2 listopada 2021

Stopy procentowe NBP muszą pójść w górę. Ale to nic nie da. Co rząd może zrobić, żeby zdusić inflację? I czy w ogóle warto to robić?

Stopy procentowe NBP muszą pójść w górę. Ale to nic nie da. Co rząd może zrobić, żeby zdusić inflację? I czy w ogóle warto to robić?

Nieważne, w jakim stopniu Rada Polityki Pieniężnej podniesie stopy procentowe – przy takiej inflacji i tak nie ma to już najmniejszego wpływu na rozwój sytuacji. Żeby RPP mogła ten wpływ odzyskać, musiałaby magicznie przenieść stopy procentowe NBP do zupełnie nierealnych poziomów. Na chwilę obecną wszystkie narzędzia do walki z inflacją ma dziś w ręku rząd. Co może zrobić, żeby zdusić wzrost cen? I czy w ogóle warto, żeby to robił?

O tym, że Narodowy Bank Polski przespał moment, w którym należało zainterweniować w sprawie wzrostu inflacji (i wywołać pożądany efekt psychologiczny), wie już każde dziecko. Dziś, gdy w Polakach zaszły „inflacyjne zmiany w mózgu” – czyli mamy przekonanie, że „wszystko drożeje” i że nikomu we władzach krajowych nie zależy na walce z inflacją – jest za późno na podnoszenie stóp procentowych. NBP nie może już nic naprawić. Może tylko bardziej zepsuć.

Zobacz również:

Jeśli Rada Polityki Pieniężnej, kierowana przez prezesa NBP, podniesie stopy procentowe za słabo – jeszcze bardziej da do zrozumienia, że nie ma pojęcia, co się w kraju dzieje i wywoła wzrost oczekiwań inflacyjnych oraz spadek wartości złotego. Jeśli podniesie stopy za bardzo – da z kolei dowód, że wpadła w panikę i zaczyna wykonywać nerwowe ruchy niczym szczupak złapany w sieć. I… też wywoła wzrost oczekiwań inflacyjnych oraz spadek złotego. Jak się nie odwrócisz, d… zawsze z tyłu.

Cienkość sytuacji polega na tym, że niestety nie wiemy, jaka podwyżka zostanie uznana przez inwestorów jako taka „w sam raz”. Jedni mówią, że będziemy mieli podwyżkę o 1 punkt procentowy (czyli w przypadku podstawowej stopy procentowej NBP – do 1,5%), a inni – że absolutne minimum to 2 punkty procentowe (czyli do 2,5% w przypadku podstawowej stopy procentowej NBP).

Zobacz też wideoporadnik o tym czy warto dziś wybrać kredyt o stałej stopie procentowej:

Jak do tego doszło, że stopy procentowe NBP nie mają już znaczenia?

Dlaczego tak ważne jest, by NBP nie „przespał” momentu, w którym trzeba dostosować stopy procentowe do inflacji? Nawet jeśli jest to niekorzystne dla rządu, bo ludzie będą wydawali mniej pieniędzy na pralki i telewizory?” – takie pytanie stawiałem na początku 2020 r., na „Subiektywnie o finansach” w tekście o tym czy inflacja w Polsce może wyrwać się spod kontroli.

„NBP mógłby zareagować „na wszelki wypadek”, podnosząc stopy procentowe i dając sygnał oszczędzającym, że nie dopuści do realnego spadku ich oszczędności. Ale byłby skutek uboczny – wolniej kręcąca się gospodarka, mniejszy wzrost wpływów podatkowych i ból głowy dla premiera, który staje na głowie, żeby zrównoważyć budżet. Prezes Glapiński robi wrażenie, że woli ryzykować, że coś pójdzie nie tak, niż zrobić przykrość Zjednoczonej Prawicy. To przykre”

– tak oceniałem wówczas działania prezesa NBP. I krytykowałem jego wypowiedzi, które dziś – przy inflacji sięgającej 7% w skali roku – brzmią jak ponury żart:

„Ale prezes NBP Adam Glapiński od wielu miesięcy powtarza, jak mantrę, że podwyżki stóp procentowych nie przewiduje, a wzrost inflacji jest chwilowy. Zaś kilka dni temu członkini Rady Polityki Pieniężnej Grażyna Ancyparowicz powiedziała, że kolejne decyzje w sprawie stóp procentowych to powinny być raczej ich… obniżki

Jeśli takie ancymony odpowiadają za stabilność i wartość polskiej waluty, to jak mogliśmy przypuszczać, że to się dobrze skończy? W tym samym czasie prezes Adam Glapiński publikował artykuł w „Rzeczpospolitej”, w którym przekonywał, że sytuacja jest pod kontrolą, a przyczyny rosnącej inflacji leżą poza Polską. A skoro tak, to nie ma powodu, by wykonywać nerwowe ruchy, tylko trzeba odczekać kilka kwartałów, aż owe zewnętrzne czynniki wywołujące inflację zostaną wygaszone. No i odczekali.

Czytaj też: Rekordowa inflacja w Polsce. Oto co mówił o inflacji prezes NBP (subiektywnieofinansach.pl)

Czytaj też: To efekt polityki NBP? Wśród Polaków gwałtownie poparcie dla waluty… euro (subiektywnieofinansach.pl)

Stopy procentowe NBP w górę. Ale to nic nie da. Co mógłby zrobić rząd?

Wiemy tylko tyle, że na obecnym etapie – gdy Rada Polityki Pieniężnej już schrzaniła robotę – realne znaczenie dla ewentualnej walki z inflacją mogą mieć głównie posunięcia rządu. Bo podniesienie przez NBP stóp procentowych do poziomu, który mógłby pomóc w walce z inflacją, jest już niemożliwe – musiałyby pójść w górę pewnie do 5-6%, to byłby szok dla gospodarki.

Co więc rząd mógłby zrobić, gdyby chciał zdusić możliwie szybko inflację? Cóż, działania trzeba by wziąć przynajmniej częściowo z podręcznika znienawidzonego przez tzw. „nową ekonomię” Leszka Balcerowicza. A więc:

>>> czasowe obniżenie niektórych podatków obciążających ceny: gdyby rząd miał do dyspozycji pieniądze zaoszczędzone w lepszych czasach (a nie ma, bo wszystkie szły na socjal), mógłby teraz obniżyć podatek VAT na niektóre towary, np. paliwo, czy podstawowe artykuły konsumpcyjne, zmniejszyć podatki w cenach energii, podatek handlowy, czy bankowy (rząd robi odwrotnie – podatki podnosi)

>>> wprowadzenie podatku od ponadprzeciętnego wzrostu wynagrodzeń: był kiedyś taki podatek, nazywał się „popiwek”. Powodował spadek realnych dochodów pracowników, ale inflację spowalniał koncertowo

>>> zamrożenie wzrostu płacy minimalnej i płac w budżetówce: okrutne (płaca minimalna w Polsce rośnie może i za szybko, ale wciąż nie jest wysoka), ale skuteczne jako broń w walce o przerwanie wyścigu płacowo-cenowego

>>> ograniczenie programów socjalnych (bony zamiast gotówki): zmiana sposobu, w jaki można wydać pieniądze z zasiłków (bony zamiast gotówki do ręki) mogłaby zmniejszyć konsumpcję, a rząd mógłby przekierować pieniądze np. do usług publicznych (żłobki, przedszkola, opieka nad dziećmi)

>>> wprowadzenie preferencji podatkowych dla inwestycji: polski wzrost gospodarczy oparty jest na konsumpcji, gdyby udało się przekierować większy strumień pieniędzy na inwestycje, mogłaby spaść presja inflacyjna

>>> opóźnienie „Polskiego Ładu”: to program gospodarczy, który działa proinflacyjnie. Są tam dotacje do wkładu własnego na mieszkania, dodatki finansowe dla rodzin oraz wzrost podatków dla małych przedsiębiorstw i usługodawców. Socjalna część „Polskiego Ładu” wzmacnia popyt, a podatkowa – stymuluje wzrost cen usług.

Wszystko to są posunięcia, które powodują ciarki na plecach – ich koszty społeczne (zwłaszcza, gdyby je wprowadzać łącznie) byłyby niemałe. Być może będzie trzeba to wszystko wprowadzić, jeśli gospodarka osiągnie stan przedzawałowy, bo inflacja zacznie ją dławić. Na razie jeszcze nam do tego poziomu sporo brakuje. Ale być może rząd mógłby – w imię walki z inflacją – wprowadzić w ograniczonym stopniu niektóre z tych działań?

Zobacz też wideofelieton: czy warto uciekać przed inflacją w zakup mieszkania?

Rządowi walka z inflacją się nie opłaca. O ile utrzyma ją w ryzach

Rząd może próbować powalczyć z inflacją, albo… puścić ją samopas, dając jedynie na tacę w intencji, żeby inflacja za bardzo nie „uciekła”. I nie wykoleiła gospodarki.

To wykolejenie może nastąpić przy inflacji kilkunastoprocentowej w skali roku, może sięgającej 20% i więcej. Jeśli ludzie uwierzą, że ceny w najbliższym czasie mogą iść tylko w górę i to w szybkim tempie, to zrobią trzy rzeczy: zaczną gwałtownie żądać podwyżek płac (napędzając spiralę wzrostu cen), zaczną robić zakupy na zapas (obawiając się, że za miesiąc, dwa będzie znacznie drożej) oraz zaczną wycofywać pieniądze z banków, zamieniając je na inne, bardziej wiarygodne – ich zdaniem – pieniądze (np. dolary).

To mogłoby spowodować spadek wartości złotego i spadek wiarygodności Polski wśród zagranicznych wierzycieli. Oraz kryzys gospodarki, czyli spadek wpływów podatkowych. A wśród końcowych konsekwencji tego stanu gry mamy sytuację, w której złoty ma śmieciową wartość (jak np. lira turecka), a ceny wielu dóbr i usług są po prostu wyrażone (nieoficjalnie, bo oficjalnie tego zrobić nie można) w euro lub dolarach.

Czytaj więcej o takim scenariuszu: Czy inflacja wyrwie się spod kontroli? Czy Polska może być jak Turcja? (subiektywnieofinansach.pl)

To scenariusz skrajny, ale nie nierealny. Rząd się go bardzo boi, ale z drugiej strony… podoba mu się inflacja wyższa, niż to, co założył w budżecie na przyszły rok (a założył 3,3% wzrostu cen).  Dość powiedzieć, że przy inflacji wynoszącej 7-8% rząd dostanie „w prezencie” kilkanaście miliardów złotych dodatkowych wpływów z podatków – to tak, jakby podwyższył ludziom podatki. Bo podwyższył. Inflacja – spadek wartości pieniędzy – jest właśnie takim jakby dodatkowym podatkiem PIT.

Trudno więc zakładać, że rząd będzie chciał zdecydowanie walczyć z inflacją (bo inflacja mu się opłaca). Ale z drugiej strony nie może dopuścić do jej wymknięcia się spod kontroli, bo może doprowadzić kraj do bankructwa (a dziś takie ryzyko coraz wyraźniej majaczy na horyzoncie). I taka to jest ryzykowna rozgrywka.

Zobacz najnowszy wideofelieton „Subiektywnie o finansach”: pięć Waszych pytań o inflację. Odpowiadam!

Kto zapłaci za Covid-19 i błędy polityków?

Brak zdecydowanej walki z inflacją to postawienie pod „finansową ścianą płaczu” tych, którzy posiadają oszczędności, bo to oni w największym stopniu zapłacą spadkiem ich realnej wartości za błędy lub cynizm polityki gospodarczej.

Z kolei zdecydowana walka rządu i NBP z inflacją – poprzez wysokie podwyżki stóp procentowych, zamrożenie płac, obniżenie podatków itp. – rozkładałoby koszty duszenia inflacji na wszystkich obywateli w miarę po równo (chroniąc siłą rzeczy tych, którzy mają więcej). Można wręcz zaryzykować tezę, że przy tej drugiej strategii najwięcej zapłaciliby ubodzy – bo ich spadek realnych dochodów uderzyłby najsilniej.

Czytaj też: Masz pieniądze w banku i obawiasz się o nie? Prezes NBP brutalnie zdradza „tajemnicę pontyfikatu” (subiektywnieofinansach.pl)

Niezależnie od obranej przez rząd drogi, warto pamiętać, że każdy z dwóch powyższych scenariuszy (stłumienie inflacji razem ze wzrostem gospodarczym albo wystawienie inflacyjnego rachunku posiadaczom oszczędności) i tak będzie lepszy, niż wyrwanie się inflacji spod kontroli. Bo to oznaczałoby realny wzrost ryzyka bankructwa kraju i cofnięcie się kraju w rozwoju o 10-20 lat.

Warto też jeszcze raz podkreślić, gdyby rząd zgromadził w dobrych czasach zapasy pieniędzy (żeby teraz móc obniżać podatki, zamiast je podwyższać), gdyby nie nakręcał konsumpcji transferami socjalnymi w wersji „no limit” i gdyby NBP wykonywał swoje podstawowe obowiązki (czyli bronił wartości pieniądza) – dylematy byłyby mniej nabrzmiałe. Nie zaszkodziłoby też, gdyby rząd nie tkwił w oparach węgla i zrobił coś, żeby wytwarzanie energii w Polsce nie było tak drogie. Jasne: Covid-19 i koszty walki z nim poprzez druk pieniądza zrobiły swoje – to także ma wpływ na wysoką inflację. Ale to tylko pół prawdy. Drugą połowę mają na sumieniu rządzący i NBP.

—————-

NOWY ODCINEK PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”:

W tym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” Ekipa Samcika w galowym składzie – Maciek Bednarek, Irek Sudak i sam Samcik – zastanawia się nad tym, co przyniosą zmiany w rządowych programach wspierania fotowoltaiki, co dalej z kredytami frankowymi po likwidacji wskaźnika LIBOR oraz jak powinniśmy przygotować nasze portfele na nieuchronny wzrost cen żywności i energii. Zapraszam do posłuchania pod tym linkiem oraz na Spotify (na tej platformie nasz podcast jest w dziesiątce najpopularniejszych podcastów newsowych) oraz na Google Podcast, Apple Podcast i na kilku innych platformach.

źródło zdjęcia tytułowego: NBP/Pixabay

Subscribe
Powiadom o
66 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Sebastian
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Jak nic nie może – to znaczy, że jest niepotrzebny- niech się poda do dymisji.
Jeden urzednik mniej do wykarmienia z naszych podatków.

Sebastian
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Jak na kogoś kto nic nie może to na pewno za dużo 😉

jsc
3 lat temu
Reply to  Sebastian

Żeby się pozbyć akurat tego urzędnika to trzebaby albo przyjąć EURO albo zrobić manewr jak Zimbabwe… albo skasować PLN’a do reszty puścić pozostałe waluty, kruszce i kryptowaluty na żywioł.

Max
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Ciekawe kiedy przyjdzie moment, kiedy pan Glapiński sparafrazuje słowa Erdogana, gdy lira zaliczyła zwałę, a inflacja wybiła w kosmos, czyli : Oni mają dolary, my mamy Allaha:))))

Grzegorz
3 lat temu
Reply to  Max

Rządzący nic nie mówią. Przeszli do czynów. W imię Boga mordują (przez zaniechanie) kobiety…

E.G
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Na zakończenie swoich wynurzeń oświadczył że co prawda inflacja to 6.8 %, ale ” wzmocnimy wszystkie czynniki w celu osiągnięcia celu inflacyjnego, nawet modlitwę bo tylko to nam zostało” . Wreszcie na końcu słowo prawdy padło.

Zły
3 lat temu

Teraz widać do czego prowadzi własna „niezależna” polityka monetarna, tzn. zależna od polityków. Szansa na przyjęcie euro przepadła, czas na podnoszenie stóp przespany o wiele miesięcy, inflacja najwyższa od 20 lat, a na deser już ruszają kolejne transfery socjalne (14-tka) i nieco mniejsze podatki dla słabiej zarabiających, którzy wydadzą nadwyżkę w sklepach podbijając ceny.

Tobiasz
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Bardzo delikatnie powiedziane 😉

dre
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

czyli nic od czasów Belki nie zmieniło się.

jsc
3 lat temu
Reply to  Zły

A propos tej czternastki to nieuważyliście, że jakby ruszyła kampania wyborcza? Przy jej reklamie jest obowiązkowo jest wspomniane 500+, a krótko po niej ruszyła reklama pt. (…)Program Platformy Obywatelskiej – pozwólmy im mówić(…).

Wiem, że w czasie trwania stanu wyjątkowego, jest wyjątkowo dziwne, ale co na to poradzę?

Tobiasz
3 lat temu

My nie mamy ani Prezesa NBP, ani RPP tylko partyjnych towarzyszy. Za wszystko zapłacą oczywiście podatnicy, bo PiS – owski rząd nie zakręci kurka z kasą, co w obecnej sytuacji byłoby bardziej niż wskazane. Pociesza fakt, że wysoka inflacja i postępująca drożyzna zdemolują poparcie dla PiS i przyczynią się do ich porażki w wyborach 2023.

Olek
3 lat temu
Reply to  Tobiasz

A do 2023 przetrwamy?

Mag
3 lat temu
Reply to  Tobiasz

Raczysz żartować. Według elektoratu wysoka inflacja to najlepszy dowód na to, że gospodarka kwitnie (bo tak powiedzieli w wiadomościach), a sytuacja w kraju jest wreszcie stabilna. Jak coś się zacznie psuć, to będzie wina Niemców, Tuska, ktoś się zawsze znajdzie…

Sylwester
3 lat temu
Reply to  Mag

Aż do momentu, gdy na początku roku za emeryturę będzie można kupić „tylko” 500 bochenków chleba, a pod koniec roku „aż” 50. Owszem, przesadzam, bo nie spodziewam się inflacji jak w latach 80/90, ale z drugiej strony spirala dopiero zaczyna się nakręcać.

Hieronim
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Oczywiście, że jest do zahamowania – nawet Pan Redaktor napisał recepty 🙂

Zły
3 lat temu
Reply to  Mag

Obejrzyj na kanale Super Expressu na YT sondę uliczną o inflacji. Wcale tak elektorat nie myśli: inflacja to efekt knowań Tuska.

Hieronim
3 lat temu
Reply to  Mag

Nawet największy kretyn zauważy, że za zasiłek można kupić coraz mniej %%…

stef
3 lat temu
Reply to  Hieronim

Tak, ale kretyn nie wie dlaczego, a szambo wizja już mu „prawdę” powie.

Mag
3 lat temu
Reply to  Hieronim

Też tak myślałam, do 1 listopada, kiedy miałam dłuższy kontakt z twardym elektoratem Pis. Nie sa to ludzie, ktorzy siedza na zasiłkach – niektórzy nadal pracują, inni przed przejściem na emeryturę mieli dobrze prosperujące biznesy. Według mnie to poparcie wymyka się racjonalnym analizom. Klapki na oczach i bezkrytyczna wiara w przekaz dnia z wiadomości. Jeśli coś zmienia się na gorsze, to zawsze przez wraże knowania, nigdy przez błogosławionego mateusza.
Trzeba czekać na wymianę pokoleń i mieć nadzieję, że jeszcze zostanie kamień na kamieniu.

Ralf
3 lat temu

Rozdawanie kasy nierobom, jeżeli nie masz gospodarki (i stylu zarządzania), jak u Helmuta, względnie takiego potencjału technologicznego i rynku wewnętrznego jak u wuja Sama, tudzież macek pejsatego, musi (i skończy się) katastrofą. Było to widać już 2-3 lata temu i wtedy był czas na zamianę makulatury na CHF (co przezornie żem uczynił). Budowanie gospodarki na sprzedaży telewizorów (na dodatek produkowanych za granicą) to oczywista równia pochyła, nawet dla laika ekonomicznego (ale wykształconego i świadomego). Niestety obecna ekipa gra tylko pod wybory i z całą pewnością każda decyzja jest poprzedzona badaniem opinii publicznej. A lud chce Żubra z Biedy i TDI… Czytaj więcej »

Hieronim
3 lat temu
Reply to  Ralf

Tyle, że wacha coraz droższa…

jsc
3 lat temu
Reply to  Ralf

(…)Budowanie gospodarki na sprzedaży telewizorów (na dodatek produkowanych za granicą) to oczywista równia pochyła, nawet dla laika ekonomicznego (ale wykształconego i świadomego).(…)
Jakoś Chiny i Korea Połdudniowa od tego zaczynały i jakoś wyrosły na te Tygrysy.

Max
3 lat temu
Reply to  Ralf

A co miał zrobić Vincent jak na początek dostał największy kryzys od 1928 r., zwalenie kursu PLN w ciągu roku o 50 % do wszystkich walut (czyli skokowy wzrost obsługi długu), a z drugiej strony musiał znaleźć miliardy na wkład własny do inwestycji z UE, które były priorytetem rządu P.O. Możesz podać swoją receptę ?

wini
3 lat temu

„płaca minimalna w Polsce rośnie może i za szybko” Proponuję _prosty_ eksperyment autorowi: niech spróbuje przeżyć przez najbliższe 6 miesięcy… no albo chociaż 3 miesiące za równowartość płacy minimalnej, a potem wrócimy do pitolenia o tym jak to strasznie-straszne jest, iż w państwie UNII EUROPEJSKIEJ (choć peryferyjnym) rośnie z wartości żałosnej do niewiele wyższej od żałosnej.

Marek B
3 lat temu
Reply to  wini

kolejny „ekonomista”, który myśli, że bogactwo kraju rodzi się z podnoszenia płacy jego obywateli

Zły
3 lat temu
Reply to  wini

Ale właśnie to też przyczynia się do inflacji. Zarabiający najniższą stawkę nie odłoży różnicy tylko ją wyda.

z17
3 lat temu
Reply to  Zły

Przy wysokiej inflacji nikt nic nie odłoży, każdy wyda wszystko, ewentualnie zamieni na EUR/USD/kryptowaluty lub nieruchy/środki trwałe.

erdwa
3 lat temu

Pisałem tu nie raz o tym co robią Glapiński, Morawiecki i cała ta banda. Teraz są efekty. Co dalej? Dalej bedzie grillowanie suwerena. Beda kręcić tak aby inflacja spadła do 5% ale nie niżej. I tak przez 2-3 lata. Sobie 40% podwyżek – nam inflację 10% Glapiński jest [CENZURA-red] i za złamanie przepisów ustawy o NBP powinien trafić na salę rozpraw. To samo z tymi ludźmi z RPP którzy przez lata nosili teczkę za Glapińskim. Żyżyński, Ancyparowicz, Kochalski, Kropiwnicki, Łon…. Cała ta banda oszołomów twierdząca że nie ma inflacji i nie ma się czego bać przy zerowych stopach, dodruki i… Czytaj więcej »

jsc
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Tzw. luzowanie ilościowe + zagrożenie lockdownami = co jak nie stagflacja?

erdwa
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Widzę że cenzura zadzialała. Słusznie – poniosło mnie i przepraszam. Ja mam trochę akcji typu quality czyli takich spółek które mają bardzo silna pozycję na rynku i możliwości przerzucania cen na konsumenta. Tu nie ma ryzyka ze w czasie jakiegoś Armagedonu nagle mi spółka zbankrutuje. Do tego mam tez technologiczne, ale tutaj mam 'zabezpieczone’ dolarem. ostatnio zakończylem przygodę z polską GPW i sprzedałem polskie fundusze. Miedzy innymi z powodów politycznych. Nie chcę tu już inwestować i nawet jak to będzi jeszcze rosło (choc już nie wierzę) to niekoniecznie chcę w tych wzrostach uczestniczyć. Tez mam taką zagwozdkę indeksową. Często ostatnio… Czytaj więcej »

erdwa
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

I chyba wykrakałem z tym grillowaniem suwerena. Rząd pracuje nad tarczą antyinflacyjną. Obym się mylił, ale oznacza to prawie na pewno kolejną partię socjalu do wydania więc i pompowanie inflacji. Rząd pewnie sobie wykalkulował że ratować spadające słupki będzie nowym 500+ do rozdania a RPP będzie na alibi walczyć z inflacją bohatersko podnosząc stopy do 2.3%. Skutek będzie taki że inflacja będzie hulać w najlepsze, trochę spadnie na skutek efektu bazy a lud pracujący będzie wniebowzięty bo dostanie nowe benefity. Jełsi tak to będzie wygladać to złoty jest skazany na słabośc.

jsc
3 lat temu
Reply to  erdwa

(…)Zastanawia mnie czemu złoto nie rośnie w tych warunkach?(…)
Poszło w krypto?

jan
3 lat temu

Przestaję juz czytac tego politycznego bloga, bleee: „Nieważne w jakim stopniu Rada Polityki Pieniężnej podniesie stopy procentowe – przy takiej inflacji i tak nie ma ona już najmniejszego wpływu na rozwój sytuacji. Żeby go odzyskać, musiałaby magicznie przenieść stopy procentowe NBP do zupełnie nierealnych poziomów. Wszystkie narzędzia do walki z inflacją ma dziś w ręku rząd”

Marek B
3 lat temu
Reply to  jan

przeszkadza Ci „polityczny” blog, a nie przeszkadzają upolitycznione instytucje państwowe, które powinny zachować suwerenność od rządu?

jsc
3 lat temu
Reply to  Marek B

O nie! To rząd po winien zachować suwerenność… od partii.

olo
3 lat temu
Reply to  jan

Prawda w oczy kole… Wielu orędowników 'dobrej zmiany’ pewnie odczuwa teraz wstyd lub nie chce zaakceptować rzeczywistości. Ale to nic złego, nie pierwsi i nie ostatni politycy którzy po prostu wszystkich wykiwali.

Paweł
3 lat temu

Każdy patrzy (w tym kontekście finansowym) na siebie. Przyjdzie rok 2023 wybory i co? Znowu PiS lub PO. Jeden nie lepszy od drugiego. Jak widzę co PiS wyprawa to… szkoda gadać. Jak słyszę Tuska i PO mam przed oczami ich osiem lat rządów i kiedy stanę nad urną mimo wszystko (nie wierzę że to piszę) będzie to PiS. Bo w jakąś trzecią siłę zdolną ich pokonać nie wierzę. Pozdrawiam.

migo
3 lat temu
Reply to  Paweł

Jak patrzę na człowieka głosującego na PIS to widze chodzacą glupotę.

Zły
3 lat temu
Reply to  Paweł

Siedem lat rządów Tuska wcale nie było takie złe gospodarczo choć zaniechań było co nie miara. A że facet odważył się podejmować niewygodne decyzje choć przyszłościowe (jak wiek emerytalny) to uznanie mu się należy. Chcesz oddać głos na populistów, którzy zamiast oszczędzać zadłużają coraz mniej liczne kolejne pokolenia.

Zdzisław Maria Bronisław Sielski-Kowalski
3 lat temu
Reply to  Zły

a oprócz tego podniesienia wieku to co zrobił jeszcze rząd Tuska? Jakie to niewygodne decyzje podjął? Z tego co pamiętam to on raczej żadnych decyzji nie podejmował. Ciepła woda w kranie, pamięta Pan takie powiedzenie?

Ppp
3 lat temu

Wzrost płac jest REAKCJĄ na inflację,więc zamrażanie płac czy popiwek nie jest rozwiązaniem problemu – to raczej jak leczenie kataru HIV-em. Jak widzę na Wikipedii, jest Pan ode mnie nieco starszy, więc powinien Pan pamiętać początek lat 90-tych i takich błędów nie robić. Kto przeżył tamte lata, pewne rzeczy po prostu czuje.
A czy podniesienie stóp „nic nie da”? Da, tylko nie od razu – konsekwentne podnoszenie po 0,5% co miesiąc byłoby dobre. Umocnienie złotówki załatwiłoby część problemu, a jednocześnie nie byłoby szoku.
Pozdrawiam.

Zły
3 lat temu
Reply to  Ppp

Zgoda, o ile zaczęliby pół roku temu.

Pan Krzysztof
3 lat temu
Reply to  Ppp

Wspominam te czasy z łezką w oku. Ludzie byli biedni, ale byli ludźmi dla siebie i częściej sobie pomagali. Dziś sąsiad nie zna sąsiada, bo każdy zajęty wyscigiem „kołowrotków”.

jsc
3 lat temu

(…)Dziś, gdy w Polakach zaszły „inflacyjne zmiany w mózgu” – czyli mamy przekonanie, że „wszystko drożeje” i że nikomu we władzach krajowych nie zależy na walce z inflacją – jest za późno na podnoszenie stóp procentowych. NBP nie może już nic naprawić.(…)
To jeszcze nie ten moment… gdyby doszło do zmian mózgowych to byśmy mieli sytuację, którą zacytuję z innego artykułu (akurat o krypto) (…)A kto chciałby płacić za chleb walutą, której wartość w ciągu jednego popołudnia może zmienić się o kilkadziesiąt procent?(…)… w tej sytuacji te kilkadziesiąt procent dziennej zmiany wartość PLN byłaby MIMIMUM.

jsc
3 lat temu

(…)Nie zaszkodziłoby też, gdyby rząd nie tkwił w oparach węgla i zrobił coś, żeby wytwarzanie energii w Polsce nie było tak drogie.(…)
A może to jest impuls do dekarbonizacji, w końcu najtańsza energia jest ta niekupiona.

Mikolaj
3 lat temu

Zastanawiam się, jakie jest realne ryzyko bankructwa państwa. I zastanawiam się, dlaczego wciąż poleca Pan , Panie Maćku, obligacje SP jako zabezpieczenie? Tam jedna z form.?

Pan Krzysztof
3 lat temu
Reply to  Mikolaj

Ryzyko bankructwa jest żadne. Tak samo ryzyko wzrostu kursu franka jest bardzo niskie, a jak już to chwilowo o kilka….kilkanaście procent.
Pozdrawiam, wasz Rysiu J.F.K. Pjetru

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu