Maj to czas pierwszych komunii świętych. Pieniądze na komunię niedługo dostanie (lub ledwo co dostała) masa dzieciaków, które nie za bardzo potrafią gospodarować takimi kwotami. Czy można im jakoś pomóc, aby ich nie przepuściły lub chociaż nie żałowały podjętej decyzji? Wbrew pozorom najprostszym rozwiązaniem nie musi być „zarekwirowanie” tych pieniędzy przez rodziców
- Szwecja radośnie (prawie) pozbyła się gotówki, przeszła na transakcje elektroniczne i… ma poważny problem. Wcale nie chodzi o dostępność pieniędzy [POWERED BY EURONET]
- Kiedy bank będzie umiał „czytać w myślach”? Sztuczna inteligencja zaczyna zmieniać nasze relacje z bankami. I chyba wiem, co będzie dalej [POWERED BY BNP PARIBAS]
- ESG w inwestowaniu: po fali entuzjazmu przyszła weryfikacja. BlackRock mówi „pas”. Jak teraz będzie wyglądało inwestowanie ESG-style? [POWERED BY UNIQA TFI]
Gotówka otrzymana na komunię to czasem jedna z większych sum, jakie otrzymujemy podczas całego naszego życia. Przebija je chyba tylko wesele, kiedy koperty potrafią być naprawdę grube. Natomiast w przypadku Pierwszej Komunii Świętej kasę w kopercie dostajemy w dość niefortunnym momencie. Co tu dużo pisać – przeważnie nie jesteśmy zbyt odpowiedzialni i rozgarnięci finansowo, więc rękę na kopertach przeważnie kładę rodzice.
Wprawdzie niedawno podniesiono o rok moment przystąpienia do pierwszej komunii świętej (teraz standardowo dotyczy to dzieci w trzeciej klasie szkoły podstawowej – zwykle mają one 9 lat), ale ciągle trudno takim dzieciakom powierzyć sporą sumę pieniędzy. Co zrobić, aby pieniądze z komunii nie przepadły, nie zniknęły w odmętach domowego budżetu?
Oczywiście, nie wszystkie dzieci dostają na Pierwszą Komunię pieniądze. Część gości przyniesie prezent rzeczowy (najpopularniejsze są rower, biżuteria, elektronika), ale ciągle ponad połowa osób uważa, że odpowiednim prezentem jest gotówka. Załóżmy, że po imprezie z kopert uzbierały się 4.000 zł (chrzestni, dadzą więcej, dalsza rodzina mniej). Co z nimi zrobić?
To rodzice są odpowiedzialni za zarządzanie majątkiem dziecka z należytą starannością. Nie muszę chyba pisać, że remont kuchni nie jest należytym zarządzaniem majątkiem dzieci. Nie musimy się jednak godzić na każdą zachciankę naszych pociech. To my – jako starsi, bardziej doświadczeni i mądrzejsi – powinniśmy odpowiednio zagospodarować te środki, aby w przyszłości dziecko miało z nich największy pożytek.
Prezent materialny za pieniądze na komunię? Niekoniecznie
Dzieci to dzieci i lubią prezenty. Jeżeli wszyscy goście zdecydują się na prezent w postaci gotówki, a my do tego będziemy namawiać pociechę na zamrożenie tych pieniędzy na dziesięć długich lat, to reakcją może być bunt, płacz albo bunt i płacz.
I w sumie trudno się dziwić. W końcu pewnie większość klasy pojawi się w szkole z radosnymi informacjami o otrzymanych prezentach. Jeżeli damy się przekonać na zakup prezentu, to warto zastanowić się co się dziecku przyda w rozwoju i edukacji, a jednocześnie będzie dla niego pozytywne (czyli bardziej jakiś laptop lub telefon niż skórka w grze komputerowej).
Kupując prezent dobrze jest pomyśleć o czymś, co nie traci regularnie na wartości co roku. Ja ciągle pamiętam, że po mojej komunii sporo dzieciaków zażyczyło sobie cyfrowy aparat fotograficzny. Wtedy to oczywiście było drogie cudo, ale po roku były one już przestarzałe, bo pojawiły się nowe modele z lepszymi parametrami. Przeskok w jakości był ogromny.
Można też spróbować negocjacji – kupujemy jakiś mniejszy prezent rzeczowy, a resztę inwestujemy na przyszłość. Taki kompromis. Jak inwestujemy?
Obligacje skarbowe: idealne na Pierwszą Komunię?
Pierwsze co mi przychodzi do głowy to obligacje skarbowe. Jest to bardzo bezpieczna inwestycja, która do tego chroni wartość pieniądza przed inflacją w dużym stopniu, bo jest nią indeksowana. Nie jest to też super płynny instrument finansowy, a więc nie będzie nas kusiło, aby sobie „pożyczyć” kilka złotych od dziecka.
Obligacje są różne, ale – biorąc pod uwagę wiek dzieci przystępujących do pierwszej komunii – najlepsze wydają się 10-letnie. Wtedy całą kwotę otrzymają one jako dodatkowy, spóźniony prezent na osiemnaste urodziny. Co ważne – nie będzie to już te 4.000 zł, a dużo wyższa kwota.
Ile można zarobić? Mają one stałą marżę 1,00% + zeszłoroczna inflacja, a w pierwszym roku są oprocentowane na 1,70%. Zakładając średnioroczną inflację na poziomie 3% (a nie jest powiedziane, że nie będzie wyższa) na koniec zabawy otrzymamy nasze 4.000 zł kapitału + 1.508 zł odsetek – 287 zł podatku = jakieś 5.221 zł.
Trudno powiedzieć co będzie można kupić za 5.221 zł w 2031 roku, ale wydaje się to być całkiem przyjemną kwotą dla osoby, która właśnie weszła w pełnoletniość. Ponadto obligacje cechuje bardzo niski poziom ryzyka (jeżeli doszłoby do bankructwa kraju, to będziemy mieć większe problemy niż prezent komunijny dziecka).
Problem z obligacjami jest jeden – są one niematerialne. Jeżeli nasze dziecko jest dojrzałe i potrafi zrozumieć, że za 10 lat otrzyma wyższą kwotę, dzięki której łatwiej będzie mu kupić na przykład samochód, to dobrze. Jeżeli nie, to możemy pomyśleć o czymś innym. Czymś bardziej namacalnym.
Konto dla dziecka – pieniądze za komunię nauczą finansów
Następnym pomysłem jest założenie dziecku konta w banku. Wiek nie jest przeszkodą – niektóre banki dają możliwość otwierania takich namiastek kont już od wieku 6 lat. To oczywiście nie będzie w pełni funkcjonalne konto (nie ma obaw – dziecko sobie nie zaciągnie kredytu), a większość rzeczy ustawiać będziemy my (limity, autoryzacja, itd.).
Takie konto to połączenie nauki finansów (dziecko może robić przelewy, zakładać wirtualne skarbonki, mieć kartę płatniczą – wszystko pod kontrolą rodziców) z radością bycia dzieckiem (zdobywanie wirtualnych odznak, dopasowywanie interfejsu).
Dzięki temu dziecko nie straci kontaktu ze swoim prezentem. W każdej chwili będzie mogło go zobaczyć, rozdysponować na różne skarbonki, a nawet sobie coś kupić (jeżeli się zgodzimy). Nie ma natomiast ryzyka, że całą kwotę przepuści na głupoty pierwszego dnia.
To też bardzo pouczająca nauka gospodarowania swoim majątkiem. Jeżeli dzieci będą chciały sobie kupić coś małego, to jednocześnie będą widzieć, że ubywa im środków z konta. Powinny oglądać każdą wydawaną złotówkę kilka razy. Zdecydowanie trudniej wydaje się swoje pieniądze niż czyjeś. Dodatkowo takie konta mają też oprocentowanie i różne zachęty, a więc dzieci zauważą, że na oszczędzaniu można zarabiać.
W którym banku wybrać konto dla dziecka i zdeponować tam pieniądze za komunię? Warto dobrze wybrać, bo za otwarcie konta dla dziecka banki oferują obecnie sporo dodatkowych bonusów, które mogą zwiększyć wartość jego oszczędności. Tutaj Maciek Bednarek porównał konta dla dzieci dostępne w Polsce.
„Renta”, czyli dodatkowe kieszonkowe
Innym sposobem na zaznajomienie pociechy z finansami osobistymi może być przeznaczenie tej kwoty na dodatkowe, regularne kieszonkowe. Nie musimy wtedy zakładać dziecku konta (chociaż możemy), a po prostu regularnie wypłacać mu cześć prezentu. Mniejszą kwotę dziecko będzie mogło przeznaczyć na jakieś zachcianki lub zbierać (wiedząc, że to regularne wpływy) na coś większego.
Prezentowe 4.000 zł możemy zamienić na około 40 zł regularnej miesięcznej „pensji” wypłacanej aż do momentu uzyskania pełnoletniości przez malucha (każdy z Was musi sobie sam podzielić i wyliczyć dokładną kwotę).
Dodatkowo ostatnia transza będzie wyższa, bo te środki będą jakoś oprocentowane. Fakt – oprocentowanie obecnie nie powala, ale coś można ugrać – szczególnie dla takich kwot. Załóżmy, że trzymacie te 4.000 zł na swoim koncie osobistym i macie średnioroczne oprocentowanie w wysokości 1,5% (myślę, że do uzyskania). Dzięki temu na osiemnaste urodziny będzie można wypłacić dziecku około 250 zł.
Tylko pamiętajcie – na komunię się dostaje prezenty, a nie kary. Czyli to muszą być dodatkowe kieszonkowe (jeżeli wcześniej i tak dawaliście/planowaliście dawać), a nie zamiennik.
Ryzykowne inwestycje? Trudny temat
Można także spróbować zainwestować pieniądze np. w akcje Apple’a, czy innej kultowej firmy. Może nie od razu w kryptowaluty, ale w jakieś akcje spółek dywidendowych, czy fundusze inwestycyjne. Problem w tym, że takie instrumenty najlepiej działają przy regularnych wpłatach, a nie wsypaniu wszystkiego jednego dnia.
Ta opcja jest najbardziej ryzykowna, ale rozkładając inwestycje na więcej wpłat (na przykład co roku inwestując 400 zł) zmniejszamy ryzyko. Maciek wielokrotnie liczył, że w długim okresie giełda pomaga pomnażać kapitał – na przykład tu.
Nie będzie łatwo wyjaśnić dziecku, że zainwestowaliśmy jego prezent i do tego zanotowaliśmy ewentualną stratę. Pewnym rozwiązaniem może być dopłata. Możemy obiecać dziecku, że co roku będziemy mu do takiej inwestycji dosypywać na przykład 250 zł. Dzięki temu na koniec zbierze się kwota 6.500 zł (plus zysk lub minus strata wypracowana przez rynek).
Po osiągnięciu pełnoletniości kwotę będzie można wypłacić lub dalej powiększać. Kto wie – może w maluchu wykształci się zmysł inwestora?
Pierwsza komunia święta to idealny moment, aby rozpocząć naukę zarządzania finansami. W końcu pieniądze na komunię to pierwsze duże pieniądze, jakie większość z nas otrzymała. Nie pozwólmy dziecku ich zmarnować, a postarajmy się wykorzystać ten moment do kształtowania odpowiednich postaw. W przyszłości dziecko będzie nam wdzięczne.
————————————
Posłuchaj podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”
W tym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” rozmawiamy o prostym języku w bankach. Jak banki starają się upraszczać komunikację z klientami? Jak zmieniają się listy wysyłane do klientów? Jak szkoli się pracowników infolinii, żeby mówili do nas „po ludzku”? Czy tabele prowizji da się sporządzić bardziej przejrzyście? I czy prostej komunikacji z klientem nie trzeba przypadkiem zacząć od… upraszczania produktów? O prostym języku w bankowości rozmawiamy z Małgorzatą Wasiuk, która w banku BNP Paribas odpowiada za upraszczanie komunikacji z klientami oraz z pracownikami. Zapraszam do posłuchania pod tym linkiem.
Zdjęcie główne: pixabay / RobertCheaib