W obiegu jest coraz więcej banknotów o wysokich nominałach – 200 zł i 500 zł. Nic więc dziwnego, że także coraz częściej możemy je spotkać przy bankomacie. Tyle, że dla wielu klientów bankomatów to niemiła niespodzianka. I coraz częściej odchodzą od bankomatów z kwitkiem. A właściwie bez kwitka
Sobota to prawdopodobnie najbardziej „pracowity” dzień dla bankomatów. Wtedy bowiem najczęściej robimy większe zakupy, zaś część z nas w tym celu ma głęboką potrzebę wyciągnięcia gotówki ze „ściany”.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Jedni dlatego, że mają nawyk używania gotówki, inni po to, żeby lepiej kontrolować domowe wydatki (jak zabiorę banknot 100-złotowy na zakupy, to więcej nie wydam, a z kartą różnie bywa). Jeszcze inni dlatego, że większość zakupów robią w małych, osiedlowych sklepikach albo na bazarku. A tam – zwłaszcza poza największymi aglomeracjami – gwarancji, że każdy sklep przyjmie gotówkę, brak.
Ludzie podchodzą do bankomatu i… odchodzą bez pieniędzy. Chociaż pieniądze w bankomacie są
Coraz częściej okazuje się jednak, że nie jest wszystko jedno z których bankomatów korzystamy. I nie chodzi nawet o prowizję pobieraną przez nasz bank od każdej wypłaty (wiadomo, że tzw. obcy bankomat może być droższym źródłem gotówki, niż „własny” albo pochodzący z zaprzyjaźnionej sieci). Coraz częściej chodzi o to, że nie w każdym bankomacie są takie banknoty, jakie lubimy.
Być może już zauważyliście – nie tylko podczas sobotnich zakupów – że nie w każdym bankomacie można znaleźć względnie drobne pieniądze – czyli banknoty 50-złotowe albo choćby 100-złotowe. Są bankomaty, z których można wypłacić nawet i 70 zł (bo załadowano je pełną paletą banknotów od 10-20 zł w górę), jak i takie, w których 100-złotowy banknot to szczyt szczęścia.
Miałem dziś okazję obserwować dziś przez kilkanaście minut przebieg wydarzeń przy bankomacie umieszczonym obok wejścia na popularny bazarek. Nie wiem jak jest od poniedziałku do piątku, ale w soboty to urządzenie musi być dla swoich właścicieli żyłą złota. Ludzie ustawiają się wręcz w kolejkach, żeby wyjąć gotówkę z kont i od razu popędzić z nią na zakupy.
Dziś przy tym bankomacie stało się coś dziwnego. Otóż z pięciu osób, które w czasie mojej krótkiej „misji obserwacyjnej” chciały skorzystać z bankomatu, finalnie zrobiły to tylko trzy. Dwie pozostałe odeszły z kwitkiem. A dlaczego?
Nie, wcale nie chodzi o to, że był jakiś problem z ich kartami, połączeniem z bankiem, albo że nie umiały obsłużyć urządzenia. W bankomacie nie skończyła się też gotówka. Urządzenie było gotowe wypłacić klientom pieniądze, ale ci ich… nie chcieli.
Kto nie lubi banknotów 200-złotowych?
Powodem rezygnacji z dokonania transakcji bankomatowej był fakt, że urządzenie wydawało wyłącznie banknoty 200-złotowe. Jedna z osób, które musiały obejść się smakiem, chciała wypłacić tylko 150 zł (nie dało się), zaś druga wystraszyła się, iż 200-złotowy banknot stanie się na pobliskim bazarku „walutą niewymienialną”.
Nie da się ukryć, że właściciele sklepików i straganów na bazarku nie pałają sympatią do banknotów o wysokich nominałach. Trudno jest bowiem, mając ich dużo w kasie, wydawać klientom resztę. Nierzadko sam widziałem, jak klient musiał sam szukać możliwości rozmiany pieniędzy, bo sklepikarz odmówił przyjęcia banknotu 200-złotowego.
Ta obserwacja pokazuje, że bankomat to jednak nie jest urządzenia, które zawsze pracuje tak samo. Być może w innym miejscu klienci byliby zadowoleni, że urządzenie wypłaca wysokie nominały, ale akurat przy wejściu na bazarek oczekiwania klientów były takie, żeby otrzymywać nominały jak najniższe. Właściciel bankomatu tej potrzeby nie zaspokoił i prowizje od części potencjalnych wypłat przeszły mu koło nosa.
Można by powiedzieć klientom: i tak mieliście szczęście. Są już bankomaty, w których można wypłacić nawet banknoty 500-złotowe. Prezesowi NBP udało się namówić sieci bankomatowe do takiego pilotażu, bo bankowi centralnemu zależy na popularyzacji 500-złotówek (ba, wspomina już o możliwości wyemitowania banknotu 1000-złotowego).
Czytaj też: NBP wprowadza banknoty 500-złotowe do bankomatów. Chce, żebyśmy potrzebowali mniej „stówek”. Będzie bolało?
Właściciele bankomatów mają coraz częściej skłonność do ładowania ich banknotami o wysokich nominałach, bo po prostu dzięki temu ich biznes jest bardziej opłacalny. Na tym rynku panuje „cena urzędowa”, właściciel bankomatu od każdej transakcji (tej dużej i tej małej) dostaje stałą prowizję od banku, który wydał kartę (a ten bank albo tę prowizję bierze na klatę albo przerzuca na klienta-posiadacza karty).
Im szybciej więc banknoty w urządzeniu się kończą, tym częściej trzeba je ładować, a to oznacza większy koszt przy takim samym przychodzie. Najszybciej kończą się pieniądze wtedy, gdy w bankomacie są 20-złotówki i 50-złotówki, czyli nominały najbardziej lubiane przez klientów.
Czytaj też: Chcąc wypłacić „zielone” lub euro z własnego konta nierzadko trzeba zamawiać taką transakcję z dużym wyprzedzeniem, a niektóre placówki wprowadziły nawet limit jednorazowej wypłaty!
Coraz więcej niemiłych niespodzianek przy bankomacie
Problem jest chyba coraz bardziej nabrzmiały, bowiem wśród osób, które zaobserwowałem przy bankomacie zawiązała się dyskusja i wymiana porad na temat bankomatów, w których można wypłacić niskie nominały. Skoro ludzie mają orientację, to znaczy, że zagadnienie nie jest nowe i ma charakter powtarzalny.
Ten problem będzie narastał, wskazuje na to choćby struktura nominałowa banknotów, które są w obrocie. A także jej zmiany. Spośród ponad 2,8 mld banknotów grubo ponad połowę (1,66 mld) stanowią „stówki”, ale już 574 mln banknotów (czyli niemal jedna piąta wszystkich) to te 200-złotowe. W ciągu ostatniego roku ich liczba zwiększyła się o ponad połowę (z 360 mln przed rokiem). Dynamicznie rośnie też liczba 500-złotowych (rok temu 20 mln, a teraz już 38 mln).
Być może więc dla miłośników gotówki niedługo bardzo użyteczną wiedzą będzie ta, w których bankomatach polityka „nominałowa” jest najbardziej przyjazna. A z punktu widzenia właścicieli bankomatów pojawi się zaś coraz bardziej dojmujący dylemat: czy opłaca się zwiększać „rentowność” urządzeń poprzez ładowanie ich wysokimi nominałami. Bo zamiast zwiększyć, mogę tę rentowność niechcący zmniejszyć, jeśli ludzie – tak, jak w opisywanym dziś przypadku – będą rezygnowali z transakcji i szli do konkurencji.
——————————–
Posłuchaj najnowszego podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”
W najnowszym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” ekscytujemy się następującymi sensacjami:
01:37 – „Temat tygodnia”: Jak pandemia zmieniła życie przeciętnego polskiego bogacza? Ile pieniędzy nie wydał przeciętny, szary bogacz na noclegi w pięciogwiazdkowych hotelach ze spa, a ile na ośmiorniczki w drogiej restauracji?
16:02 – „Dwie strony medalu”: Amazon czy Allegro? Która platforma lepsza dla przedsiębiorców?
25:43 – „Poradnik Ekipy Samcika”: Ubezpieczenia covidowe w praktyce: bez szpitala ani rusz!
35:53 – „Ciekawostka tygodnia”: Czy coś jest nie tak z platformą sprzedażową OLX? A może coś nie tak jest z… nami?
Zapraszamy do posłuchania pod tym linkiem
Zdjęcie tytułowe: AdNovak/Pixabay