Zrobiło się dużo zamieszania wokół Huberta Hurkacza, naszego najlepszego obecnie tenisisty i człowieka, który dotarł już niemal do pierwszej dziesiątki światowego rankingu w tej – jednej z najpopularniejszych na świecie – dyscyplin sportu. Otóż od kilku dni tematem rozważań publicystów nie są sukcesy sportowe Hurkacza, lecz jego… podatki. A dokładniej ujawniony przez komentatorów Polsatu fakt, iż nasza gwiazda tenisa ostatnio zmieniła miejsce zamieszkania. Na Monako. Hubert Hurkacz i jego rezydencja podatkowa budzą niezdrowe emocje. Czy słusznie?
Nie do końca umiem ustalić czy wcześniej Hurkacz płacił podatki w Polsce czy w USA (dużą część roku od jakiegoś czasu spędza w Kalifornii, gdzie ma lepszą pogodę i warunki do treningów niż nad Wisłą), ale jeśli teraz stał się podatkowym rezydentem w Monako, to jest już pewne, że od swoich dochodów podatków płacił nie będzie w ogóle.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Podatkowy raj Huberta Hurkacza
Bo Monako – choć znajduje się na terytorium Europy – to klasyczny raj podatkowy. Nie opodatkowuje się tutaj ani dochodów obywateli, ani ich majątku. Nie ma również podatku od nieruchomości, zaś jeśli wynajmuję komuś mieszkanie, to płacę tylko 1% podatku od tego, co zarobię. Jeśli sprzedam mieszkanie, to muszę zapłacić 33% podatku od zysku, który osiągnąłem. Nie ma tutaj podatku od zysków kapitałowych.
Żeby być rezydentem podatkowym w Monako, trzeba tam spędzać co najmniej trzy miesiące w roku. Obywatele tego kraju często pracują za granicą, bo z Monako jest blisko do większości krajów Europy Zachodniej.
W Monako jest podatkowo zarejestrowanych wielu sportowców, w tym tenisiści. Hurkacz nie jest więc ani pierwszym, ani jedynym, który się na to zdecydował. Ma czego „bronić” przed urzędami skarbowymi, bo w tym roku zarobił na korcie (nie licząc kontraktów sponsorskich, szacowanych na 1-2 mln zł) jakieś 1,2 mln dolarów, zaś w całej karierze jego „urobek” zbliża się do 3,9 mln dolarów.
Szum niezadowolenia dotyczy rzekomego braku patriotyzmu Hurkacza, który – zdaniem wielu komentatorów – powinien płacić podatki w Ojczyźnie. W Polsce został wykształcony, polski podatnik włożył trochę grosza w jego tenisową edukację (choć oczywiście najwięcej zawdzięcza własnej i rodziców determinacji, bo w Polsce systemu kształcenia porządnych tenisistów nie ma).
Osiągnął chłop sukces w skali globalnej i z pewnością stać by go było, żeby z tego sukcesu oddał trochę na tych, którym się tak nie powiodło. Z nieznanych względów postanowił jednak nie płacić. Podatki w Polsce nie są szczególnie wysokie, ale 19% to absolutne podatkowe minimum. A od miliona dolarów takie 19% to… dużo pieniędzy.
Czytaj też: Hubert Hurkacz przeszedł do historii tenisa! Ile zarobił i czy mógł więcej? (subiektywnieofinansach.pl)
Czytaj też: Iga Świątek wtargnęła do historii polskiego tenisa! Ile to kosztowało? (subiektywnieofinansach.pl)
Hubert Hurkacz, rezydencja podatkowa i… patriotyzm
Pytanie brzmi: czy rzeczywiście Hurkacz zachował się niepatriotycznie i nie fair? Pojawiły się argumenty, że Agnieszka Radwańska, która z kortu podniosła fortunę, nie przeniosła się nigdy z Krakowa i płaciła podatki w kraju. Iga Świątek, nasza obecnie najlepsza tenisistka, która zarobiła już ponad 4 mln dolarów, jako miejsce zamieszkania podaje Raszyn. I zresztą są tenisiści, którzy wolą mieszkać w swoich krajach, pomimo tego, że podatki tam nie są niskie.
Czy można tego wymagać od Polaka? Podatkowi wolnościowcy uważają, że skoro Polska nie umie urzeźbić prostego, przyjaznego dla ludzi sukcesu systemu podatkowego (a nie potrafi, fakt), to niech się buja. Skoro są na świecie miejsca, w których człowiek sukcesu nie jest ograbiany z dużej części pieniędzy – to dlaczego nie skorzystać?
Moim zdaniem to nie takie proste. Unikanie opodatkowania nie jest wielką sztuką dla kogoś, kto ma wielomilionowe dochody. Zawsze można znaleźć miejsce, gdzie podatki bardziej dążą do zera. Ale czy to etyczne? A co jeśli ktoś czuje się obywatelem świata i niespecjalnie zależy mu na losie kraju, w którym się wychował, bo ma to „w pompie”? Ale częścią nowoczesnego patriotyzmu jest jednak płacenie podatków na rzecz swojego kraju.
Czy można kogoś zmusić, by wybrał Polskę, a nie Monako jako rezydencję podatkową? Zapewne nie ma takiej siły. Można jedynie apelować i uświadamiać, że podatki to danina człowieka, któremu się udało, na rzecz tych, którzy mieli mniej szczęścia (albo byli mniej pracowici, nie tak mądrzy lub inteligentni – wtedy rodzi się pytanie o sprawiedliwość tej daniny).
Swego czasu był pomysł, by z każdym, kto otrzymał od państwa jakieś cenne wykształcenie i umiejętności, spisywać umowę, iż dana osoba najpierw „odpracuje” w kraju to, co w nią zainwestowano, a dopiero potem ewentualnie będzie „sprzedawała” swoje umiejętności na świecie. Mogłoby to dotyczyć m.in. lekarzy oraz innych cennych dla społeczeństwa zawodów.
Gdyby taką umowę z Hurkaczem spisano, to… zapewne i tak byłaby już zamknięta, bo nie wydaje mi się, abyśmy – jako społeczeństwo – zainwestowali w tego tenisistę porównywalnie wielkie pieniądze jak te, które już zarobił i które w przyszłości zarobi.
Być może polski tenisista uznał, że w podatkach spłacił już to, co dała mu Ojczyzna, a jako że teraz zarabia pieniądze poza Polską, to nie ma powodu, by opodatkowywał się w Polsce, zwłaszcza że są kraje sympatyczniejsze podatkowo.
Sukces globalny, podatki lokalne?
Jak oceniacie postępowanie Hurkacza? Ja jestem rozdarty. Z jednej strony uważam, że płacenie podatków to część patriotyzmu (jeśli ktoś nie czuje takiej potrzeby, to niech zrezygnuje z obywatelstwa) oraz wyraz pewnej solidarności z mniej zamożnymi. Jeśli każdy, kto ma trochę więcej pieniędzy będzie robił tak jak Hurkacz, to szybko zbankrutujemy.
Z drugiej strony jestem w stanie zrozumieć argumentację, że mamy tutaj nie piłkarza polskiej ligi kopania w piłkę, tylko gościa, który zrobił globalną karierę i zarabia pieniądze globalnie. Więc chce też korzystać z globalnych możliwości podatkowych. Czy od Roberta Lewandowskiego wymaga się, żeby płacił w Polsce podatki od zarobionych w Bayernie pieniędzy?
Co myślicie o tym dylemacie? Czy człowiek sukcesu – i to globalnego sukcesu – powinien zachować podatkową lojalność wobec Ojczyzny, czy też nie ma już takiego obowiązku? Chyba skłaniałbym się do tej drugiej opcji, ale wciąż się waham.
——–
POSŁUCHAJ NAJNOWSZEGO PODCASTU EKIPY „SUBIEKTYWNIE O FINANSACH”!
Dziś mamy dla Was podcast (odc. 63) z udziałem Łukasza Hodorowicza, eksperta ds. marketingu. Rozmawialiśmy z nim o trikach, których ofiarą najczęściej padamy w sklepach. A konkretnie? Magiczna „dziewiątka”, czyli jeśli coś kosztuje 2,99 zł, to sprzeda się łatwiej niż coś za równe 3 zł? Jak producenci manipulują objętością produktów? Co to jest cena kontrastowa? Jak sortowanie dań menu wpływa na to, co wybierzemy z karty? Serwisy rezerwacyjne, bilety lotnicze… Na jakie pułapki cenowe jesteśmy szczególnie narażeni w czasie wakacji?
Żeby odsłuchać, trzeba kliknąć ten link albo znaleźć „Finansowe sensacje tygodnia” w Spotify, Google Podcast, Apple Podcast lub na kilku innych platformach.
Zdjęcie tytułowe: Polsat/Matthias Mullie (Unsplash)