Czerwcowe obligacje ze sporymi zmianami. Przez kilka ostatnich miesięcy nic się nie zmieniało w ofercie detalicznych obligacji skarbowych, ale jak już Ministerstwo Finansów się zabrało do roboty, to… mamy małą rewolucję. Mniej będzie opłacało się inwestowanie w obligacje o stałym oprocentowaniu (ostatnio najbardziej popularne), a bardziej – w te długoterminowe, antyinflacyjne. Kto już ma długoterminowe obligacje, powinien się zainteresować ich „podmianą” na papiery nowej serii
Popularność obligacji ostatnio jest tak wysoka, że zaczynam się zastanawiać, czy przypadkiem nie zaczyna działać na nerwy prezesom banków – bo z bankowych depozytów do obligacji odpływa już po kilka miliardów złotych miesięcznie. Nic dziwnego, bo zalety obligacji detalicznych są niezaprzeczalne: wyższe oprocentowanie, brak grymaszenia (żadne tam „tylko do 20 000 zł” albo „tylko na nowe środki”, „tylko z kontem bankowym”, „tylko dla nowych klientów”) i porównywalne z bankowymi depozytami bezpieczeństwo.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Ostatnio nawet doszło do tego, że Maciek Jaszczuk zaczął się głośno zastanawiać, czy oferta obligacji skarbowych nie jest tak dobra, że „zaorała” zasadę dywersyfikacji oszczędności. Ja się tak daleko nie posunę i nie będę namawiał nikogo, żeby oszczędzał tylko w obligacjach polskiego rządu (czyli tylko w polskim złotym). Ale w każdym portfelu inwestycji miejsce dla obligacji detalicznych Skarbu Państwa powinno być.
Czerwcowe obligacje: kuszą antyinflacyjnością
Ministerstwo Finansów właśnie ogłosiło, ile będzie płaciło tym, którzy zechcą kupić czerwcowe obligacje z oferty detalicznej. Jeszcze przez tydzień będzie można też kupić majowe obligacje, ale już wiemy, że nie zawsze warto. Zmian jest kilka i są bardzo ciekawe – widać, że rząd chciałby nas zachęcić do oszczędzania na dłuższy termin. Co dokładnie się zmienia?
>>> czerwcowe obligacje roczne (ROR) i dwuletnie (DOR) z oprocentowaniem uzależnionym od stopy procentowej NBP będą w pierwszym miesiącu inwestycji dawały ciut mniejsze odsetki (5,95% w przypadku ROR i 6,15% w przypadku DOR). Ale to minimalna zmiana, nieistotna dla opłacalności inwestycji (dotyczy tylko jednego miesiąca z 12 lub z 24 miesięcy). W kolejnych miesiącach oprocentowanie będzie takie jak stopa referencyjna NBP (w przypadku ROR) lub powiększone o 0,35 pkt proc. w stosunku do tej stopy. Na dziś jest to więc 5,75% w skali roku (dla obligacji rocznych) i 6,1% (dla dwuletnich). Ta stopa jest zmienna, ale zmieni się dopiero w kolejnym miesiącu po ruchu (najpewniej obniżce) stóp NBP.
>>> czerwcowe obligacje trzyletnie o stałym oprocentowaniu w nowej emisji będą dawały niższe odsetki niż te majowe. Przez całe trzy lata oprocentowanie wyniesie 6,2% zamiast dotychczasowych 6,4%. To oznacza, że dla każdych zainwestowanych 10 000 zł odsetki łącznie wyniosą 1506 zł zamiast 1555 zł (po podatku Belki). Jeśli ktoś jest fanem stałego oprocentowania, to lepiej będzie kupić obligacje jeszcze z majowej oferty, bo dadzą większy zysk
>>> czerwcowe obligacje antyinflacyjne – czteroletnie i dziesięcioletnie – od czerwca będą miały wyższe marże doliczane do inflacji. W przypadku „czterolatek” marża idzie w górę z 1,25% do 1,5% powyżej inflacji, zaś w przypadku „dziesięciolatek” – z 1,5% do 2% powyżej inflacji. W pierwszym roku inwestycji obie odmiany obligacji mają stałe oprocentowanie 6,55% (w przypadku czteroletnich) lub 6,8% (w przypadku dziesięcioletnich). Po zmianach obligacje antyinflacyjne będą bardziej atrakcyjne w stosunku do stałoprocentowych
>>> czerwcowe obligacje rodzinne – sześcioletnie i dwunastoletnie – też będą miały wyższe marże. W przypadku „sześciolatek” będzie to 2% powyżej inflacji, a w przypadku „dwunastolatek” – aż 2,5% powyżej inflacji. W pierwszym roku gwarantowane oprocentowanie wyniesie 6,75% (dla „sześciolatek”) i aż 7,05% (dla obligacji dwunastoletnich). W nowej edycji obligacje rodzinne stają się prawdziwym oszczędnościowym hitem.
Trzyletnie TOS, czteroletnie COI czy emerytalne EDO?
Na podstawie tych zmian można wysnuć wniosek, że Ministerstwo Finansów chce nas namawiać do inwestowania antyinflacyjnego i długoterminowego. Jeśli ktoś się zastanawia, czy włożyć pieniądze w obligacje trzyletnie na stały procent czy np. w czteroletnie na zmienny procent (uzależniony od inflacji), to ma coraz trudniejsze zadanie. Bo warunki obligacji trzyletnich się pogorszyły, a czteroletnich inflacyjnych – polepszyły.
Trzyletnie obligacje to od czerwca stałe 6,2% przez trzy lata. Obligacje czteroletnie w pierwszym roku dadzą 6,55% (czyli więcej), a potem tyle, ile wyniesie inflacja. Przy inflacji za rok na poziomie 4% (tyle wynosi średnia prognoz analityków) mówimy o oprocentowaniu rzędu 5,5% (inflacja plus 1,5%). Wtedy wciąż wygrywają stałoprocentowe „trzylatki”. Ale już przy inflacji 4,5% oprocentowanie obligacji czteroletnich w drugim roku wynosi 6%. Jeśli w trzecim roku inflacja też wyniosłaby 4,5%, to bilans obu inwestycji się zrównuje.
Krótko pisząc: wybór między obligacjami trzyletnimi (stałoprocentowymi) i czteroletnimi (antyinflacyjnymi) sprowadza się do tego, czy uważamy, że w 2025 i 2026 r. inflacja będzie wyższa niż 4,5%. Jeśli tak, to obligacje z oprocentowaniem uzależnionym od inflacji opłacą się bardziej. Jeśli nie, to „wygrają” obligacje trzyletnie i ich sztywne jak pal oprocentowanie.
Jeszcze bardziej interesujący staje się wybór między obligacjami trzyletnimi z czerwcowej emisji i dziesięcioletnimi. W pierwszym roku „dziesięciolatki” o symbolu EDO dają stałe 6,8%, zaś w kolejnych latach aż 2% powyżej inflacji. Wystarczy więc, że przez te kolejne dwa lata (czyli w 2025 i 2026 r.) inflacja wyniesie średnio 4% rocznie, a zyski z posiadania obu typów obligacji się zrównają.
Co prawda w przypadku wycofania pieniędzy z EDO przed terminem (czyli po trzech latach, zamiast dziesięciu) trzeba zapłacić karę w wysokości 2 zł od każdej obligacji, ale niemal połowę tej kary zrekompensuje nam sama kapitalizacja odsetek, która jest w obligacjach EDO. A przecież rezygnować wcale nie trzeba, można oszczędzać dalej.
Poniżej na grafice pokazałem prognozę stóp procentowych urzeźbioną przez BNP Paribas (zielona linia, a jasnozielony obszar to obszar innych prawdopodobnych możliwości alternatywnych), oprocentowanie dobrej lokaty (czerwona linia), oprocentowanie obligacji trzyletnich (druga czerwona linia) oraz oprocentowanie obligacji dziesięcioletnich przy założeniu, że za rok inflacja wyniesie 4% (niebieska linia). Zielona linia – poza poziomem stopy procentowej NBP wyznacza też oprocentowanie obligacji rocznych.
Masz dzieci? Kup obligacje. Masz obligacje? Wymień je na nowe
Ministerstwo Finansów robi kolejny prezent „dzieciatym”. Dzięki podwyżce świadczenia 500+ do poziomu 800+ roczny limit oszczędzania w obligacjach rodzinnych wynosi już 9600 zł. Tych prawie dziesięć „patyków” można ulokować na niezwykle atrakcyjny procent. W przypadku obligacji dwunastoletnich w pierwszym roku będzie to 7,05% (znajdźcie mi taką lokatę roczną bez promocji i ograniczeń), a w kolejnych latach aż 2,5% powyżej inflacji.
Przy prognozowanej za rok inflacji na poziomie 4% mówimy o oprocentowaniu rzędu 6,5% rocznie i to z kapitalizacją odsetek (czyli napędzającą się kulą śniegową). W porównaniu z obligacjami trzyletnimi o stałym oprocentowaniu te rodzinne dwunastoletnie dadzą wyższy zysk – w porównywalnym, czyli trzyletnim horyzoncie czasu – już przy średniorocznej inflacji (w latach 2025 i 2026) na poziomie… nieco ponad 3%.
Ostatnie spostrzeżenie dotyczy posiadaczy zakupionych w poprzednich latach obligacji antyinflacyjnych, którym w najbliższych miesiącach zmienia się oprocentowanie (kończy się okres odsetkowy i zaczyna nowy). Bardzo często opłaci się wyjść z inwestycji przed czasem i kupić nowe obligacje antyinflacyjne z wyższą marżą.
Dotyczy to zwłaszcza posiadaczy obligacji dziesięcioletnich zakupionych niedawno, bo w ich przypadku zmiana marży jest wysoka (o 0,5 pkt proc. w górę), czyli – razem z kapitalizacją odsetek – szybko da się odrobić karę za wcześniejszy wykup dotychczas posiadanych obligacji (wynosi ona 2 zł za każdą obligację, czyli 2%) oraz podatek Belki (zmniejszający kolejną inwestycję – czyli będący „antykapitalizacją”).
Gdyby nie to, że obligacje łatwo „zwracać” przed terminem, to mógłbym pomyśleć, że te zmiany zostały wprowadzone dlatego, iż Ministerstwo Finansów chce jak najtaniej pozyskać długoterminowe finansowanie, gdyż obawia się, że w przyszłości będzie musiało płacić wyższe marże (czyli spodziewa się trudności w pozyskiwaniu pieniędzy z rynków finansowych).
Ale w przypadku obligacji detalicznych tego typu wnioski nie mają większego sensu, bo w każdej chwili można się ich pozbyć przed terminem (więc nawet jeśli dziś ministerstwo sprzeda obligacje taniej, to nie pozbywa się ryzyka, że klient przyjdzie za tydzień po pieniądze). Kierowanie uwagi Polaków w kierunku długoterminowego oszczędzania z oprocentowaniem uzależnionym od inflacji (czyli dużą szansą na zwiększenie realnej wartości pieniędzy) to dobry pomysł.
Czytaj też w Homodigital.pl: Polskie firmy nie wykorzystują cyfrowego potencjału. I nawet o tym nie wiedzą
MACIEJ SAMCIK POLECA DO INWESTOWANIA:
>>> Część oszczędności lokuj za granicą za pomocą platformy RAISIN, która łączy polskich oszczędzających z instytucjami finansowymi z innych krajów. Platforma pozwala klientom na deponowanie pieniędzy bez konieczności ponownego potwierdzania tożsamości czy też uzyskiwania dostępu do każdego z zagranicznych banków. HoistSpar – instytucja, która jako pierwsza dołączyła do polskiej platformy Raisin – oferuje bezpieczne konta depozytowe w Szwecji, Niemczech, Polsce i Wielkiej Brytanii. Załóż bezpłatne konto w Raisin tutaj, a potem złóż zlecenie utworzenia lokaty, przelej pieniądze i przetestuj nową platformę do europejskiego oszczędzania dostępną w Polsce.
>>> Kryptowaluty bezpiecznie kupuj w sieci kantorów QUARK. Jeśli myślisz o lokowaniu części pieniędzy na rynku kryptowalut, ale nie wiesz, jak się za to zabrać i gdzie kupić swoją pierwszą kryptowalutę, to możesz skorzystać z usług sieci kantorów Quark. To najstarsza sieć tego typu w kraju – w bezpieczny, wiarygodny sposób kupisz tam kryptowalutę i uzyskasz pomoc dotyczącą jej przechowywania. Zapraszam, sam korzystałem z usług sieci Quark i kupiłem odrobinę bitcoina z natychmiastową „dostawą” do aplikacji kryptowalutowej, z której korzystam. Więcej szczegółów na stronie Quark.
>>> Sztabki złota kupuj wygodnie „po kawałku” na GOLDSAVER.PL. W tym sklepie internetowym (należącym do renomowanego sprzedawcy złota, firmy Goldenmark) każdy może kupić sztabkę złota we własnym tempie i bez zobowiązań. Kliknij ten link, załóż konto, a otrzymasz bonus w wysokości 100 zł. Możesz także wpisać kod „SoF” w formularzu rejestracji. Subiektywna recenzja tego rozwiązania jest tutaj.
>>> Sprawdź specjalną ofertę SAXO BANK dla czytelników „Subiektywnie o Finansach”. Jak zarządzać pieniędzmi w niestabilnych czasach? Jest kilka zasad: po pierwsze płynność (duża część pieniędzy pod ręką), a po drugie dywersyfikacja – także geograficzna. Więcej o niej tutaj. Duński Saxo Bank ma specjalną ofertę – wyłącznie dla czytelników „Subiektywnie o Finansach”. Jej szczegóły znajdziesz tutaj. Każdy, kto otworzy rachunek w Saxo do końca maja br. i wpłaci pieniądze w dowolnej wysokości w ciągu 30 dni od założenia rachunku, otrzyma możliwość inwestowania w akcje, ETF-y, obligacje, kontrakty futures i opcje, bez prowizji przez trzy miesiące (do 250 EUR wartości prowizji). Jeśli ktoś nie jest gotowy na inwestowanie, to Saxo oferuje dobre oprocentowanie pieniędzy leżących na rachunku.
zdjęcie tytułowe: Pixabay