W piątek 25 maja w całej Unii Europejskiej wchodzi w życie RODO, czyli unijne rozporządzenie dotyczące ochrony danych osobowych. Serwisy społecznościowe przygotowały nowe regulaminy swoich usług. Chcą, byś je zaakceptował, w innym razie może nawet zostać odcięty. Czy zgodzić się na to w ciemno?
Wielu moich znajomych zwleka z akceptacją nowych regulaminów do ostatniej chwili. Nic dziwnego. Są długie, nie zawsze zrozumiałe, często odsyłają do kolejnych dokumentów, np. zasad przechowywania danych. Można się w tym pogubić. Wielu podejrzewa, że to pułapka. A jaka jest prawda?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Przeczytaj też: W punkcie obsługi telekomu chcą ci kserować dowód osobisty? Nie pozwól na to! Użyj tego argumentu
Nowe regulaminy serwisów społecznościowych to odpowiedź na wymogi, jakie stawia RODO. Chodzi np. o nowe obowiązki informacyjne. Dowiemy się z nich m.in. jakie dane na nasz temat serwisy zbierają i w jakim celu, kto jest administratorem tych danych itd.
Czy jest się czego bać? Zapytałem o to Macieja Gawrońskiego z kancelarii Gawroński & Partners, który specjalizuje się m.in. w kwestiach dotyczących danych osobowych. Sprawa nie jest błaha, bo ci, którzy nie zaakceptowali jeszcze regulaminów, dostają informacje, że jeśli nie zrobią tego do północy 23 maja, zostaną odcięci od usług.
Nasz ekspert radzi, by zgadzać się na nowe regulaminy. RODO daje użytkownikom serwisów społecznościowych większe prawa, ułatwia m.in. „wypisanie” się z serwisu. Nie ma więc większego ryzyka w wyrażeniu zgody na nowy regulamin. Raczej nie ma w nim zapisów gorszych od tych dziś obowiązujących. Możemy się z nowym dokumentem zapoznać później, „na spokojnie” i ewentualnie się „odzgodzić”, gdyby jakieś zapisy wzbudziły nasze wątpliwości.
Konsekwencje ewentualnego niezaakceptowania regulaminu mogą być różne. „To zależy od treści regulaminu i tego, jak swoją usługę internetową skonstruował konkretny dostawca” – mówi nasz ekspert. Jeśli uzna, że bez akceptacji przez nas nowego regulaminu nie jest w stanie dostarczać nam usług zgodnie z RODO – może odciąć nas od swojego serwisu.
Regulamin tak – wypaczenia nie
Ale uwaga: przy okazji akceptowania nowego regulaminu usługodawca może poprosić nas o coś jeszcze. Np. o wyrażenie zgody na korzystanie z jakiejś innowacji, nowego sposobu korzystania z usług itp. Co wtedy? Tutaj już możemy z czystym sumieniem grymasić.
Jeżeli ktokolwiek nas pyta o jakiekolwiek zgody, to nie ma prawa uzależniać od nich możliwości korzystania z oferowanych przez siebie usługi. Takie uczynienie nas „zakładnikiem” zgody jest nielegalne, bo zgoda przestaje być dobrowolna. Reguluje to wprost art. 7 ust. 4 RODO:
„Oceniając, czy zgodę wyrażono dobrowolnie, w jak największym stopniu uwzględnia się, czy między innymi od zgody na przetwarzanie danych nie jest uzależnione wykonanie umowy, w tym świadczenie usługi, jeśli przetwarzanie danych osobowych nie jest niezbędne do wykonania tej umowy”.
Nie oznacza to, że nie możemy być proszeni o zgodę na udostępnienie danych w zamian za jakieś dodatkowe świadczenie, np. za pieniądze albo za jakieś „świadczenia w naturze”. Będzie to jednak osobna transakcja, nie może być „pakietowana” z akceptacją regulaminu.
Czy zgodzić się na rozpoznawanie twarzy?
Przykładem zgody, której udzielenie proponuje nam się przy okazji akceptacji regulaminu zgodnego z RODO, może być prośba o akceptację na korzystanie z technologii rozpoznawania twarzy. Taką opcję proponuje użytkownikom Facebook. Ale nie uzależnia od tej zgody możliwości korzystania ze swoich usług.
Brak zgody nie niesie dla nas żadnych konsekwencji. Aczkolwiek warto to przemyśleć, bo technologia rozpoznawania twarzy daje większe możliwości bezpiecznej identyfikacji, że to my korzystamy z konta facebookowego, a nie ktoś, kto się pod nas podszywa.
Przeczytaj też: Gdy bank prosi cię o wysłanie e-mailem skanu dowodu osobistego. Czy możesz zamazać niektóre dane?
Inną politykę stosuje internetowy gigant Google. Mój rozmówca, mec. Gawroński, zdradził, że musiał zaprzestać korzystania z Google na swoim telefonie komórkowym. Dlaczego? z powodu „wymuszania” przez Google’a zgód. W jaki sposób to robią? Baaardzo sprytny:
„Google zażądał ode mnie zgody na wykorzystywanie moich danych. Dostałem trzy opcje: Pierwsza: mogę się od razu zgodzić, druga – mogę sobie jeszcze trochę poczytać, a potem się zgodzić i trzecia – mogę potwierdzić, że już udzieliłem zgody. I taka praktyka jest nielegalna. Bez żenady możemy powiedzieć, że Google wymusza zgody”
Na szczęście Google nie jest jedyną na świecie wyszukiwarką i można bez niej żyć. Jeśli ktoś nie lubi być traktowany per noga przez przeglądarkowego giganta – ma wybór.
Wirtualna Polska żąda zgody na profilowanie, Onet – nie
Zgody na profilowanie danych potrzebują też w związku z RODO portale internetowe, do których zaglądamy, a które dużą część pieniędzy zarabiają dzięki wyświetlaniu dostosowanych do profilu odbiorcy reklam. Wirtualna Polska zażądała od mec. Gawrońskiego zgody. Tymczasem Onet dał mu wybór. Mógł zrezygnować z profilowania.
Generalnie w związku z RODO czeka nas sporo dodatkowego „zgadzania się” i „akceptowania”. Pamiętajmy, że nie na wszystko musimy się godzić, aczkolwiek nowe regulaminy internetowych gigantów z reguły są dla nas korzystniejsze, niż stare. Przynajmniej jeśli chodzi o ochronę naszych danych.