Gdyby z leasingiem nie wiązały się żadne korzyści, przedsiębiorcy nie korzystaliby tak chętnie z tej formy finansowania. Najbardziej pożądanym przedmiotem leasingu niezmiennie są samochody. Nie jest oczywiście tak, że leasing zawsze będzie bardziej opłacalny niż np. kredyt. Gdy mamy samochód w leasingu, korzyści można znaleźć w rozliczeniach z fiskusem, tańszym ubezpieczeniu komunikacyjnym i usługach dodatkowych.
Leasingowany sprzęt – a mówimy o samochodach – jest własnością firmy leasingowej. W zależności od wielkości firmy, mówimy więc o setkach czy tysiącach pojazdów, dzięki czemu przy zakupie usług związanych z eksploatacją samochodu pozycja negocjacyjna firmy leasingowej jest znacznie lepsza niż klienta, który kupuje i utrzymuje samochód „na własną rękę”.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Czy z finansowego punktu widzenia leasing może się bardziej opłacić niż kredyt? Czy warto wziąć w leasing samochód używany? Czy ubezpieczenie kupione za pośrednictwem leasingodawcy może być tańsze? Jak usługi dodatkowe oferowane przez firmy leasingowe mogą ułatwić prowadzenie biznesu?
Gotówka, kredyt, a może leasing? A jeśli samochód w leasingu, to w jakiej formie?
Większość firm nie jest w stanie prowadzić biznesu bez samochodu. Przed przedsiębiorcą stoi więc ważna decyzja, która będzie miała wpływ na koszty użytkowania pojazdów, a jest to forma finansowania. Wydaje się, że najtaniej jest kupić auto za gotówkę, bo przedsiębiorca nie ponosi kosztu odsetek i prowizji. Ale zakup za gotówkę spowoduje, że ucierpi na tym płynność firmy, bo oznacza spory jednorazowy wydatek.
Jeśli zatem nie wybieraamy tej opcji, pozostaje kredyt lub leasing. Wybierając samochód w leasingu, firma może wrzucić w koszty pełną ratę leasingową, a w przypadku kredytu – amortyzację i odsetki. Nie oznacza to, że leasing w każdej sytuacji przyniesie więcej korzyści niż kredyt. To zależy od etapu rozwoju i złożoności organizacyjnej firmy, formy prowadzonej przez nią działalności czy kondycji finansowej.
Trudno o kredycie powiedzieć, że jest elastyczny. Pożyczamy w banku określoną kwotę i spłacamy ją w ratach. Elastyczność w tym przypadku polega na tym, że możemy np. wydłużyć okres spłaty, przez co obniży się rata kredytowa. A jak jest w leasingu? Klient może „manipulować” wkładem własnym oraz tzw. wartością końcową, czyli kwotą, za jaką będzie mógł wykupić auto. Jeśli wkład własny i wartość końcowa będą stosunkowo wysokie, to niższe będą raty leasingowe. Zmniejszając wartość wykupu do przysłowiowej złotówki, raty leasingowe będą wyższe.
Podsumowując: to, którą formę finansowania wybrać i jak ustawić parametry leasingu, powinno zależeć od tego, jaki efekt inwestycyjny firma będzie chciała osiągnąć.
Niektórym przedsiębiorcom bardziej może opłacić się tzw. najem długoterminowy. Np. firma bierze w najem samochód na 3 lata i w tym okresie spłaca 60% jego wartości, a gdy umowa wygasa, bierze kolejne auto na podobnych zasadach. Tu zaletą będą niższe miesięczne opłaty niż w opcji spłaty wartości samochodu niemal w całości.
Bardzo podobną konstrukcję ma oferta leasingowa z wysokim RV (ang. Residual Value), czyli wysokim odkupem, która w chwili obecnej jest coraz częściej wybierana przez leasingobiorców. Zauważyć trzeba jednak, że najem długoterminowy rzadko kończy się wykupem pojazdu, zaś leasing prawie zawsze – jako zakończenie inwestycji.
Odmianą leasingu jest tzw. full service leasing (FSL), który polega na tym, że oprócz finansowania, przedsiębiorca na czas umowy nie musi się martwić o bieżące koszty eksploatacji samochodu: przeglądy, naprawy, wymianę i przechowywanie opon – to wszystko bierze na siebie firma leasingowa.
Ta kompleksowa opieka nad samochodem oczywiście kosztuje (wliczona jest w raty leasingowe), ale działa tu efekt skali, bo firma leasingowa – jako właściciel wielu pojazdów – może wynegocjować lepsze stawki np. za wymianę opon niż klient indywidualny czy zaglądający do serwisu wulkanizacyjnego raz na jakiś czas. Można powiedzieć, że w przypadku leasingu zastosowanie mają hurtowe – a nie detaliczne – ceny usług.
Używany samochód w leasingu może być koniecznością
Jeśli firma uzna, że leasing bardziej się jej opłaci niż np. zakup na kredyt, koszty można obniżyć w jeszcze inny sposób. Utarło się, że leasingiem finansuje się nowe auta, a kredyt bierze się na używane. W rzeczywistości nic nie stoi na przeszkodzie, by również używane auto wziąć w leasing. Więcej na ten temat przeczytacie w innym artykule z cyklu „Motofinanse pod kontrolą”.
Wybór używanego auta może nie być tylko zachcianką i próbą zmniejszenia raty leasingowej (bo leasingujemy samochód o niższej wartości). Problemem jest dziś niedobór nowych aut, na które trzeba czekać nawet rok. Wybór używanego może być więc koniecznością. Artur Hamerlik, ekspert w firmie leasingowej Santander Consumer Multirent, mówi, że popularność leasingu „na rynku wtórnym” rośnie.
„Coraz więcej samochodów pochodzi z polskiej dystrybucji, które wcześniej były przedmiotem leasingu lub najmu długoterminowego. Po okresie umowy wracają na tzw. place. Zaletą samochodów poleasingowych jest to, że mają dobrze udokumentowaną historię. Jeśli były jakieś szkody, to wszystko znajdziemy w historii pojazdu”.
Nie każdy przedsiębiorca jest jednak gotowy na wybór „używki”, bo panuje przekonanie, że pracownicy nie szanują służbowych samochodów.
„Fakt, sporo jest takich kierowców. Ale trzeba też powiedzieć, że 80% leasingu samochodów w Polsce to produkt dla jednoosobowych działalności gospodarczych. Przeważającą grupę stanowią firmy zatrudniające do trzech osób. De facto mówimy o pojazdach dla właścicieli firm, dlatego nie są one przesadnie eksploatowane. Mamy też coraz lepsze drogi, a to oznacza mniej awarii związanych z systemem zawieszenia. Średni okres leasingu to 3-4 lata. Samochód 3-letni nie jest samochodem mocno wyeksploatowanym ”
– przekonuje mój rozmówca. Samochody poleasingowe mają nie tylko dobrze udokumentowaną historię. Dziś właściwie każdy duży dealer prowadzi komis, w ramach którego bierze auta w rozliczeniu. Dealerzy dają rękojmię, że samochód jest sprawdzony, a czasem nawet gwarancję.
Ale za tę pewność trzeba zapłacić nieco więcej. Ceny samochodów tych samych marek, modeli, z tym samym wyposażeniem i przebiegiem z reguły będą wyższe niż oferowane w popularnych serwisach internetowych. Mogą być o 10-15% wyższe, niż wynika to z wycen np. firmy Eurotax.
„Generalnie samochody po pierwszym roku tracą na wartości średnio 20%. Najwięcej tracą samochody luksusowe, a najmniej takie marki jak Volkswagen, Skoda czy Toyota, bo są to marki postrzegane jako mało awaryjne”
– wylicza mój rozmówca.
Ubezpieczenie pojazdu na własną rękę czy przez firmę leasingową?
Kolejnym kosztem jest ubezpieczenie samochodu. I tu znów przedsiębiorca staje przed dylematem: wykupić je na własną rękę, np. od agenta, z którym współpracuje od lat, czy skorzystać z oferty zakładów ubezpieczeń czy agentów ubezpieczeniowych współpracujących z firmą leasingową? Klient może na własną rękę ubezpieczyć auto. Leasingodawca będzie jednak musiał zaakceptować taką polisę, a więc sprawdzić, czy zakres ubezpieczenia spełnia wymagane minimum, zwłaszcza w przypadku polisy autocasco.
Jeśli jednak zdecydujemy się na ubezpieczenie oferowane przez leasingodawcę, to również w tym przypadku możemy liczyć na efekt skali, ponieważ firma leasingowa, która ubezpiecza setki czy tysiące pojazdów, może wynegocjować lepsze stawki.
Przy polisie kupionej „na własną rękę” pojawia się inny problem. Artur Hamerlik zwraca uwagę na to, że jeśli klient będzie chciał na własną rękę kupić ubezpieczenie, a leasingodawca je zaakceptuje, raczej na pewno będzie musiał opłacić pełną składkę z góry. W przypadku polis zawieranych „na własną rękę” firmy leasingowe nie akceptują rozbijania składek na raty, bo jeśli klient zapomni zapłacić, to problem będzie miał leasingodawca, czyli właściciel auta.
Przy zakupie polisy za pośrednictwem firmy leasingowej składka ubezpieczeniowa jest płacona razem z ratą leasingową, co pozwala klientowi zachować płynność finansową – nie trzeba wydawać jednorazowo kilku tysięcy złotych.
Firmy leasingowe oferują też tzw. ubezpieczenie GAP, czyli polisę od utraty wartości pojazdu. Może się przydać w przypadku kradzieży auta lub szkody całkowitej. O co tu chodzi? W takich przypadkach polisa AC ogranicza wypłatę do wartości rynkowej pojazdu w momencie powstania szkody. Mając wykupiony GAP, ubezpieczyciel wypłaci odszkodowanie równe wartości auta w momencie zakupu. W branży mówi się, że dzięki polisie GAP klient może spać spokojnie.
Inny przykład zastosowania ubezpieczenia GAP: załóżmy, że klient wziął w czteroletni leasing samochód o wartości 100 000 zł. Po dwóch latach samochód został przeznaczony do kasacji w wyniku wypadku, ale firma ubezpieczeniowa wypłaciła tylko 60 000 zł, bo taka była wartość rynkowa samochodu w momencie powstania szkody.
———————–
ZAPROSZENIE: Męczy cię chodzenie po salonach i tracenie tygodni na wybieranie samochodu? Boli cię brzuch na samą myśl o tych wszystkich formalnościach, papierkach, podpisach, pieczątkach? Wypróbuj platformę Autosalon od Santander Consumer Multirent. Nie obiecujemy, że zawsze znajdziesz tam najtańsze auto, ale wszystko załatwisz online, nie ruszając się z fotela. A przecież czas to pieniądz. Santander Consumer Multirent jest Partnerem cyklu edukacyjnego, którego częścią jest ten tekst.
———————–
Zgodnie z umową leasingu, klient musi dalej spłacać raty leasingowe, choć nie ma samochodu. Ubezpieczenie GAP ogranicza stratę związaną z efektem spadku wartości pojazdu w czasie w stosunku do wypłaconego odszkodowania z polisy AC/OC – ubezpieczony otrzyma dodatkowe środki, które może przeznaczyć na spłatę pozostałych rat leasingowych. Szacuje się, że ubezpieczenie GAP kosztuje ok. 5-8% wartości polisy OC/AC/NNW danego samochodu.
Firmy leasingowe oferują też ubezpieczenia wieloletnie AC, a więc na cały okres leasingu, np. na 3 lata. Wówczas mamy gwarancję niezmiennej składki AC przez cały okres leasingowy. Mają też, a przynajmniej tak jest w Santander Consumer Multirent, własne centra likwidacji szkód, a więc klient w przypadku szkody nie musi sobie zawracać głowy formalnościami i użeraniem się z warsztatami.
Samochód w leasingu i usługi dodatkowe od leasingodawcy
Klienci w firmach leasingowych znajdą nie tylko finansowanie i ubezpieczenie. Warto pomyśleć też o usługach dodatkowych, np. karcie paliwowej. Usługa polega na tym, że klient nie musi płacić za każde tankowanie. Raz w miesiącu dostaje zestawienie zbiorcze i wtedy dokonuje płatności.
Dotyczy to oczywiście tankowania na stacjach należących do sieci, z którymi współpracuje dana firma leasingowa, np. Santander Consumer Multirent oferuje karty Orlenu i BP. Karta paliwowa obejmuje zakupy nie tylko paliwa, ale też płynów eksploatacyjnych, myjnie, przejazdy za autostrady. Ale czy z kartą paliwową tankowanie może być tańsze?
„W przeciwieństwie do ubezpieczeń, firmy leasingowe nie są w stanie wynegocjować na tyle dobrych zniżek, by przenieść je na klientów. Zwykle to 1-3 gr na litrze, co pokrywa koszty infrastruktury do obsługi systemu kart paliwowych. W tym przypadku raczej mówimy o wygodzie, czyli zbiorczym rozliczaniu płatności”
– mówi ekspert SCM. Zaoszczędzić można natomiast na zakupach pakietowych. Jeśli klient wykupi ubezpieczenie, polisę GAP i kartę paliwową, z reguły może liczyć na tańsze finansowanie. W bankach praktykowany jest cross-selling. Klient, który ma nie tylko konto, ale też kartę kredytową czy produkt inwestycyjny, za niektóre usługi zapłaci po prostu mniej. W przypadku „leasingu w pakiecie” zadziałać może podobny mechanizm.
—————————–
Artykuł powstał jako część nowego cyklu edukacyjnego, który realizujemy we współpracy z Santander Consumer Multirent, firmy leasingowej, do której należy platforma AutoSalon
Źródło zdjęcia: Pixabay