8 grudnia 2024

Politycy szykują nas na kryzys. Ustawa o ochronie ludności i obronie cywilnej: jak wpłynie na nasze bezpieczeństwo i… portfele? Wydamy na nią miliardy

Politycy szykują nas na kryzys. Ustawa o ochronie ludności i obronie cywilnej: jak wpłynie na nasze bezpieczeństwo i… portfele? Wydamy na nią miliardy

Od lat w Polsce mówi się o konieczności poprawy systemu ochrony ludności. Kryzysy – od powodzi tysiąclecia w 1997 r., przez pandemię COVID-19, aż po sytuację migracyjną na granicy z Białorusią – uwidoczniły całą masę niedociągnięć. Do tego dochodzą jeszcze intensywniejsze działania militarne Rosji. Co zmieni w naszym życiu i portfelach ustawa o ochronie ludności i obronie cywilnej, która właśnie trafiła na biurko prezydenta? Kilkadziesiąt miliardów złotych pójdzie na zbudowanie systemu, w którym każdy cywil ma się czuć bezpiecznie. Czyli na co?

Ochrona ludności cywilnej w Polsce opiera się na rozproszonej strukturze, w której różne podmioty – od samorządów, przez wojewodów, po służby ratownicze – działają w oparciu o odrębne regulacje i procedury. To system wystarczający na czas pokoju, ale najnowsze dane o strukturze budżetowej Rosji mówią jasno: oni nie planują zakończyć agresji.

Zobacz również:

Coraz częściej mówi się o braku gotowości Polski na ewentualny konflikt z Rosją. Nie chodzi tu tylko o naszą kondycję militarną (zamówiliśmy sporo broni i za 5-7 lat będziemy już solidnie uzbrojeni), ale i o bezpieczeństwo cywilów. Doświadczenia z przeszłości sugerują wielu Polakom, że niestety na artykuł piąty traktatu NATO nie ma co liczyć – a nawet jeśli – to nie w takiej formie, jakiej moglibyśmy oczekiwać. Stąd też, od 1 stycznia 2025 r. w Polsce ma zacząć obowiązywać ustawa o ochronie ludności i obronie cywilnej.

Ma to być rewolucja w zarządzaniu kryzysowym, obronie cywilnej i ochronie ludności. W parze z tym idzie także potężne wyzwanie finansowe dla budżetu państwa i samorządów. Koszty przedsięwzięcia mają stanowić 0,3% PKB rocznie. Oznacza to budżet rzędu 9 mld zł rocznie. Pieniądze mają pochodzić z funduszu zasilanego zyskami spółek Skarbu Państwa. Pieniądze pójdą na budowę infrastruktury ochronnej, np. schronów lub na zakup sprzętu ratowniczego.

W ustawie założono, że samorządy będą mogły otrzymywać dotacje od państwa na realizację konkretnych zadań, takich jak modernizacja budynków publicznych czy zakup sprzętu ochronnego. Dotacje mogą pokrywać do 100% kosztów realizacji, ale… niekoniecznie muszą. W wielu przypadkach samorządy będą musiały dopłacić do inwestycji z własnych środków, by w pełni zrealizować wymagane projekty.

Nowe schrony, magazyny, system ostrzegania, aplikacja „kryzysowa”. Ustawa o ochronie ludności w praktyce

W grę wchodzi budowa tzw. obiektów zbiorowej ochrony. Niekoniecznie muszą to być schrony rodem z czasów zimnej wojny, ale… mogą – pod warunkiem, że spełniają wymogi. Niestety, duża część tego typu obiektów jest już „rozszczelniona”, zniszczona albo wykorzystywana w celach komercyjnych. Ustawa nakłada na władze lokalne obowiązek planowania, tworzenia i utrzymywania takich obiektów na swoim terenie.

Mogą to być stacje metra lub odpowiednio przystosowane podziemne parkingi. Warto jednak zaznaczyć, że nie mają to być obiekty służące tylko i wyłącznie do ochrony przed bombami. Lokalizacje te mają dawać również schronienie w obliczu klęsk żywiołowych czy awarii przemysłowych. Zadaniem jest po prostu zapewnienie przestrzeni, w której można bezpiecznie przeczekać kryzys. A więc trzeba je odpowiednio przystosować.

Na razie nie udało się nawet ustalić, ile miejsc spełniających parametry schronów mamy w Polsce i jaka część ludzi mogłaby się w nich schronić (gdyby o nich wiedziała). Dane NIK z raportu sprzed dwóch lat mówią, że w większości skontrolowanych urzędów gmin (69%) nie zapewniono przewidzianej w wytycznych szefa Obrony Cywilnej Kraju liczby miejsc w takich obiektach dla co najmniej 25% mieszkańców.

Z lepszych wieści: na oficjalnej rządowej stronie możemy przeczytać, że zinwentaryzowano 234 735 obiektów budowlanych na terenie kraju, które sklasyfikowane zostały jako budowle ochronne, czyli schrony i ukrycia oraz miejsca doraźnego schronienia. W przypadku zagrożenia może się w nich schronić w sumie ponad 49 mln osób. Jednak nie mówimy tutaj o schronach w pełnym tego słowa znaczeniu.

Jak znaleźć najbliższy schron? Odpowiedzią na to wyzwanie ma być Centralna Ewidencja Obiektów Zbiorowej Ochrony. Ma ona za zadanie gromadzić szczegółowe informacje o lokalizacji, pojemności i wyposażeniu takich obiektów. Każdy obywatel ma mieć dostęp do tej bazy (być może przez aplikację rządową taką jak mObywatel) i będzie mógł szybko znaleźć miejsce, w którym otrzyma schronienie i potrzebną pomoc (np. medyczną).

I tu pojawia się wątek systemów wykrywania i ostrzegania. Nowoczesne technologie, takie jak detektory skażeń chemicznych, biologicznych czy radiacyjnych, mają w przyszłości stać się się integralną częścią infrastruktury informującej nas o potencjalnych zagrożeniach. Na poziomie lokalnym za utrzymanie systemów alarmowych i ostrzegawczych, takich jak syreny czy systemy SMS-owe, odpowiedzialne będą władze gminne i powiatowe, które teoretycznie najprędzej mogą powiadomić ludność o zagrożeniu.

Czytaj też o tym jak to działa na Zachodzie: Tę powódź „przegraliśmy” w dziedzinie informacji. Jak działają nowoczesne systemy alarmowania ludzi o zagrożeniach? Powinniśmy się uczyć od nich

Nawet najlepszy system ostrzegania nie pomoże, jeśli nie będzie zaplecza logistycznego. I tu pojawia się kluczowy element tej układanki – magazyny rezerw materiałowych. Wyobraźmy sobie gigantyczne hale wypełnione żywnością, wodą, lekarstwami i wszystkim, co może być potencjalnie potrzebne w pierwszych dniach kryzysu. To właśnie te rezerwy mają dostarczać niezbędne środki wszędzie tam, gdzie są one najbardziej potrzebne. Prosto, szybko i bez biurokracji – przynajmniej taki jest plan.

A co z najbardziej podstawowymi potrzebami, jak woda, prąd czy miejsce do leczenia rannych? Ustawodawcy twierdzą, że musimy zadbać o infrastrukturę, która zapewni te potrzeby nawet w najtrudniejszych warunkach. Chodzi o to, by elektrownie awaryjne mogły działać bez zakłóceń, punkty dystrybucji paliw były dostępne, a placówki medyczne mogły przyjmować poszkodowanych bez względu na sytuację na zewnątrz. W skrócie, każdy element projektu ma pracować na rzecz jednego celu – zapewnienia, że ludzie nie zostaną pozostawieni sami sobie.

Ustawa zobowiązuje samorządy do organizowania kampanii informacyjnych. Władze lokalne mają zadbać o to, by mieszkańcy mieli dostęp do informacji o zagrożeniach w swoim regionie, a także wiedzieli, jak mogą przygotować się na rozmaite scenariusze. Czy to oznacza ulotki wrzucane do skrzynek? Możliwe. Ale równie dobrze mogą to być nawet nowoczesne aplikacje mobilne, filmy instruktażowe w mediach społecznościowych czy spotkania organizowane w lokalnych centrach kultury.

Nie chodzi tu jednak o suche wykłady i skomplikowane teorie, ale o praktyczną wiedzę, która w sytuacji kryzysowej może uratować życie. Władze lokalne – od wójtów po wojewodów – mają obowiązek organizowania szkoleń, warsztatów i ćwiczeń, które pomogą mieszkańcom zrozumieć, jak radzić sobie w obliczu kryzysu. Brzmi dobrze, ale jak będzie to wszystko wyglądało w praktyce? Tego niestety nie wiemy. W pozytywnym wariancie, co kilka miesięcy w gminach mogłyby być organizowane ćwiczenia – symulacje ewakuacji, szkolenia z udzielania pierwszej pomocy lub chociażby zajęcia o tym, jak odróżnić syreny alarmowe.

Kiedy zobaczymy pierwsze efekty? A kiedy poczujemy się bezpiecznie?

Kiedy zobaczymy pierwsze efekty budżetowania niemal 10 miliardów złotych rocznie na tę inicjatywę? Udało mi się zadać to pytanie obecnemu Ministrowi Spraw Wewnętrznych i Administracji, Tomaszowi Siemoniakowi. Odpowiedź była dość konkretna – to perspektywa 4-5 lat. Z tym w parze ma iść wyższy poziom wiedzy mieszkańców i gotowość do podjęcia podstawowych działań organizacyjnych przez lokalne społeczności w razie potrzeby.

Po całym zarysie i skali projektu widzimy, że jest to inicjatywa długoterminowa. Pytanie tylko czy nie została wdrożona o wiele za późno. Stan przyszły opisywany w dokumencie powinien być już tym, co mamy teraz. Wówczas nabierające rozpędu „straszaki” rosyjskich władz nie byłby dla wielu mieszkańców aż tak dużym zapalnikiem paranoicznej paniki. Nie oszukujmy się, wciąż jesteśmy na etapie, w którym zdecydowana większość obywateli przekonana jest, że w dobie kryzysu będzie musiała radzić sobie na własną rękę. Być może słusznie

Ustawa skupia się raczej na ochronie ludności, a nie jej wykorzystywaniu do celów zbrojnych w razie ekstremalnego zapotrzebowania. Jednym z głównych wątków jest ustanowienie równego priorytetu ochrony ludności z defensywnymi działaniami militarnymi. Wówczas za dostarczenie pomocy cywilom odpowiadałaby skoordynowanie działające służby takie jak straż pożarna.

Pytanie czy równolegle nie należy przystąpić do podwyższania umiejętności cywilów jeśli chodzi o obchodzenie się z bronią, podstawowe taktyki walki, samoobronę, pierwszą pomoc rannym itp. W Izraelu każdy obywatel ma przeszkolenie wojskowe i umie nie tylko się obronić i schronić, ale też walczyć – jeśli trzeba. W Polsce mamy Wojska Obrony Terytorialnej, ale niektórzy mówią, że nie powinniśmy na tym poprzestać.

Choć wszystko to wygląda pięknie – od szkoleń, przez budowle ochronne, po nowoczesne systemy ostrzegania – rzeczywistość często bywa znacznie bardziej skomplikowana.  Kluczowym pytaniem jest to, czy i jak szybko deklaracje zapisane w ustawie zostaną przeniesione na konkretne działania. I czy po wydaniu kilkudziesięciu miliardów złotych w ciągu 5-7 lat rzeczywiście będziemy mogli czuć się bezpiecznie – z jednej strony z dużą, świetnie wyposażoną za setki miliardów złotych armią, a z drugiej strony dzięki systemowi ochrony cywilów.

Jakiś czas temu dowódca Estońskich sił zbrojnych zadeklarował, że infrastrukturalnie jest gotowy na ewakuację całego kraju. Oczywiście, nie wiemy ile praktycznie w tym prawdy, ale… takie oświadczenie wydaje się być dużo bardziej przekonujące od „zaczynamy przygotowania”. Ustawa o ochronie ludności niestety jest spóźniona co najmniej o dekadę.

Czytaj też: Wydatki na zbrojenia mogą nakręcić gospodarkę. Ale pod pewnym warunkiem. Ile Polska wyda na modernizację wojska, skąd weźmiemy pieniądze i czy to się może zwrócić?

Czytaj też: Rząd zwiększył dziurę budżetową. Będzie awantura o wydatki socjalne: to one „załatwiły” nam gigantyczny deficyt w kasie państwa? A może być muszą?

——————————-

ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY

>>> W każdy weekend sam Samcik podsumowuje tydzień wokół Twojego portfela.  Co  wydarzenia ostatnich dni oznaczają dla Twoich pieniędzy? Jakie powinieneś wyciągnąć wnioski dla oszczędności? Kliknij i się zapisz.

>>> Newsletter „Subiektywnie o Świ(e)cie i Technologiach” będziesz dostawać na swoją skrzynkę e-mail w każdy czwartek bladym świtem. Będzie to podsumowanie najważniejszych rzeczy, o których musisz wiedzieć ze świata wielkich finansów, banków centralnych, najpotężniejszych korporacji oraz nowych technologii. Kliknij i się zapisz.

——————————-

PodcastPOSŁUCHAJ  „FINANSOWYCH SENSACJI TYGODNIA”

>>> FST (242): JAK ZASPOKOIĆ GŁÓD MIESZKAŃ W POLSCE? Skoro dopłaty do kredytów nie działają, to jak w takim razie zwiększyć podaż mieszkań? Gdzie jest problem: w biurokracji, przepisach, braku rąk do pracy? Dlaczego od 30 lat nie umiemy poradzić sobie z deficytem mieszkań? Co myślą o tym przedsiębiorcy? Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP, organizacji zrzeszającej przedsiębiorców, przedstawia swój plan na rozwiązanie tego problemu. Rozmawia Maciej Danielewicz. Zapraszam do posłuchania podcastu tutaj.

>>> FST (240): JAK DZIŚ WYGLĄDA INWESTOWANIE ESG-STYLE? Inwestowanie w ESG ostatnio jakby wychodziło z mody, bo trend ten zaczął być utożsamiany z wyłącznie ekologią albo z… ekościemą, czyli greenwashingiem. Ale teraz nadchodzi „oczyszczenie”. Odpowiedzialne inwestowanie zaczyna być postrzegane jako lokowanie w szeroki lifestyle, czyli takie życie, które nie wymaga wielkich poświęceń, ani ograniczeń, a jedynie wyłącza te aspekty, które drastycznie szkodzą nam i naszym dzieciom. Jak inwestują fundusze definiujące ESG w ten sposób? Rozmowa z Pawłem Mizerskim, szefem inwestycji i wiceprezesem w UNIQA TFI. Rozmawia Maciej Samcik. Zapraszam do posłuchania podcastu tutaj.

——————————-

Zobacz też wideo o tym jak Polska się zbroi i ile to będzie nas kosztowało:

zdjęcie tytułowe: Pixabay

Subscribe
Powiadom o
27 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Sławek
3 miesięcy temu

Jeśli w mediach wszyscy szykują nas na kryzys (wojnę), to znaczy, że idą spokojniejsze czasy. I dużo na to wskazuje- upadek reżimu w Syrii, rozmowy pokojowe w sprawie Ukrainy, podobnie z Izraelem i Libanem. Widać, że rynek zaczyna grać pod ten scenariusz.
Może warto spłodzić artykuł analizujący możliwości jakie daje to dla naszych inwestycji?

Admin
3 miesięcy temu
Reply to  Sławek

Oby, ale nie jestem pewny czy wydarzenia w Syrii zwiastują spokojne czasy. Budżet Rosji też nie jest szyty na czasy pokoju. Ale niewykluczone, że napiszemy taki tekst, przewidujący jasny scenariusz

mmm777
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Budżet Rosji też nie jest szyty na czasy pokoju.

A jaki by miał być podczas wojny 🙂

Admin
3 miesięcy temu
Reply to  mmm777

Ale przyszłoroczny też 😉

mmm777
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Najwyraźniej nie zamierzają dawać do zrozumienia, że w przyszłym roku planują się poddać 🙂

Admin
3 miesięcy temu
Reply to  mmm777

Dają to do zrozumienia dostając łomot w Syrii 😉

mmm777
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Łomot dostał Iran, tracąc lądowe połączenie z Hezbollahem. W Rosji przyjęto to filozoficznie, ot, kolejny sukces Genialnego Szachisty. Koszt imprezy – 1,5 miliarda $ rocznie.

Admin
3 miesięcy temu
Reply to  mmm777

Ale w Moskwie z powodu utraty przyczółka na Bliskim Wschodzie i dwóch baz wojskowych (zabezpieczających też interesy Rosji w Afryce) radości nie stwierdziłem. Putin aż poprosił o zwołanie Rady Bezpieczeństwa ONZ, bo się nie ma gdzie wypłakać…

mmm777
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Już parę razy trafiłem w rosyjskich dyskusjach na słowo „zugzwang”. 😉

Stef
3 miesięcy temu
Reply to  Sławek

Sytia to powtórzy los Libii albo Afganistanu.
Pierwszy przypadek to państwo upadłe i wojny plemienne.
2. To coś ala Kalifat.

Tomasz
3 miesięcy temu

Największym zagrożeniem dla naszego społeczeństwa jest nieodpowiedzialna i wasalistyczna polityka tzw. „naszego rządu „,
Rozwiązywanie problemów, które sami sobie
stworzyli, przykładem rząd Niemiec,który, w
ramach przypodobania się Waszyngtonowi,
wprowadził sankcje(w związku z sytuacją na
Wschodzie), sankcje głównie na ….siebie, I
swoją gospodarkę, widać jak upadają tam
zakłady z powodu nośników energii.
Ten propagandowy bełkot, bez urazy jest
irytujący, Państwo nigdy nikomu nie
zapewniło i nie zapewni bezpieczeństwa, wiedzieli o tym już ludzie w czasach PRL,
kto będzie trzymał się tej zasady ten
przetrwa każdy kryzys…

Sławek
3 miesięcy temu
Reply to  Tomasz

Znowu zalatuje onucami z komentarza…

Jarek
3 miesięcy temu

Witam,

dzisiaj po wejściu na stronę antywirus wykrywa i blokuje zagrożenie, jakieś przekierowanie do innej strony…

Pozdrawiam

Admin
3 miesięcy temu
Reply to  Jarek

Panie Jarku, rzeczywiście, był – ale zniszczyliśmy. Mam nadzieję, że skutecznie

Jarek
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Szybka i skuteczna interwencja 👍

Jacek
3 miesięcy temu

Ludzi nie sposób nauczyć, że kartony należy spłaszczyć przed wyrzuceniem do pojemnika na papier na śmietniku, na corocznych zebraniach wspólnoty jest kilkunastoprocentowa frekwencja – niestety nie widzę szans na zmianę myślenia z trybu 'wyłącznie o sobie’ na 'również o społeczności, której jesteśmy częścią’. Są jednostki dysponujące większą wyobraźnią, zrozumieniem i motywacją, ale stanowią znikomą mniejszość. A agenci obcych interesów opłacani nie tylko przez Rosję dbają o to, żeby Polska była słabym krajem. Jesteśmy rozbrojeni i niezdolni do samoobrony. Nie ufamy władzy spod innych sztandarów politycznych i oby do porozumienia ponad podziałami nie doszło za późno.

Admin
3 miesięcy temu
Reply to  Jacek

Podaje przez Pana przykłady niestety są dość trafne, ale Pana ocena rzeczywistości jest jednak zbyt pesymistyczna. Jednak przez ostatnich 40 lat byliśmy najszybciej (poza Chinami) bogacącym się krajem na świecie. Takie rzeczy nie dzieją się przypadkiem. I nie przez 40 lat. Mogliśmy być tam, gdzie Ukraina, więc proszę bez defetyzmu

mall
3 miesięcy temu
Reply to  Jacek

Segregacja kartonów jest o tyle bez sensu, że kartonu jako surowca wtórnego jest znacznie więcej niż potrzeba. Właściwie jedynym sensownym rozwiązaniem jest spalenie w nowoczesnej spalarni i odzyskanie części energii włożonej w jego produkcję.

Ustawa nic nie wniesie: bo niby skąd samorządy mają wziąć pieniądze ze środków własnych, skoro PIS zarżnął finansowanie samorządów i jeszcze tego nie naprawiono (choć minął rok!). Samorządy pewnie przesuną środki z innych celów na realizację wspomnianej w tekście ustawy ale to oznacza, że inwestycje publiczne (które leżą i kwiczą) padną jeszcze bardziej (i pociągną masę małych lokalnych biznesów).

Jacek
3 miesięcy temu
Reply to  mall

Chodzi mi o taką kwestię: puste opakowanie zajmuje w pojemniku znacznie więcej miejsca niż spłaszczone. W efekcie kilku „geniuszy” pozbawionych umiejętności czytania ze zrozumieniem zapycha go uwięzionym w kartonach powietrzem.
Co się dalej z tymi opakowaniami dzieje, to już nie jest sprawa mieszkańców.

Maciej
3 miesięcy temu

Już Trzeba się bać [CENZURA-red, bełkot]

max
3 miesięcy temu

Czyli godziwych dywidend ze społek skarbu państwa nie zobaczymy. Zyski pójdą na obronę cywilną.

Admin
3 miesięcy temu
Reply to  max

Eee, bez przesady, na to ma iść jakiś mikry procent zysków spółek

Jurek
3 miesięcy temu

Pytanie jest jedno – czy musimy coś budować od zera ? Mamy całkiem sprawnie i o dużej akceptacji społecznej działające PSP i OSP. Może warto o nich oprzeć zarządzanie kryzysowe. Mamy gotowe struktury – może je trochę rozbudować, doszkolić i dać dodatkowe uprawnienia. Wtedy jest jasne, że jak się wali i pali to decyzje podejmuje PSP.

Admin
3 miesięcy temu
Reply to  Jurek

Myślę, że PSP i OSP to dobra podstawa, ale infrastrukturę trzeba i tak przygotować. A ludzi przeszkolić i wprowadzić procedury

Ralf
3 miesięcy temu
Reply to  Jurek

Strażak to jeden z najbardziej niedocenianych, a jednocześnie cieszących się największą estymą społeczną. Chłopaki są wzywani na akcje od szerszeni począwszy, na powodziach skończywszy.
Ale jak dochodzi do rozmów o kasie, to nagle wszyscy zapominają o ich osiągnięciach i pojawiają się argumenty, że i tak siedzą na d… w remizach.
Także zastanówcie się (Wy społeczeństwo), czy są fajni, czy jednak nie są.
I to raczej zanim ich obciążycie dodatkowymi obowiązkami.
Bo jakoś nie przeszkadza Wam, że Wasi tiktokowi półgłówkowi idole zarabiają miliony…

Admin
3 miesięcy temu
Reply to  Ralf

Z całą pewnością to jest najlepiej działająca ze wszystkich służb. Sprawdziłem kiedyś na własnej skórze, gdy wpadłem samochodem na drzewo. Ale to oznacza, że powinniśmy „mieć tego więcej” i że opłaca się w to inwestować. Pozdrowienia!

Jurek
2 miesięcy temu
Reply to  Ralf

Jeżeli chodzi to czy są fajni czy nie to chyba za odpowiedź wystarcza poziom zaufania społecznego.
To jedna z niewielu formacji, która w czasie pokoju spotyka się zawodowo z zagrożeniami typowymi dla wojny czyli pożarami, wybuchami, wyciekami gazu itd. Dlatego ma największe doświadczenie. I chyba dobrze by było gdyby w przypadku zagrożenia wojennego nad bezpieczeństwem cywilów czuwał ktoś, kto ma o tym pojęcie zamiast jakiegoś emerytowanego wojskowego, dla którego największym osiągnięciem było uczestnictwo w poligonie w Żaganiu.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu