Prezydent Rosji Władimir Putin realizuje swój plan minimum – umocnienie kontroli nad wschodnimi prowincjami Ukrainy. Podpisał dekret o uznaniu niepodległości „republik ludowych” w Donbasie – ługańskiej i donieckiej – oraz podważył w orędziu państwowość Ukrainy. Czy stać go na coś więcej? Jak finansowo zniesie ewentualne sankcje? Przyglądam się kondycji finansowej Federacji Rosyjskiej
Władimir Putin chce wykorzystać dobrą okazję, by odbudować imperium rosyjskie, i sprawdza, jak daleko może się posunąć. Zwłaszcza że Europa militarnie jest niedoinwestowana i niezdolna do prowadzenia wspólnych działań (pierwszą w miarę ogarniętą armię, na którą mógłby trafić Putin, gdyby wsiadł do czołgu, byłaby francuska), a USA ma na głowie cały świat i zajmuje się głównie rywalizacją z Chinami.
- Szwecja radośnie (prawie) pozbyła się gotówki, przeszła na transakcje elektroniczne i… ma poważny problem. Wcale nie chodzi o dostępność pieniędzy [POWERED BY EURONET]
- Kiedy bank będzie umiał „czytać w myślach”? Sztuczna inteligencja zaczyna zmieniać nasze relacje z bankami. I chyba wiem, co będzie dalej [POWERED BY BNP PARIBAS]
- ESG w inwestowaniu: po fali entuzjazmu przyszła weryfikacja. BlackRock mówi „pas”. Jak teraz będzie wyglądało inwestowanie ESG-style? [POWERED BY UNIQA TFI]
Odtworzenie ZSRR jest mało realne, ale można próbować zrobić, ile się da. A umocnienie strefy buforowej pomiędzy Rosją a NATO poprzez „likwidację” niezależności Białorusi i Ukrainy (a najlepiej jeszcze państw bałtyckich) – to kusząca perspektywa. Białoruś jest już na kolanach, a teraz trwa powolne rozbieranie Ukrainy.
Rosja: niby tylko cień dawnej potęgi, ale…
Tylko czy Putina na to stać? Rosja jest już tylko cieniem dawnej wielkości, gdy w czasie Zimnej Wojny de facto była (pod postacią ZSRR) jednym z dwóch najważniejszych biegunów świata.
Czytaj więcej: Wojna na Ukrainie: jakie może mieć skutki dla naszych portfeli? (subiektywnieofinansach.pl)
Czytaj też: Będzie agresja Rosji na Ukrainę? Co zrobić z pieniędzmi, żeby nie stracić? (subiektywnieofinansach.pl)
Czytaj o cyberwojnie w Polsce: Wojna Rosji z Ukrainą i… cyberwojna z klientami polskich banków? (subiektywnieofinansach.pl)
Dziś pod względem generowanego przez gospodarkę nominalnego PKB nie mieści się nawet w pierwszej dziesiątce potęg światowych. Gdy Stany Zjednoczone generują rocznie towary i usługi o wartości 21 bln dolarów, Chiny – o wartości 15 bln dolarów, a państwa Strefy Euro łącznie – o wartości 13 bln dolarów, to Rosja generuje PKB rzędu 1,5 bln dolarów. To raptem trzy razy tyle, co wielokrotnie mniejsza Polska.
Pod względem wartości wytwarzanej w skali roku przez przeciętnego obywatela Polska (ok. 35 000 dolarów) nawet wyprzedza Rosję (30 000 dolarów). Podobnie pod względem aktywów finansowych przypadających na przeciętnego obywatela.
Ale z drugiej strony – to państwo, które czerpie gigantyczne pieniądze z wydobywania surowców. To trzeci na świecie producent ropy naftowej (600 mln ton rocznie, 13% światowego zapotrzebowania) oraz drugi największy sprzedawca gazu (700 mld m3 rocznie, 18% światowego zapotrzebowania). Płacąc Rosji za niezbędne surowce, de facto „pompujemy” jej bogactwo. Kiedyś te zasoby się pewnie wyczerpią, ale na razie stanowią o sile Federacji Rosyjskiej.
Od razu trzeba dodać, że Rosja eksportuje tylko część swojego wydobycia – z raportów, do których dotarłem, wynika, że w 2019 r. było to 260 mln ton ropy naftowej (mniej niż połowa wydobycia) oraz 210 mld m3 gazu (mniej niż trzecia część wydobycia – cała Rosja ogrzewa się tanim, „domowym” gazem).
Na co stać Rosję? Putin i jego państwowy budżet
Czy w tej sytuacji Rosję byłoby stać na prowadzenie wojny na dużą skalę? Czy Putin może obawiać się sankcji finansowych Zachodu? Zerknijmy w cyferki rosyjskiego państwowego budżetu.
Z podawanych przez Ministerstwo Finansów Federacji Rosyjskiej informacji o wykonaniu budżetu za 2021 r. wynika, że jego dochody wyniosły w zeszłym roku 25,3 bln rubli (równowartość 1,25 bln zł, dla porównania: polski budżet państwa wynosi 500 mld zł), a wydatki 24,8 bln rubli.
Już sam fakt, że rosyjskie państwo ma nadwyżkę budżetową świadczy o tym, że do bankructwa mu daleko. Rządząca Polską Zjednoczona Prawica o takiej sytuacji może tylko pomarzyć. Z całej kwoty dochodów państwa rosyjskiego dwie trzecie (15,9 bln rubli) to podatki, a niecała jedna trzecia to cła (7,1 bln rubli).
Ponad trzecia część rosyjskiego budżetu państwa pochodzi ze sprzedaży surowców (fizycznie robią to rosyjskie koncerny, m.in. Rosnieft i Gazprom, ale państwo bierze od tego działkę podatkowo-celną). W 2021 r. ze sprzedaży surowców przychody Federacji Rosyjskiej wyniosły 9,1 bln rubli – z czego 7,1 bln rubli wyniósł podatek górniczy, a 2,2 bln rubli cło eksportowe.
W poprzednim roku – ze względu na niższe ceny surowców na światowych rynkach – przychody z surowców w państwowym budżecie wyniosły tylko 5,2 bln rubli. Ale w 2019 r. było to 7,9 bln rubli. Trzy czwarte „surowcowych” wpływów budżetowych przypada na ropę naftową.
Rosjanie dość rozsądnie planują przychody z surowców, zakładając „w papierach” konserwatywnie niskie ceny. Z tego względu – co pokazuje poniższa grafika od banku ING – przeważnie notują przyjemną niespodziankę w postaci ekstrawpływów, za to nie notują niespodzianki typu deficyt budżetowy spowodowany zbyt niskimi cenami na rynkach. To szare to wydatki budżetowe, niebieskie – wpływy niepochodzące ze sprzedaży ropy i gazu, niebieskie – wpływy z ropy i gazu planowane na podstawie konserwatywnych prognoz cenowych oraz pomarańczowe – bonusik wynikający z wysokich cen surowców.
Rosja szykuje się na chude czasy?
Projekt budżetu na lata 2022-24 zakłada, że rząd chce zmniejszyć bezpośrednie wydatki federalne, żeby dało się je sfinansować nawet przy niższych cenach gazu i ropy naftowej. W przypadku ropy w budżecie zostanie założony przedział 53-58 dolarów za baryłkę ropy Ural zamiast dotychczasowych 68-74 dolarów.
To oznacza, ze Rosjan trudno będzie „zagłodzić”. Bo ani ich budżet nie „wisi” w całości na dochodach z surowców, ani ewentualna gra na obniżenie cen – o ile byłaby w ogóle możliwa w obecnej sytuacji rynkowej – niewiele by dała. Cena ropy naftowej kręci się na światowych giełdach w okolicach 90 dolarów za baryłkę ropy Brent (ropa rosyjska Ural jest nieco tańsza), co gwarantuje budżetowi Rosji przyjemne nadwyżki.
„Rząd spodziewa się spadku dochodów pozapaliwowych w latach 2022-24 po tymczasowym ich wzroście w latach 2020-21. Według prognoz Ministerstwa Finansów dochody pozapaliwowe mają spaść z 12,6-12,8% PKB w latach 2020-21 do 11,4-11,6% PKB w latach 2022-24, czyli blisko poziomów obserwowanych przed 2020 r.”
– pisze w swojej analizie bank ING. Rosja ma też niskie zadłużenie, nie przekracza ono 15% rocznego PKB kraju (dla porównania: Polska ma zadłużenie w wysokości ok. 60% naszego rocznego PKB). W dodatku rosyjski budżet państwa w 80% jest zadłużony u własnych obywateli i we własnych bankach.
Rosja wzmocniła też rezerwy złota i walut – co może się przydać na wypadek jakichś poważniejszych sankcji, np. odessania rosyjskich firm od kontraktów handlowych na Zachodzie i obniżenia ich zysków (co za tym idzie – podatków). Rezerwy Federacji Rosyjskiej wynoszą ok. 625 mld dolarów. Z tego złoto stanowi już blisko jedną czwartą rosyjskich rezerw.
To wszystko oznacza, że Rosjanie są dość dobrze przygotowani na ewentualną cenę, którą Zachód mógłby im wystawić za zaatakowanie Ukrainy. Z jednej strony budżet państwa jest „urzeźbiony” tak, że spina się nawet przy niskich cenach surowców.
Z drugiej strony dochody z surowców nie przekraczają bezpiecznego poziomu 30-40% budżetu Rosji (a przecież świat nie może sobie pozwolić, żeby całkiem z importowania rosyjskich surowców zrezygnować). Z trzeciej strony Rosjanie mają rekordowo wysokie rezerwy złota i obcych walut, co oznacza, że niełatwo będzie ich „zagłodzić”, odcinając dopływ do dewiz.
Putin rozbiera Ukrainę, bo go na to stać. A na co stać Zachód?
Na razie jednak Zachód nie zamierza być aż tak okrutny. Nie wygląda na to, żeby Europa miała przestać kupować rosyjski gaz i ropę naftową (choć zapewne przez jakiś czas zostanie „zamrożone” uruchomienie gazociągu Nord Stream 2). Nie słychać też, żeby Brytyjczycy chcieli znacjonalizować nieruchomości rosyjskich oligarchów (którzy namiętnie tam inwestują).
Nie wygląda też na to, by zachodnie banki miały zablokować konta poplecznikom rosyjskiego dyktatora. Bezpieczny finansowo jest zapewne też sam Putin, który większą część swojego bogactwa przechowuje na Zachodzie. Najpoważniejszą „karę” wymierzyli rosyjskim spółkom giełdowym inwestorzy giełdowi. Poniżej notowania indeksu moskiewskiej giełdy – RTS:
Prezydent USA Joe Biden wkrótce podpisze rozporządzenie o nałożeniu sankcji zabraniających inwestycji i handlu z osobami w samozwańczych „republikach ludowych” w Donbasie – zapowiedziała rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki. „Unia zareaguje nałożeniem sankcji na osoby zamieszane w uznanie niezależności »republik ludowych« Doniecka i Ługańska” – napisali we wspólnym oświadczeniu przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula Von der Leyen oraz Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel.
Wracając do finansów Rosji. Czy Rosję stać na to, by np. okupować terytorium sąsiedniego państwa albo prowadzić długotrwałe wojny? Z raportu Borysa Niemcowa, tragicznie zmarłego w 2015 r. rosyjskiego opozycjonisty, wynika, że koszt bezpośredni, jaki poniosła Rosja przez 10 miesięcy (w latach 2014-2015) poprzedniej wojny na Ukrainie zamknął się kwotą 53 mld rubli, co stanowiło niewielki procent rocznych wydatków budżetowych rządu, które wynosiły wtedy ok. 15 bln rubli.
Czytaj więcej o tym: Wojna idzie ze wschodu. Czy mamy szykować się na cyberataki? (homodigital.pl)
Czytaj też: Cyberwojna na Ukrainie. Czy Polska może czuć się zagrożona? (homodigital.pl)
Czytaj również: Wojna na Ukrainie. Jaki jest stan polskiej armii? (homodigital.pl)
Czytaj też: Cyberwojna. Izrael, Palestyna, Iran i cyfrowe rozgrywki wielkich mocarstw. (homodigital.pl)
Andriej Iłłarionow, rosyjski ekonomista, były doradca prezydenta Putina, oszacował, że całkowity koszt wojny na Krymie (wydatki wojskowe i odpływ kapitału prywatnego) w latach 2012-2015 wyniósł łącznie 30 bln rubli, czyli więcej niż jednoroczny budżet państwowy Rosji.
Oznacza to, że ta niewielka wojna pochłaniała 25% budżetu państwowego Rosji – biorąc pod uwagę koszty bezpośrednie, konieczność finansowania zajętych terenów oraz utracone korzyści np. z podatków. Realnie było to ok. 10% rosyjskiego budżetu. To by oznaczało, że Rosja może sobie pozwolić na „małą wojnę” – zwłaszcza przy wysokich cenach surowców – ale „duża” byłaby już problemem.
————-
Podcast „Finansowe sensacje tygodnia”: co dalej z cenami samochodów? Górka już blisko?
W dzisiejszym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” ujawniamy pierwsze pozwy dotyczące umów kredytowych, których oprocentowanie jest oparte o wskaźnik WIBOR, opisujemy cztery strategie na „oszukanie” inflacji, sprawdzamy „prywatną” inflację i sprawdzamy, czy po obniżce podatku VAT na żywność spadły ceny w sklepach. Poza tym komentujemy ostrzeżenie KNF dotyczące tzw. finfluencerów oraz przyglądamy się ustawie antyfrankowej, która właśnie została uchwalona… na Słowenii. Zamrożenie kursu! Zapraszamy do posłuchania pod tym linkiem lub na jednej z siedmiu popularnych platform podcastowych, w tym Spotify, Google Podcast, Apple Podcast!
źródło zdjęcia tytułowego: Stux/Pixabay