Pan Marek kupił mieszkanie z ogłoszenia, a potem podpisał przez internet nową umowę na tani prąd. Czyli nastąpiło zwykłe przepisanie licznika. Wkrótce okazało się, że inny pan Marek przyszedł do oddziału firmy i nadpisał jego umowę. I cena wzrosła. Prąd przestał być tani. „Tyle, że ja nigdy nie byłem w biurze obsługi! – wścieka się pan Marek. Więc kto był? Po naszych pytaniach firma przyznaje, że doszło do pewnych zawirowań
Rynek energii elektrycznej działa w Polsce jak za króla Ćwieczka. W smartfonie możemy oglądać, jak na Marsie lata dron, a żeby sprawdzić stan licznika energii elektrycznej, firma energetyczna wciąż musi wysłać inkasenta, który naocznie sprawdzi na wyświetlaczu, ile prądu zużyliśmy.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
W Polsce już dawno miały być powszechne inteligentne liczniki zdalnego odczytu. Ale na razie rewolucja idzie opornie. I zdalnie zrobić się na niewiele. Dlatego pan Marek, nasz czytelnik, tak bardzo się ucieszył, gdy okazało się, że w jego kupionym na rynku wtórnym mieszkaniu, można przepisać licznik na nowego właściciela online, bez wychodzenia z domu. Niestety, okazało się, że wystarczy trochę techniki, a system się pogubił.
Przepisanie licznika przez internet trwa 15 minut. Odkręcanie problemów – pół roku
Akcje dzieje się w Warszawie, czyli na macierzystym rynku firmy energetycznej innogy, która sprzedaje tutaj z urzędu prąd i jest jego dystrybutorem. Pan Marek opowiada, że 10 listopada poprosił o przepisanie licznika online.
Opcja zdalnego przejęcia licznika w innogy, jest jak na standardy panujące na polskim rynku, dość nowatorska. Chodzi o przepisanie danych (umowy dystrybucyjnej) i zawarcie nowej umowy na sprzedaż prądu. Przydaje się to w sytuacji, gdy kupujemy od kogoś mieszkanie (od poprzedniego klienta innogy), gdy kupujemy mieszkanie nowe od dewelopera, czy wtedy, gdy przejmujemy licznik po osobie zmarłej.
Coś, co jeszcze niedawno wymagało wizyty w biurze firmy, można teraz załatwić zdalnie – trzeba podać dane licznika, dane osoby, która przejmuje lokal no i wybrać ofertę. Wydrukowane dokumenty trzeba podpisać, zeskanować i wysłać mailem. Nowi klienci muszą jeszcze w celu weryfikacji tożsamości zrobić przelew na 1 zł. Na koniec dostaje się maila z dokumentami, a umowę podpisuje się elektronicznie – wystarczy kliknąć. Całość ma trwać nie dłużej niż kwadrans.
„Wybrałem wszystkie interesujące mnie parametry umowy: ofertę „Stabilna Energia na lata”, 12-miesięczny okres rozliczeniowy. Wszystkie dokumenty dostałem na maila, a że wszystko się zgadzało – kliknąłem guzik z maila „Zatwierdzam umowę z obowiązkiem zapłaty”. I tu myślałem, że wszystko będzie już OK, bo mam zapewnioną stawkę 0,3890 zł/kWh”
Pan Marek zadowolony rozsiadł się w fotelu, ale z błogiego stanu wyrwała go pierwsza faktura. Jak relacjonuje, mimo podpisanej umowy, firma energetyczna zaczęła naliczać standardową stawkę 0,3930 zł, a po podwyżce 0,4059 zł. Co poszło nie tak?
Cztery reklamacje i odpowiedź: „klon” pana Marka odwiedził oddział innogy?
Pan Marek podpisał umowę online na ofertę promocyjną na 12 miesięcy, ale mimo tego trafił w tryby zwykłej, bezterminowej oferty „z urzędu” (choć niepodlegającej taryfowaniu URE, bo innogy nie przedkłada swoich taryf do zatwierdzenia).
Ustalenie, co się tak naprawdę stało okazało się bardzo trudne. Odpowiedź na pierwszą reklamację przyszłą 10 lutego. Nasz czytelnik dowiedział się z pisma, że umowę miał podpisać nie online 10 listopada, ale 13 października. I że obowiązuje go standardowa taryfa G11. I że jeśli chce, to może przyjść do salonu i podpisać aneks z obecnie obowiązującymi promocjami. Ale one nie są już tak atrakcyjne, jak to, co podpisał przez internet – tłumaczy.
Odpowiedź na drugą reklamację była identyczna. Przepisanie licznika i podpisanie umowy przez internet było – zdaniem innogy – fatamorganą. Światło na tę zagadkową sprawę rzuciła odpowiedź dopiero na trzecią reklamację. Pan Marek aż usiadł z wrażenia, bo dowiedział się czterech rzeczy.
Po pierwsze: umowa z innogy, którą zawarł, nie weszła w życie z przyczyn technicznych (potwierdziła to potem infolinia). Po drugie: 25 listopada, podczas wizyty jakiegoś „pana Marka” w salonie, firma przyjęła protokół zdawczo-odbiorczy na podstawie którego umowa została przepisana na warunkach wynikających ze standardowej taryfy.
„Ciekawa sytuacja, bo osobiście nigdy nie postawiłem nogi w salonie innogy. Więc to niemożliwe, abym podpisał tam jakikolwiek protokół zdawczo-odbiorczy”
– mówi czytelnik. Po trzecie: skoro ktoś podpisał w salonie umowę i przekazał protokół, to – zdaniem firmy innogy – stawki na fakturach są prawidłowe. Po czwarte firma zachęca do skorzystania z obecnie obowiązujących promocji, które są coraz bardziej oddalone od tego, co zaakceptował 10 listopada 2020 r. przez internet.
Pan Marek nie ma brata bliźniaka, więc najbardziej z całej odpowiedzi zaintrygował go fragment o jego rzekomej wizycie w oddziale. Napisał więc czwartą reklamację. Odpowiedź?
Przepisanie licznika jak fatamorgana. Dział prawny się głowi. I wtedy pojawiamy się my
W odpowiedzi na czwartą reklamację firma miała przyznać, to poprzedni lokator, a właściwie klient zdający lokal, od którego przejmowany był licznik, przekazał protokół zdawczo-odbiorczy osobiście w salonie i na tej podstawie uruchomiona została oferta ze stawką standardową. Firma poinformowała też, że „z przyczyn technicznych” nie może już zaproponować usługi, którą pan Marek był zainteresowany.
Pisząc najkrócej: pan Marek zawarł promocyjną umowę 10 listopada i przekazał online protokół zdawczo-odbiorczy. Ale ten został „nadpisany” wizytą w salonie poprzedniego właściciela mieszkania, który przekazał własne papiery.
Widać, że panowie się nie dogadali co do przekazania protokołu. Sęk w tym, że prawdopodobnie na protokole przekazanym osobiście w firmie innogy musiało brakować podpisu pana Marka. Czytelnik chciałby wiedzieć jak to jest, że ktokolwiek może „podpisać” umowę na jego nazwisko i zmienić umowę, którą sam wcześniej zaakceptował?
Czytelnik relacjonuje, że ktoś „wyżej” przeczytał wnikliwie jego korespondencję z działem reklamacji. I dowiedział się, że jego sprawa trafiła do działu prawnego, żeby rozstrzygnąć, co można zrobić z tym aneksem i umową. W kwietniu, gdy nic się nie działo, napisał do nas maila. W związku z tym, zapytaliśmy innogy dlaczego tak prostej – w sumie – historii nie da się zakończyć pozytywnie.
Nawet jeśli takie rzeczy się wydarzają, to przecież w XXI wieku nie powinno być problemem ich odkręcenie. Widać po przeczytaniu naszej prośby w innogy doszli do wniosku, że jednak da się coś zrobić. Oto odpowiedź:
„W wyniku błędu systemu billingowego w prowadzonych rozliczeniach za sprzedaż energii elektrycznej dla rzeczonego klienta nie uwzględniono stawek wynikających z zaakceptowanego aneksu. Po zidentyfikowaniu błędu wystawiliśmy faktury korygujące, przywracające poprawność prowadzonych rozliczeń”
Czyli ponownie okazało się, że chcieć, to móc. Pan Marek – z naszą skromną pomocą i pomimo „ataku klonów” na innogy – przeszedł ponownie na umowę z tańszym prądem.
————————–
Podcast „Finansowe sensacje tygodnia”: łatwiejszy dostęp do mieszkania czy gwarancja podwyżek cen?
W kolejnym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” rozmawiamy o planach Zjednoczonej Prawicy, dzięki którym Polacy mają mieć łatwiejszy dostęp do mieszkania. Naszym gościem specjalnym jest też pani Katarzyna Przybylska z fundacji Habitat for Humanity Poland, która pomaga nam ocenić plany rządzących oraz opowiada o tym jak należałoby wspierać mieszkaniowe aspiracje młodych Polaków. Zapraszam do posłuchania pod tym linkiem.
Spis treści:
01:24 – Wyższa kwota wolna od podatku, podniesiony drugi próg podatkowy, ale bez możliwości odliczenia składki zdrowotnej. Kto zyska, a kto straci na podatkowych zmianach opisanych w „Polskim Ładzie”?
05:54 – Rząd chce, by młodzi ludzi zaciągali kredyty hipoteczne bez wkładu własnego. Zamiast niego będzie specjalna gwarancja. Czy to dobry pomysł?
13:52 – Czy programy mieszkaniowe z „Polskiego Ładu” wpłyną na ceny nieruchomości?
23:54 – Rozwój mieszkalnictwa w „Polskim Ładzie” okiem eksperta. Katarzyna Przybylska z fundacji Habitat for Humanity Poland podpowiada, jak powinno się wspierać potrzeby mieszkaniowe młodych Polaków.
źródło zdjęcia: PixaBay