie dotrzymał.
Przeczytaj też: Jak suchą stopą przejść z Deutsche Banku do Santandera? I co po 12 listopada stanie się z kontami, kredytami i lokatami?
Przeczytaj też: 400.000 klientów Deutsche Banku jest już w Santanderze. Jedna sprawa wciąż nie daje spokoju klientom. Wyjaśniam
Raiffeisen obiecał, że do minionego piątku przedstawi propozycję rozwiązania problemów. Ale żadnych wyjaśnień nie otrzymałem. Słyszałem o tym, że bank pracuje nad rozbudowaniem funkcjonalności R-net, czyli systemu do obsługi kredytów. Ale nie ma się co łudzić, że coś się polepszy z dnia na dzień. Udrożniona ma być też infolinia. Kiedy? Nie wiadomo.
Na podstawie skarg wyodrębniłem najczęściej pojawiające się problemy z obsługą kredytów. Nadal czekam na informację o tym jak Raiffeisen zamierza je rozwiązać.
1. Nowy system do obsługi kredytów walutowych
Walutowi kredytobiorcy Raiffeisena dostali do obsługi i spłaty kredytów nowy system bankowości elektronicznej R-net. Ale – jak piszecie – system to jedna wielka porażka. Widoczny jest jedynie nowy numer rachunku do spłaty kredytu oraz harmonogram spłat. Nie widać aktualnego salda konta, ani historii transakcji na rachunku. A z tym wiążą się kolejne problemy, choćby pani Hanny, która jest w trakcie sprzedaży mieszkania, które jest „w kredycie”:
„Chciałabym przed finalizacją transakcji wpłacić większą kwotę, około 40 tys. zł, ale skąd będę miała pewność, że pieniądze w ogóle dotarły na konto, skoro nie ma podglądu salda konta? Saldo konta jest chyba podstawową i najważniejszą informacją i nie rozumiem jak to jest możliwe, że nie mogę go sprawdzić.”
Przeczytaj też: Koniec austriackiego gadania, BGŻ BNP Paribas kupuje Raiffeisena. Co to dla nas oznacza? Kłopoty?
2. Nie wiadomo gdzie wpłacać, ani co wpłacać
Inny czytelnik poskarżył się, że bank zmusza go do przelewania rat w podwójnej wysokości.
„Bank przesłał pismo z nowym rachunkiem, a potem wysłał harmonogram spłat kredytu ze starym rachunkiem, w zasadzie nie wiadomo, na które konto należy płacić. Na złożone reklamacje nie ma na razie odpowiedzi (30 dni jeszcze nie minęło). Mimo że bank być może pobrał ratę z nowego konta (w sumie nie mam pewności), to liczba rat w nowym systemie jest taka sama, więc w zasadzie nie wiadomo czy rata została pobrana, a jeśli tak, to dlaczego ilość rat jest taka sama.”
Czytelnik twierdzi, że pracownik banku nie chciał przesłać mu potwierdzenia salda w formie pisemnej, trzeba mu wierzyć na słowo.
„Bank w zasadzie zmusza nas teraz do płatności każdej raty podwójnie, bo zgodnie z umową musimy płacić na stare konto – bo bank ma pełnomocnictwa, których się nie zrzekł i to konto musimy utrzymywać do końca spłaty kredytu – oraz na nowe konto, bo taki rachunek przesłał jakiś pracownik banku.”
Niektórzy klienci mają wręcz problem z ustaleniem, jakiego rodzaju kontem jest nowy rachunek do spłaty kredytu. Pan Marcin pyta:
„Czy na te nowe podane konto można wpłacać przelewem złotówki? Równowartość w złotówkach według ich kursu? Nawet nie informują, czy te nowe konto jest walutowe czy złotówkowe. Czy tylko franki? A jeśli franki, to w jaki sposób? Mam nadzieję, że zwykły polski przelew w złotówkach też wchodzi w grę.”
Dylemat ma też pani Magda:
„Nie wiem czy na to „stare konto” jestem zobowiązana przelewać „wynagrodzenie”, a potem na to nowe przelew, który sama wyliczę, czy mogę zrobić zlecenie z innego banku?”
Inny czytelniczka pisze:
„Dokonałam pierwszej wpłaty raty i wygląda to następująco: w banku Paribas, gdzie zostały przeniesione konta z Raiffeisen, kupuję franki zasilając konto walutowe, które służyło do spłaty należności. Teraz z tego konta robię przelew, który podczas wykonywania wyświetla się jako zagraniczny, a po wpłacie pokazuje się informacja, że rachunek techniczny jest w banku… Paribas i jest to przelew wewnętrzny. Czyli z jednego konta walutowego przelewam na drugie w tym samym banku wpisując odbiorcę Raiffeisen International.”
Pan Marcin pyta, jak można zasilić nowe – podane przez bank – konto, bo w informacji nie podano czy jest to konto frankowe czy złotówkowe:
„Kontakt z infolinią celem wyjaśnienia tej sprawy jest niemożliwy, w moim oddziale Raiffeisena panie też umywają ręce. Posiadam jedynie inne konta złotówkowe. Czy mogę przelać złotówki na to konto po ich kursie?”
3. Brak możliwości automatycznej spłaty raty
Nasi czytelnicy alarmują, że w wyniku fuzji stracili możliwość automatycznej spłaty kredytu. Konta osobiste obsługuje już BGŻ BNP Paribas. Klienci muszą sami przelewać środki na nowy rachunek kredytu. Ale z tym wiąże się kolejny problem – ratę trzeba wyliczyć sobie samemu. Żeby się nie pomylić, przydadzą się umiejętności jasnowidza.
Jeden z klientów pisze, że ratę musi wyliczyć „na podstawie bieżącego kursu” franka. Problem w tym, że przelew może iść co najmniej jeden dzień, a więc trzeba przewidzieć, jaki będzie kurs następnego dnia. Musi więc przelać więcej pieniędzy, żeby na ratę nie zabrakło i żeby w ruch nie poszły karne odsetki. Z wpłaconej nadwyżki skorzystać nie może, bo rachunek służy tylko do obsługi kredytu.
Inny czytelnik doniósł, że na wszelki wypadek przelał na rachunek kredytu ratę w nieco wyższej kwocie. Co prawda otrzymał zwrot nadpłaty, ale bez jakiejkolwiek informacji o przyczynie zwrotu.
Przeczytaj też: Co za przedziwny system zwalniania z opłat za konto! Nie trafisz w okienko – możesz być w plecy nawet kilka stówek. Interweniuję!
4. Fundamentalne zmiany bez aneksu do umowy
Wielu z was oburza się na fakt, że o tak istotnych zmianach jak np. nowy numer rachunku, na który trzeba od niedawna wpłacać raty, bank poinformował… listem poleconym. A co z warunkami wpisanymi w umowie kredytowej – pytacie?
„Poza informacją listowną o zmianie numeru konta dostałam jedynie maila z radosną informacją, że bank został przejęty z dniem 1 listopada. Zawsze wydawało mi się, że umowa to umowa i zmiany wymagają formy pisemnej. A chyba dużą zmianą jest to, że mam sama spłacać raty na podany numer konta”
– pisze pani Justyna. Wątpliwości ma tez pani Agnieszka:
„Bank nie podpisał aneksu do umowy kredytowej o zmianie numeru rachunku bankowego, z którego będzie pobierana rata. To jest niezgodne z zapisami umowy, nie można ot tak zmieniać rachunku bez zgody klientów”
– uważa czytelniczka. Wtóruje jej pan Rafał:
„Mam w umowie wpisany numer konta, na który mam przelewać franki. W przypadku ich braku na tym koncie bank ma prawo wypowiedzieć mi umowę. Teraz dostaję jakiś list polecony z nowym numerem rachunku bankowego i adnotacją, że mam na niego wpłacać pieniądze. Więc po co mi umowa, skoro można sobie wszystko zmieniać przy pomocy listu poleconego? Według zapisu z umowy bank może mi teraz wypowiedzieć kredyt, bo nie wpłacam rat na konto, które jest określone w umowie. Czy inne zapisy umowy bank też może zmieniać listownie? Czy ja też tak mogę?”
Inny czytelnik złożył reklamację, w której poinformował bank, że nie będzie spłacał rat „na jakieś-tam nowe konto”, ponieważ jest to niezgodne z zapisem w jego umowie kredytowej. Uważa, że wszystkie zmiany dotyczące zapisów w umowie muszą być aneksowane.
Przeczytaj też: Tak ma działać system bankowy w XXI wieku? Przelew 5.500 euro do banku w Indonezji ginie i nikt nie umie go znaleźć. Śmiać się czy płakać?
5. Sparaliżowana infolinia
Każda infolinia ma granice wydajności. Nic więc dziwnego, że gdy doprowadza się do sytuacji, w której klienci są totalnie zdezinformowani, infolinia się zapycha. Skoro saldo rachunku kredytu można sprawdzić tylko na infolinii, to z dostępem do informacji robi się niezły pasztet.
Tu tylko kilka waszych wrażeń z prób dodzwonienia się na infolinię:
„Infolinia nie odpowiada – całkowicie brak możliwości kontaktu z bankiem (…) Przez cały poniedziałek łaziłem po biurze ze słuchawką w uchu oczekując na połączenie co 30 minut będąc rozłączanym (…) Do banku dzwonię od blisko dwóch tygodni, oczywiście bezskutecznie (…) Dodzwonienie się na infolinię to minimum kilka połączeń, każde po pół godziny (po pół godziny połączenia są rozłączane).”
6. Klienci w objęciach windykatorów
Są już pierwsze ofiary bałaganu. Pani Natalia poskarżyła się, że o fuzji, a więc również o nowym rachunku do spłaty kredytu, dowiedziała się po terminie płatności raty, który przypadał 2 listopada. Ratę przelała więc na stary rachunek.
„5 listopada odebrałam list polecony z informacją, że fuzja nastąpiła 31 października. 8 listopada informacja o fuzji trafiła w końcu do bankowości elektronicznej. 9 listopada odebrałem telefon od firmy windykacyjnej Kruk z informacją o braku płatności raty. Nie muszę dodawać, że kontakt z bankiem rozpatrywać można w kategoriach cudu. 10 lat regularnego spłacania kredytu skutkuje tym, że siedmiodniowe opóźnienie, wynikające tylko z winy banku i fatalnie przygotowanej fuzji, kończy się sprzedaniem klienta firmie windykacyjnej”
– pisze zbulwersowana pani Natalia.
Wszystkie Wasze problemy archiwizuję, dopisuję do listy rzeczy do załatwienia i będę walczył z bankiem o Wasze prawa oraz prosił o wyjaśnienia KNF (bank obiecał nadzorowi pewne rzeczy, z których się nie wywiązał).