„Tniemy WIBOR o połowę” – z taką promocją kredytu hipotecznego wystartował poznański bank spółdzielczy. Jak to możliwe? Czy to oznacza, że kredyt hipoteczny jednak może być tani, a WIBOR nie musi być tak wysoki, żeby bank mógł na nim zarabiać? I czy takim kredytem spółdzielcy mogą zawstydzić największe banki komercyjne na rynku? A może to tylko marketingowy trik? Prześwietlam
O tym, że kredyty hipoteczne drożeją na potęgę, wszyscy wiemy i nie trzeba na to przywoływać żadnych dowodów. Wskaźnik WIBOR 3M co prawda ustatkował się na poziomie 7% (a WIBOR 6M na poziomie 7,3%), ale za to w większości banków mocno wzrosły marże kredytowe. Zwykle to się przy rosnących stopach nie dzieje, ale tym razem banki chyba trochę „obraziły” się na klientów hipotecznych ze względu na wakacje kredytowe, które znacznie ograniczają rentowność udzielonych kredytów.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
W tych okolicznościach znacznie łatwiej spotkać bank, który odsyła hipotecznego klienta z kwitkiem, niż taki, który pieści go promocją i obniżkami parametrów kredytu. Zwłaszcza że bankowcy spodziewają się też podmiany wskaźnika WIBOR na jakiś inny, niekoniecznie tak fajny dla nich. Klienci większości dużych banków muszą się liczyć z oprocentowaniem kredytów hipotecznych na poziomie 9-10% w skali roku (WIBOR plus marża).
Poznański bank spółdzielczy… tnie WIBOR o połowę
Tymczasem Poznański Bank Spółdzielczy (należący do grupy SGB) wyskoczył jak filip z konopi z promocją „tniemy WIBOR o połowę”. Klient, który weźmie kredyt hipoteczny w ramach tego przedsięwzięcia, przez dwa lata ma się cieszyć… połową stawki referencyjnej. A więc oprocentowanie kredytu może być znacznie niższe od rynkowego. Przy obecnym poziomie wskaźnika WIBOR 3M i marży, powiedzmy, 2,5% – mówimy o oprocentowaniu kredytu na poziomie 6% w skali roku.
Marże, które oferuje PBS, też nie są wysokie jak na dzisiejsze stawki na rynku. Mając 30% wkładu własnego do kredytu, można mieć marżę 1,79%, z wkładem własnym na poziomie 20% jest to 2,09%, zaś przy wkładzie własnym 10% – 2,39%. Jest też prowizja przygotowawcza wynosząca maksymalnie 0,5% (przy wysokim wkładzie własnym bank z niej rezygnuje).
Prawie jak za starych, dobrych czasów? Owszem, ale trudno się spodziewać po banku – nawet spółdzielczym, który ma w sobie więcej samopomocowej misji niż banki komercyjne – by prowadził działalność charytatywną. Albo więc jest to tylko teaser, albo… banki komercyjne tylko ściemniają, że kredyt hipoteczny musi być trudno dostępny i musi kosztować 10% rocznie.
Jaka jest odpowiedź na ten dylemat? Cóż, komercyjni giganci mogą czuć się lekko zawstydzeni, ale też nie można mówić, że Poznański Bank Spółdzielczy odnalazł Świętego Graala taniego kredytu. Mówimy o promocji, która ma swoje mankamenty (albo raczej: cechy charakterystyczne), sprowadzające się do konieczności zadzierzgnięcia z bankiem intensywnej relacji typu „daily banking”.
Kredyt tani niesłychanie, ale są warunki. I to dużo
Kredyt rzeczywiście jest tańszy prawie o połowę. Ale gdyby okazało się, że WIBOR przestaje być wskaźnikiem referencyjnym i pojawia się „coś nowego”, wówczas rabat spada do 40% (w PBS zakładają, nie bez racji, że ten nowy wskaźnik będzie ciut niższy od dotychczasowego).
Warto też pamiętać, że kredyty, które teraz zaciągamy, nie będą dawały możliwości korzystania z wakacji kredytowych, nie ma więc opcji, by mieć ścięte niemal o połowę raty i jednocześnie nie płacić jednej w każdym kwartale.
Jakie są warunki zassania kredytu na promocyjnych zasadach (oczywiście poza tak podstawowym jak posiadanie zdolności kredytowej)? Trzeba założyć w SGB konto osobiste z dostępem do bankowości elektronicznej i zgodzić się na powiadomienia dotyczące zmian w ofercie za pomocą portalu „Moje dokumenty SGB” (czyli w sposób elektroniczny). Trzeba mieć też kartę debetową do tego ROR-u oraz rachunek walutowy wraz z dostępem do platformy pozwalającej kupować i sprzedawać waluty obce przez internet.
Trzeba mieć też w PBS kredyt odnawialny lub kartę kredytową z limitem co najmniej 2000 zł oraz wykupić ubezpieczenie nieruchomości oraz ubezpieczenie na życie (z regulaminu nie wynika, że trzeba te polisy kupić za pośrednictwem banku, ale jeśli kupi się je w banku – jest obniżka marży do 0,3 pkt proc.). Konto osobiste trzeba zasilać co miesiąc kwotą co najmniej 2000 zł, a jeśli ktoś jest na umowie o pracę – powinien przelewać na konto w PBS wynagrodzenie. No i na koniec jeszcze warunek transakcyjności – przynajmniej pięć bezgotówkowych transakcji kartą w miesiącu.
Jak widzicie, sporo tego. Konto w SGB można mieć za zero złotych (brak obrotów na koncie oznacza 9 zł prowizji miesięcznie). Kredyt i karta kredytowa oczywiście też kosztują. Kredyt w rachunku bieżącym oznacza prowizję w wysokości 3% – niezależnie od tego, czy kasy używam, czy nie. Wykorzystanie pieniędzy z karty kredytowej oznacza oprocentowanie na poziomie 14-15%, podobnie w przypadku kredytu w ROR (ale oczywiście nie ma obowiązku korzystania z tych instrumentów kredytowych).
Dwa lata niskiego WIBOR-u: czy to ma jakieś znaczenie?
Mamy więc powrót do źródeł. Tani kredyt hipoteczny z bonusem przez pierwsze dwa lata (małym oprocentowaniem w czasie, gdy odsetki są najwyższe), ale w zamian za nawiązanie intensywnej relacji z bankiem. „Tniemy WIBOR” brzmi oczywiście dość atrakcyjnie, ale w przypadku długoterminowego kredytu hipotecznego obniżenie oprocentowania przez dwa lata chyba nie powinno mieć decydującego znaczenia dla klienta przy wyborze oferty.
Inna sprawa, że ta oferta – jak na dzisiejsze warunki – nie jest zła. Mając 30% wkładu własnego i zdolność kredytową można wycisnąć marżę grubo poniżej 2 pkt proc. Wygląda na to, że „Tniemy WIBOR” jest zgrabną promocją, która ma na celu zwrócenie uwagi na standardową ofertę banku, który nie należy do gigantów rynkowych, więc nieczęsto pojawia się w zestawieniach i porównywarkach cenowych.
Posłuchaj nowego odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”
W 113. odcinku podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia” trzy fajne Maćki: Jaszczuk, Bednarek i Samcik rozmawiają o pomyśle wprowadzenia czterodniowego tygodnia pracy. Czy pracując krócej, możemy utrzymać tę samą wydajność pracy? W których branżach, a w których nie pomysł miałby szansę się sprawdzić? Maćki rozmawiają też o wakacjach kredytowych, które czekały już tylko na podpis prezydenta. W jaki sposób banki mogą sprawdzać, czy ulga od rat nam przysługuje? Czy sektor bankowy udźwignie koszt tego programu? Zapraszamy do posłuchania pod tym linkiem.