W ciągu dwóch lat rachunki za prąd wzrosły o 25%, a od nowego roku wzrosną znów o jedną czwartą. Czy wzrost rachunków może ograniczyć stopniowa wymiana sprzętu domowego na taki, który potrzebuje do „życia” mniej prądu? Największym „energetycznym smokiem” jest lodówka. Jak sprawić, żeby zużywała mniej prądu? I czy opłaci się wymienić ją na nową?
Urząd Regulacji Energetyki ustalił nowe taryfy za prąd. Przecieki mówiły o podwyżkach rzędu 20%, ostatecznie okazało się, że będzie jeszcze więcej – aż 25%. Czyli jeśli dziś miesięcznie płacisz za prąd 150 zł, to po podwyżkach będzie to o jakieś 40-45 zł miesięcznie więcej. W skali roku – 500-600 zł więcej.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Nie da się nie zauważyć takiego wzrostu cen, ale można próbować ograniczać wzrost rachunków. A jak? Oszczędzając zużycie prądu. Warto zacząć od lodówki, bo to najbardziej powszechny sprzęt w naszych domach, który w dodatku zużywa w skali roku najwięcej prądu. Czy warto wymienić lodówkę na energooszczędną? A może na… mniejszą?
Nowe taryfy i ceny prądu. Lodówka i żarówki to energetyczne smoki
Jeśliby spojrzeć na strukturę zużycia energii w gospodarstwie domowym, to wygląda ona tak: najwięcej energii (i pieniędzy) potrzebujemy na ogrzewanie – 65,1%, 16,6% na ogrzewanie wody, 9,5% zużycie energii elektrycznej (w tym na oświetlenie), a 8,5% na gotowanie.
Najwięcej prądu w skali roku, bo ok. jedną trzecią, pochłania lodówka. Na drugim miejscu jest oświetlenie i mały sprzęt AGD, np. żelazko. Pralka zużywa 9%, a telewizor ok. 7% prądu w ciągu roku. Jak widać, wymiana samego telewizora czy czajnika na energooszczędny nie zaważy w znaczący sposób na wysokości rachunków za energię. Ale…
Lodówkę ma prawie każdy z nas – według GUS jest to 98% gospodarstw domowych. Bardziej powszechnym sprzętem jest tylko telewizor. Ale o ile telewizję oglądamy średnio ponad 4 godziny dziennie, to lodówka „chodzi” przez 24 godziny na dobę. I pożera w tym czasie prąd. Dużo prądu.
Co z tym zrobić? Zanim przejdę do konkretów, to jeszcze mała dygresja na boku. Polska pod względem produkcji sprzętu AGD jest potentatem. W niektórych segmentach mamy już połowę europejskiego rynku, swoje fabryki mają tutaj takie firmy Bosch, Siemens, Electrolux, Whirlpool (czyli Zakłady Metalowe Zakrzów Polar), LG, Samsung, jest i nasza krajowa Amica.
Ale wróćmy do kwestii mniej przyjemnych – do cen prądu i do oszczędzania. Spodziewane podwyżki cen prądu mogą nas zaboleć. Już teraz mamy (z uwzględnieniem naszej siły nabywczej) jedne z najwyższych detalicznych cen prądu w Europie. Nic więc dziwnego, że w najbliższych miesiącach wielu z nas będzie się zastanawiało, czy wymienić oświetlenie i lodówkę – a więc dwa składniki rachunków za prąd, które odpowiadają za połowę ich wysokości – na energooszczędne. Ile warta będzie taka inwestycja i jak szybko się zwróci? Sprawdzam!
Żarówki LED: tanie i oszczędne, ale czy trwałe?
Według GUS w każdym domu jest średnio 11 żarówek. Załóżmy, że każda zwykła żarówka ma moc 60W i świeci średnio 4 godziny dziennie. Roczne zużycie każdej z nich to ok. 90 kWh. A takich żarówek mamy 11, czyli w sumie będzie to 990 kWh. Przy spodziewanej po Nowym Roku średniej cenie za prąd na poziomie ok. 0,8 zł za kWh to koszt 792 zł. A gdyby tak przesiąść się na LED-y? Wymieniamy 11 żarówek na LED, każdy o mocy 8W – to odpowiednik żarówki 60-watowej. Ile prądu w skali roku zużyje taka energooszczędna żarówka?
4 godziny x 365 dni x 8W / 1000 = 11,68 kWh. 11 żarówek zużyje w ciągu roku 129 kWh. Przy cenie 0,8 zł to koszt jedynie 103,2 zł, czyli oszczędność wyniesie 688,8 zł. Oczywiście musimy jeszcze zainwestować w nowe żarówki, ale i tak wydatek zwróci nam się w pierwszym roku. Jedna żarówka LED z supermarketu kosztuje 8 zł, czyli 11 sztuk to wydatek 88 zł. Żarówka renomowanej firmy kosztuje 13 zł (ceny za sklepem Euro RTV AGD), w takim wypadku rachunek będzie więc wyższy i sięgnie niecałych 150 zł.
Czytaj też: Premier przyznał: „drożyzna szkodzi gospodarce”. A prezes NBP na to… (subiektywnieofinansach.pl)
Więcej o opłacalności LED-ów i o tym, czy ich światło jest bezpieczne, pisaliśmy w tym artykule. Omówiliśmy też kwestię „gwarancji” świecenia LED-ów – producenci obiecują, że świetlówki będą świecić 14 lat. W praktyce psują się w nich różne komponenty i niestety nie dożywają tak sędziwego wieku.
Lodówka: wieje chłodem, ale czy można chłodzić oszczędnie?
Na papierze poczet polskich lodówek nie wygląda źle – statystycznie nasze lodówki są nowsze (średni wiek to 8 lat) niż nasze samochody (13 lat). Problem w tym, że wiek lodówki jest wprost proporcjonalny do jej energooszczędności – im nowszy model, tym powinien być teoretycznie w lepszej klasie energooszczędności.
Żeby pomóc konsumentom w wyborze tych najbardziej oszczędnych produktów elektrycznych, Unia Europejska już kilkanaście lat temu nakazała oznaczać je na sklepowych półkach nalepkami, które pokazują, ile prądu zużywa dane urządzenie. Etykiety do tej pory są udoskonalane i dostarczają coraz więcej informacji, w przypadku lodówek np. głośność pracy sprężarki, a dla odkurzaczy – efektywność pochłaniania kurzu.
W ostatnim roku nastąpiła spora zmiana w oznaczeniach – od 2011 r. obowiązywały literki od A+++ (najbardziej energooszczędnej) do G – najmniej oszczędne. Od tego roku są tylko litery, bez plusów. Jak je czytać? Najwięcej modeli dostępnych w sprzedaży jest w klasie F (210 sztuk w jednym z większych sklepów AGD), w klasie D jest 55 modeli, a w klasie najbardziej energooszczędnej A – tylko 5. Generalnie, jak mówi nam przedstawiciel firmy Amica, lodówka w klasie E zużywa ok. 20% mniej prądu niż urządzenie z klasą F. Jak to się przekłada na finanse? Nowe taryfy są jeszcze zagadką, ale możemy o tym porozmawiać na podstawie liczb z teraźniejszości.
Według GUS w Polsce 78% lodówko-zamrażarek jest w nowej klasie energetycznej A, czyli niedawnej A+, A++ i A+++. W klasach od B do G – 4%, a aż 18% – nie wiadomo w jakiej (pewnie urządzenia są tak stare, że nikt tego nie badał). Czy opłaca się wymienić lodówkę na energooszczędną?
Typowa chłodziarko-zamrażarka w klasie F o pojemności 197 litrów/98 litrów zużywa rocznie 301 kWh i kosztuje 1500 zł. Czyli przy cenie prądu 0,8 zł za kWh lodówka „obciąży” nas rachunkiem w kwocie 240,8 zł. Niewiele większa lodówka 230 l/114 l w klasie C (dawniej A+++), która kosztuje 2949 zł, zużywa rocznie tylko 163 kWh. Roczny wydatek na prąd to tylko 130,4 zł. Roczna oszczędność z tytułu wymiany/zakupu energooszczędnej lodówki wyniesie 110 zł.
Różnica cen między lodówkami to 1449 zł. Oznacza to, że wydatek zwróci nam się po 13 latach. W praktyce pewnie szybciej, bo ceny prądu rosną, więc oszczędności z każdą kolejną podwyżką będą większe. Kłopot w tym, że wciąż będzie to długi czas – nasze sprzęty aż tak długo nie „żyją”.
Jeśli nie chcemy wydawać 3000 zł na wielkogabarytową lodówkę, powinniśmy wybrać mniejszy model – będzie tańszy w zakupie i w eksploatacji (oczywiście wszystko zależy od potrzeb). A tak w ogóle, to jak to się dzieje, że dwie na pozór takie same lodówki mają różne zużycie prądu? Co trzeba zrobić, by urządzenie było energooszczędne?
„Na samą efektywność chłodzenia mają wpływ wszystkie elementy układu chłodniczego, takie jak: typ kompresora, rodzaj i gabaryty parownika czy skraplacza, gabaryty orurowania (w tym kapilary) oraz rodzaj i ilość gazu w układzie”
– słyszę w firmie Amica. Poza tym nowoczesne lodówki mają światła LED i takie bajery jak funkcję typu „wakacje”, czyli przełącznik, który w czasie dłuższej nieobecności (i nie otwierania lodówki) dostosowuje chłodzenie i pobór mocy.
Nowe taryfy. Ile można zaoszczędzić na rozsądnym używaniu lodówki?
A co jeśli nie chcemy inwestować w nową lodówkę, bo obecna jest jeszcze w dobrym stanie, a potencjalne oszczędności do nas nie przemawiają (biorąc pod uwagę różnicę cen)? Każdy użytkownik ma spore pole manewru do ograniczenia zużycia prądu, niezależnie od typu posiadanej lodówki. Jak zatem można ograniczyć zużycie prądu przez lodówkę?
„Warto postawić lodówkę z dala od źródeł ciepła czy miejsc nasłonecznionych, bo niższa temperatura otoczenia wpływa na zużycie energii. Należy także za lodówką zostawić kilka centymetrów odstępu od ściany, by zainstalowany tam wymiennik ciepła mógł swobodnie pracować i nie gromadzić ciepła przy lodówce. Pamiętajmy też, że zbyt długo otwarte drzwi lodówki wypuszczają zimne powietrze i by potem wyrównać temperaturę, lodówka musi pobrać więcej prądu. Warto też wybierać modele z funkcją automatycznego odszraniania, bo zaszroniona lodówka musi zużyć więcej prądu”
– wyjaśnia nam przedstawiciel firmy Amica. Ile jest do „ugrania”, jeśli zastosujemy się do tych wszystkich rad? Jeśli lodówka przez rok zużywa prąd za 130-240 zł (wkrótce będzie więcej, bo idą nowe taryfy i podwyżki rachunków), to jej oszczędne używanie może nas ubogacić o kilkadziesiąt złotych w skali roku.
——-
„Finansowe sensacje tygodnia”: lista rzeczy, które trzeba zrobić w grudniu, żeby zaoszczędzić pieniądze
W najnowszym podcaście „Finansowe sensacje tygodnia” spisujemy listę rzeczy, które warto zrobić jeszcze w grudniu, żeby zaoszczędzić pieniądze (jest ich trochę i można schować do kieszeni niemałe kwoty!), analizujemy, jak zmieniają się zwyczaje płatnicze Polaków (i czy grozi nam na serio koniec ery gotówki) oraz zastanawiamy się nad tym, o ile mogą wzrosnąć ceny prądu po ewentualnym ogłoszeniu nowych taryf przez URE. Zapraszamy do posłuchania pod tym linkiem! Podcast jest dostępny także na platformach Spotify, Google Podcasts, Apple Podcasts oraz na kilku innych. Na Spotify nasz podcast jest w dziesiątce najpopularniejszych w kategorii newsowej), Apple Podcast, Google Podcast i na kilku innych.
źródło zdjęcia: PixaBay