23 czerwca 2024

Szprychy czy igrek? Kolejowi eksperci dyskutują. A pociągi PKP Intercity w wakacje znów będą pękać w szwach. To problem… systemu rezerwacji biletów?

Szprychy czy igrek? Kolejowi eksperci dyskutują. A pociągi PKP Intercity w wakacje znów będą pękać w szwach. To problem… systemu rezerwacji biletów?

Mieliście ostatnio problem z zakupem biletu na pociąg nad morze, w góry lub na Mazury? Do Wrocławia, Krakowa, Gdańska lub Warszawy? Niestety, polskie koleje utraciły zdolność zaspokajania popytu Polaków na podróże po szynach. Sposoby na rozwiązanie tego problemu są tylko dwa: albo podwyżka cen biletów do poziomu zaporowego dla niektórych potencjalnych pasażerów, albo… dynamiczne ceny w wersji zachodnioeuropejskiej, czyli nowy system zarządzania sprzedażą wejściówek do pociągów

Początek wakacji to jeden z tych momentów w roku, w których wszyscy chcą wsiąść do pociągu, niekoniecznie byle jakiego i niekoniecznie o randomowym standardzie. Oraz niekoniecznie chcą wsiąść do niego o losowo wybranej godzinie. Przyzwyczailiśmy się już do europejskich standardów, w których jeśli chcemy w piątek wieczorem albo w sobotę rano wyjechać nad morze, w góry lub na Mazury, to dzień wcześniej kupujemy bilet, a do wyboru mamy kilka pociągów.

Zobacz również:

Niestety, w PKP Intercity na niektórych trasach to nigdy tak nie działało (np. Warszawa-Wrocław), a na niektórych – przestało tak działać. Dziś kupowanie biletów z jedno-, dwudniowym wyprzedzeniem to taniec na linie. Jest bardzo duże ryzyko, że pojedziemy na stojąco, albo nie pojedziemy w ogóle (a w każdym razie na pewno nie pociągiem).

Jakość działania danej usługi ocenia się po tym, jak sprawdza się w okresach peaków popytowych. Wszelkie usługi zwykle kalibruje się w taki sposób, żeby były w stanie zaspokoić maksymalny pojawiający się na rynku popyt. Jeśli tak oceniać działanie największego polskiego przewoźnika dalekobieżnego, czyli kolejowej spółki PKP Intecity, to widać, że firma ta „jedzie na oparach”.

PKP Intercity co i rusz promuje bilety kolejowe po 19 zł. Każdy, kto porusza się czasem kolejami dalekobieżnymi, wie, że na części tras jest problem, żeby dostać jakikolwiek bilet (chyba że się zaplanuje podróż z co najmniej tygodniowym wyprzedzeniem). Zachęcanie do podróżowania koleją ma sens o tyle, o ile koleje byłyby w stanie przewieźć wszystkich chętnych. A w takich momentach, jak długi weekend majowy, długi weekend czerwcowy, czy początek wakacji – nie są.

PKP Intercity testuje swoje granice

Jakiś czas temu zrobiłem test. W środę 1 maja – w pierwszym dniu niedawnego długiego weekendu – sprawdziłem dostępność biletów na podróż kolejową z Warszawy do Wrocławia planowaną w niedzielę. Choć do podróży były jeszcze trzy dni, to pierwszym z dziesięciu pociągów, na który mógłbym jeszcze się dostać, byłby ten o 16.00. I miałbym do wyboru już tylko cztery pociągi wieczorne. Gdybym chciał tego dnia jechać z Warszawy do Gdańska, spośród 20 dostępnych połączeń mógłbym dostać się też na cztery. Kupując bilet na trzy dni przed podróżą!

W przypadku połączenia z Poznaniem i Krakowem w tym samym terminie było nieco lepiej – byłyby dostępne jeszcze bilety na pociągi w drugiej części dnia (przy odrobinie szczęścia mógłbym jeszcze kupić ostatnie bilety na pociągi wyruszające w okolicach południa). A przecież PKP Intercity w takich terminach dostawia dodatkowe pociągi – i jest ich naprawdę dużo. Ale i tak nie jest w stanie zaspokoić popytu i rozłożyć go w czasie tak, żeby bilety były dostępne nawet w ostatniej chwili.

A właśnie tak powinno wyglądać zarządzanie dostępnymi miejscami. Mniej więcej w tym samym czasie, gdy sprawdzałem dostępność pociągów PKP Intercity, zrobiłem ten sam test na kilku połączeniach dla kolei hiszpańskiej. Tam 1 maja też jest dniem wolnym od pracy i też mają długi weekend. I co? Na trasie z Madrytu do Walencji (czyli ze stolicy nad morze) dostępne były prawie wszystkie pociągi – rano, w południe, po południu, wieczorem. Do wyboru do koloru.

To, że były dostępne, nie oznacza, że były tanie. Wieczorem mógłbym pojechać na tej trasie za 30 euro, ale ceny porannych pociągów zaczynały się od 80-100 euro, a w wyższych klasach lub za bilet z możliwością zwrotu musiałbym zapłacić 140 euro. Krótko pisząc: jest jak w liniach lotniczych – przewoźnik dba o dostępność miejsc w każdym momencie, ale bardzo mocno manewruje ceną. Jeśli mi bardzo zależy, to kupię bilet pięć razy droższy, ale usługa będzie dostępna. Jeśli zależy mi mniej – pojadę w mniej „atrakcyjnym” czasie, ale za to dużo taniej.

Jak upchnąć jeszcze więcej pasażerów? „Znieśmy rezerwację biletów”

PKP Intercity też ma system uzależniający ceny biletów od obłożenia, ale system ten kompletnie „wysypuje się” w takich momentach jak długie weekendy czy początek lub koniec wakacji. Po prostu nie działa w czasie rzeczywistym, jest zarządzany ręcznie i nie reaguje dynamicznie na sytuację na poszczególnych kierunkach. Dlatego właśnie na kilka dni przed planowanym odjazdem nie ma już biletów na żaden pociąg poranny w bardzo „pożądanym” dniu. A PKP Intercity sprzedało je znacznie taniej, niż by mogło.

Na razie Intercity robi coś zupełnie odwrotnego, niż powinno – od 9 czerwca został zniesiony obowiązek rezerwacji miejsc w części pociągów. A więc zapełnienie będzie mogło przekroczyć 100% miejsc, a pasażerowie będą mogli podróżować nie tylko na siedząco, ale też na stojaka, w korytarzu albo zajmując miejsce innemu, „legalnemu” pasażerowi. Ma być tanio, ale swojsko, jak w latach 70-tych zeszłego stulecia.

Jednocześnie za rezerwację miejsca została wprowadzona 3-złotowa dopłata, co też robi wrażenie zachęty do tego, żeby… nie rezerwować miejsca. Nie rozumiem tej polityki. W Intercity tłumaczą, że dotychczas obowiązujące zasady, w tym obowiązek rezerwacji miejsca oraz jej nieodpłatność, prowadziły do fikcyjnego zajmowania miejsc.

„Pobierano wiele rezerwacji, natomiast nikt nie odbywał przejazdu, co uniemożliwiało innym podróżnym skorzystanie z przejazdu” – tłumaczy PKP. Czyli poniekąd przyznaje, że coś jest nie tak z systemem rezerwacyjnym. Nie słyszałem bowiem, żeby w samolocie – gdzie też nie płaci się za miejscówkę (a co najwyżej za możliwość wyboru miejsca) działy się takie rzeczy.
Dopłaty za różne rzeczy – np. za większą ilość miejsca albo za możliwość przewiezienia większej liczby bagaży albo za lepszy catering – to normalność w zachodnich kolejach. Pod tym względem coraz bardziej odstajemy od cywilizowanego Zachodu.

Dlaczego system cen dynamicznych w PKP Intercity nic nie daje?

Skoro z Madrytu do Walencji mogę pojechać w cenie 30 euro (a w mniej chodliwych dniach nawet po 20-25 euro) albo za 140 euro, to z Warszawy do Gdańska powinienem jechać za 60 zł albo za 300 zł. Formalnie w polskich pociągach rozbieżność między cenami biletów też jest spora – od 19 zł do 90 zł w tych kiepściejszych i od 49 zł do 250 zł w tych najwyższej klasy, ale przy braku wysublimowanego systemu wyceny miejsc „na żywo” oraz przy dużych różnicach w „jakości” pociągów (między EIP, czyli pendolino, a TLK) to nic nie daje.

W zeszłym roku koleje przewiozły w Polsce 375 mln pasażerów (razem z regionalnymi i podmiejskimi). W tym roku zapewne zbliżą się do 400 mln, czyli 13 przejazdów rocznie na dorosłego. PKP Intercity w tym roku chce obsłużyć 70 mln pasażerów. To wszystko odbywa się mniej więcej na tej samej infrastrukturze, co kilka lat temu (liczba dostępnych wagonów się nie zwiększa, są jedynie modernizowane).

Kolejarze systematycznie modernizują tabor, do 2030 r. w całości ma być odnowiony, co ułatwiłoby budowanie takiej oferty dla pasażerów, w której głównym parametrem byłoby obłożenie konkretnego pociągu i kierunku w danym dniu i o danej porze. A nie – tak jak dziś – także klasa pociągu (EIP, EIC, IC, TLK). Ale to dopiero za sześć lat.

Tory pękają w szwach, nie zmieści się na nich dużo więcej pociągów, brakuje też nowoczesnych systemów zarządzania ruchem, które zwiększyłyby przepustowość sieci. Jeśli więc mamy przewozowy monopol, do którego stale dokładamy pieniądze po to, żeby ceny biletów nie wystrzeliły w kosmos, wycena biletów jest nieefektywna (w jednych pociągach sprzedajemy bilety za tanio, a drugie wożą powietrze), a tory nie są z gumy, to mamy problem. Rozpaczliwie potrzebujemy inwestycji kolejowych.

Jak ma wyglądać sieć szybkich kolei w Polsce?

Ale jakich? Niedawno mieliśmy niewąską awanturę na ten temat, związaną z projektem megalotniska, czyli CPK. Jedni eksperci mówili, że trzeba do centralnego lotniska (które – większe lub mniejsze – chyba powstanie) dodać kolejowe szprychy, zwożące z całej Polski pasażerów (przy okazji dostarczające ich do Warszawy). Inni przekonują, że szprychy nie mają sensu, bo podporządkowanie całej sieci szybkich kolei lotnisku (z którego będzie korzystał relatywnie niewielki procent ludzi) jest megalomanią. A koszty takiego projektu obliczono na 76 mld zł.

Szprychy CPK zasilą popyt na przewozy kolejowe PKP Intercity? (źródło infografiki: CPK)
Szprychy CPK zasilą popyt na przewozy kolejowe PKP Intercity? (źródło infografiki: CPK)

Krytycy koncepcji szprych mówią – i ich słowa potwierdzają dane Urzędu Transportu Kolejowego – że największy ruch pasażerów jest na linii północ-południe wzdłuż granicy zachodniej Polski (czyli Wrocław-Szczecin) oraz na południu Polski, wzdłuż autostrady A4 (Wrocław-Rzeszów). I jeśli już robić jakąś sieć kolei wokół CPK, to raczej według wzoru igreka, czyli Warszawa-Łódź-Poznań-Wrocław.

Patrząc okiem laika, to może mieć sens. Na linii Gdańsk-Warszawa-Kraków porządną linię kolejową już mamy. Połączenie Warszawy z Wrocławiem jest koszmarne, z Poznaniem – takie sobie, więc igrek załatwiłby dwa kolejne problemy. A zaoszczędzone pieniądze można byłoby wydać na budowę szybkiej kolei Wrocław-Poznań-Szczecin i Wrocław-Kraków-Rzeszów. I byłby komplet.

Koncepcja szybkiej kolei w wersji igrek
Koncepcja szybkiej kolei w wersji igrek (źródło: PAP)

Nie ma czasu do stracenia – trzeba zacząć budować teraz sieć szybkich kolei (w takim standardzie jak ta działająca na linii Kraków-Trójmiasto) oraz stanąć na uszach, żeby zwiększyć przepustowość tej sieci, która istnieje i pęka w szwach (nie zapominając o pociągach regionalnych). Według planistów CPK w 2035 r. (to już za 10 lat) koleje dalekobieżne będą przewozić 120 mln pasażerów rocznie (przypominam – teraz PKP Intercity dochodzi do 70 mln).

W przeciwnym razie czeka nas dramatyczny spadek jakości podróży kolejowych. Już dziś pociągi się koszmarnie spóźniają. W 2020 r. – według danych Urzędu Transportu Kolejowego – spóźniało się ok. 5% pociągów pasażerskich, w 2023 r. już ponad 10%. Kilka razy zdarzyło mi się, że – mając problem z dostaniem się do pociągu na trasie Warszawa-Poznań albo Warszawa-Wrocław – musiałem albo wsiąść do samochodu, albo do samolotu (najtańsze loty na tych trasach rezerwowane z tygodniowym wyprzedzeniem zamykają się w kwocie 250 zł). To absurd.

Inwestycje kolejowe nie tylko są potwornie drogie i złożone, ale też długotrwałe. Bardzo się obawiam, że jeszcze przez 10-15 lat będziemy żyli w kraju, w którym żeby dostać się o wybranej przez siebie porze na pociąg łączący dwa duże miasta trzeba będzie kupować bilety co najmniej tydzień wcześniej.

zdjęcie tytułowe: Maciej Bednarek

Subscribe
Powiadom o
114 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Slawek
1 rok temu

Dużo w tym racji. Brakuje kolei dużych prędkości itd. Czy jednak najprostsze rozwiązania nie są najlepsze? Na przykład dołożenie wagonów? W Anglii jeździłem i tam pociągi są conajmniej dwa razy dłuższe. To chyba też by znacznie pomogło zaspokoić potrzeby. Nie tylko zabawy z cenami tak jak to robią linie lotnicze i co powinno być na celowniku władz bo to często jest przegięcie.

Artur
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Maćku zna Pan to powiedzenie: gdzie zaczyna się PKP tam kończy się logika. Nikt codziennie nie będzie odczepiał lub doczepiał wagonów. Jest strona intercity.pl i tam Pan znajdzie zestawienie pociągów na stacjach i jest ważne do opublikowania następnego rozkładu.

Klasyka zawsze aktualna
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Parafrazując klasyka, odpowiem w imieniu PKP: „Gdybyśmy mieli więcej wagonów, to byśmy zapewnili pasażerom więcej pociągów, ale nie mamy dosyć lokomotyw (które by te dodatkowe pociągi pociągnęły)”.

Wacław
1 rok temu
Reply to  Slawek

Pociąg uruchamiany w danej relacji musi mieć odpowiednią długość. Tj. nie powinien być dłuższy niż perony przy których będzie się zatrzymywał. A większość peronów to skromne 300 metrów i maksymalnie 11 wagonów.

Jacek
1 rok temu
Reply to  Wacław

Nie powinien, ale zdarza się inaczej i wówczas podróżni z ostatnich wagonów wysiadający na krótszym peronie proszeni są o przejście bliżej początku składu. Można to też rozwiązać na etapie zakupu biletów i nie sprzedawać miejscówek w końcowych wagonach wysiadającym na tych właśnie niedostosowanych do przyjmowania dłuższych pociągów stacjach.

Hieronim
1 rok temu
Reply to  Jacek

> nie sprzedawać miejscówek w końcowych wagonach wysiadającym na tych właśnie niedostosowanych do przyjmowania dłuższych pociągów stacjach.

To akurat żadne rozwiązanie, ktoś ma pecha wysiadać na za krótkim peronie – może nie dostać rezerwacji pomimo dostępnych miejsc w pociągu. UOKiK może tego nie polubić…

Ppp
1 rok temu

Zapomniał Pan o sprawie podstawowej: przed epidemią COVID pociągi między największymi miastami kursowały zwykle co godzinę. A i w nieco mniej typowych trasach (np. Kraków-Bydgoszcz) też było ich 4-5 dziennie. A teraz to wszystko spadło o POŁOWĘ, choć o epidemii mało kto pamięta, a pasażerowie wrócili chyba nawet w większej liczbie, niż poprzednio (poprawa czasu przejazdów na kilku trasach). Przypomnę także, że w Europie ludzie zarabiają więcej, więc owe 140EUR za przejazd nie jest ceną zaporową. W dodatku z Madrytu do Walencji jest dalej, niż z Warszawy do Poznania/Krakowa (350km vs 300 i 250). A co do „szprych” – nie… Czytaj więcej »

Agg
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Pewnie. Polecam przedostać się z Gdyni do Warszawy żeby być tam o porannej lub popołudniowej godzinie. Nierealne o ile nie Pendolino lub 12h podróż przez… Poznań….

Stef
1 rok temu

Polacy się nigdy nie naucza wszystko na ostatnią chwilę. Jak pkp ma zaplanować jak dostawia wagony, a w ostatniej chwili Jeszce się do siadają pasazerowie: 1. Powrócić do sprzedaży tylko 100 % ale będzie krzyk że jak to nie można pojechać w piątek o 17.00 z Warszawy do Gdańska. 2. Trzymać przez cały rok wagony, żeby na kilka dni w roku zapewnić wszystkim miejsca? 3. Wrócić do PRL czyli sprzedawać bez limitu najwyżej ktoś pojedzie na podłodze a do toalety nie da się przejsć? W samolocie ani autobusie rejsowym nie można wpuścić na pokład więcej osób niż jest miesj siedzących… Czytaj więcej »

Kkk
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Zły postulat. Nikt nie mówi, eip i eic to komercyjne połączenia. I te połączenia zarabiają na siebie. Natomiast tlk i ic to połączenia dla mas. Masy,, biedne też muszą jeździć. W przeciwnym razie zostaną przywiązane do ziemi jak za czasów pańszczyźnianych. Nie będzie stać na bilety, nie będzie stać na samochód (opłaty eko, podatki) i mówię to jako dojeżdżający codziennie 30 km samochodem, 100 pociągiem i dwa przystanki tramwajem, w jedną stronę. Największy problem PKP to nowa władza. W ciągu kilku ostatnich lat PKP zrobiło kolosalny progress, obecne odchodzi się od tego. Drugi problem to namiar spółek, gdyby wagony stały… Czytaj więcej »

Centryzm?
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Z jednej strony „burżujskie postulaty”, z drugiej apel o „bezklasowość” na kolei. Czy to nazywa się centryzm?

Radek
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

dlaczego? autobus miejski różni się standardem i konstrukcją od autokaru turystycznego, tak jak różnią się potrzeby na dystansie krótkim, codziennym a daleką, długą podróżą

Szymon
1 rok temu

Na początek niech przywrócą rezerwację miejsc

Kkk
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

To jest próbą zmuszenia ludzi do nie jeżdżenia pociągami. Jeśli w ic, w pierwszej klasie, nie będę mógł swobodnie pracować, tak żeby nikt mi nie zaglądał do laptopa, to wolę jeździć samochodem, większą mobilność, koszt, nawet taniej!!! W pojedynkę.
Bez rezerwacji można jeździć w tlk i eic. Natomiast ic i eip powinno mieć rezerwację.
Coś się Maciej nie przygotowałeś do artykułu ????

Znaj proporcjum, mocium panie
1 rok temu
Reply to  Kkk

Tu należy wziąć pod uwagę, że liczba miejsc w I klasie to tylko 11% ogólnej liczby miejsc (w Pendolino), a pasażerów pracujących na laptopach w tejże I klasie jest ok. 1/3. Z tego prosty wniosek, że gdyby nawet WSZYSCY pracujący na laptopach pasażerowie I klasy przesiedli się do samochodów, to ubyłoby raptem ok. 3% pasażerów. Co jest wartością … pomijalną.

Adam
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Z tą rezerwacją miejsc główny problem dotyczył biletów okresowych IC. Posiadacz takiego mogł bezpłatnie rezerwowac miejscówki „na wszelki wypadek”. Kupując bilet jednorazowy kilka razy zdarzylo mi sie brac ostatnie wolne miejsce lub zmieniać klase na 1. – a pociąg okazywał się do połowy pusty przez niewykorzystane, bezpłatne rezerwacje okresowe na fragmencie trasy.

Osobiście chcę miec oznaczone miejsce w pociągu

Slawek
1 rok temu
Reply to  Szymon

Są takie IC gdzie jest tylko rezerwacja miejsc.

Szymon
1 rok temu
Reply to  Slawek

Darty od pesy i pendolino. To czego chyba najwięcej jeździ i co przewozi najwięcej ludzi czyli flirt od stadlera nie ma. Tu jest problem, bo są tak zawalone alejki, że się przejść nie da, a w Warsie zawsze siedzą ludzie co pojedynczą herbatkę 5h siorbią

Hieronim
1 rok temu
Reply to  Szymon

No tak, ale jeśli IC zamówiła miniwarsa na 6 osób, to czego spodziewać się? Luzu? 😀

smutny widok
1 rok temu
Reply to  Slawek

Na mocno obciążonych trasach (np. Warszawa-Wrocław) smutne wrażenie robią ludzie siedzący na schodkach, na podłodze, obok toalet. Najwidoczniej oni nie mają rezerwacji miejsc.

Stef
1 rok temu

Dodam że właściwie w PKP IC są dynamiczne ceny np. Pendolino Warszawa Gdańsk można kupić od 59 zł do 169 zł. Rozumiem że autor chce cen dynamicznych np. do 299 zł albo w nieskończoność jak w tanich liniach?

Mam też wrażenie że system rezerwacji pkp nie rozumie, że miejsce się zwalnia w połowie trasy i można je drugi raz sprzedać.
Jade z Krakowa do Gdańska pociąg 100% obłożenia. W Warszawie wysiada duża liczba pasażerów ale ich miejsca pozostają do Gdańska puste. Jednocześnie masa osób siedzi na podłodze a system pokazał brak miejsc.
Może ktoś potwierdzić czy mam rację.

Ppp
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie sprawdzałem, czy nadal tak jest, ale kilka lat temu bywało: kilka pierwszych wagonów FULL, a kilka następnych puste. Kto zauważył, ten się przesiadł na „nie swoje” miejsce, co nikomu nie przeszkadzało.
Zatem Stef może mieć rację co do „głupoty systemu”, choć nie byłem świadkiem, więc nie mogę powiedzieć, czy w danym momencie tak to wyglądało.
Pozdrawiam.

Rgn
1 rok temu
Reply to  Stef

Tak z tego powodu pociągi część trasy mają około połowy miejsc zajętych i jakoś nie dociera informacja że na danych stacjach miejsca się zwolnią. To jest powód że nie ma biletów

Iki
1 rok temu

Kto normlany myśli o wyjeździe na wycieczkę na dzień, dwa, przed? Jak ja chciałam kupić bilet to kupowałam miesiac wcześniej.

Stef
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Patrząc na przykład autobusów czy samolotów to ta spontaniczność sporo kosztuje to raz. Po drugie jak się skończą miejsca to nikt nie oczekuje podstawienia kolejnego samolotu. A pkp ma mieć rezerwę wagonów i lokomotyw i cały rok mają stać w polu bo jest kilka dni kumulacji?

Prawda
1 rok temu

Autora tego artykułu, który proponuję jeszcze droższą sprzedaż biletów PKP niż jest to obecnie powinno się powiesić za jaja (których oczywiście nie ma)

Stan
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie wiedziałem, że wolny rynek polega na drożyźnie.
Życie należy planować. „Najlepsza spontaniczność to ta dobrze zaplanowana”.
Tak mówił mi profesor na uczelni.
Jestem zdecydowanie przeciwnikiem cen dynamicznych. Taryfa przewozowa powinna być stała, zależna od rodzaju pociągu, posiadanej ulgi i kilometrów. Wtedy można sensownie zaplanować koszty wyjazdu.

Kkk
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Wolny rynek pranie Macieju. Ilu mamy prywatnych przewoźników? Dlaczego tylko tyle? Tak długo póki polskie tory nie są otwarte na zewnętrznych przewoźników, tak długo twierdzenia z tego artykułu nie mają racji bytu ????

kkk
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

zastąpienie jednego molocha innym nie spowoduje konkurencji, to nadal będzie MONOPOL

Jacek
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie jestem pewien, czy dynamiiczne ceny spełnią Pański postulat – dajmy na to, że na 3 dni przed odjazdem pociągu cena biletu wzrasta trzykrotnie w stosunku do początkowej, tj. tej, po której można było go pierwotnie kupić. Okazuje się jednak, że chętnych na taką rozrzutność brak i PKP spuszcza trochę z tonu, co skutkuje spadkiem ceny o 1/3 na dzień przed wyjazdem. W efekcie zakup na ostatnią chwilę nie musi być trafieniem na górkę.

Jacek
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Ale to nie jest optymalny model biznesowy – jak nie będzie chętnych po wyżyłowanej cenie, to dajmy na to 5% miejsc nie zostanie wykupione i za to przewoźnik liczył na 15% przychodu z biletów. Czy nie będzie sensowniej jednak sprzedać te miejsca nieco taniej i stracić tylko 5% zamiast 15% zakładanego przychodu z biletów? Oczywiście koszt też będzie wyższy niż w przypadku przewożenia powietrza, ale na pewno znacznie mniej w relacji do przychodu zrealizowanego w przypadku zapełnienia składu i najzwyczajniej po prostu szkoda potencjalnego zysku, gdyby się uprzeć, że cena jednak już nie może spaść.

Jacek
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Ceny biletów lotniczych akurat mogą spadać – nie wiem, czy wynika to z powodu rezygnacji niektórych pasażerów, czy też z polityki przewoźnika – opieram twierdzenie na doświadczeniach z WizzAir.

Szymon
1 rok temu

„W 2020 r. – według danych Urzędu Transportu Kolejowego – spóźniło się ok. 5% pociągów pasażerskich,w 2023 r. już ponad 10%”

Naprawdę?Jasne,że nie.Dane Urzędu Transportu Kolejowego są wyssane z palca.
Spóźniło się znacznie więcej pociągów niż podano.

Szymon
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Są nieoficjalne dane,które znają pasażerowie często podróżujący.Oni wiedzą,że 10% pociągów jeździ planowo,a 90% spóźnia się.

Stef
1 rok temu
Reply to  Szymon

Bo wg UTK spóźnienie do 5 minut nie jest wogóle zaliczane jako opóźnienie.

Piotr Ka
1 rok temu

Zabawne, przerabialem temat rezerwacji pare dni temu – pierwszy raz od paru lat. Auto poszlo do ASO, a na powrot wybralem pociag. Okazalo sie, ze w niedziele na najblizszy pociag biletu nie kupie, bo nie ma miejsc. Kupilem wiec bilet na kolejny pociag, ale prewencyjnie zszedlem na peron zeby choc sprobowac porozmawiac z konduktorem o miejscu stojacym. Podszedlem do konduktra z pociagu, ktory akurat stal na peronie, by zasiegnac informacji. Pan powiedzial mi, ze jak najbardziej bilet bez problemu bede mogl kupic u konduktora i jak sie cos zwolni to moze nawet usiade. Kiedy podjechal ten moj wlasciwy pociag, podszedlem… Czytaj więcej »

TomR
1 rok temu

Średnia prędkość pociągu towarowego w Polsce w 2022 roku to 23,2 km/h, powinno być raczej około 50 km/h. Dorzucanie dodatkowych pociągów osobowych na tory może spowodować upadek przewozów towarowych, a one są i niezbędne i opłacalne. Należałoby więc zbudować przede wszystkim nowe trasy dla towarowych, w duże ilości, a ewentualne zwolnione miejsce na dotychczasowych trasach wykorzystać na osobowe. I umożliwić stosowanie nowocześniejszych sprzęgów między wagonami, bo przestarzałe europejskie standardy to maksimum około 50 wagonów, podczas gdy solidniejsze amerykańskie czy radzieckie dają możliwość dużo dłuższych pociągów, a także wysokość odpowiednią do przewożenia 2 kontenerów 1 na drugim. W Polsce problemem okazała… Czytaj więcej »

Spadek przewozów towarowych
1 rok temu
Reply to  TomR

Nowych tras przeznaczonych do przewozów towarowych nie zbuduje się m.in. ze względów ekonomicznych – od lat systematycznie maleją kolejowe przewozy towarowe. Dla przykładu, tylko w I kw. 2024 r. branża kolejowego transportu towarowego przewiozła o 10,5% tzw. masy mniej rdr, zaś praca przewozowa spadła o 12,6% rdr. Z kolei w 2023 r. koleją przewieziono o 6,8% (16,9 mln ton) mniej towarów w porównaniu do roku poprzedniego.

Ewa
1 rok temu

Są jeszcze inne absurdy. Np. Z Poznania do Kołobrzegu poza sezonem „szybkich” pociągów InterCity jest 2 slownie dwa! dziennie. Jeden z nich to Malczewski jadący z Krakowa i notorycznie spóźniony, a przecież Kołobrzeg to obecnie jeden z większych ośrodków wczasowo-uzdrowiskowo-rekreacyjnym. Dojechać do niego pociagiem niestety poza sezonem wakacyjnym bardzo trudno.

Joanna
1 rok temu

Powinno się dołożyc więcej wagonów,takie jest moje zdanie co roku jest to samo
Ostatnio w piątek nie mogłam wydostać się z Kalisza do Wrocławia…znalazło się miejsce dopiero w sobotę i tu uwaga ?wsiadam do pierwszej klasy i okazało się że do Wrocławia było 6 miejsc wolnych ..Czy system też nawala????

Jacek
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Może ktoś zarezerwował miejsca w kilku pociągach tego dnia, bo nie był pewien, którym pojedzie? Kolega jeżdżący podmiejskimi pociągami nie raz spotkał się z taką praktyką, że wsiada do niepełnego wagonu i dowiaduje się, że nie ma już miejsc siedzących i stojąc na korytarzu do końca własnej trasy widzi, że nikt się nie dosiada.
Spotkałem się z jeszcze mniej sensownym traktowaniem pasażerów – kupując bilet na dworcu nie dostajemy miejscówki, zaś otrzymują ją kupujący internetowo. Cena ta sama.

kkk
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

opłata 3 zł jest tylko dla posiadaczy biletów okresowych – tych co są eko i jeżdżą codziennie. incydentalnie podrozujacy nie mają opłaty za miejscówkę – czy z miejscem czy bez cena ta sama.

Stef
1 rok temu
Reply to  Joanna

Czy od firmy autobusowej oczekuje pan podstawienia dodatkowego autobusu, a od lotniczej samolotu? Czyli ma on 364 dni w roku stać na placu bo jest jeden dzień w roku kumulacja? Przecież to śmieszne.

Jacek
1 rok temu
Reply to  Stef

Przecież już tak kiedyś było z WizzAir – sprzedali więcej biletów niż miejsc w samolocie i wobec pełnej frekwencji kupujących musieli podstawić drugą maszynę, aby uniknąć złego PR-u.

Radek
1 rok temu

Ciekawy temat i ciekawy artykuł. Ja też zastanawiam się jaki jest cel robienia wszystkich tras do CPK. Owszem, pomoże to rozładować ruch turystyczny w góry-nad morze, ale na tym życie się nie kończy i sprawna kolej wschód-zachód również jest potrzebna. Ten problem przerabialiśmy już w przypadku autostrad, gdzie przed euro2012 powstały drogi wschód-zachód a ruch północ-południe został wsparty dopiero niedawno: cała trasa z Trójmiasta do granicy z Czechami jest gotowa dopiero od 2023 roku + budowa s19 po wygranej pis-u i rozpoczęcie spóźnionych inwestycji na ścianie wschodniej. Ceny biletów na trasie Wawa – Zakopane dla 2 dorosłych + 2 uczących… Czytaj więcej »

kkk
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

w ciągu kilku miesięcy pocisnąłem kilka razy pociągiem do zakopanego 4-osoby cena pi razy drzwi ta sama.
Koszt dojazdów do pracy wynosi więcej niż cena paliwa do samochodu na dojazdy, ale taniej niż z kosztami amortyzacji pojazdu.
Ceny dynamiczne w niczym nie pomogą.

Hieronim
1 rok temu
Reply to  Radek

A na ile wyceniasz luksus przejazdu Zakopianką? A miejsce parkingowe w Zakopanem?

Radek
1 rok temu
Reply to  Hieronim

Zakopianka jest za darmo tak jak już większość autostrad. Miejsca parkingowego nie liczę, bo jak nie masz auta i nie płacisz za parkowanie to płacisz za busy (o ile góral pojedzie zgodnie z rozkładem i nie będzie narzekał, że ma dopiero połowę miejsc zapełnionych).

Stef
1 rok temu
Reply to  Radek

Jeśli nieiczysz 4 h w korku, czyli twojego czasu, paliwa amortyzacji auta to faktycznie jest za darmo.

Radek
1 rok temu
Reply to  Stef

Nie liczę 4h, przeważnie mieściłem się w 2-3 h na fragmencie Zakopane-Kraków.
Porównaj z pociągiem, który jedzie 2,5-3,5 w zależności od połączenia i gdzie musisz jeszcze dojechać do/z dworca.

Paliwo? No przecież liczę, zobacz komentarz wyżej gdzie policzyłem jak to wygląda w porównaniu z pociągiem.

kkk
1 rok temu
Reply to  Stef

TO jeszcze dorzucę to, jak samorządy i spółki państwowe płacą innym spółkom państwowym 🙂
https://www.plk-sa.pl/files/public/user_upload/pdf/Reg_przydzielania_tras/Regulamin_sieci_2023_2024/07.03.2023/Zal_9.1_Reg23_24_v4_PL_czyst..pdf

Hieronim
1 rok temu
Reply to  Radek

Nawet jeśli masz auto, to i tak często korzystasz z busów, jeśli nie chcesz wracać do punkty wyjścia na szlak. Zresztą, nawet jak nie korzystasz z busa, to wtedy płacisz za dwa parkingi tego samego dnia.

Radek
1 rok temu
Reply to  Hieronim

Mhm, i co? Czy pociąg dzięki temu wychodzi taniej?

Wojtek
1 rok temu

„ Sposoby na rozwiązanie tego problemu są tylko dwa” – zdecydowanie się nie zgadzam. Trzecie rozwiązanie to wpuścić konkurencję. Czeski LeoExpress od dawna stara się do nas wejść na kolejne trasy a przeszkodą wcale nie są zatkane tory.

Jacek
1 rok temu

Budowa szprych to długoletnie utrudnienia komunikacyjne również dla osób nie korzystających z kolei. A jeszcze dochodzi konieczność remontów na istniejących już liniach.
O igreku Warszawa-Łódź-Kalisz-Poznań/Wrocław była już mowa z 10 lat temu co najmniej.

kkk
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

nowa banda u władzy z kolei postanowiła podnieść osobom DOJEŻDŻAJĄCYM POCIĄGIEM DO PRACY(!!!) lub szkoły cenę biletu okresowego o ok. 120-240 zł na miesiąc. To się nazywa zachęta do bycia eko, mobilności, zmiany pracy, rozwoju 🙂 i ładnie to opakowali 🙂
Jak ich nazwać? geniusze? część dojeżdżających pociągami przesiądzie się na samochód – taniej, trochę korków, ale taniej. No i będzie więcej wolnych miejsc w pociągach.

Hieronim
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Zapewno kkk chodziło o 3 złote za rezerwację miejsca do biletu okresowego.
Akurat ja od zawsze uważałem, że bezpłatna rezerwacja do biletu odcinkowego Warszawa – Łódź to gwarancja, że podróżujący w relacji Białystok – Wrocław nie dostanie miejsca w pociągu.

Stef
1 rok temu
Reply to  Jacek

Bo pierwszy raz o Ygreku usłyszeliśmy za poprzednich rządów po. Czyli właśnie 9 lat temu. Wtedy ministrem był jakiś gość z Łodzi i za za budowę tunelu pod łodzią. Minęło 9 lat a tunel nadal w budowie.

Projekt już jest
1 rok temu
Reply to  Jacek

Informacja z kwietnia 2010 r.: PKP Polskie Linie Kolejowe wyłoniły zwycięzcę przetargu na studium wykonalności budowy linii kolejowej dużych prędkości z Wrocławia i Poznania przez Łódź do Warszawy. Za najkorzystniejszą uznano ofertę Konsorcjum IDOM: Ingenieria IDOM Internacional S.A. z Hiszpanii i Biura Projektów Komunikacyjnych w Poznaniu sp. z o.o. Na przygotowanie dokumentów konsorcjum ma 13 miesięcy. Koszt realizacji studium wyniesie prawie 49 mln zł. ŹRÓDŁO: PKP PLK (6/04/2010)
Czy ktoś wie, w której szufladzie ten projekt leży?

Nina
1 rok temu

Dzień wcześniej bilet? Kilkanaście dni wcześniej

Stef
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Czy jak zechce pan kupić dzień wcześniej bilet w taniej linii lotniczej lub autobusowe to ma ona podstawić dodatkowy samolot/autobus?
Wiele osób oczekuje czegoś podobnego od pkp czyli doczepienia dodatkowego wagonu

kkk
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

https://www.nakolei.pl/wp-content/uploads/2021/07/i22334-o1_1-1-1.pdf

to podsumowuje działalność wszelkich rządów, na rzecz zapewnienia swoim owieczkom możliwości przemieszczania się po kraju.

W przypadku deficytu jakiegoś dobra, można albo podnosić cenę, albo wprowadzić cenę maksymalną i zadbać o zapewnienie podstawowych potrzeb – np. dojazd do pracy, pozostawiąjąc niezaspokojone potrzeby wyższego rzędu.

Przez najbliższe 4 lata niestety będzie 1 rozwiązanie.

Aleks
1 rok temu

Strategia rozwoju kolei powinna byc oparta o takie zalozenia: – byle miasta wojewodzkie (49) polaczone koleja o predkosci min. 250km/h, duze miasta wojewodzkie jak Krakow/W-wa/ Wroclaw/Poznan/itp. – nawet i 350km/h, tak aby z Gdanska do Krakowa podroz koelja trwala max 2,5h; – obecne miasta powiatowe – kolej regionalna; – obecne trasy kolejowe rozbudowac o dodatkowe torowisko – jest za malo „torów”. Powinien to realizowac jeden centralny koordynator, aby zalozenia byly realizowane jednolicie – przyklad polskiego balaganu: trasa Torun – Bydgoszcz w PRLu przewidziana na 120km/h, wyremontowana z funduszy unijnych – z powrotem na 120km/h, bo marszalek Calbecki uznal, ze 160km/h… Czytaj więcej »

Stef
1 rok temu
Reply to  Aleks

Prawda w regionie aglomeracji powinny być minimum 4 tory a najlepiej 6.
2 aglomeracyjne
2 dalekobiezne
2 towarowe.

SirAdi
1 rok temu

Po pierwsze – wybór między szprychami lub igrekiem to fałszywy dylemat. W rzeczywistości igrek jest jedną ze szprych, tylko w standardzie Kolei Dużych Prędkości. Natomiast to, że największy ruch pasażerów jest na linii północ-południe wzdłuż granicy zachodniej oraz na południu nie jest niczym dziwnym, bo kolej po prostu tam jeździ. Niestety sieć kolejowa nadal obrazuje granice zaborów (w Pruskim i Austriackim kolei było znacznie więcej niż w Rosyjskim). I dlatego właśnie szprychy jak najbardziej mają sens, aby zniwelować historyczne różnice między regionami w dostępie komunikacyjnym. A że przy okazji obsłuży się CPK, to jeszcze lepiej. Poza drobnymi korektami, wizja sieci… Czytaj więcej »

Hieronim
1 rok temu
Reply to  SirAdi

> Poza drobnymi korektami, wizja sieci promieniście rozprowadzonej po kraju praktycznie nie ma wad

Poza taką, że jakby w Polsce gęstość zaludnienia nie rozkłada się wcale równomiernie, co koncepcja szprych elegancko ignoruje.

kkk
1 rok temu
Reply to  Hieronim

ale…… jeśli chcemy być eko.., rezygnować z samochodu. to kolej musi dotrzeć wszędzie. Co najwyżej jeżdżące składy muszą być krótsze (ew. rzadziej jeździć, ale co do zasady to złe rozwiązanie). i co z tego wynika? budowa CPK, budowa odwróconego trójkąta ze szprychami wychodzącymi z jego narożników? IMHO z infrastrukturą jesteśmy w d…ie za murzynami, dyskusje o podnoszeniu cen biletów są bezsensowne, bo kasa trafi do np. PKP IC, a tory buduje PKP PLK – zupełnie inna spółka!!! Rozwiązanie polegające na budowaniu dużej liczby nowych połączeń ( i wzmacnianiu istniejących)wcale nie jest takie złe (jak za Gierka ;), tyle, że wtedy… Czytaj więcej »

SirAdi
1 rok temu
Reply to  Hieronim

To nieprawda, że promienista sieć ignoruje poziom gęstości zaludnienia. Na trasie każdej ze szprych jest kilka większych lub mniejszych miast i nie planuje się budowy stacji na obszarach niezamieszkanych. Co też ważne, tylko szprychy igrek oraz CMK – a więc w kierunku największych miast – będą w standardzie KDP. Pozostałe mają być przystosowane do dość archaicznej dziś prędkości 160 km/h (czytaj – tańszej). Choć to nadal ogromny skok jakościowy dla reginów dziś wykluczonych komunikacyjnie.

Hieronim
1 rok temu
Reply to  SirAdi

Tak, tak, szprycha do metropolii Łomża przez pola, mokradła i lasy 😀 taniej wyjdzie przez 100 lat dowozić mieszkańców taksówkami do Ostrołęki.

Jarek
1 rok temu

Proponuję pociągi raz dziennie po jednym wagonie po 100 000 zł za miejsce, problem z głowy

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu