23 lutego 2024

Pensje nauczycieli w górę? Prywatnych też. Przegląd kosztów prywatnej edukacji w Polsce. Czy posłać dziecko do prywatnej szkoły? I czy liczyć „stopę zwrotu”?

Pensje nauczycieli w górę? Prywatnych też. Przegląd kosztów prywatnej edukacji w Polsce. Czy posłać dziecko do prywatnej szkoły? I czy liczyć „stopę zwrotu”?

Wady i zalety prywatnej edukacji w Polsce. Czy warto posyłać dziecko do prywatnej szkoły? I czy warto liczyć „stopę zwrotu” z takiego „projektu”? Coraz więcej rodziców decyduje się na zapewnienie dziecku edukacji prywatnej od A do Z. Czasem nie zdają sobie sprawy, jaka jest skala kosztów, biorąc pod uwagę, że mówimy o wielu latach, od przedszkola do szkoły wyższej

W dobie rosnącej konkurencji edukacyjnej i zwiększonego nacisku na jakość nauczania, mówi się, że prywatne szkoły oferują programy i metody dydaktyczne, które wyróżniają się na tle publicznego systemu edukacji. Czy tak jest naprawdę? A może prywatna edukacja to tylko sposób na wyciągnięcie po raz drugi pieniędzy do rodziców? Najlepsze szkoły na świecie otwierają drzwi do kariery. Ale czy tak jest w Polsce?

Zobacz również:

Prywatne przedszkole: ile kosztuje?

W Polsce ceny za prywatne przedszkole zaczynają się już od około 350 zł miesięcznie, jednak większość placówek to koszt od 1500 do 2000 zł miesięcznie. W niektórych przypadkach mogą jednak sięgać nawet 4000 zł miesięcznie. Oprócz miesięcznego czesnego niektóre prywatne przedszkola pobierają dodatkowe opłaty, np. za zajęcia dodatkowe, język obcy, uniformy i wyżywienie.

Ceny są wyższe w największych miastach. Tu średnie miesięczne opłaty wynoszą od 1000 do 1500 zł. W mniejszych miastach, jak Częstochowa, Świdnica czy Opole, średnie czesne za prywatne przedszkole, to od 700 do 1000 zł.

Koszty mogą również różnić się w zależności od województwa. Przykładowo, w województwie małopolskim średnie miesięczne opłaty wahają się od 600 do 1000 zł, a w województwie śląskim od 800 do 1200 zł.

Załóżmy więc, że decydujemy się na wysłanie naszego dziecka do prywatnego przedszkola. Według polskiego prawa dziecko może chodzić do przedszkola przez 4 lata („wychowanie przedszkolne obejmuje dzieci od początku roku szkolnego w roku kalendarzowym, w którym dziecko kończy 3 lata, do końca roku szkolnego w roku kalendarzowym, w którym dziecko kończy 7 lat”). Oznacza to, że mamy do opłacenia czesne za 40 lub 48 miesięcy. Skąd ten wynik? Otóż niektóre placówki pobierają opłaty za 10 miesięcy (czas trwania roku szkolnego), a niektóre za pełny rok.

W mniejszych miastach za 4-letnią edukację w prywatnym przedszkolu średnio powinniśmy zapłacić od 24 000 do 48 000 zł. W aglomeracjach, takich jak Warszawa, Kraków czy Gdańsk, średni koszt będzie wahał się w przedziale 48 000 – 72 000 zł. Zakładając maksymalną cenę, czyli 4000 zł za miesiąc, 4 lata opieki nad naszym dzieckiem będą kosztowały nas nawet do 192 000 zł. Pamiętajmy, że do tego trzeba również doliczyć potencjalne opłaty dodatkowe, np. za catering lub mundurki.

Źródło zdjęcia: Freepik

Czytaj też: Jak lokować pieniądze w 2024 r.? Akcje czy obligacje? Dolar czy euro? Ameryka czy emerging markets? Jak inwestować w zmiany demograficzne, OZE i AI?

Prywatna podstawówka, czyli największe potencjalne wydatki

Decydując się na wysłanie dziecka do prywatnej szkoły podstawowej, musimy być gotowi na miesięczne opłaty nie przez 4, tylko przez 8 lat. Ze względu na bardziej zaawansowany poziom kształcenia, taniej niż w przypadku przedszkola niestety nie jest. Czesne w prywatnych szkołach podstawowych zazwyczaj rozpoczyna się od 500 zł i może wynosić nawet do 3700 zł miesięcznie, przy czym kwota ta może być wyższa w dużych miastach.

Oprócz czesnego mogą występować jednorazowe opłaty wpisowe, które różnią się w zależności od placówki i mogą wynosić od 100 do 1000 zł. Podobnie jak w przypadku przedszkoli niektóre szkoły pobierają czesne przez 12 miesięcy, a niektóre przez 10. W obliczeniach będziemy musieli posłużyć się więc przedziałem od 80 do 96 miesięcy w skali 8 lat – dokładnie tyle razy trzeba będzie uiścić opłatę.

Natrafimy również na bardziej ekskluzywne, międzynarodowe szkoły, gdzie opłaty podawane są w skali rocznej i mogą sięgać nawet 50 000 zł. Tu jednak mamy do czynienia z wyjątkowo intensywną nauką języków i na ogół z większym luksusem. Placówki, które pobierają takie sumy, w większości przypadków dysponują najnowocześniejszym sprzętem, rozbudowanymi i przestrzennymi salami gimnastycznymi i najbardziej wykwalifikowaną kadrą.

Sumy mogą szokować. Sfinansowanie naszemu dziecku 8-letniej nauki w prywatnej szkole podstawowej zabierze z naszego portfela od 40 000 do 355 000 zł. Posłużę się jednak średnią – 2350 zł. Zakładając tę kwotę i czesne pobierane przez cały rok, zapłacimy ponad 255 000 zł.

Prywatne liceum: przegląd ekskluzywnych, ale też „standardowych” szkół

Średnie czesne w prywatnych liceach w Polsce wynosi od 1000 do 3700 zł miesięcznie, w zależności od różnych czynników takich jak renoma szkoły, lokalizacja, program nauczania czy wyposażenie placówki.

Liceum trwa 4 lata. Jeżeli zdecydujemy się na posłanie dziecka do prywatnej szkoły, czesne będziemy musieli zapłacić 40 lub 48 razy. Całkowity koszt kształcenia naszego młodzieńca wyniesie więc od 40 000 do 178 000 zł. Podobnie jak w przypadku szkół podstawowych, by nieco bardziej zawęzić wynik, posłużę się opłatą za czesne rzędu 2350 zł. Przy tym założeniu koszt edukacji w prywatnym liceum wyniesie prawie 113 000 zł.

Oprócz tego mamy do dyspozycji również droższe, bardziej ekskluzywne i międzynarodowe placówki, w których wykosztujemy się nieproporcjonalnie więcej. Doskonałym przykładem może być na przykład American School of Warsaw, gdzie czesne wynosi od 98 000 do 120 000 zł rocznie, w zależności od wieku ucznia, lub Akademeia High School, prywatne liceum w Warszawie, w którym opłata roczna wynosi 125 000 zł. Oznacza to, że w najdroższych szkołach za 4 lata nauki zapłacimy od 392 000 zł do nawet pół miliona zł.

Źródło zdjęcia: Freepik

Czytaj też: COVID-19 znów atakuje. Kraken, czyli kolejna mutacja, nie jest tak groźny jak poprzednie, ale potrafi uprzykrzyć życie. Jak uniknąć konsekwencji finansowych?

Prywatne studia: czy może być jeszcze drożej?

Ze studiami sytuacja jest niestety nieco bardziej skomplikowana. Znajdziemy tańsze uczelnie, takie jak np. Uniwersytet Humanistycznospołeczny SWPS w Warszawie, gdzie płacimy od ok. 9000 do 18 000 zł za rok (w zależności od kierunku studiów). Może być drożej, co potwierdza Akademia Leona Koźmińskiego, która pobiera czesne od 6500 do 10 000 zł za semestr. Podobnie jak w przypadku SWPS ostateczna cena zależy od kierunku studiów.

Nauka stacjonarna pierwszego stopnia na uczelniach będzie trwała maksymalnie 9 semestrów. Oznacza to, że jeśli zdecydujemy się na opłacenie naszemu dziecku studiów, musimy liczyć się z kosztami od 40 000 do 90 000 zł.

Jeżeli zdecydujemy się na kształcenie naszego dziecka całkowicie prywatnie, nasz portfel musi mieścić kwotę od 150 000 do nawet 1 200 000 zł. By nieco bardziej zmniejszyć rozpiętość wyniku, posłużę się wcześniej wymienionymi przeze mnie średnimi kosztami. Po podliczeniu koszt edukacji w standardowych prywatnych szkołach powinien wynieść około 500 000 zł.

Czym różnią się szkoły prywatne od państwowych?

W państwowych szkołach program nauczania jest często bardziej ustandaryzowany, jest zgodny z wytycznymi Ministerstwa Edukacji Narodowej. Prywatne szkoły mają większą elastyczność w dostosowywaniu programów nauczania, co może obejmować międzynarodowe programy edukacyjne lub specjalistyczne kursy – to wszystko poszerza indywidualne kompetencje ucznia.

W prywatnych szkołach są często mniejsze klasy, jest więcej zasobów na ucznia, co może przekładać się na lepsze i skuteczniejsze przyswajanie wiedzy. Szkoły państwowe mają znacznie liczniejsze klasy, przez co uwaga nauczyciela skupiona jest na grupie (jako na całości), a nie na konkretnej jednostce. W placówkach publicznych zdarza się, że nauczyciele nie dbają zbytnio, by uczeń się czegoś nauczył. Często wykonują jedynie swój podstawowy zakres obowiązków, czyli przeprowadzają lekcje – a to, co się stanie potem i czego kto się nauczył, to już nie ich interes.

Szkoły prywatne mogą też przyciągać wykwalifikowanych nauczycieli, oferując im lepsze warunki pracy, wyższe wynagrodzenia i mniejsze obciążenie administracyjne, co może przekładać się na lepszą jakość nauczania. Jeśli ktoś jest jednym z najlepszych nauczycieli w kraju lub konkretnym regionie, będzie raczej oczekiwał uczciwej zapłaty za swoje kompetencje – a patrząc na średnie zarobki nauczycieli w szkołach państwowych, wcale nie jest o nią tak łatwo.

Indywidualne podejście do ucznia stosowane przez nauczycieli w szkołach prywatnych często odgrywa kluczową rolę w osiągnięciach edukacyjnych uczniów. Może także korzystnie wpływać na ich motywację do nauki, poczucie własnej wartości. Zespoły pedagogiczne w szkołach niepublicznych często wykazują się większym zaangażowaniem w proces edukacyjny dzieci. Zakres dodatkowych kół tematycznych jest często znacznie większy, by pozwolić dzieciom na samorozwój we własnym zakresie

Warto wziąć pod uwagę również języki obce. Placówki prywatne, chcąc pozyskać klienta, muszą się jakoś wyróżnić, przekonać rodzica, że lepiej jest posłać dziecko do ich szkoły i zapłacić, zamiast kształcić młodego ucznia za darmo i dopłacać za wszystko. Szkoły niepubliczne (szczególnie te dwujęzyczne) oferują często bardzo zaawansowaną naukę języków obcych – zdarza się nawet, że uczniowie mają po 8-10 godzin angielskiego w tygodniu. Przy takiej częstotliwości praktycznie nie ma szans, że dziecko opuści placówkę bez niemalże biegłej znajomości języka.

Źródło zdjecia: Freepik

Czytaj też: Awantura o imigrantów. Są już dla Europy kłopotem? Francja, której potęga gospodarcza wyrosła na „obcych” pracownikach, zaostrza właśnie prawo imigracyjne

Wady prywatnej edukacji: czy to coś, z czym należy się liczyć?

Do wad szkół prywatnych należy jednak to, że rodzice płacący czesne mają duży, nie zawsze dobry wpływ na funkcjonowanie placówki, a także pracę nauczycieli i innych pracowników. W końcu skoro rodzic płaci, to też wymaga. Problem polega na tym, że nie każdy rodzić ma dobre intencje wobec ogółu – zdarza się, że tylko i wyłącznie wobec swojego dziecka. Taka postawa wywiera presję nie tylko na pracowników szkoły, ale często też na innych rodziców i uczniów.

Szkoły niepubliczne odstają również pod kątem poznawania ludzi. W szkołach państwowych będziemy mieli styczność z bardzo różnymi osobami, z różnych środowisk. W wielu placówkach prywatnych dostrzeżemy w większości ludzi tylko z jednej grupy społecznej – tych majętnych, o bardzo wysokich standardach, mogący sobie pozwolić na niemałe wydatki. Edukując dziecko jedynie w szkołach niepublicznych, narażamy się na ryzyko, że ograniczamy mu świadomość społeczną. Poznawanie ludzi z wielu środowisk, tych bardziej i mniej zamożnych pozytywnie wpływa na realistyczne postrzeganie rzeczywistości.

Oprócz tego szkoły prywatne słyną też z lepszego traktowania i ograniczonej presji na uczniu. Na pierwszy rzut oka, wydaje się to być zaletą, ale… musimy pamiętać, że prędzej czy później w życiu spotkamy się z większym stresem i niekoniecznie wzorowym traktowaniem. Uczęszczając jedynie do placówek niepublicznych, w późniejszym życiu możemy doświadczyć tzw. zderzenia z rzeczywistością. O takim często mówią uczniowie prywatnych szkół podstawowych, gdy idą do państwowego liceum. Po 8 latach przysłowiowego głaskania po główce nietrudno jest doświadczyć szoku.

Szkoły prywatne, tak samo jak zwykłe firmy, muszą walczyć o klienta za wszelką cenę. Placówki często robią wszystko, by zachować ucznia u siebie – nawet jeśli nie spełnia on podstawowych norm i wymogów. Z perspektywy dziecka niestety również jest to widoczne.

W ten sposób możemy niechcący wpoić młodemu człowiekowi do głowy całkowicie błędny obraz rzeczywistości. W życiu zazwyczaj to my musimy się postarać, by nas nie wykluczono lub wymieniono (np. lepszego pracownika) – musimy stale udowadniać swoją wartość. W szkołach prywatnych bywa odwrotnie, walczy się o nas jak o klienta w sklepie – tylko dlatego, że płacimy.

Co jako rodzice powinniśmy wybrać? Czy da się to jednoznacznie określić?

Niestety nie, wybór między szkołą publiczną a prywatną jest decyzją zależną od wielu indywidualnych czynników, takich jak potrzeby edukacyjne dziecka, preferencje rodziców, a także możliwości finansowe rodziny. Ważne jest, aby rozważyć, jakie aspekty edukacji są najważniejsze dla dziecka i rodziny, i na tej podstawie podjąć decyzję, która będzie najlepiej odpowiadała ich oczekiwaniom i potrzebom.

Należy pamiętać także o dodatkowych kosztach, takich jak korepetycje, które mogą zabrać z naszego portfela nawet 100 000 zł. Dokładną analizę potencjalnych, często nieplanowanych wydatków omówiliśmy w pierwszej części tego cyklu. Przy wyborze szkoły kierujmy się jedną ważną zasadą obowiązującą w niemalże wszystkich aspektach życia – najlepszym rozwiązaniem nie zawsze jest to, co najdroższe, ale to, co odpowiada na nasze potrzeby, wymagania i preferencje.

Prywatne wykształcenie od A do Z w Polsce kosztuje od 500 000 zł do ponad miliona złotych. Czy to się zwraca? Przeciętnie zarabiający obywatel w skali życia zarobi równowartość obecnych 3 mln zł. Jak łatwo policzyć, dopiero wzrost „całożyciowego” zarobku o jedną czwartą refunduje z naddatkiem koszt prywatnej edukacji. Mówimy więc o kwotach rzędu 1000-2000 zł miesięcznie wyższej pensji przez całe życie.

Jeśli dziecko dzięki prywatnej szkole pozyska kompetencje, które przez 40 lat kariery zawodowej pozwolą mu wyruszyć w świat, pracować na różnych kontynentach, zarabiać w najbogatszych krajach świata w euro i dolarach – od strony ekonomicznej „projekt” się opłaci. Pytanie, czy takie pokierowanie życiem dziecka – już dorosłego człowieka – jest możliwe. Pozyskać unikatowe kompetencje to jedno. Rozwinąć je i wypełnić CV wartościowymi pozycjami – to drugie. A odcinać od tego kupony – to trzecie. Prywatna edukacja to zaledwie połowa pierwszego punktu z tych trzech.

Czytaj też: Edukacja przez całe życie? Coraz bardziej od tego zależeć będzie nasza praca i wynagrodzenie. Innowacje, nowe technologie zmieniają podejście do wykształcenia

zdjęcie tytułowe: Freepik

Subscribe
Powiadom o
26 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
RAFAL
9 miesięcy temu

Wniosek sam się narzuca . Nie opłaca się mieć dzieci ! Rzadko się to zwróci . A jeśli nasza pociecha w trakcie albo po tym bizantyjskim procesie kształcenia pójdzie w alko lub krechę , to już mamy pozamiatane .

Stanisław
9 miesięcy temu
Reply to  RAFAL

To jest prawda tylko jeśli podchodzimy do rodzicielstwa jako do maksymalizacji swoich zysków. Moje życie ogranicza się tlyko do materii wokół mnie i w ten sposób postrzegając rzeczywistość faktycznie dziecko to tylko inwestycja a moje rodzicielstwo ogranicza się tylko do mycia „menedżerem” mojego dziecka. Jednak jeśli życia nie ogranicza się tylko do materii, tylko do doczesności rodzicielstwo jawi się jako coś zupełnie innego, pięknego (choć wciąż trudnego) i nawet kształcącego rodzica, bo przecież rodzic ma szansę spojrzeć na swoje życie z zupełnie innej perspektywy. Tego nie da się wycenić, tak jak w ogóle miłości nie da się wycenić.

ona
9 miesięcy temu
Reply to  Stanisław

ja rozumiem, że jest to blog finansowy, ale jestem przerażona często, czytając tu opinie niektórych czytelników – podchodzą do CZŁOWIEKA – własnych dzieci!!! jak do rzeczy, jak do jakiegoś biznesu.

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  ona

Po pierwsze nie wiadomo czy tutaj nie ma jakiejś sztucznej inteligencji, a po drugie… wie Pani, dzieci to koszt ;-))

Ona
9 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Rozumiem, że koszt i rozumiem, że tu to liczymy. Bardzo dobrze. Chodzi mi tylko o komentarze, jakby dziecko to był tylko koszt, nic więcej.
Panie Macieju, a porozmawia Pan czasem sobie tak od serca???? z AI i stwierdzi Pan, że ona/on/ono potrafi ematyzować często bardziej niż niektórzy ludzie. Serio.
Al owszem wyliczy nam koszta dziecka (np opierajac się na Pana pracy i wyliczeniach, jakie zrobi Pan na blogu), ale na końcu wyliczeń potrafi skomentowac, że i tak uśmiech dziecka jest bezcenny. Taka cwana.
Raczej nie odważy się stwierdzić, że „dziecko się nie opłaca”

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  Ona

No właśnie, to najlepiej świadczy jaka AI głupia. Taka duża, a nie wie, że dzieci się nie opłacają. Rodzicom, bo społeczeństwu opłacają się bardzo. Taka dwójka dzieci w przyszłości utrzyma ze swoich podatków półtora emeryta, z reguły bezdzietnego 😉

Vistula
9 miesięcy temu
Reply to  Ona

Niektórzy tak mają, że wszystko przeliczają na pieniądze. Strata czasu z apelowaniem do tzw serca.

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  Vistula

To nie ludzie, to wilki! 😉

RAFAL
9 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Homo homini lupus est(⁠•⁠‿⁠•⁠)

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  RAFAL

Homodigital też 😉

RAFAL
9 miesięcy temu
Reply to  Ona

Wczoraj jak dałem dziecku 2 stówki to szczerze się uśmiechneło . Bezcenne .

Szczepan
9 miesięcy temu
Reply to  RAFAL

dokładnie! Do tego koszt pokoju dla dziecka ~10m2 który aktualnie wyniesie około 150-200tys pln 🙂
Do końca tylko podstawówki lądujemy już z minumum 500tys kosztów per jedno dziecko.

Marcin Staly Czytelnik
9 miesięcy temu
Reply to  RAFAL

Nie wszystko w zyciu musi sie oplacac.

Jacuś
9 miesięcy temu
Reply to  RAFAL

Dobrze że ciebie opłacało się zrobić i się zwróciłeś.

RAFAL
9 miesięcy temu
Reply to  Jacuś

Przypuszczam ,że nawet mnie nie opłacało się robić . Ale wiele udręki ze mną nie mieli moi rzemieślnicy uniesieni checią i zwykłą hucią. W olbrzymiej większości sam walczę z rzeczywistością bez prywatnych szkół i gotowego mieszkania po 18 – tce .

Paweł Jarczyk
9 miesięcy temu

„Szkoły prywatne mogą też przyciągać wykwalifikowanych nauczycieli, oferując im lepsze warunki pracy, wyższe wynagrodzenia i mniejsze obciążenie administracyjne, co może przekładać się na lepszą jakość nauczania.”

Jestem nauczycielem, wiem jakie warunki promocja zwykle prywatne szkoły. Lepiej w państwowych.

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  Paweł Jarczyk

Uuuu, a ja słyszałem, że w prywatnych szkołach pensje średnio o 20% wyższe, akonto strat moralnych wynikających z roszczeniowości rodziców 😉

Paweł Jarczyk
9 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Racja i nie racja:) Fakt pensja miesiecznie jest o te 20% wyższa, ale nie ma pensji trzynastej, tzw. średniej wakacyjnej, dodatku światecznego etc… i ogólnie „z PIT-a” wychodzi duuużooo gorzej… taka inżynieria matematyczna…

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  Paweł Jarczyk

No tak, socjał…

Paweł Jarczyk
9 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Dlatego nie ma chętnych nauczycieli do prywatnych. Policzą i się nie opłaca.

Ppp
9 miesięcy temu

Uważam, że jak ktoś chce i może się nauczyć – nauczy się w dowolnej szkole, a nawet bez niej. Nawet niniejszy blog uczy masy rzeczy, które w szkole nie występują! Lepiej posłać do państwowej szkoły, część tego miliona przeznaczyć na hobby czy korepetycje, a resztę zaoszczędzić.
A co do wpływu na szkołę – myślę, że gdyby rodzice twardo egzekwowali swoje prawa, to w państwowej szkole też mogliby wiele zmienić.
Pozdrawiam.

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  Ppp

To prawda, milion złotych można wydać na różne inne rzeczy

mw-marek
9 miesięcy temu

żona jest nauczycielką przedszkolną, niesłusznie często zwaną przedszkolanką, ponieważ oni tam też muszą iść zgodnie z przygotowanym programem nauczania i to nie jest tylko pilnowanie dzieci. w prywatnym przedszkolu zarobki są wyższe, ale kosztem braku dodatków takich jak np. wczasy pod gruszą, premii świątecznej zwanej „zapomogą” czy w końcu „trzynastki”. w publicznym przedszkolu dzień pracy jest krótszy bo zamiast 8h jest 5, ale to tylko złudzenie gdyż jest strasznie dużo biurokracji i średnio na pewno wychodzi dużo więcej godzin niż 8 dziennie. warto też dodać, że podczas rządów PiS doszło do zmian i teraz żeby być tą „przedszkolanką” trzeba mieć… Czytaj więcej »

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  mw-marek

Czyli to dopiero początek podwyższania pensji nauczycielom…

Asa
9 miesięcy temu

Jasne, że prywatne szkoły mogłyby być lepsze, bo nauczycielom by bardziej zależało. Ale czy autor artykułu da na to gwarancję?

Z drugiej strony szkoły publiczne to eh, szkoda pisać. Przekrój różnych warstw społecznych, uczenie głupot i straszenie niezapowiedzianymi kartkówkami.

Anna
7 miesięcy temu

Nie każde dziecko w publicznej sobie poradzi. W prywatnej może przejść względnie suchą stopą, przy niskich kompetencjach społecznych, a później się trochę odkuje, gdy ma przydatną wiedzę i wsparcie rodziców i dalej można sobie pozwolić na unikanie owego zderzenia z rzeczywistością. Lepsze to niż, np. depresja wskutek znęcania się rówieśników. Oczywiście prywatne tego nie wykluczają, ale tu można znaleźć jakieś bardziej przychylne miejsce i rodzic ma większy wpływ.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu